Niemcy wstydzą się własnego języka?

Podczas konferencji prasowej 28.09.2009 r. szef niemieckich liberałów (FDP) i niemieckiego MSZ Guido Westerwelle taktownie odmówił wymiany zdań po angielsku z niejakim Jamesem Morissonem z BBC, przypominając mu, że jest to konferencja prasowa w Niemczech i dlatego byłoby miło utrzymać ją w języku niemieckim. Lewica odżegnywała się od jego: „Es ist Deutschland hier” przekonując, że nie wszyscy Niemcy myślą tak jak Westerwelle. Właściwie to przepraszali oni za to, że w Niemczech jeszcze mówi się po niemiecku…

Pressekonferenz der FDP

Guido Westerwelle mógłby z łatwością odpowiedzieć po angielsku ponieważ, jako akurat jeden z niewielu niemieckich polityków „pierwszego garnituru” rozmawiał sprawnie w tym języku, więc nie ignorancja była przyczyną patriotycznych uwag. Bardziej dziwią tu słowa lewicowców, którzy jak zwykle wydziwiali, sprzeciwiając się słowom Westerwellego, właściwie podważając jedynie zdanie: „tu są Niemcy”, czyżby obywatele RFN tak bardzo starali się zostać europejskimi USA (potop amerykańskich powiedzonek używanych w życiu codziennym i zmiany niemieckiego akcentu na amerykańsko-niemiecki w niemieckiej TV i radiu – nawet słowo Sport wymawia się już po angloniecku), przy jednoczesnej demonstracyjnej powodowanej kompleksami pogardzie dla USA), że już nie chcą nawet słyszeć że są Niemcami? Podczas niedawnych mistrzostw piłki nożnej w RFN wiele mówiono frazesów o odrodzeniu niemieckiej dumy narodowej – czy jednak nie sprowadza się ona do piłki kopanej i „cesarza” Beckenbauera?

Westerwelle: In Deutschland spricht man deutsch!

A Mr Morisson zapewne pracuje w BBC „na sprawach niemieckich”, umiejąc po niemiecku powiedzieć jedynie: „guteeen tack” i aynee cufae beetea 🙂

O autorze wpisu:

Piotr Marek Napierała (ur. 18 maja 1982 roku w Poznaniu) – historyk dziejów nowożytnych, doktor nauk humanistycznych w zakresie historii. Zajmuje się myślą polityczną Oświecenia i jego przeciwników, życiem codziennym, i polityką w XVIII wieku, kontaktami Zachodu z Chinami i Japonią, oraz problematyką stereotypów narodowych. Wiceprezes Polskiego Stowarzyszenia Racjonalistów w latach 2014-2015. Autor książek: "Sir Robert Walpole (1676-1745) – twórca brytyjskiej potęgi", "Hesja-Darmstadt w XVIII stuleciu, Wielcy władcy małego państwa", "Światowa metropolia. Życie codzienne w osiemnastowiecznym Londynie", "Kraj wolności i kraj niewoli – brytyjska i francuska wizja wolności w XVII i XVIII wieku" (praca doktorska), "Simon van Slingelandt – ostatnia szansa Holandii", "Paryż i Wersal czasów Voltaire'a i Casanovy", "Chiny i Japonia a Zachód - historia nieporozumień". Reżyser, scenarzysta i aktor amatorskiego internetowego teatru o tematyce racjonalistyczno-liberalnej Theatrum Illuminatum

  1. Minister Spraw Zagranicznych oficjalnie wypowiada się w języku niemieckim, bo w tym języku jest najbieglejszy. Nie może sobie pozwolić na potknięcie językowe mówiąc w obcym języku, bo to może za drogo kosztować. W języku ojczystym jest w stanie zgrabnie zniuansować odpowiedź, a w języku obcym może nie być tak elastyczny. Podstawowa zasada negocjacji międzynarodowych: nie negocjuj w języku ojczystym drugiej strony — w takiej sytuacji weź tłumacza.

  2. Westerwelle jako świeżo upieczony minister nie znał języka angielskiego W odróżnieniu od Fischera .nie przygotowywał się do tego stanowiska. Jego wymijająca odpowiedź wynikała stąd że nie zrozumiał pytania. Gdyby je zrozumiał to mógłby na nie spokojnie odpowiedzieć w języku niemieckim i nie było by kompromitacji i szyderstw pod adresem Westrerwelle.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *