Homoseksualiści w rękach ideologów. Jacek Tabisz

 

Osobom homoseksualnym brakuje jeszcze wielu podstawowych praw na świecie i nawet w niektórych państwach Europy. Nadal w wielu krajach nie mogą pełnoprawnie stworzyć rodziny i ich starania spotykają się z całkowitym niezrozumieniem. Jednocześnie są wykorzystywani dla niecnych celów przez religijnych teologów, oraz prawicowych i lewicowych polityków. W przypadku tych ostatnich stwierdza się porzekadło "strzeż mnie od przyjaciół, przed wrogami obronię się sam". 

O autorze wpisu:

Studiował historię sztuki. Jest poetą i muzykiem. Odbył dwie wielkie podróże do Indii, gdzie badał kulturę, również pod kątem ateizmu, oraz indyjską muzykę klasyczną. Te badania zaowocowały między innymi wykładami na Uniwersytecie Wrocławskim z historii klasycznej muzyki indyjskiej, a także licznymi publikacjami i wystąpieniami. . Jacek Tabisz współpracował z reżyserem Zbigniewem Rybczyńskim przy tworzeniu scenariusza jego nowego filmu. Od grudnia 2011 roku był prezesem Polskiego Stowarzyszenia Racjonalistów, wybranym na trzecią kadencję w latach 2016 - 2018 Jego liczne teksty dostępne są także na portalach Racjonalista.tv, natemat.pl, liberte.pl, Racjonalista.pl i Hanuman.pl. Organizator i uczestnik wielu festiwali i konferencji na tematy świeckości, kultury i sztuki. W 2014 laureat Kryształowego Świecznika publiczności, nagrody wicemarszałek sejmu, Wandy Nowickiej za działania na rzecz świeckiego państwa. W tym samym roku kandydował z list Europa+ Twój Ruch do parlamentu europejskiego. Na videoblogu na kanale YouTube, wzorem anglosaskim, prowadzi pogadanki na temat ateizmu. Twórcze połączenie nauki ze sztuką, promowanie racjonalnego zachwytu nad światem i istnieniem są głównymi celami jego działalności. Jacek Tabisz jest współtwórcą i redaktorem naczelnym Racjonalista.tv. Adres mailowy: jacek.tabisz@psr.org.pl

  1. Homoseksualiści nie mogą pełnoprawnie stworzyć rodziny, prawda, ale czy moga ją stworzyć w Polsce np. mormoni, uznający wielożeństwo? Czy racjonaliści byliby za depenalizacją bigamii? Co wlaściwie, poza przesądami, stoi na przeszkodzie? Homoseksualista, jako człowiek, nie może mieć więcej praw niż mormon, który jest takim samym człowiekiem jak homoseksualista. Liczbę mormonow w Polsce ocenia się na 1650 osób.  

     

    1. Mormoni zrezygnowali już dawno temu z wielożeństwa, choć znając ludzką naturę zapewne można spotkać „konserwatywnych tradycjonalistów” mających de facto więcej niż jedną żonę. Z poligamią sprawa jest prosta. Ustawodawca nie powinien dopuszczać sytuacji, w której mormon czy muzułmanin może mieć kilka żon, zaś mormonka czy muzułmanka tylko jednego męża. W związek homoseksualny nie jest wpisana niesprawiedliwość i wykorzystywanie drugiej osoby, w związek poligamiczny jest to wpisane. 

      1. Jest taka chrześcijańska sekta FLDS – Fundamentalist Latter-Day Saints.

        Oni, w przeciwieństwie do reszty mormonów praktykują poligamię.

      2. "W związek homoseksualny nie jest wpisana niesprawiedliwość i wykorzystywanie drugiej osoby, w związek poligamiczny jest to wpisane. "

        😀

        Skąd to Pan Panie Jacku wziął? Z jakiej nowej religii?

  2. A to homoseksualisci nie mogą sformułować  pakiet praw i obowiązków których im brakuje w stosunku do małzeństw heteroseksualnych i podpisanie tego pakietu uznają za zawarcie zwiazku małżeńskiego. 

    Dodatkowo  osoby posiadające dzieci własne lub adoptowane powinny mieć takie same prawa i obowiązki z tego tytułu.

     

    1. Jeżeli dany kościółek im nie odpowiada powinni znaleźć lub założyć sobie odpowiedni kosciółek.

      Oczywiście kościółki jako związki miłośników określonych bajek  maja prawo nia przyjmować w swoje szeregi miłosników bajek odmiennych, z tym że równierz oczywiscie żaden z nich nie powinien mieć uprawnień innych niz każde inne stowarzyszenie. 

  3. Cywilizujemy się jako społeczeństwo w szybkim tempie, jeszcze niedawno żarty z homoseksualistów wzbudzały powszeny entuzjazm, obecnie, raczej zażenowanie. Tak szybkie zmiany wywołują ostrą reakcję, która, miejmy nadzieję, wkrótce odejdzie w niepamięć. Nie ma w Polsce [chwała niestniejacej istocie wyższej] prześladowania ludzi odmiennej orientacji, jest problem z dyskryminacją, a i to bardziej w wymiarze społecznym, niż prawnym.

    Głos Jacka Tabisza sprowadza dyskurs na ziemię, oddziela go od emocji i ideologii, czego tak bardzo brakuje. Swoją drogą, to przejaw sporego talentu – narazić się wszystkim stronom sporu. Prawda bywa jednak trudna do przełkniecia.   

    1. Zabawna uwaga Bogdanie! Ale coś w niej jest. Mam nadzieję, że z biegiem czasu i płynącego z nim doświadczenia zasłużę choć na cień tego komplementu. 

  4. Jacku, przyzwyczaiłem się trochę do twoich obaw przed imigrantami z kraj islamskich, ale w tym kontekscie ciekawi mnie, czy uwazasz ze geje i lesbijki powinni czy nie powinni popierac przyjmowanie uchodców homseksualnych z krajów, w ktorych grozi im kara więzienia lub nawet śmierci. Większosc z nich jest zapewne mniej lub bardziej religijna niestety, ale to nie zmniejsza zagrożenia. Bardzo jestem ciekaw 🙂 

    1. Homoseksualni uchodźcy z krajów islamskich nie występują w przyrodzie.

      Każdy, który dokonałby coming out'u, narażałby się na śmierć. W najlepszym wypadku na spędzenie reszty życia z całodobową ochroną policji. A nawet, gdyby znaleźli sie odważni, to trudno sobie wyobrazić, że dołączą do dżihadystów. 

      1. To też prawda, dlatego jeśli Andrzej chciałby ratować rzeczywistych uchodźców powinien ich szukać na miejscu przez jakieś specjalne służby specjalne spoza Bliskiego Wschodu i świata islamu. Ja chętnie wsparłbym projekt docierania do ludzi, których życie jest zagrożone i ratowania ich przed sąsiadami. Nie popieram natomiast wspierania tychże sąsiadów przez nadanie im na wyrost statusu uchodźców i stawianie chęci zarobienia więcej niż u siebie ponad potrzebą ratowania życia tych, których część z tych uchodźców na wyrost będzie też gnębić u nas, w rzekomym miejscu azylu.  

      2. Proszę Pana, oczywiscie istnieją. Akurat tak sie sklada, ze moj bliski przyjaciel zHolandii pravuuje jako prawnik w tmatejszym Immigration i ma do czynienia z uchodcami, ktorzy staraja sie o azyl na tej podstawie. Przypuszcam ze i do Polski też docieraają, choc pewnie rzadko z oczywistych względów. Trochę mętną odpowiedź dostalem, ale jakas jest. 

        1. Jesli to pomoze w uzyskaniu azylu, można podać się też za chrześcijanina [ostentacyjnie pić alkohol i jeść wieprzowinę]. To bardzo watpliwe, by prawdziwy muzulmanski gej ryzykował utratę życia wychodząc z szafy. Takija ketman są równie stare, jak islam.

          Polecam panu wywiad z Rebecą Sommer, przez wiele lat pracującą na rzecz uchodźców, rownież, jako wolontariuszka  [przed przeczytaniem, warto zapznać się z jej biogramem pod tekstem, by ocenić, czy jest wiarygodna, życiorys wiele mówi o czlowieku].

          https://euroislam.pl/wywiad-z-rebecca-sommer-reaktywacja/

    2. Wszyscy powinniśmy popierać ratowanie rzeczywistych uchodźców, wśród których, jeśli chodzi o Bliski Wschód, znajdujemy ateistów, gejów, lesbijki, chrześcijan. mniejszościowych liberalnych muzułmanów i druzów. Powinniśmy potępiać osoby preferujące ich katów i rozmywające znaczenie słowa „uchodźca” ze szkodą dla rzeczywiście potrzebujących ratunku. 

      1. Przyzwoici ludzie nie mogą odmowic pomocy ludziom, których życie jest zagrożone. Nie oznacza to jednak przyzwolenia na nieograniczoną imigrację socjalną, [szczególnie z krajów islamskich] która i tak nie rozwiąże żadnego problemu Afryki czy Azji – vide ''wzbierająca fala'' G. Lindenberga – kto nie czytał, niech chociaż posłucha : Wzbierająca fala – Afryka, Europa, imigracje Eska Rock 1 – YouTube. Szantaż moralny, okłdanie dętymi oskarżeniami o razizm i islamofobię, to na marginesie, zwykła niegodziwość.

      2. Powinniśmy potępiać osoby preferujące ich katów i rozmywające znaczenie słowa „uchodźca” ze szkodą dla rzeczywiście potrzebujących ratunku. 

        LOLZ. Czyli racjonalizatorska uwaga o wprowadzeniu polityki politycznej poprawności językowej. Totally not PC!

        1. „Potępić” to nie oznacza w moim języku odebrać jakąkolwiek możliwość publicznej komunikacji, zarządać od przełożonych usunięcia „potępieńca” z pracy i wtrącić go do więzienia. Więc nie trafna analogia Benbenku. To lewicowi ideolodzy tak chcą robić innym ludziom (i udaje im się coraz częściej), nie ja. U mnie potępienie znaczy tylko radę – publicystę krytykuj (jego poglądy, a nie że jest niski czy garbaty, albo miał dziadka z Marsa), na polityka nie głosuj.

          1. A więc racjonalizacja dotyczyłą definicji słowa potępiać wg racjonalizatorskiej myśli politycznej poprawności tego co "napawdę" oznacza potępiać. Makes sense! Totally not PC! 

    3. To nie są jakieś obawy jackowe, ale wszystkich ludzi, którzy mają oczy. Wiem, że dla lewicowca to trudne, ale sprobój patrzeć nie przez lewicowe okulary ale na świat taki jaki on jest. Dołącz do widzących! We Francji 10% mieszkańców to imigranci, a ci głównie są z Maghrebu i francja już wygląda jak mogadiszu czasami jesli chodzi o maniery i bezpieczeństwo

  5. Kilka zdań o problemie wychowywania dzieci w rodzinach homoseksualnych:  Nie ma potrzeby dalszych specjalnych badań dotyczących tego problemu. Postulowanie, że może dalsze badania problem rozjaśnią, bo nie wszystko jeszcze zbadano, to zwykłe bicie piany i wpuszczanie w maliny, skutecznie praktykowane przez przeciwników związków homoseksualnych. 

    W USA od dziesiątków lat mnóstwo dzieci było wychowywanych przez nieformalne i formalne pary homoseksulane. I zarówno potoczne obserwacje, jak i dotychczasowe badania naukowe, nie stwierdzają, że wywiera to negatywny wpływ na dzieci. Inaczej mówiąc: posiadanie ojca-mężczyzny i matki-kobiety, nie jest czynnikiem mającym wyraźnie pozytywny lub negatywny wpływ.  Jakiekolwiek dalsze badania będą niekonkluzywne, nic tu już nie wniosą.

    Oczywiście każde badanie przynosi i będzie przynosić nieco (nieco!!) odmienny wynik, bo różnie mogą być dobierane próby badawcze i metody – ale żeby stwierdzić, że dzieci wychowane przez pary homoseksualne doznają z tego powodu jakichś szkód, trzeba uzyskać wyniki w miarę jednoznaczne i istotne. A wyników takich brak i najpewniej ich nie będzie. Dlaczego? Wszystko wskazuje, że posiadanie ojca-mężczyzny i matki-kobiety jest niezbyt ważnym czynnikiem wpływającym na rozwój dziecka. Nie róbmy dziury w całym mówiąc, że potrzebne są dalsze badania naukowe (można je oczywiście robić, ale nie ma powodu, by twierdzić, że rzecz jest niedostatecznie zbadana).

    1. Czyżby, na pewno nie ma potrzeby takich badań? Bo na przykład, są badania jasno dowodzące, że dzieci samotnych matek, znacznie gorzej radzą sobie z edukacją i dalszym życiem. Częsciej wpadają w depresję i uzależnienia, łatwiej wchodzą w konflikt z prawem. Może, jednak lepiej wiedzieć w miarę dokładnie, niz zadowalac się silnym przekonaniem? 

      1. Można, jak napisałem, takie badania prowadzić,  ale jest bardzo wątpliwe, czy uzasadnią one domniemanie, że dzieci wychowywane przez paru homoseksualne ponoszą z tego powodu jakieś szkody. Nie idzie to o "silne przekonanie", że tak nie jest, tylko o to, że badań wskazujących na brak zależności jest już dość dużo.

        1. Czy musimy akceptować każdą rzecz, która jest nieszkodliwa? Czy wykazanie, że coś jest nieszkodliwe, zamyka dyskusję? Kto tak orzekł i kiedy? Byłoby nieszkodliwe dla Polaków, by najmłodsze pokolenie było wychowywane tak, gdyby język niemiecki był językiem ojczystym. Czy poparlbys plan, by każde polskie dziecko urodzone po np. roku 2020 było wychowywane w taki sposób? Byłoby nieszkodliwe dla Polaków, gdyby zrezygnowali z niepodległości i przyłączyli się do Niemiec. Czy poparlbys taki plan? Jeżeli nie, to dlaczego nie? Może nasze walki o niepodległość były głupotą wynikającą z niewiedzy i przesądów podobnych do tego, że rodzice to kobieta i mężczyzna?

          1. Elasp,  wykazanie, że coś jest nieszkodliwe, zamyka dyskusję na temat, czy jest to szkodliwe, czy nieszkodliwe. 

          2. Pytam: czy mam akceptować coś dlatego, że est nieszkodliwe? Czy wolno mi się nie zdadzać na małżeństwa homoseksualne pomimo że nauka wykazała ich nieszkodliwość w przypadku wychowania dzieci?

          3. Jeśli nauka wykaże szkodliwość w wychowaniu dzieci, nie powinno być zgody na adopcję, ale nie na małżeństwa. Badania wpływu jednopłciowych rodziców na wychowanie dziecka od niemowlęctwa powinny być przeprowadzone rzetelnie, przez wiele niezależnych ośrodków badawczych. Na razie zamiast wiążących badań jest głównie ideologia – za i przeciw. Jeśli chodzi o tropy, to wszystko wskazuje na to, że lepiej mieć rodziców niż być w domu dziecka. Z drugiej strony okresem formotwórczym jest wczesny wiek dzieciństwa i prawdopodobnie pewne typowe wzorce rodziny mogą mieć wpływ na rozwój dziecka, które wtedy nie dyskutuje, ani świadomie nie ocenia, lecz po prostu dorasta. 

          4. Elasp, w liberalnym społeczeństwie, respektującym prawa człowieka, każdy może mieć takie poglądy jakie chce – może np. kwestionować, że Ziemia jest kulista albo że 2×2=4, uznając, że to tylko kwestia umowy. Zakazana jest agresja fizyczna, mowa nienawiści itp.  

          5. Tu nie chodzi o poglądy, tylko o rozwiązania prawne i idące za tym działania (albo możliwości legalnych działań). Jeżeli nauka wykaże, że nie jest szkodliwe X, to czy prawo powinno zezwalać na czynienie X? Nie jest wcale oczywiste, że tak być powinno . Podejrzewam, że można bez trudu wykazać, że np. dawka alkoholu dla dziecka równa jednej łyżce wina na tydzień nie zaszkodzi dziecku. Badania naukowe nie wykażą różnic między rozwojem, poziomem intelektualnym i osobowością takiego dziecka a tymi wielkościmi u dziecka nie raczonego w ten sposób alkoholem. A jednak byłbyś (byłbyś?) przeciwny upowszechnianiu takiej mody, jeżeli żądaliby jej dozwolenia np. miłośnicy wina.   

            .

            Prawo jest też kwestią pewnego zwyczaju – coś jest prawem, ponieważ stanowi zwyczaj. Nie jest to wyrażnie widoczne w prawie polskim, ale badziej widoczne np. w angielskim. A więc: małżństwo jest (tylko) związkiem kobiety i mężczyzny dlatego, że taki jest zwyczaj. Kobieta, ktora urodziła dziecko, jest matką w sensie prawnym, ponieważ taki jest zwyczaj (mógłby on stanowić coś innego, np.że dzieko przejmuje rodzina biologicznej matki).  Homoseksualiści chcą więc wprowadzić nowy zwyczaj, powołując się na jego naukowo dowiedzioną nieszkodliwość. W społeczeństwie demokratycznym jedynym sposobem na wprowadzenie zwyczaju jest zgoda większości. Jeżeli w Polsce zgody na małżeństwa homoseksualne nie ma, to właśnie to (ów brak zgody) zamyka temat, przynajmniej dokąd zdanie większości nie ulegnie zmianie . Nie mamy obowiązku zgadzać się na małżeństwa homoseksulane tylko dlatego, że są one nieszkodliwe i że chce ich pewien odsetek społeczeństwa, tzn. osoby homoseksualne, a przynajmniej pewna ich część.  

          6. a) Coś jest pożyteczne dla wszystkich = musisz się na to zgodzić.

            .

            b) Coś jest szkodliwe dla wszystkich = nie możesz się na to zgodzić.

            .

            c) Coś nie jest szkodliwe dla wszystkich ani dla wszystkich pożyteczne = możesz się na to zgodzić lub nie.

            .

            W przypadku c) w społeczeństwie demokratycznym decyduje głosowanie. Ktoś może powiedzieć: "zgadam się na małżeństwa homoseksualne, ponieważ nie są szkodliwe" – i ma rację tak powiadająć. Ktoś inny powie: "a ja nie zgadzam się na takie małżeństwa, ponieważ są one sprzeczne z naszym zwyczajem" – i również ma rację. Jedynym sposobem na rozstrzygniecie, kto ma rację, jest głosowanie. Wedle mojej wiedzy odstetek Polaków chcących małżeństw homoseksualnych jest niewielki, a nawet maleje wedle ostatnich badań – i to zamyka temat, przynajmniej do czasu, aż zdanie większości ulegnie zmianie.   

          7. Elasp, w państwach o liberalno-demokratycznym ustroju o ustawodawstwie (prawie) decydują odpowiednie, demokratycznie wybrane organy państwowe. Powinny brać pod uwagę różne argumenty i jakie ustawy przejdą, takie są.

    2. Według mnie, takie badania nie były prowadzone na rozsądną, wiarygodną skalę. Prosiłbym o link, bym mógł wzbogacić swoją wiedzę. 

      1. Badania dotyczące wychowania dzieci w rodzinach homoseksualnych nigdy nie będą spełniały wyśrubowanych kryteriow metodologicznych i podchodząc do problemu tendencyjnie zawsze można będzie je kwestionować (chociażby z tego powodu, że wpływ wywiera bardzo dużo czynników środowiskowych, lokalnych i kulturowych). Jest to zresztą przypadłość wielu badań – uwzględniając zróżnicowanie obiektów – także w naukach przyrodniczych i fizyce. Nie znaczy to, że nic w tej kwestii nie wiadomo. Otóż wiadomo, jak już napisałem, że nie jest uzasadnione domniemanie, że dzieci wychowane przez pary homoseksualne ponoszą z tego powodu jakieś szkody. I ten wniosek powinien wystarczyć. Najprostszy link, który pozwala iść dalej, to: https://pl.wikipedia.org/wiki/Rodzicielstwo_os%C3%B3b_LGBT    Weź też pod uwagę, że niektórzy kwestionują, że 2×2=4, bo to tylko kwestia umowy.

          1. To cytat z linkowanej przez pana stony w wiki, który potwierdza moja opinie, że nie ma wiarygodnych, prawidłowych metododologicznie badań, stwierdzających nieszkodliwość adopcji przez homoseksualistów. Prezentuje pan zatem stanowisko ideologiczne, nie naukowe.

            ''Many of these studies suffer from similar limitations and weaknesses, with the main obstacle being the difficulty in acquiring representative, random samples on a virtually invisible population. Many lesbian and gay parents are not open about their sexual orientation due to real fears of discrimination, homophobia, and threats of losing custody of their children. Those who do participate in this type of research are usually relatively open about their homosexuality and, therefore, may bias the research towards a particular group of gay and lesbian parents.

            Because of the inevitable use of convenience samples, sample sizes are usually very small and the majority of the research participants end up looking quite homogeneous—e.g. white, middle-class, urban, and well-educated. Another pattern is the wide discrepancy between the number of studies conducted with children of gay fathers and those with lesbian mothers…

            Another potential factor of importance is the possibility of social desirability bias when research subjects respond in ways that present themselves and their families in the most desirable light possible. Such a phenomenon does seem possible due to the desire of this population to offset and reverse negative images and discrimination. Consequently, the findings of these studies may be patterned by self-presentation bias.''

            Prosiłbym raczej o link do wyników konkretnych badań, z opisem metodologii.

          2. Właśnie pisałem, że badania są i będą niekonkluzywne i zawsze możliwe do zakwestionowania (taki jest urok tego tematu). Ale w zacytowanym przez pana artykule pisze się też o badaniach, z których wynika, że dzieci w małżeństwach homosemsualnych rozwijają się lepiej niż w heterosekcualnych ("Scientific research indicates that the children of same-sex couples fare just as well or even better than the children of opposite-sex couples.[1]". Cytuje pan tekst skrajnie tendencyjnie.

            Jak już pisałem, badania nie uzasadniają domniemania, że dzieci wychowywane przez pary homoseksualne ponoszą z tego powodu szkody. I to wystarcza, by akcepotować adopcję dzieci przez pary homoseksualne w sposób  zgodny z rozsądnie ustalonym prawem (adopcje są regulowane restrykcyjnymi przepisami i nie jest tak, że osoby homoseksualne lub heteroseksualne mogą sobie dowolnie adoptować dzieci). Dlatego wg bardzo wielu sondaży (nie sposób tego kwestionować) adopcję dzieci przez pary homoseksualne akceptuje zdecydowana większość mieszkańców krajów zachodnich (nawet w USA większość). Polska pod tym względem należy do Europy Wschodniej, ale to się przypuszczalnie zmieni, czociaż nie szybko.

            W przypisach do podanych tekstów są odsyłacze to artykułów w czasopismach naukowych, więc proszę sobie te odsyłacze wykorzystać albo zatrudnić asystenta do pomocy.

          3. Pani Anno, badania Rengerusa nie są żadną wiarygodną podstawą. Podam tylko trafny komentarz z polskiej niekatolickiej prasy:  American Sociological Association wytknęło autorowi rażące błędy metodologiczne i nadinterpretację. Sąd federalny w trakcie procesu o legalność małżeństw homoseksualnych w stanie Michigan zauważył, że badania były sponsorowane przez konserwatywne organizacje, od których Regnerus otrzymał ok. 1 mln dol. Profesor zaznacza jednak, że pieniądze nie miały żadnego wpływu na wynik badań. 

            Dr hab. Joanna Mizielińska z Instytutu Psychologii PAN (prowadzi pierwsze polskie badanie "tęczowych rodzin") podobnie jak jej amerykańskie koleżanki i koledzy zauważa, że Regnerus porównywał "gruszki z jabłkami". Zamiast porównać doświadczenia osób wychowanych w stabilnej rodzinie hetero ze stabilną rodziną homo, zestawił stabilne rodziny hetero i dzieci z rozbitych rodzin. 

          4. Instytucja rodziny heteroseksualnej istnieje mniej więcej od 200 000 lat. Instytucja rodziny homoseksualnej mniej więcej od 40 lat. To właśnie porównywanie tych dwóch rodzajów rodzin to porównywanie gruszek z jabłkami. Kulturotwórcze, społeczne i cywilizacyjne znaczenie tych dwóch rodzajów rodzin jest zupełnie nieporównywalne. A przecież homoseksualizm jest podobnie dawnym zjawiskiem (podobno procentowo też wcale niemałym) – trudno pojąć, dlaczego nikt w ciągu 200 000 lat nie wpadł na to, by dziecko miało dwóch ojców, albo dwie matki. A przecież homosksualiści zawsze (zakładam) chcieli mieć dzieci i je wychowywać, a nie tylko teraz, to przecież (zakładam) ich naturalna potrzeba, a nie kaprys. Dlaczego to rozwiązanie nigdy wcześniej nie pojawiło się w historii ludzkości, na żadnym kontynencie, w jakiejkolwiek epoce i wieku? Czy jest jakieś wytłumaczenie tego faktu? Bo przecież jest to fakt. Zwolennik "małżeństw homoseksualnych" musi na to pytanie jakoś odpowiedzieć.   

            .

            Poza tym można sądzić, że dobry wynik "rodzin homoseksualnych" w badaniach jest rezultatem ogromnej presji społecznej i że te rodziny chciały pokazać sobie i całemu światu (a przynajmniej otoczeniu) że radzą sobie z wychowywaniem dzieci równie dobrze, jak rodziny heteroseksualne. Przynajmniej należałoby zbadać czynnik presji środowiskowej i wpływ tego czynnika na wyniki uzyskiwane przez te rodziny w badaniach. Tam, gdzie "rodziny homoseksulane" nie będą poddane podobnie silnej presji ich wyniki mogą być gorsze niż te dotychczas uzyskiwane. Można więc oczekiwać, że tam, gdzie małżeństwa homoseksualne staną się zupełnie normalne i rozpowszechnione, wyniki tych rodzin pod względem rodzicielstwa i wychowania będą gorsze od wyników uzyskiwanych przez przeciętną rodzinę heteroseksualną. Gdyby "małżeństwa homoseksualne" były zupełnie normalne, ich wyniki w badaniach powinny być lepsze od wyników uzyskiwanych przez przeciętna rodzinę heteroseksualną.   

          5. "American Sociological Association wytknęło autorowi rażące błędy metodologiczne i nadinterpretację"

            No to proszę przzedstawić te rażące błędy i nadinterpretacje, lub jakieś inne. Jak na razie nie przedstawił Pan merytorycznych argumentów.

          6. Pani Anno, wskazałem Pani, że badania Rengerusa były bardzo negatywnie oceniene przez poważne grono naukowców. Ja na pewno nie bedę się tu zajmował krytyką tych badań. Natomiast jeżeli to panią interesuje, to proszę samodzielnie zapoznać się z łatwo dostępną w sici i obfitą krytyką tych badań. 

          7. Obfity, to nie znaczy, że prawdziwy. Nie rozumiem, po co Pan prezentuje jako niby znaczący głos w dyskusji i przesądzający argument takie twierdzenia, których ani jednego dowodu nie potrafi Pan pokazać.

  6. Strach się bać a może raczej strach się nie bać. Czytam i czytam tu i tam. Tam, to znaczy na Onecie: "Dittrich, były holenderski parlamentarzysta, obecnie pracuje dla organizacji Human Rights Watch. W wywiadzie dla internetowego magazynu "Yagg" wyraził swoje zdanie na temat następstw zmiany redefinicji małżeństwa jako związku kobiety i mężczyzny.

    W jego opinii, kolejnym, "logicznym i nieuniknionym" krokiem po legalizacji małżeństw homoseksualnych, będzie uznanie małżeństw grupowych, czyli zawieranych między trojgiem lub większą liczbą osób."

    Nie rozumiem sensu małżeństw homoseksualanych. Nie rozumiem sensu eksperymentów na dzieciach w małżeństwach homoseksualnych ale i heteroseksualnych, które się na przykład rozwodzą, rozstają, zdradzają, oszukują. Nie rozumiem sensu wielu innych eksperymentów na dorosłych i dzieciach, na rodzinach. Na przykład marksiści chcieli (chcą?) wychowywać dzieci poza rodziną by stworzyć nowych postępowych obywateli.

    Człowiek, to nie jest tylko jakaś tam anonimowa jednostka czy część statystyki, to jest cały świat, który on ogląda i tworzy, którym żyje i oddycha. I zawsze jest prawdą, każego dnia, że „jeśli człowiek niszczy jedno życie, to jest tak, jak gdyby zniszczył cały świat. A jeśli człowiek ratuje jedno życie, to jest tak, jak gdyby uratował cały świat” Ale również jeśli człowiek niszczy świat innego człowieka, to niszczy mu życie.

     

    1. Nie widzę sensu w zastanawianiu się nad sensownościa małzeństw homoseksualnych. Jesli tego chcą, to nie ma etycznych racji, w imię których można by tego zabraniać. 

      Inną sprawą jest kwestia adopcji dzieci przez pary homoseksualne. Słusznie pani zauważyła, że dziecko nie jest cyferką w statystyce, ale zywym czlowiekiem. Łatwo mogę sobie wyobrazić, że w naszym zideologizowanym świecie, pary homoseksualne moga uzyskac pierwszeństwo przy adopcji, bez wnikliwego badania, jak wpływa to na ksztaltowanie psychiki i osobowości dziecka.

       

      1. Dziekuję za przynajmniej częciowe zrozumienie.

        Mam takie zdanie, takim jestem stworzeniem i już, że w szukaniu sensu widzę największy i najbardziej oczywisty i prosty sens. Oraz:, że sens i etyka nie są niezależne i rozłączne.

        A konkretnie, sens zastanawiania się nad sensownościa małzeństw homoseksualnych, wyjaśniłam na samym początku: po małżeństwach homoseksualnych adopcja a potem "logicznym i nieuniknionym" małżeństwa grupowe. Bo tak chcą, więc chyba "nie ma etycznych racji, w imię których można by tego zabraniać".  Dalej, to już nie chcę sięgać, chociaż niektórzy już sięgają.

        1. To jasne, że trzeba zakreślić jakieś granice. Małżeństwom heteroseksualnym też je zakreślano nie raz i często na szczęście. W Starożytnym Rzymie ojciec mógł zabić swojego syna do momentu, gdy ten nie stał się dorosły. W religii Fenicjan małżeństwa składały ofiary z własnych dzieci. W islamie rodzice mogą (a wedle wielu nawet powinni) zabić córkę, jeśli ta żyje w związku małzeńskim z niemuzułmaninem. Dlatego prawa powinny opierać się na rozwiązaniach, które służą jak największemu dobru objętych nimi osób. W przypadku małżeństwa jest to przede wszystkim dobro małżonków i dzieci. W przypadku adopcji trzeba zdecydować, czy dziecku będzie lepiej tam gdzie jest, czy w nowej rodzinie. Trzeba też ustalić kryteria określające najbardziej pożądane pary z perspektywy dziecka. Na pewno lepiej, aby nikt z adoptujących nie był uzależniony od używek, aby nie był przestępcą, pedofilem, aby związek był stały i nie był na skraju rozwodu etc. 

          1. No właśnie, tylko kto i na jakiej podstawie ma zakreślać te granice. Granice są wciąż przesuwane i nie zawsze w mądry sposób, w ddobrą stronę. Nie ma nawet zgody gdzie jest dobra strona i co jest dobre. A życia człowieka nie da się powtórzyć i powiedzieć, że pomyłka i zaczynamy wszystko od nowa.

        2. Dodajmy do tego jedną ważną rzecz, a mianowicie, że homoseksualiści (przynajmniej męscy) inaczej rozumieją wierność. Dla nich byc wiernym = mieć jednego stałego partnera, ale móc nawiązywac przelotne znajomości sprowadzające się do kontaktów seksualnych. Dość wymownego przykladu dostarcza osoba George'a Michaela, który pozostawał w długoletnich związkach, co nie przeszkodzilo mu mieć 500 przygodnych partnerów seksualnych w ciągu 7 lat.  

          .

          https://bmcpublichealth.biomedcentral.com/articles/10.1186/1471-2458-11-189

          '

          "Among respondents, 76% reported having had a casual male partner; 32% had only male casual partners and 44% had main and casual partners; 24% had main male partners exclusively. Participants had a median of 3 casual male partners (first quartile: 1; third quartile: 9) and a median of 1 (first quartile: 0; third quartile: 1) main male partner. Those who had no main male partners during the previous year had a median of 5 casual male partners, whereas those with a main male partner had a median of 2 casual male partners".

          .

          Przeciętny homoseksualista znajdujący sie w stałym związku ma dwóch przygodnych partnerów w roku, a więc mniej więcej dwudziestu w ciągu lat dziesięciu. Pytam: czy TO jest ten ojciec, wychowujący czule swego syna lub córkę? Czy TO jest wzorzec, którego on sam nie wzbraniałby (zapewne) kopiować i ktory powinniśmy akceptować i my? Czy TAK ma wyglądać homoseksualna rodzina?  

          1. Jedno z dwojga: albo "homoseksualni ojcowie" ukrywają swoje praktyki przed dziećmi, a więc nieustannie je okłamują, sprawiając przed nimi wrażenie wierności swojemu "mężowi" – czy jest to etyczne? Czy wolno wychowywać dzieci w takim zaklamaniu? – albo mówią im prawdę, a więc własnym przykladem uczą je, że wierność można pogodzić z przelotnymi kontaktami seksualnymi, że nie ma w tym nic niestosownego i niewłaściwego. W takim przypadku dziecka co prawda nie okłamują, ale je demoralizują. Wiadomo wszakże powszechnie, że w dorosłym życiu człowiek na ogół stosuje wzorce, ktore wpojono mu w dzieciństwie lub do których się przyzwyczaił w mlodym wieku.

    2. Malzenstwo to to branie odpowiedzilanosci i wspolnota majatkowa. To nie jest przyzwolenie czy nakaz seksu. Problem lezy w strefie mentalnej, no bo to jak to, chlop z chlopem. A kler sie boi, bo wie ze lepiej siedzic w szafie i miec przywileje, niz sie wychylac i sie zenic. Jak chca to niech sie zenia i biora odpowiedzialnosc. Niech sie rozwodza i niech biora rozwody koscielne 🙂

      1. "Malzenstwo to to branie odpowiedzilanosci i wspolnota majatkowa."

        To chyba jednak za mało, żeby  zrozumieć czym jest małżeństwo

         

        "To nie jest przyzwolenie czy nakaz seksu."

        Tym nie jest a czym jest?

         

        Encyklopedia PWN:

        małżeństwo,

        socjol. kulturowo akceptowany związek między osobami przeciwnej płci, w którym utrzymywanie stosunków seksualnych jest aprobowane i z którym jest związane oczekiwanie, że narodzą się w nim dzieci.

         małżeństwo,

        prawo regulowany przez prawo trwały związek kobiety i mężczyzny zawarty w celu wspólnego pożycia, wzajemnej pomocy i współdziałania dla dobra założonej rodziny, a zwłaszcza wychowania dzieci.

         

        Jeśli nie tym, to czym jest?

         

        1. Co innego prawna definicja malzenstwo a co innego socj.kulturowe mniemanie. Prawnie nie ma obowiazku seksu, tak samo nie ma obowiazku "czy go kochasz". Malzenstwo bez seksu ma takie same skutki prawne, jak malzenstwo bez kochania, tym bardziej ze nie da sie udowodnic "czy go kochasz". Malzenstwo dla pieniedzy czy z rozsadku jest tak samo wazne jak inne.  Malzenstwo bez dzieci jest tak samo wazne. Co ciekawe, pary homo doswiadczaja takiego samego uczucia zakochania (i zdrady) jak pary hetero. Nie zaprzeczysz chyba ze homo sie kochaja, a nawet maja seks. Jedyne co im nie wychodzi to plodzenie dzieci z homo-seksu.

          Faktycznie, historycznie umowa zwana malzenstwem zostala wymyslona aby zabezpieczyc prawa kobiet i ew, dzieci z tego zwiazku. Inaczej, gdy samiec by sie zdenerwowal to by puscil kobiete z torbami a dzieci utopil/zagryzl. Widac to dokladnie w zachowaniu samcow ,ktorzy nawet dzisiaj probuja odgryzc sie na dzieciach po rozwodzie.

          1. Co innego prawna definicja malzenstwo a co innego socj.kulturowe mniemanie

            Nie mniemanie tylko definicja a że jest inna, to nie odkrycie, bo to każdy widzi. Dlatego zacytowałam obie.

            I dalej. Małżeństwo jest takie i takie i takie i siakie ale nadal nie wiadomo co oznacza, to pojęcie. Używane jest pojęcie a nie wiadomo co znaczy.

            "Widac to dokladnie w zachowaniu samcow ,ktorzy nawet dzisiaj probuja odgryzc sie na dzieciach po rozwodzie."

            Lepiej więc, żeby gryzł jeden samiec niż dwóch.

            " pary homo doswiadczaja takiego samego uczucia zakochania (i zdrady) jak pary hetero. Nie zaprzeczysz chyba ze homo sie kochaja "

            No a jakie są argumenty, że się zakochują i kochają tak samo. To tylko mniemanie. Ja mam inne. Nie przekonuje mnie, że kobieta zakochuje sie tak samo w mężczyźnie, jak w innej kobiecie. Tak samo w przypadku mężczyzn.

          2. Mozesz sobie definiowac jak chcesz, ale sformulowanie prawne jest jedno, i to sie liczy. Malzenstwo bezdzietne tez jest malzenstwem, czy z wyboru czy ktos bezplodny. Mysle ze zakochanie u homo jest podobne, to jest fascynacja druga osoba, w wieku mlodzienczym.

            Stad tyle dramatow milosnych u ksiedzow na ich misjach. A nawet morderstwa z zazdrosci.

            Podobnie u hetero zakochanie nie polega ze "z tym facetem chce miec dzieci", Ochota na dzieci przychodzi pozniej.

          3. Ja proszę Pana nie muszę definiować, bo akceptuję klasyczną definicję małżeństwa, jako związku kobiety i mężczyzny. Niech definiują na nowo ci, którzy optują za wprowadzeniem "małżeństw" homoseksualnych. Pan chyba sam nie potrafi albo nie chce określić czy potrzebuje nowej definicji czy pozostaje przy klasycznej. Zrównuje Pan zupełnie bezpodstawnie związki heteroseksualne i homoseksualne twierdząc, że relacje wewnątrz tych związków są identyczne igorując przy tym własne słowa o innym podejściu mężczyzn do własnych dzieci:  "Widac to dokladnie w zachowaniu samcow ,ktorzy nawet dzisiaj probuja odgryzc sie na dzieciach po rozwodzie.

            Nazywa Pan mężczyzn samcami (do czego nigdy bym się nie posunęła, chociaż widzę i uznaję różnicę miedzy płciami) a potem Pan twierdzi: "pary homo doswiadczaja takiego samego uczucia zakochania (i zdrady) jak pary hetero." Czy Pan nie widzi niekonsekwencji i braku podstaw prezentowanych przez siebie twierdzzeń?

            PS

            To ostatnie pytanie jest retoryczne i nie czekam na odpowiedź na nie.

  7. @ALVERT JANN​

    Celowo starałem się nie wychylic poza lata 90', bo wtedy dokonał sie calkowity upadek tych dziedzin humanistyki, które zajmują się sprawami związanymi z płcią i seksualnościa. Trudno wyznaczyć dokładną cezurę, byc moze jest nią wydanie ''Gender troubles'', choć ogólny proces gnilny na zachodnich uniwersytetach zaczął sie, jak wiadomo, już w połowie ubieglego wieku. 

    Trudno wierzyć w rzetelność jakichkolwiek późniejszych badań, wiedząc jak bardzo zidiociałe, zdeprawowane i sterowane ideologicznie stało się to srodowisko. Całkowite pogrążenie w oparach absurdu, intelektualną nedzę i jawną hochsztaplerkę obnażył brawurowy eksperyment Petera Bhogossiana [zapewne pan slyszał, na wszelki wypadek podaję linki https://www.focus.pl/artykul/wstrzasajacy-przekret-trojki-naukowcow-cos-poszlo-nie-tak-na-uczelniach  , https://www.youtube.com/watch?v=EgVF5ToSM9k&t=206s ], a od tego czasu, jeśli zaszły tam jakieś zmiany, to wyłącznie na gorsze. 

      1. @ALVERT JANN​

        Celowo starałem się nie wychylic poza lata 90', bo wtedy dokonał sie calkowity upadek tych dziedzin humanistyki, które zajmują się sprawami związanymi z płcią i seksualnościa. Trudno wyznaczyć dokładną cezurę, byc moze jest nią wydanie ''Gender troubles'', choć ogólny proces gnilny na zachodnich uniwersytetach zaczął sie, jak wiadomo, już w połowie ubieglego wieku. 

        Trudno wierzyć w rzetelność jakichkolwiek późniejszych badań, wiedząc jak bardzo zidiociałe, zdeprawowane i sterowane ideologicznie stało się to srodowisko. Całkowite pogrążenie w oparach absurdu, intelektualną nedzę i jawną hochsztaplerkę obnażył brawurowy eksperyment Petera Bhogossiana [zapewne pan slyszał, na wszelki wypadek podaję link https://www.youtube.com/watch?v=EgVF5ToSM9k&t=206s%5D, a od tego czasu, jeśli zaszły tam jakieś zmiany, to wyłącznie na gorsze. 

    1. W moderacji nic już nie ma. Właśnie sprawdziłem.Do przejrzenia zwykle idą posty z linkami, albo długie. Działa automat. Mam nadzieję, że wszystkie wpisy już się wyśwetliły. 

  8. Jeszcze w związku z badaniami nad wychowywaniem dzieci przez pary homoseksualne:

    Nauka jest działalnością ludzką i nie jest idealna. Także fałszerstwa w nauce są od zawsze (charakter fałszerstwa, a nie tylko błędu metodologicznego, mają głośne badania Regenerusa: dzieci wychowywane w dobrze funkcjonujących rodzinach heteroseksualnych porównał z dziećmi wychowywanymi w źle funkcjonujących rodzinach homoseksualnych i wyprowadził stąd wniosek, że rodziny par homoseksualnych wywierają zły wpływ na dzieci).

     

    Celowo zafałszowywane badania oraz rzeczywiste problemy metodologiczne (nierzezwycieżalne trudności w doborze prób badawczych, złożoność czynników wywierających wpływ – incydentalnych, środowiskowych, kulturowych) sprawiają, że w kwestiach wychowania dzieci przez pary homoseksualne badania naukowe nie dostarczą niekwestionowanych odpowiedzi. Jest natomiast rzeczą pewną, że badania naukowe – jak i rzetelna zwykła obserwacja – nie wskazują, jak już pisałem, że dzieci wychowywane przez pary homoseksualne doświadczają z tego powodu jakichś szkód.

    Co wobec tego?

    W większości zachodnich krajów (ostatnio także na superkatolickiej Malcie) prawo zezwala na adopcję dzieci przez pary homoseksualne. ​Adopcje są regulowane restrykcyjnymi przepisami i nie jest tak, że osoby homoseksualne lub heteroseksualne mogą sobie dowolnie adoptować dzieci. Dlatego według bardzo wielu sondaży (nie sposób tego wyniku kwestionować) adopcję dzieci przez pary homoseksualne akceptuje zdecydowana większość mieszkańców krajów zachodnich; nawet w USA większość. Polska pod tym względem należy do Europy Wschodniej, ale to się przypuszczalnie z czasem zmieni (możemy się pocieszać, że w Rosji postawy wobec homoseksualizmu i adopcji dzieci przez pary homoseksualne są dużo bardziej negatywne niż w Polsce).

     

     

    1. Dokładniej mówiąc, Regenerus porównał osoby wychowane w  dobrze funkcjonujących (stabilnych) rodzinach heteroseksualnych ("Badany mieszkał w nienaruszonej biologicznej rodzinie (z matką i ojcem) od 0 do 18. roku życia, a rodzice wciąż są małżeństwem w chwili obecnej")  – z osobami wychowanymi w rodzinach, w których rodzice wchodzili lub mogli wchodzić w relacje homoseksualne (ustalał to na podstawie pytań zadawanych osobom wychowanym w tych rodzinach, co jako metoda budzi poważne wątpliwości). Tymczasem należało porównać osoby wychowane w dobrze funkcjonujacych (stabilnych) rodzinach heteroseksualnych – z osobami wychowanymi w dobrze funkcjonujących (stabilnych) rodzinach par homoseksualnych. Regenerus tego nie zrobił. Dyskwalifikuje to jego badania. Nie dają one podstwa do twierdzenia, że wychowanie w rodzinie pary homoseksualnej wywiera zły wpływa na dzieci.

  9. Formalnie ta Pani jest samiczka a ja samcem. Jestesmy rodzajem ktory sie wybil na tej planecie, ale mechanizmy postepowania takie same.

    A moim przykladzie to samiec raczej sie ogryzal na samiczce poprzez dziecko. Mezczyzni (byli mezowie) wlasnie tak dzialaja. Zona mu sie nie podporzadkowala to msci sie na niczemu winnych dzieciach.

    1. Skoro Pan tak twierdzi, to proszę przyjąć do wiadomości, że niektóre samce zagryzają i zjadają swoje młode a samice za  swoje potomstwo oddają życie. Proszę więc nie opowiadać, że w rodzinach homoseksualnych jest tak samo jak w heretoseksualnych.

      1. Malzentwo lesbijek, gdzie jedna jest biologiczna matka dziecka Pani by zaakceptowala? Nie ma Pani mozliwosci zabronic im razem mieszac , ala dlaczego nie chce pani dac praw dziecku? Najchetniej by Pani pewnie dziecko  zagryzla.

  10. Najgorsze jest to, że ideolodzy wyciągają ręce do nauki, co uczyni człowieka zupełnie bezbronnym na ich wpływy.

    Badania naukowe zamiast merytorycznej krytyce poddaja się ideologicznej ocenie:

    – czy autor badań jest chrześcijaninem lub ma kontakty z instytucjami chrześcijańskimi.

    – czy wsród sponsorów badań nie ma instytucji sprzyjających chrześcijanom,

    – czy wyniki badań są poprawne politycznie, czyli czy przypadkiem nie sprzyjają temu co głosi filozofia chrześcijańska.

    Zamiast argumentów merytorycznych stosuje się ataki, bezpodstawmą dyskredytację autorów  badań lub nawet bolkadę w niektórych mediach rzeczowych publikacji pokazujących błędy krytycznych wobec tych ataków opimii.

    https://instytut.pl.tl/Dr-A-.–Margasi%26%23324%3Bski-d–K%26%23322%3Bamstwa-homofob%F3w-f-.htm

    1. Dla mnie i dla wielu poprawnie polityczne jest sprzyjanie Kościołowi katolickiemu i tym podobnym sektom.

      Zeby tylko broń Boże nic złego o Kościółku i jego dwulicowości nie powiedzieć!

      Tzw. „wartości chrześcijańskie” to urojenie i fikcja.

      Dziwne ze politycy którzy chcą uchodzić za poważnych używają sloganu „wartości chrześcijańskie” do swojej 

      prostackiej propagandy i chyba sami wierzą w to co gadają.

      ——————————

      Wie pani, nauka musi być obiektywna, a jeżeli jakieś badania są rzetelne to ideologa nie powinna się wtrącać w naukę, w tym prźede wszystkim ideologia religijna.

      Ja np. nie odrzucam wszystkiego co powie jakiś uczony tylko dlatego, ze jest wyznawca jakiejś sekty.

      Ale kiedy ewidentnie widać ze jakiś badacz sieje ideologiczno-religijna propagandę to nie ma sensu go słuchać.

      Takimi ludźmi są np:

      – Maciej Giertych i jego kreacjonizm

      – Kent Hovind – tez kreacjonista, ale z konkurencyjnej sekty chrześcijańskiej 

       – Tudzież Ken Ham

       – Robert Sungenis i jego katolicki geocentryzm

      – W ostatnich latach niestety także Wojciech Roszkowski i jego parakonserwatyzm katolicki.

      Itd. Itp.

       

      1. Czytał Pan ten raport, który tu wspólnie próbujecie zdyskredytować i ośmieszyć stosując ideologiczne, pozamerytoryczne kryteria i z powodu tego, że jego wyniki nie pasują do założonych przez Panów tez? Jeśli Pan i inni Panowie przyłączający się do tych ataków przeczytaliście tę publikację, to dlaczego nie stać was na podanie rzeczowych, konkretnych argumentów? A jeśli Panowie nie czytali, to polecam w końcu to zrobić a potem oceniać.

        http://www.stowarzyszeniefidesetratio.pl/presentations0/14-06regnerus.pdf

        1. Proszę spojrzeć na to co napisałem.

          Ja nie mówię ze akurat ten badacz się myli bo „coś tam”.

          Ja tylko zwracam uwagę na to ze politpoprawnosc wcale nie jest tylko antychrześcijańska, ale jest tez często bardzo prochrzescijanska.

          Po prostu odniosłem się do pani wpisu o politpoprawnosci.

          Skoro pani rzuciła ten temat, to ja postanowiłem go nieco rozwinąć.

          1. Pan nic nie zrozumiał. Badań naukowych nie należy oceniać według stosunku ich autorów do religii ale merytorycznie.

             

             

          2. A o czym pisałem?

            Wlasnie wspomniałem o tym, ze merytorycznie, to znaczy obiektywnie można oceniać naukowców a nie ideologów albo ideologizujących naukowców, którzy psudoargumentami podpierają swoje, z góry założone, tezy.

            Takim niewiarygodnym naukowcem stał się niestety ostatnio W. Roszkowski nad czym ubolewam.

            A politpoprawnosc może mieć charakter zarówno pro-chrześcijański jak i anty- chrześcijański.

             

          3. To po co Pan to pisał? W takim razie rozumiem, że to nie zarzut do autora badąń

            Radowid

            1 sierpnia 2019 at 17:50 – odpowiedz

             

            Ciekawy człowiek z tego Regnerusa. 😀😂

            https://en.m.wikipedia.org/wiki/Mark_Regnerus

            Taki trochę ekumeniczny.

            Zwiazany z kalwińskimi uczelniami i nawet nie powstydził się wykładać na uczelni katolickiej… 😀

            Radowid

            1 sierpnia 2019 at 17:52 – odpowiedz

             

            Regnerus – człowiek związany zarówno z uczelniami katolickimi jak tez szczególnie z ta kalwińska:

            https://en.m.wikipedia.org/wiki/Calvin_University_(Michigan)

             

          4. A to juz osobna sprawa. 😁

            Ja to pisałem po to by zdemaskowac falszywosc katolików i protestantów i ideologii którą jedni i drudzy się kierują.

            To taka dwulicowosc – kiedyś zabijali się wzajemnie a dziś rzekomo nie mają nic przeciwko sobie i stosuje się bardziej – politpoprawne! – określenie: "chrześcijanie". 

            Nie chodzi mi o samego Regnerusa – nie oceniam jego jako badacza, ale oceniam falszywosc ideologii religijnej która eykorzystuje go do swej propagandy i to paradoksalnie propagandy konkurencyjnych sekt!

          5. " kiedyś zabijali się wzajemnie a dziś rzekomo nie mają nic przeciwko sobie i stosuje się bardziej – politpoprawne! – określenie: "chrześcijanie". "

            To bardzo dobrze, znaczy, że poszli właściwą drogą, we właściwą stronę, po chrześcijańsku

          6. Rzeczywiście bardzo dobrze…. bo zdradzili własne interesy swoich Kościółków! 😀

          7. Żaden Kościół chrześcijański nie powinien mieć ważniejszego interesu niż chrześcijańskie wartośći. Wrogowie chrześcijaństwa nie potrafią a często nie chcą tego uznać, bo to dla nich niewygodne.

          8. Pani dyktuje Kościołom co maja robić?

            Kiedys papieże błogosławili za zabijanie protestantów.

            To niech pani założy własna sektę, która będzie trzymać się tzw. „wartości chrześcijańskich” cokolwiek to znaczy.

            Bo widzę ze nie nadaje się pani do Kościoła katolickiego, który jasno stawiał kawecna ławę – trzeba było tępić heretyków ile się da – całym sercem i cała dusza.

        2. Pani Anno, zarzut wobec badań Regenerusa jest bardzo konkretny i merytoryczny: dzieci wychowywane w dobrze funkcjonujących rodzinach heteroseksualnych porównał z dziećmi wychowywanymi w źle funkcjonujących rodzinach homoseksualnych i wyprowadził stąd wniosek, że rodziny par homoseksualnych wywierają zły wpływ na dzieci.

          Zastosowanie takiej procedury pozbawia badania jakiegokolwiek naukowego znaczenia.

          1. 1. Czy Pan czytał ten raport?

            2. Który fragment raportu podważa poprawność ddoboru próby badanych osób?

            3. Jak była dobierana grupa ankietowanych w innych badaniach, które Pan zaakceptował.

            PS

            Moim zdaniem Pan albo w ogóle nie czytał raportu allbo nie zrozumiał opisu metodologii badań, bo aż mi się nie chce wierzyć, że Pan świadomie wprowadza ludzi w błąd.

        3. Pani Anno, czytałem raport i proszę sprawdzić, że zarzut, o którym napisałem, jest trafny. Zresztą wysuwany jest on także przez wielu innych oceniających, m.in. przez dr hab. Joannę Mizielińską z Instytutu Psychologii PAN, która prowadzi w Polsce badania nad rodzinami osób homoseksualnych. Ponadto pomijam inne metodologiczne słabości  badań Regenerusa, nie pozwalające ich traktować poważnie. Proszę nie insynuować, że nie znam raportu lub nie mam kompetencji, bo to nieuczciwa metoda polemiki (liczą się argumenty merytoryczne, a nie domniemania i insynuacje). 

          Proszę też uwzględnić, że urok badań nad rodzinami osób homoseksualnych polega na tym, że jedne badania dają wynik taki, a inne odwrotny, a różnice okazują się najczęściej  niewielkie. Badania na pewno nie uprawniają to twierdzenia, że dzieci wychowywane przez osoby homoseksualne doznają z tego powodu szkód. Nie dostarczają też z całą pewnością argumentu, by zakazywać adopcji dzieci przez osoby homoseksualne.

          1. A co mam myśleć jeśli do tej pory nie podał Pan konkretów, tylko się ślizga po ogólnikach. Jeśli odpowiedź na pierwsze pytanie była prawdziwa, to czemu Pan znów nie odpowiedział na dwa kolejne pytania.

          2. Pani Anno, napisałem, że Regenerus porównał dzieci wychowane w dobrze funkcjonujących rodzinach heteroseksualnych – z dziećmi​ wychowywanymi w źle funkcjonujących rodzinach homoseksualnych i wyprowadził stąd wniosek, że rodziny par homoseksualnych wywierają zły wpływ na dzieci. Pani nie chce przyjąć do wiadomości, że to badzo konkretny i merytoryczny zarzut, dyskwalifikujący badania Regenerusa. Jezeli zaś Pani sobie wyobraża, że będę tu opisywał szczegółowo różne badania, to mogę z kolej ja Pani polecić dokładne opisanie wielu badań, które potwierdziłyby Pani poglądy. Proszę dokładnie przedstawić badania (wraz z dokładnym opisem metodologii) stwierdzające, że dzieci wychowywane przez pary homoseksualne doznają z tego powodu szkód. Czekam na efekty Pani pracy, ale oczekuję  dokładnego opisu, z dokładną dokumentacją.

        4. To jest śmieszne i żałosne co Pan, robi. To Pan mi próbuje coś dyktować. Ja po prostu stwierdziłam fakt. A teraz niech Pan prowadzi dalej swoją antychrześcijańską wojenkę pisząc do siebie.

          1. Jedyne co pani stwierdza to swoje urojenia.

            Roi sobie pani że miłość chrześcijańska to prawda.

            A tymczasem to czysta fikcja.

            Ta religia Jest pozbawiona wartości i szacunku do bliźniego.

            Wystarczy że ten blizni ma inny pogląd i już jest wyklęty i przexnaczony do piekła.

            A więc to jest ta "miłość"?

            To są niby te "wartości" o których tacy jak pani lubią nagminnie gadać 3 po 3?

  11. Alvert Jann3 sierpnia 2019 at 11:49

    No i znów Pan nie zaprezentował tych elementów raportu, które rzekomo mają świadczyć, że badania
    zawierają "rażące błędy metodologiczne i nadinterpretację."" oraz"badania mają  charakter fałszerstwa, a nie tylko błędu metodologicznego" oraz  są "celowo zafałszowane". Nie ma ani jednego cytatu, to co mam przyjąć do wiadomości? Stawia się takie poważne zarzuty o celowe fałszerstwo, to trzeba go udokumentować konkretnymi cytatami i danymi.  Nie wie Pan o tym? A Pan pisze i pisze i pisze ale tych ""zafałszowań" Pan ani raz nie zacytował ..

    Pisze Pan, że czytał ten raport a teraz każe mi go dokładnie przedstawiać na co potrzeba kilka sron druku. Podałam link, niech Pan sobie przeczyta.

  12. Nudzi mi się ta zabawa w kotka i myszkę. Jest bezsensowna. A ponieważ jak widzę, niektórzy sobie nie radzą w argumentacji, to zacytuję fragment raportu na temat metodologii badań, gdzie w przeciwieństwie do badań wcześniejszych dobierano dużą próbę losową a nie małe wygodne próby:

    "Proces gromadzenia danych został przeprowadzony przez Knowledge Networks (KN), firmę badawczą specjalizującą się w zbieraniu danych dla projektów akademickich. Knowledge Networks utworzyła internetowy panel badawczy, nazwany KnowledgePanel, który jest reprezentatywny dla populacji amerykańskiej. Członkowie wspomnianego panelu rekrutowani są do badań losowo, telefonicznie lub za pośrednictwem poczty, a w razie potrzeby –ich gospodarstwa domowe są wyposażane w sprzęt komputerowy i dostęp do internetu. W odróżnieniu od innych paneli badawczych, bazujących tylko na ochotnikach z dostępem do internetu

     KnowledgePanel bazuje na procedurze losowania, który obejmuje zarówno jednostki posiadające telefony stacjonarne, jak i ich nieposiadające, przez co nie jest ograniczony do aktualnych użytkowników internetu lub posiadaczy komputerów i nie akceptuje samoistnie zgłaszających się ochotników. W trosce o dobór losowy panel dysponuje ogólnokrajową reprezentatywną próbką populacji amerykańskiej. Ostatnie podsumowania przynoszą informację, że na danych zebranych przez KnowledgePanel powstało ponad 350 opracowań, prezentacji konferencyjnych, artykułów i książek, w tym przeprowadzone w 2009 roku Krajowe Badanie Seksualnego Zdrowia i Zachowań (National Survey of Sexual Health and Behavior), którego znaczące wyniki były w całości wydrukowane w Journal of Sexual Medicinei wyeksponowane w mediach w roku 2010 (Herbenick i wsp., 2010)."

    "

    1. Skopiowała Pani informację o procedurze losowania próby, ale nie o analizie zebranych następnie danych. A Regenerus popełnia błąd (czy raczej dokonuje manipulacji) właśnie w analizie danych. Proszę kopiować artykuł Regenerusa dalej, a może dotrze Pani do odpowiednich fragmentów, tylko proszę czytać wnikliwie i nie opuszczać tego, co szczególnie ważne.

  13. kolejny fragment i EOT:

    "Warto tu zwrócić uwagę także na to osiągnięcie, jakim było dotarcie do szerokiej liczby respondentów, którzy byli wychowywani przez rodziców tworzącychzwiązkitej samej płci. Po drugie, w stosunku do wcześniejszychbadań, jest tonajwiększe tego typu badanie. W NBSR przeprowadzono wywiady z prawie 3000 respondentów, w tym ze 175 osobami, które zadeklarowały, iż ich matka aktualnie żyjew uczuciowym homoseksualnym związku i 73 respondentami, którzy zadeklarowali analogiczną sytuację swojego ojca. Po trzecie, jest to próbka ważona (weighted sample)3, z której można wysnuć wnioski i interpretacje istotne statystycznie""

    1. Skopiowała Pani informację o procedurze losowania próby, ale nie o analizie zebranych następnie danych. A Regenerus popełnia błąd (czy raczej dokonuje manipulacji) właśnie w analizie danych. Proszę kopiować artykuł Regenerusa dalej, a może dotrze Pani do odpowiednich fragmentów, tylko proszę czytać wnikliwie i nie opuszczać tego, co szczególnie ważne.

      1. Szok.  Strasznie Pan madry ale przez ten cały czas nie potrafił Pan NIC skopiować nawet i teraz a  bezczelnie wydaje mi polecenia. Oskarżał Pan o fałszerstwa, to  podanie dowodów było Pana obowiązkiem. Rozumie Pan czym jest oskarżenie o fałszerstwo? Jak widać raczej nie.   EOT,  Nie rozumie Pan? Koniec moich odpowiedzi na pański potok pustych słów, ze tak się delikatnie wyrażę..

        1. Pani Anno, niepotrzebnie się Pani denerwuje. Ja Panią podziwiam, ale to Pani kazała mi odpowiadać na pytania wymagające czasochłonnych odpowiedzi, co było grubą przesadą. EOT to koniec dyskusji. EOT.

          1. Na koniec jeszcze raz wyjaśnienie: Regenerus porównał osoby wychowane w  dobrze funkcjonujących (stabilnych) rodzinach heteroseksualnych ("Badany mieszkał w nienaruszonej biologicznej rodzinie (z matką i ojcem) od 0 do 18. roku życia, a rodzice wciąż są małżeństwem w chwili obecnej")  – z osobami wychowanymi w rodzinach, w których rodzice wchodzili lub mogli wchodzić w relacje homoseksualne (ustalał to na podstawie pytań zadawanych osobom wychowanym w tych rodzinach, co jako metoda budzi poważne wątpliwości). Tymczasem należało porównać osoby wychowane w dobrze funkcjonujacych (stabilnych) rodzinach heteroseksualnych – z osobami wychowanymi w dobrze funkcjonujących (stabilnych) rodzinach par homoseksualnych. Regenerus tego nie zrobił.

  14. Osobiście wydaję mnie się że w związku homoseksualnych dwóch kobiet ,dzieci mogą rozwijać się prawidłowo. 

    Matki samotnie wychowujące dzieci ,matki wychowujące dzieci w domach w których ojciec jest tylko gościem to często codzienność.

    Pośrednio wydaje mnie się to dowodem że taka sytuacja nie zaburza rozwoju dziecka.Co do związku gejów nie sądzę aby sytuacja była podobna .I to bez względu jak dojrzali i odpowiedzialni byli by to mężczyźni .Ludzie nie żyją w próżni a nie sądzę aby społeczeństwa były do czegoś takiego gotowe .Najważniejsze w takich przypadkach jest dobro dziecka, jego rozwój szeroko pojęte szczęście .Potraktowanie  czyjegoś życia jak forpoczte zmian czy manifest ,nie wróży według mnie niczego dobrego . Nie rozumiem zamieszania wokół nazwy "małżeństwo " wydaje mnie się że  sednem problemu winno być prawo dające partnerom homoseksualnym podobne uprawnienia (różnice w kwestii dotyczącej opieki nad dziećmi nadmieniłem powyżej) Kwestia nazwy takiego związku jest w moim przekonaniu drugorzędna .Swoją drogą ciekawe że moja wypowiedź może zostać uznana zarówno za homofobiczną jak i pro LGTB ,pewnie zależy od tego kto czyta . 

     

     

    1. Tak, dwoch gejow jest podejrzanych, ale gdy wezmiemy dwoch sprawdzonych gejow, porzadnych ludzi to dlaczego nie. Kosciol ma zaufanie do ksiezy, wiec dwoch ksiezy gejow bylo by chyba wspanialymi rodzicami-opiekunami. To byloby wspaniale wychowac sie w dobrobycie i duchowo. Ksieza maja wielkie doswiadczenie duchowe a w wieku lat 30 wiekszosc objawia uczucia rodzicielskie. Moze wprowadzmy malzenstwa i adopcje dla kleru, na poczatek.

  15. @Anna

    A co pani rozumie przez słowo: „wartości chrześcijańskie”?

    Definicja tegoż pojęcia nie jest jednoznaczna.

    Kazdy może tym pojęciem szastać po swojemu.

    Jedni w tych wartościach widza np. wsparcie dla słabszych albo mniejszości jak LGBT itp. (co kłoci się zreszta z ideologia chrześcijaństwa)

    Inni widza szeroko „miłość dla bliźnich” co jest ogólnikowym sloganem.

    A jeszcze inni w tych wartościach widza nienawiść do innych przekonań i poglądów i do osób wyznających inne poglądy czy wierzenia.

    Albo kara śmierci – jedni uważają, ze chrześcijaństwo tego zakazuje a inni – ze nakazuje…

    Także jak widać to pojęcie rzekomych „wartości” jest ogólnikowe i nieświadomi co przez to rozumieć.

    Tak samo może dziś np. ekumenizm jest „wartością” ale jeszcze 60 lat temu w KRK był zwykła herezją.

    Wiec co pani przez pojęcie „wartości chrześcijańskich” rozumie?

    Jak pani to definiuje?

    Polecam założyć własna sektę, która będzie broniła definicji, która pani uznaje za prawdziwą.

    😁😀

  16. Pan Jacek wszystko poswieci, byleby tylko ziemie obiecana uratowac od islamu. Islam to taki straszak, bo za 50 lat … arabowie nas zjedza (to prawda!). Przeciez Pan Jacek i tak nie glosowalby na razem… Trzeba zachowac ziemie dla narodu wybranego. Kazda pogadanka p.Jacka konczy sie na tym "tak ale najwazniejsze nie wpuscic arabow" . Co maja geje z arabami? Dla arabow to chyba straszne emigrowac do kraju gdzie geje maja jakies prawa.

    1. Wśród Arabów (pisze się wielką literą) są też chrześcijanie, ateiści i geje. Więc radzę trochę myśleć zanim coś napiszemy. Nie mam nic do Arabów, podobnie jak nie mam nic do Eskimosów. Do Eskimosa ortodoksyjnie islamskiego, neostalinowskiego czy neonazistowskiego miałbym postulat zakazu wizy a już zwłaszcza prawa stałego pobytu w moim kraju na przykład. 

      1. No ale przeciez arabowie moga mowic ze sa niewierzacy itp, a za 5-50 lat nawroca sie na islam.    I co wtedy, weznie Pan na siebie odpowiedzialnosc za wpuszczenie arabow?

    1. Pisałam już nie raz, że nie ma sensu, żebym  odpowiadała osobom, które nie dyskutują uczciwie, na przykład stawiając innym wyssane z palca zarzuty, manipulując, kłamiąc, obrażając i wydając polecenia.  Teraz sobie zapiszę Pana nick w notesiku, żebym przez pomyłkę znów o Panu nie zapomniała.

      1. Czyli odpowie pani czy nie odpowie?

        Jesli nie, to mam pełne prawo uznać pani akt za tchórzliwy lub za zwyczajny brak merytorycznej argumentacji.

      2. 1. „Wyssane z palca zarzuty” – jakie? Proszę o przykłady.

        2. „Manipulując” – gdzie i niby jak?

        3. „kłamiąc” – gdzie i niby jak? Przykłady poproszę.

        4. „Wydając polecenia” – oj nie! Ja tylko zaznaczam, ze Kościół wydawał pewne polecenia, o których pani nie chce mówić ze względu na swoją POLITPOPRAWNOSC.

        Daje dobra propozycje a nie polecenie – jeśli chce pani spełniać swoje „chrześcijańskie wartości” wedle własnego mniemania, to niech lepiej założy pani własny Kościól, bo w Kościele katolickim pani tego nie znajdzie.

      3. PS

        Przypominam tylko jak pani bezczelnie manipulowała na mój temat – jakobym rzekomo tuszował zbrodnie lewicy.

        Ohydne kłamstwo i czysta manipulacja z pani strony.

  17. PPS

    Chrtnie przypomnę jedna rzecz:

    No i jak widzę dalej trwa ten sam kabaret w wykonaniu „szanownej” pani Anny.

    Krzyczy i drze się polegając na marnych argumentoidach i emocjach.

    W ogóle nie odnosi się do moich argumentów, jakby dla niej Franco i Pavelic w ogóle nie istnieli.

    To dla niej takie „fantomy” które nie maja znaczenia bo liczy się tylko komunizm i zbrodnie lewicowych rewolucji.

    To podle i nieuczciwe, ze ludzie tacy jak Anna tuszują zbrodnie jednych ideologów zbrodniami innych ideologów.

    Omijanie szerokim łukiem niewygodnego tematu pokroju Ustaszy, świadczy o stosowaniu przez Anne manipulacji i odwracania kota ogonem.

    Szkoda ze nie potrafi się odnieść do moich argumentów. No ale wiem ze to na szczęście nie jest dyskusja z ekspertami w danej dziedzinie.

    No ale to tak na marginesie.

    😀

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *