Nie, bezpłatna antykoncepcja nie sprzyja rozwiązłości

Niechciane ciąże i ich konsekwencje – czy to pod postacią niechcianych dzieci, czy mniej lub bardziej chcianych aborcji – stanowią niebagatelny problem społeczny – tak finansowy, jak i obyczajowy. Badania naukowe wykazują, że środkiem najskuteczniejszym w ograniczaniu liczby niechcianych ciąż (a co za tym idzie, także aborcji) jest możliwie łatwy dostęp do edukacji seksualnej i antykoncepcji, co wydaje się istotnym przyczynkiem do dyskusji nad rolą państwa w zapewnianiu dostępu do niedrogich, a być może nawet bezpłatnych środków antykoncepcyjnych. Jedną z przeszkód stających na drodze tego typu rozważań bywa sprzeciw społeczny – nie tylko w Polsce, o dziwo. Środowiska konserwatywne bardzo chętnie argumentują, iż antykoncepcja nieuchronnie prowadzi do "rozwiązłości, upadku obyczajów, rui i porubstwa". Jako że trudno dyskutować z argumentacją opartą na głębokim przekonaniu, a w kwestiach zdrowia publicznego bezpieczniej jest jednak polegać na twardych danych niż na czyichkolwiek intuicjach, naukowcy z Washington University w St. Louis związani z projektem Contraceptive CHOICE Project propagującym antykoncepcję jako środek obniżający częstość zabiegów przerywania ciąży postanowili powiedzieć "Sprawdzam!". Pytanie o kwestie podnoszone przez konserwatystów dołączyli do swojego projektu społecznego, wprowadzając do oceny dodatkowe kwestionariusze  dotyczące życia seksualnego kobiet i nastolatek biorących udział w programie.

Badanie obejmowało 9 256 aktywnych seksualnie kobiet i nastolatek w wieku 14-45 lat niechętnych zajściu w ciążę w ciągu co najmniej najbliższego roku. Całą grupę objęto szczegółowym doradztwem w zakresie edukacji seksualnej, zapewniono również bezpłatny dostęp do dowolnie wybranej odwracalnej metody antykoncepcyjnej. Wstępny kwestionariusz zawierał m.in. pytania o ilość partnerów seksualnych i częstotliwość współżycia, ponadto przeprowadzano konsultacje lekarskie oceniające obecność ewentualnych infekcji przenoszonych drogą płciową.

Ankiety przeprowadzono ponownie po 3, 6 i 12 miesiącach od rozpoczęcia projektu, następnie powtarzano je co pół roku w zależności od chęci dalszego uczestnictwa w badaniu, przy czym w pracy uwzględniono jedynie uczestniczki, które pozostały w eksperymencie przez minimum rok, po którym to przeprowadzono również powtórne badania ginekologiczne pod kątem obecności infekcji.

Naukowcy odnotowali istotny statystycznie (z 5,2% do 3,3%) spadek odsetka uczestniczek deklarujących współżycie z więcej niż jednym partnerem podczas ostatniego miesiąca, 70% badanych nie deklarowało żadnej zmiany w ilości partnerów, 14% – spadek liczby partnerów, 16% – wzrost, przy czym spośród rzeczonych 16% w znakomitej większości (nieco ponad 4/5) wzrost ten oznaczał zmianę z braku aktualnych partnerów na jednego. Jednocześnie obserwowano podwyższenie częstotliwości współżycia – o ile jej mediana we wstępnej ankiecie wynosiła 4/miesiąc, pod koniec badania wzrosła do 6/miesiąc. Wzrost deklarowanej częstotliwości współżycia nie wiązał się ze zwiększeniem zapadalności na infekcje weneryczne.

Wbrew twierdzeniom i intuicjom tradycjonalistów badanie wykazało, że dość rozpowszechnione przekonanie o powiązanej z łatwo dostępną antykoncepcją "rozwiązłości" nie znajduje podstaw w mierzalnych danych, sugerowało wręcz tendencję przeciwną. Być może zbyt brutalnym byłoby stwierdzenie, że podobne tezy można między bajki włożyć, z pewnością jednak w świetle dostępnej wiedzy nie ma na nie miejsca w poważnej debacie publicznej.

Źródła:
Change in Sexual Behavior With Provision of No-Cost Contraception. Secura Gina M., Adams Tiffany, Buckel Christina M., Zhao Qiuhong MS, Peipert Jeffrey F. Obstetrics & Gynecology 2014, Vol 123 (4); 771–776

Zdjęcie: Wikipedia, Ceridwen

O autorze wpisu:

medyczka, ateistka, feministka

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *