Nicolas Sarkozy – biografia polityczna

Sarkozy urodzony w 1955 roku, prawnik, student w Neuilly nie przyłącza się do tradycji rewolty 68, bo wie z rodzinnej przeszłości czym jest komunizm. Od 1970 roku aktywista Zgromadzenia na rzecz Republiki (RPR – gaulliści). W 1978 roku kończy studia i odbywa obowiązkową roczną służbę wojskową. Od 1988 poseł Zgromadzenia Narodowego, w latach 1983-2002 burmistrz Neuilly (teraz merem jest jego syn Jean, który mimo iż jest dobrze wykształcony, ciągle musi walczyć z opinią szczeniaka któremu pomaga ojciec, bo we Francji wiek się liczy tak jak w USA czyny), w 1983 roku negocjował z zamachowcem Erikem Schmidtem, aż do czasu gdy RAID miał go na muszce. W latach 1993-2007 minister tego czy tamtego. Od 2004 roku szef UMP, w latach 2007-2012 prezydent czyli szef rządu (system prezydencki; jak prezydentowi powinie się noga, zmienia premiera, chyba że premier jest kohabitacyjny jak Balladur wobec Mitteranda. Stąd premierami są czasem kreatury w stylu Edith Cresson, kochanka Mitteranda, która wyzywała Brytyjczyków od „narodu pedałów” a Japończyków od mrówek…) Francji. Sarkozy znany jest ze swojego neurotyzmu. Jego przeciwnik Hollande obiecywał w 2012 być „normalnym prezydentem”.

sarko

Neurotyczna czy nie energia „Sarko” pokazała, że prezydent Francji nie musi koniecznie być zasuszonym staruchem o urodzie de Gaulla, co nieco wstrząsnęło francuską gerontokracją. We Włoszech musieli się zadowolić młodym duchem Berlusconim, więc Italią nadal rządzili starcy aż do Mario Montiego. W pewien sposób Sarkozy był modelowym politykiem telewizyjnym, energicznym i teatralnym z dużą charyzmą. Jego tupet i pewność siebie podziwiał szczerze Blair, który jak to Anglik zwalczał swą pewność siebie od dziecka. Bill Maher podziwiał normalność i otwartość życia osobistego Sarkozy’ego, nie było już hipokryzji Chiraca, który pozował na stalowego mężusia, a miał kochanki we Francji a nawet Japonii. Sarkozy uporządkował ostatnio swoje sprawy prawne i znów gotów jest poprowadzić UMP, która ma mniej więcej takie poparcie jak Front Narodowy, a dużo lepsze struktury. Hollande, wbrew złej prasie, nie jest taki zły, ale nie mogąc przekonać Merkel do keynesizmu i krugmanizmu, nie może zwalczać kryzysu.

Jakiś czas temu sięgnąłem po biografię Sarkozy’ego pióra Marka Brzezińskiego: „Nicolas Sarkozy. Polityk i gwiazda mediów” Videograf II Katowice 2010. Była jak widać od razu pisana na bieżąco, gdy Sarkozy był jeszcze prezydentem. Z tego powodu nieobarczona jest declinizmem. W 1995 roku Sarkozy poparł Balladura przeciw Chiracowi, co w związku z wygraną Chiraca, spowodowąło, że dopiero w 1997 roku Sarkozy wraca do politycznej gry.

W roku 2002 poparł Chiraca (s. 61), za co w nagrodę został MSW. Jako MSW dał dyspensę trzem staromodnym bretońskim damom w czepkach, by mogły w tych czepkach pozować do zdjęć paszportowych (s. 63). Wydał wojnę piratom drogowym i w dużym stopniu wygrał ją. Dążył też do stworzenie jakiejś czytelnej dla państwa organizacji muzułmańskiej, by poradzić sobie z rekrutacją terrorystów do Iraku i zamachami algierskiej GIA (s. 69). Był to pomysł Jean-Pierre Chevenementa z 1999 roku. W maju 2003 utworzono Francuską Radę Kultu Muzułmańskiego, niestety szybko zdominowali ją fundamentaliści. Cieszyli się fanatycy muzułmańscy i ci z FN, że Sarko poległ (s. 73). Sarkozy chciał też by meczety finansowało państwo a nie Saudowie i terroryści, ale nie zgadzało się to z zadekretownaym w 1905 roku rozdziałem Kościoła i państwa (s. 73). Udało mu się natomiast stworzyć bank danych DNA dla policji, czym polepszył wyniki policyjne (s. 75). Do bandytów zaliczono też ekoterrorystów ku wyciom lewaków. Znaleziono bandytów, którzy od dekad kiwali policję. W 2005 roku Francja Chiraca poniosła prestiżową ujmę, gdy Francuzi zagłosowali przeciw zbyt dla nich liberalnej konstytucji UE (Holendrzy też byli przeciw, ale dlatego, że jest za mało liberalna – s. 78). Chirac zmienia wtedy premiera na de Villepina – rasowego gaullistę, by odizolować „amerykanina” Sarkozy’ego, któremu znowu daje MSW by nie sprawiał problemów. Od września 2004 roku UMP większością 85% głosów uczyniła Sarkozy’ego swym szefem. Wyczerpywały się już pomysły z gaullistowskiej ENA (s. 82), ale gaulliści nie chcieli odpuścić; liczyli, że Sarkozy zbłaźni się jako MSW i nie będzie już stanowił zagrożenia. Sarkozy jednak radził sobie. Wywalił squattersów na bruk, a po zamachach w Londynie (2005) roku bajki o krzywdzie klasowej na tyle osłabły, że mógł też intensywniej zwalczać bandytów i terrorystów. Internet znalazł się pod bezpośrednim nadzorem policji. Romantycznych komunistycznych chuliganów z La Courneuve też uspokaja. Przedmieścia poparły Sarkozy’ego, ciesząc się, że ktoś wreszcie chce zrobić u nich porządek; przypisywano to imigranckiemu pochodzeniu Sarkozy’ego; kogoś takiego trudniej oskarżyć o „rasizm” i inne takie (s. 89). Choć sam Sarkozy manifestuje tylko swój katolicyzm (czasem) i francuskość (zawsze). Sarkozy był we wsi Bocsa w 1994 roku, gdzie odmawiał tokaju (nie pije alkoholu), ale we wrześniu 2007 roku jadąc do Budapesztu nie chce by w jakikolwiek sposób przywoływano jego węgierskie korzenie; Francja to nie USA, gdzie większość dumna jest z kenijskich korzeni Obamy. W listopadzie 2004 MSZ Sarkozy dostał od rządu węgierskiego przetłumaczone dokumenty genealogiczne; zostały w hotelu (s. 103). Mimo to według lewackiej organizacji „Voltaire” (liberał i antyradykał Voltaire się w grobie przewraca!), Sarkozy to agent CIA, który ma wypchnąć Francję ze światowych rynków (s. 105). Jednak od węgierskich przodków Sarkozy odziedziczył tylko katolicyzm i antykomunizm, a jeszcze mniej od greckich Żydów przodków matki, choć antysemityzm tępił mocno. Uważa też Sarkozy, że lewica dokonała dewaluacji świata pracy (s. 122).

W październiku 2005 akcja policji doprowadza do buntu przedmieść (chuligani wpadają na elektryczną siatkę uciekając – s. 90). Lewica wprost usprawiedliwiała bandytów, marksistowskimi śpiewkami o biedzie i postkolonialnymi opowieściami z poczuciem winy w tle. Tymczasem banlieu nie ma nic wspólnego z kolonializmem. Banlieu był to pas ziemi wokół Paryża, gdzie wyrzucano od XVII wieku ludzi wyjętych spod prawa, którym nie wolno było przekraczać bram miasta (s. 95). Sarkozy przemawiał w Argenteuil mówiąc o hołocie. Lewica żądała jego dymisji, ale 68% społeczeństwa było z nim. Na jesieni 2005 roku wywiad wewnętrzny uznał, że zamieszki przedmieść miały przyczyny społeczne a nie religijne czy etniczne (s. 96). Polityczna poprawność zatriumfowała uważa Brzeziński (s. 96). Lewacki terror to dla Francji równie wielkie zagrożenie jak islamski; w 2009 roku liczne sabotaże trakcji TGV okazały się „dziełem” młodych lewaków- oczywiście synów bogatych rodziców (s. 111). Zresztą tanie domy na przedmieściach budowali często lewaccy radni, którzy chętnie obdarowywali nimi ludzi z Maghrebu, którzy potem ich wybierali, a niechętnie uciekających przez komunizmem Polaków czy Węgrów (s. 113).

Najpierw Brzeziński pisze o debacie Royal-Sarkozy 2007, kiedy to oboje wymyślają dane ekonomiczne i społeczne, byle tylko się zagiąć (s. 7). Sarkozy zachowywał się podczas niej jak nie on – był spokojny i cierpliwy. A ponieważ żyjemy w dziwnym świecie, w którym tak zwane dobre wychowanie przeważa nad prawdziwymi cnotami typu szczerość, uczciwość i inne takie, wygrał (nawiasem mówiąc ona też udawała bardziej wkurzoną niż była). Lewica uważała Sarkozy’ego za liberała typu amerykańskiego (Eric Besson: „uważajcie wybieracie ultrakonserwatystę amerykańskiego z francuskim paszportem – s. 261, potem sam przeszedł do obozu Sarkozy’ego), co ciekawe – pomogło mu to (s. 10). Ogromna część lewicowego elektoratu myślała, że Sarkozy’emu jako facetowi będzie łatwiej, poza tym kwestie życiowe nawet lewaków skłaniały często tuż przed wyborami do zmiany głosu na bardziej uporządkowaną prawicę. Po Sarko przynajmniej było wiadomo czego się spodziewać, podczas gdy Bayrou i d’Estaing ciągle wprowadzali korekty programowe (zwłaszcza Bayrou „mistrz mówienie krytycznie o niczym”, który w czasie kampanii z liberała powoli stał się lewicowcem). Sarkozy proponował politykę „wysiłku i ambicji”, i zapowiadał powrót „walorów moralnych”. W kraju w którym dziwiono się, dymisji Nixona, bo przecież podsłuchy to normalka, nie były to słowa niewarte uwagi (s. 64).

Sarkozy starał się wyjść naprzeciw lewicy; podebrał jej Bernarda Kouchnera („French Doctora”) i Erica Bessona (był dość twardy wobec imigrantów; np. z powodów technicznych – konsulaty nie były w stanie przeprowadzić tyle testów DNA – wstrzymał łączenie rodzin, a we wrześniu 2009 roku zlikwidował obozowisko nielegalnych na wydmach w Calais – za co dawni lewicowi koledzy go znielubili – 14). W 2007 roku Sarkozy pojawił się na Salonie Rolniczym w Paryżu, gdzie królem dotacji unijnych i lwem salonowym był przez lata Chirac, Sarkozy udatnie przytulił koźlątko, a więc został uznany za dobrego kandydata – s. 16). W Caen ten syn imigrantów z Grecji i Węgier, grzmiał przeciw imigracji i obiecywał pamietać o chrześcijańskich korzeniach Francji oraz o potrzebie „obrony” języka francuskiego (s. 17). Sarkozy zlikwidował to co stworzył Mitterand, a potem prezbiteriański trockista Lionel Jospin (obiecując nierealnie 35-godzinny tydzień pracy w roku 2002) – skrajną prawicę (FN), podbierając je elektorat. Lewica (Hollande, Buffet) reaguje przesadnie i ośmiesza się. Sarkozy umie planować wiele kroków do przodu. PS była zagubiona; styl Tony Blaira uważała za zagrożenie, podobnie skandynawski, więc tkwiła w socjalizmie XIX-wiecznym Emila Zoli (s. 58). Royal w 2007 roku obiecała podnieść minimalną pensję kiedy będzie to możliwe, darmowo leczyć tych poniżej 16 roku życia, zasiłek wysokości 90% ostatniej pensji, szkolenie zawodowe przestępców, i walkę z outsourcingiem przemysłu plus reforma administracji (s. 19). Lewica się cieszyła, ale program był zupełnie nierealny finansowo. Skrajna lewica jak ekoterrorysta walczący z GMO Jose Bove uznał ją za ojojojoj „liberalną”. Skrytykował ją także znany libertyn od kultury Jack Lang (s. 20). Lewica więc była skłócona i Sarkozy wygrał. Frekwencja była rekordowa (84, 5 %). Przeciwnicy z prawa nie byli przeciwnikami dla Sarko; FN podebrał elektorat, Bayrou zdobył tylko 18%, Philippe de Villiers miał poparcie tylko w Wandei. Zieloni nie byli traktowani poważnie Norweżka Eva Joly nie potrafiła wygładzić co zepsuł Jose Bove. Lotaryngię kupił Sarkozy słowami o potrzebie stalownictwa, antyimigranckimi hasłami (Lotaryngia to ksenofobiczny bastion FN), i chrześcijaństwem (ale nie posunął się do mówienia o preambule konstytucji UE – znał umiar). Gwiazdy TV i piosenki poparły Royal (włącznie z … Carlą Bruni!), Sarkozyego nieliczni jak Johnny Hayllyday (s. 26) i Alain Delon (tu Sarkozy był ostrożny, wszak Delon popierał jednego ze zbuntowanych generałów w Rosji…). W USA Sarkozy’ego, Royal i Bayrou uważano za postideologicznych pragmatyków. Francja de Gaulla, bohemy i minitelu znikała, kultura zamieniała się z żywej w muzealną, w tej sytuacji amerykanizm Sarkozy’ego już tak nie raził (s. 29). Francuzi bardziej głosowali w 2007 roku na osoby niż ideologie. Sarkozy powoływał się na Jauresa, Bluma ale i sprawy drogie FN, Royal mówiła, że każdy powinien mieć w domu trójkolorową flagę (s. 31). Pragmatyzm Francuzów nie pozwala na sentymentalne dąsy na prezydenta za separację z żoną (W sentymentalnych UK i Niemczech nie upiekło by mu się może tak łatwo – 35). Sarkozy dostaje 53% głosów. Po nadętych Mitterandzie, Balladurze, Chiracu – Sarkozy stanowił wydarzenie odświeżające.

Sarkozy kończy z opluwaniem UE jako zagrażającej Francji, jak to czynił Chirac. Nie chciał mieszkać też w Pałacu Elizejskim na stałe i znacznie odchudził rozdęty przez Chiraca budżet pałacowy (s. 38). Zrywa z niechęcią do USA i tamtejszej prawicy (spotkanie z Johnem McCainem). Jako człowiek kompromisu Sarkozy nie rozmontowywał też francuskiego socjalu (wg „The Economist w USA wolny rynek popiera 71% mieszkańców (podobnie w Chinach!), w UK 66%, a we Francji tylko co trzeci obywatel… , s. 42). Sarkozy obciął tylko przywileje emerytalne kolejarzy i Francja jakoś to przeżyła. Rynek pracy we Francji jest bez sensu; hotelarze muszą być po rodzimej szkole francuskiej, chociaż kształci ona tak sobie, a profesor Luc Montagnier, współodkrywca HIV musiał przenieść swe laboratorium do USA by moc pracować po ukończeniu 65 roku życia (s. 44). Tu wiele Sarkozy nie zdziałał, za to mocno wziął się za zwalczanie przestępczości 33.000 policjantów moglo odtąd ścigać bandytów poza granicę Paryża lub departamentu (s. 47). Nawiązywał nieco do zmotoryzowanych „Brygad Tygrysa” Clemencau.

W Dakarze 26 lipca 2007 roku Sarkozy mówił słusznie: „tragedią Afryki jest to, że żaden Afrykanin nie wszedł do historii”, z miejsca Royal popędziła jak głupia przepraszać za kolonializm i rasizm…(s. 51). Sędziom kazał Sarko pracować opłacalniej, za co go znielubili. Restauratorom zmniejszył VAT z 20 do 5% (przekonał Merkel by zrobiła to samo w RFN), ale cen nie obniżyli (s. 53). Dla kultury Sarko wiele nie zrobił. Ogólnie sprawiał wrażenie miotania się od jednego problemu do drugiego. W 2009 roku komisje odkryły że burki we Francji nosi tylko kilkaset kobiet, głównie neofitek bardziej islamskich niż Koran (s. 70).

Jeszcze jako minister Sarkozy walczył z antysemityzmem na francuskich ulicach, ale jako prezydent też surowo karcił Natanjahu by skończył z osiedlami żydowskich osadników na tzw. Zachodnim Brzegu; jednocześnie Kouchner rozmawiał z Palestyńczykami. Była to świadoma strategia. Sarkozy odwiedzał bogatą społeczność francuską w Londynie, skupioną w South Kensington wokół liceum francuskiego im. De Gaulla (s. 160). Sarkozy popierał Tony Blaira na prezydenta UE (s. 163). Carla Bruni pomaga mu jako poliglotka, i negocjatorka np. w sprawie bułgarskich pielęgniarek w Libii, których egzekucja miała ukryć fatalne warunki sanitarne szpitala w Trypolisie (s. 164-166) To był dobry pomysł, bo Kaddafi nie ufał facetom; nawet w jego straży pzrybocznej były niewiasty. Sarkozy lubi działania szybkie i zakulisowe. Unijni biurokraci przyzwyczajeni do ślamazarności przeklinali ruchliwego Sarko. Protegowaną Sarkozy’ego była do 2009 roku (potem zesłana do UE) piękna Rachida Dati, koleżanka Cecilii Sarkozy, nie umiała jednak rozwiązać problemów wymiaru sprawiedliwości (s. 177). Nathalie Kosciusko-Morizet i Rama Yade to kolejne niewiasty ze sztabu Sarkozy’ego. NKM, już za Chiraca doradczyni d/d ekologii, jest furiacko przeciw GMO, niestety 80% Francuzów się z nią zgadza; za krytykę premiera Fillona w sprawie GMO, została nieco zepchnięta na margines (s. 179). Nie lubi też szczepionek, uważa, że to medyczny spisek by zarabiać na straszeniu chorobami.

Rama Yade, choć nigdy nikt jej nie wybrał w wyborach co w ciągle nieco jakobińskiej Francji jest problematyczne, jakoś się utrzymała w rządzie, choć w 2009 roku Kouchner wymógł na Sarkozym zlikwidowanie jej stanowiska – sekretarza stanu do spraw przestrzegania praw człowieka (s. 186). Rama Yade nienawidzi kawiorowej lewicy w typie Royal (prawdziwe życie lewicowców wiodą dziś tylko Laguillier i Besancenot), ponieważ utożsamia ją z pustymi frazesami bez prawdziwej pomocy imigrantom. Sarkozy jako kandydat na prezydenta dużo pouczał Rosjan i Chińczyków w kwestii praw człowieka, po wygraniu wyborów spuścił z tonu (s. 189). Ponieważ przedstawiał się jako obrońca praw człowieka, każde spotkanie z Izraelczykami czy Arabami było interpretowane jako wsparcie ich punktu widzenia. W grudniu 2009 roku Kaddafi i Netanjahu byli przez jakiś czas w tym samym paryskim hotelu Ritz (s. 192). Mossad niepokoił się o premiera. Tymczasem Rama Yade uważała, że trzeba zapomnieć o tuzinie drogich samolotów Rafale i reaktorze atomowym dla Libii, i wywalić terrorystę z Francji. Na wszelki wypadek Sarkozy nie zabierał Ramy ze sobą do Maroka, Chin, Tunezji – względnie liberalnej, ale nie cierpiącej krytyki władz, czy Rosji. W Sudanie Rama Yade walczyła o zwolnienie Francuzów oskarżonych o chęć kradzieży dzieci do adopcji (s. 194). Jean-David Lafitte przypominał, że w Hiszpanii Kaddafi przebywał bez zakłóceń. Rosyjskie kontrakty (mistrale itd.) Sarkozy’ego krytykował z kolei Claude Imbert z „Le Point”, który wątpił czy po 70 latach leninizmu, Rosja będzie w stanie stworzyć demokrację (s. 195). Rama Yade przepadła, gdy skrytykowała Chiny w kontekście Tybetu i Olimpiady, a rząd się od tego odciął.

W lutym 2009 roku Sarkozy otworzył bazę wojskową w Omanie: „trzeba być tam gdzie Amerykanie” (s. 210). Z emirem Kataru byli przyjaciółmi. Jako amator „amerykańskiego” joggingu w adidasach był Sarkozy dla niektórych Francuzów zdrajcą kulturowym (s. 212). Inni porównywali go do Marii Antoniny i jej promocji wygodnych strojów i zdrowego trybu życia w Wersalu. Gdy w lipcu 2009 jogger zasłabł, znowu wróciła krytyka. Mimo to krytyka francuksiej prasy nie jest tak brutalna w tonie jak np. brytyjska, więc jakośc Sarkozy to przetrwał (s. 215). Uważano, że kult sportu narzuciła prezydetowi Carla Bruni. Brzeziński wyśmiewa to, ale nawiasem mówiąc już od jakiegoś czasu wiadomo, że częsty jogging szkodzi zdrowiu zwłaszcza sercu i układowi krwionośnemu, więc paradoksalnie krytycy mieli rację…

W sierpniu 2008 w Afganistanie zginęło w zasadzce 10 żołnierzy francuskich, jednak Sarkozy wysłał więcej żołnierzy, bo uważał misję za ważną (s. 219). Niektórzy jednak bali się wzrostu aktywności algierskiej GIA. W ciągu pierwszych dwu lat prezydentury Sarkozy odwiedził 65 krajów, rzadko tam nocując, były to więc raczej wypady niż podróże. Gospodarze zwłaszcza w leniwej Afryce mieli mu to za złe. Także te wizyty uznano za amerykańskie w stylu. Sarkozy’emu zarzucano też rewerencję do Eurodisneylandu „kulturowego Czarnobyla” – małych USA w sercu Francji, gdzie klient naprawdę jest panem (s. 230). Bruni i Sarkozy lubią Disneya. Bruni miała doświadczenie z paparazzi jako modelka, i umiała się im wymykać (s. 234). Stąd tajemnica jej związku z Sarkozym. Dzięki Bruni Sarkozy czytał Houellebecqa i przyjmował go w Pałacu Elizejskim. Ona też zapraszała Davida Lyncha, Denisa Hoppera, Marianne Faithfull, John Makovich i Woody Allen (s. 236). Carla Bruni jest działaczką przeciw HIV, a w maju 2009 roku apelowała do władz Birmy o zwolnienie Aung San Suu Kyi (s. 237), dla zniszczonej trzęsieniem L’Aquili załatwiła pomoc rządu Francji.

W maju 2008 roku Sarkozy polepszył kontakty z Polską, przepchnął DSK na szefa IMF. Hiszpana Zapatero nie traktował poważnie. Dla Merkel był zbyt wyluzowany i bezpośredni. Niemcy irytowali go podejrzeniami, iż Francja zapomni o liberalizmie i wprowadzi gospodarkę centralnie sterowaną (s. 245). On drażnił ich propozycjami, by niezależność energetyczną od Rosji budować na atomie i planami Unii Śródziemnomorskiej, która ich zdaniem była fanaberią grożącą upadkiem UE. Gordona Browna chwalił Sarkozy (i cała Francja) w czasie kryzysu, gdy ten nacjonalizował banki. Sarkozy obiecał pomoc francuskim firmom motoryzacyjnym, ale tylko fabrykom we Francji. Czesi patrzyli wkurzeni, jak Francuzi zwijają swe fabryki z ich kraju (s. 247). Merkel chciała poczekać ze stymulusem ekonomicznym na krytyczny czas dla przemysłu RFN, Sarkozy uważał to za nieusprawiedliwioną opieszałość. Brytyjczyków wkurzył nie zapraszając królowej na 65-lecie D-Day – w końcu wysłała ks. Karola (s. 249). Sarkozy’ego irytowała gloria Obamy podczas wystąpienia na uroczystości.

Sarkozy podziwiał linię polityczną Tony Blaira, zaś z Gordonem Brownem chciał współpracować w polityce obronnej (w marcu 2008 roku, kiedy był w Londynie 70% inicjatyw obronnych UE to były inicjatywy brytyjsko-francuskie), chodziło mu o uniezależnienie UE od USA (s. 252). Eurokorpus założony w 1992 roku cierpiał na syndrom wieży Babel, więc czas było wrócić do NATO. Przyjęto to z wielkim zadowoleniem w UK i USA. Jednocześnie jednak Sarkozy był przerażony jak bardzo „giełda londyńska jest zacumowana na Wall Street” i krytykował UK za pozbycie się przemysłu. W tym samym czasie Peer Steinbrueck krytykował Browna za nadmierny socjalizm (s. 255).

Od 2009 roku i kryzysu w Irlandii, Sarkozy porzuca sojusz z UK i zwraca się ku Niemcom. Gdy w kwietniu 2009 roku Sarkozy wybierał się do Jose Luisa Zapatero do Madrytu, publicznie opisał w kilku słowach przywódców Europy, i Zapatero ocenił jako przeciętniaka, potem łatał złe wrażenie przy spotkaniu z królem i królową w towarzystwie Carli Bruni (s. 258). Sarkozy umożliwił występowanie władz Włoch o ekstradycję członków Czerwonych Brygad, których kiedyś przygarnął Mitterand, jeśli obiecają nie terroryzować Francji (s. 264). Sarkozy skrzyknął ofensywę przeciw somalijskim piratom. Kiedy milczał w sprawie Polańskiego i Szwajcarii znów zaczęto podejrzewać Sarkozy’ego o koszachty z USA (s. 290). W 2009 roku Sarkozy rozpoczał krucjatę przeciw rajom podatkowym; Monako i Andorze. Merkel ochoczo się przyłączyła, przy okazji zahaczając Liechtenstein, podobnie UK i USA. Szwajcarzy uzyli Polańskiego jako kartę przetargową dla Amerykanów, by zachować tajemnice bankowe.Książka Brzezińskiego kończy się przypuszczeniem, że Sarkozy może nie być odporny na finansowe afery, bo ma tylko 2 miliony euro (s. 303). Ogólnie jednak ocenia Sarko dość dobrze.

Z perspektywy czasu wydaje się jednak, że Sarkozy nie był „amerykańskim agentem”; po 2009 roku utrwalił sojusz z Berlinem i wspólnie z Merkel opracowywał strategie kryzysowe dla UE, aż nazwano ich „Merkozy”, tak zgodni byli. W maju 2011 roku Strauss-Kahn zrezygnował z szefostwa IMF, zastąpiła go ministra finansów Sarkoz’ego, Christine Lagarde, o której Brzeziński nic nie pisze, choć przyjęła urząd w 2007 roku. Lagarde była lojalna wobec niego w sprawach finansowych. Czy zastąpienie DSK przez nią na stanowisku szefa DSK świadczy o wpływie Sarkozy’ego na USA i odwrotnie, czy o chęci podtrzymania francuskiego szefostwa IMF po wpadce DSK (film: „Wellcome to New York” oparty na motywach przygody DSK był na wpół cenzurowany we Francji)? Przed DSK szefem IMF był człowiek Aznara i hiszpańskiej prawicy Rodrigo Rato. Właściwie nieprzerwanie IMF jest w rekach Europejczyków. Czy to aż takie zwycięstwo dla Francji kogoś tam umieścić?

Camille Gutt (Belgia) 06.05.1946 – 05.05.1951
Ivar Rooth(Szwecja) 03.08.1951 – 03.10.1956
Per Jacobsson (Szwecja) 21.11.1956 – 05.05.1963
Pierre-Paul Schweitzer (Francja)01.09.1963 – 31.08.1973
Johannes Witteveen (Holandia) 01.09.1973 – 16.06.1978
Jacques de Larosiere (Francja) 17.06.1978 – 15.01.1987
Michel Camdessus (Francja) 16.01.1987 – 14.02.2000
Horst Köhler (Niemcy) 01.05.2000 – 04.03.2004
Rodrigo Rato (Hiszpania) 07.06.2004 – 31.10.2007
Dominique Strauss-Kahn (Francja) 01.11.2007 – 18.05.2011
Christine Lagarde (Francja) od 5.07.2011

O autorze wpisu:

Piotr Marek Napierała (ur. 18 maja 1982 roku w Poznaniu) – historyk dziejów nowożytnych, doktor nauk humanistycznych w zakresie historii. Zajmuje się myślą polityczną Oświecenia i jego przeciwników, życiem codziennym, i polityką w XVIII wieku, kontaktami Zachodu z Chinami i Japonią, oraz problematyką stereotypów narodowych. Wiceprezes Polskiego Stowarzyszenia Racjonalistów w latach 2014-2015. Autor książek: "Sir Robert Walpole (1676-1745) – twórca brytyjskiej potęgi", "Hesja-Darmstadt w XVIII stuleciu, Wielcy władcy małego państwa", "Światowa metropolia. Życie codzienne w osiemnastowiecznym Londynie", "Kraj wolności i kraj niewoli – brytyjska i francuska wizja wolności w XVII i XVIII wieku" (praca doktorska), "Simon van Slingelandt – ostatnia szansa Holandii", "Paryż i Wersal czasów Voltaire'a i Casanovy", "Chiny i Japonia a Zachód - historia nieporozumień". Reżyser, scenarzysta i aktor amatorskiego internetowego teatru o tematyce racjonalistyczno-liberalnej Theatrum Illuminatum

2 Odpowiedzi na “Nicolas Sarkozy – biografia polityczna”

  1. Miło poczytać o tak ważnym dla Europy i barwnym polityku jak Sarkozy. Tak nawiasem mówiąc, zabawnie wdać się w pogawędkę o polityce z Francuzami. Mało kto jest równie krytyczny wobec polityków jak oni. Stąd może zbytni lęk wielu polityków przed koniecznymi reformami we Francji. Ten lęk zaczyna przynosić bardzo złe rezultaty ojczyźnie Asteriksa…

    1. tak Francuzi strasznie się trzęsą przed nieuniknionym przycięciem socjalu. Hollande próbował zadziałać keynesistowsko, ale merkel mu nie pozwoliła, więc pozostaje ciąć. Niemcy chcą by Francja cięła, bo sami cięli za Schroedera, uwazaja ze tak jest fair. Być może Sarkozy lub Le Pen będą musieli dokonać niewyobrażalnego.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *