O świętości Kościoła

W Kościele katolickim naucza się, że jest on święty. Jest to fikcja podwójnie. Po pierwsze, w Kościele jest zbyt dużo nieprawości, by można go nazwać świętym. Po drugie, Kościół nie jest święty także w metafizycznym, nadprzyrodzonym znaczeniu, o którym mówi się w kościelnym nauczaniu.

Jak władze Kościoła uzasadniają jego świętość?

1. Dwa w jednym: boski i ludzki

O świętości Kościoła mówią dokumenty soborowe, katechizm, szkolne podręczniki religii, liczne publikacje kościelne, a także katolickie wyznanie wiary, będące podstawową katolicką modlitwą: „wierzę w … święty Kościół powszechny” – modlą się katolicy.

Uzasadnienie świętości Kościoła nie jest sprawą prostą. W Kościele w przeszłości i dziś mamy zbyt dużo nieprawości. Trudno byłoby twierdzić, że biskupi, księża i wierni najzwyczajniej swym życiem zasłużyli zbiorowo na świętość. Dlatego władze Kościoła, uzasadniając jego świętość, posługują się inną argumentacją.

Głosi się, że Kościół jest zarazem ludzki i boski. Wprawdzie ludzie są grzeszni, ale Kościół jest boski, bo – najkrócej mówiąc – przebywa w nim Chrystus. I obecność Chrystusa uświęca cały Kościół, który ma być jednością elementu ludzkiego i boskiego.

Podam tylko dwa cytaty, w których pogląd o jednocześnie ludzkim i boskim charakterze Kościoła wyrażono we względnie jasny sposób:

W katechizmie czytamy (przypis 1):Kościół jest równocześnie widzialny i duchowy, jest społecznością hierarchiczną i Mistycznym Ciałem Chrystusa. Jest jeden, utworzony z elementu ludzkiego i elementu Boskiego. To czyni go tajemnicą, którą może przyjąć tylko wiara" (pkt 779).

Głosi się też, że Chrystus jest głową Kościoła i w duchowej postaci żyje w Kościele: „Kościół jest Ciałem, którego Chrystus jest Głową: Kościół żyje dzięki Niemu, w Nim i dla Niego; Chrystus żyje z Kościołem i w Kościele" (pkt 807). To w tym rozumieniu Kościół ma być „mistycznym ciałem Chrystusa”.

Istnieje mnóstwo tekstów, w których – począwszy od papieży a kończąc na zwykłych wiernym – próbuje się uzasadnić świętość Kościoła i odeprzeć zarzut, że nie jest on święty, bowiem nieprawości kłują w oczy. Wskazuje się na Chrystusa, Ducha Świętego czy Boga, którzy mają uświęcać Kościół mimo grzechów wyznawców.

Nie będę się zajmował nieprawościami i grzechami Kościoła. Pisze się o nich dużo chociażby w związku z seksualnym wykorzystywaniem dzieci przez księży, tradycyjnie tolerowanym w Kościele. Chciałbym natomiast pokazać, że Kościół w ogóle nie jest święty. Dziś nikt uczciwie i przy zdrowych zmysłach nie może twierdzić, że Kościół jest święty w jakimkolwiek znaczeniu. Co najwyżej świętość przypisują mu subiektywnie władze Kościoła i katolicy. To samo trzeba powiedzieć o wszystkich innych kościołach. Nie ma świętych kościołów.

2. Czym jest świętość?

Świętość w ścisłym znaczeniu to nadnaturalna cecha czy właściwość, przypisywana obiektom otaczanym szczególną czcią. Zwykle idzie o przypisywanie tym obiektom nadnaturalnej (nadprzyrodzonej) mocy, nadnaturalnych możliwości, np. uzdrawiania chorych, zapewniania pomyślności oraz wielu innych.

W różnych religiach bardzo rożne obiekty uważa się za święte. Mogą to być niektóre przedmioty, drzewa, góry, rzeki, zwierzęta, zjawiska natury, osoby realne lub wyimaginowane, mitologiczne istoty i bogowie, różne twory ludzkiej wyobraźni, a także ludzkie społeczności i kościoły, którym przypisuje się nadprzyrodzone właściwości.

Np. świętym drzewom i kamieniom, czczonym w wielu społecznościach, przypisuje się moc zapewniania zdrowia i pomyślności. Święte kościoły przypisują sobie szczególną więź z bogiem, często wielką misję powierzoną ich kościołowi przez boga.

Czy świętość może być immanentną, wewnętrzną właściwością pewnych obiektów?

Świętość jest wytworem ludzkiej psychiki i kultury. Nic nie jest święte obiektywnie, niezależnie od ludzi. Na istnienie świętości obiektywnej, ustanowionej przez naturę lub przez jakąkolwiek nadnaturalną moc czy boga, nie ma najmniejszych dowodów.

Jeżeli ktoś twierdzi, że Kościół katolicki jest święty, to trzeba mu powiedzieć zdecydowanie: Wyluzuj, Kościół jest tak samo święty, jak święte dęby czczone niegdyś przez Słowian.

3. Brak argumentów na świętość Kościoła

Nie ma jakichkolwiek wiarygodnych dowodów, które chociażby w niewielkim stopniu potwierdzały obiektywną świętość Kościoła katolickiego. Świętość jest Kościołowi przypisywana przez jego władze, nie jest jego obiektywną właściwością. Kościół nie jest święty. Powoływanie się na Pismo Święte, by na tej podstawie twierdzić, że to Jezus Chrystus, Bóg, nadał Kościołowi cechę świętości i przebywa w nim w duchowej postaci, to żaden argument. Nie ma bowiem najmniejszych wiarygodnych dowodów, które chociażby częściowo potwierdzały, że Jezus rzeczywiście był nadnaturalną boską postacią, która mogła czemukolwiek nadać cechę świętości. Jezus mógł istnieć realnie, mógł głosić swoje „prawdy” (według ewangelii nazywano go „rabbi”, nauczycielem wiary), ale przekonanie o jego boskości jest religijną fantazją i urojeniem przyjętym przez jego wyznawców i kultywowanym do dziś. Nie ma też najmniejszych dowodów wskazujących, że Pismo Święte zawiera boże objawienie.

Podsumujmy. Kościół co najwyżej uchodzi za święty, ale nie jest święty. Jest zwykłą organizacją, tak jak mnóstwo innych organizacji dawniej i dziś. Nie jest żadnym „mistycznym ciałem Chrystusa”.

4. Nieprzyzwoite samochwalstwo i pycha

Obowiązujący obecnie katechizm daje wyraz nieprzyzwoitemu wręcz samochwalstwu i samouwielbieniu, panującemu w Kościele od wieków. A przydałoby się trochę skromności! Oto kilka przykładów samouwielbienia.

Mówiąc o Kościele, katechizm powołuje się na pierwszy sobór watykański, obradujący w latach 1869-1870: Kościół – przypomina Sobór Watykański I – z racji swojej wzniosłej świętości, swojej powszechnej jedności, swej niewzruszonej stałości, jest sam przez się wielkim i stałym motywem wiarygodności oraz niezawodnym dowodem swego Boskiego posłania" (pkt 812). Aż dziw bierze, że tak nieprzyzwoite samochwalstwo powtarza obecny katechizm, ogłoszony przez Jana Pawła II w 1992 r. Mówiąc szczerze, brzmi to jak tekst z antyklerykalnego kabaretu. Kościół „jest sam przez się wielkim i stałym motywem wiarygodności oraz niezawodnym dowodem swego Boskiego posłania”. Jak sami o swoim Kościele mówią, że to „wzniosła świętość”, to ma znaczyć, że tak jest? Znając historię Kościoła, powinni mówić nieco skromniej o tej wzniosłej świętości, bo wygląda to na kpinę.

Władze Kościoła przyznają Kościołowi i sobie nadprzyrodzone przymioty, czym ciągle chwalą się w kościelnych dokumentach, encyklikach papieskich i katechizmie. Mówią na przykład, że Bóg powierzył im „depozyt wiary”, tzn. złożył w ich ręce misję głoszenia jedynie prawdziwej wiary religijnej. Także wstęp do katechizmu rozpoczyna się od słów: Pan zlecił swemu Kościołowi zadanie strzeżenia depozytu wiary, którą wypełnia on w każdej epoce". Jeżeli ktoś chce, ma oczywiście prawo w to wierzyć, ale trzeba też powiedzieć, że to fikcja. Żaden Pan/Bóg nie zlecił Kościołowi takiego zadania, ani żadnego innego.

Chęć wywyższania Kościoła, a tym samych siebie, dyktuje kościelnym dostojnikom koncepcję, w której wszystko dzieje się ze względu na Kościół i przez Kościół. Według dostojników Kościół nie jest stowarzyszeniem, które ma po prostu czcić Boga. Kościół jest przedstawiany jako hierarchiczna społeczność, w której przebywa Chrystus – i która została wyposażona w nadprzyrodzone właściwości.

Np. Kościołowi przypisuje się wręcz główną rolę w zbawianiu ludzi. W katechizmie czytamy: „Dekret o ekumenizmie Soboru Watykańskiego II wyjaśnia: "Pełnię bowiem zbawczych środków osiągnąć można jedynie w katolickim Kościele Chrystusowym, który stanowi powszechną pomoc do zbawienia” (816). Dysponentami tych zbawczych środków mają być biskupi i księża. Skąd wiadomo, że te uprawnienia mają? Ano wyłącznie na podstawie kościelnych dokumentów, przyjętych przez władze Kościoła. Inaczej mówiąc, sami sobie te uprawnienia przyznali.

Władze kościelne głoszą też doktrynę, według której to Duch Święty gwarantuje, że nauczanie kościelne jest zawsze właściwe, zgodne z objawieniem bożym. Np. Jan Paweł II w encyklice „Veritatis splendor” napisał: „Wewnątrz Tradycji rozwija się pod opieką Ducha Świętego autentyczna interpretacja prawa Bożego. Ten sam Duch, który stoi u źródeł objawienia przykazań i nauczania Jezusa, gwarantuje, że są one pieczołowicie strzeżone i poprawnie stosowane w zmieniających się epokach i okolicznościach” (2).

A więc to Duch Święty ma gwarantować prawdziwość kościelnego nauczania! Znów mamy tekst jak z antyklerykalnego kabaretu. Żaden Duch Święty nie gwarantuje poprawnej interpretacji i stosowanie „prawa bożego” przez Kościół. Nie ma żadnej możliwości potwierdzenia, że Duch Święty istnieje i czy w danej sprawie zagwarantował kościelnemu nauczaniu poprawność. Kościół i jego władze składają się z ludzi, a duchowni i teolodzy interpretujący „prawo Boże” posiadają wolną wolę. Jest całkowicie możliwe, że – wbrew temu, co pisze Jan Paweł II – popełniają błędy w interpretacji tego, co w Kościele nazywa się prawem bożym, objawieniem bożym czy depozytem wiary.

Na domiar złego w 1870 r. sobór uchwalił ciągle obowiązujący dogmat o nieomylności papieża „w sprawach wiary i moralności” (podkreślmy, także moralności!). Prawo kanoniczne mówi też o nieomylności kolegium biskupów zebranych na soborze „w sprawach wiary i obyczajów” (kpk 749). Wprawdzie nie znaczy to, że wszystkie wypowiedzi papieża i soboru są nieomylne, a tylko spełniające określone warunki, ale przyznanie komukolwiek nieomylności to nadanie mu nadprzyrodzonej, boskiej właściwości. Drobiazgiem wobec tego zadufania jest nazywanie papieża „Ojcem Świętym”.

Pycha. Władze Kościoła, głosząc jego świętość, przypisują także sobie nadludzkie, boskie właściwości, jak chociażby zawsze poprawne interpretowanie i stosowanie prawa bożego oraz nieomylność w sprawach wiary, moralności i obyczajów.

Podałem wyżej tylko kilka przykładów i cytatów, ale cały katechizm i dokumenty soborowe przesiąknięte są olbrzymim, wręcz buńczucznym zadufaniem, samouwielbieniem i samoubóstwianiem się przez kościelnych dostojników. Podam jeszcze jeden ciekawy przykład. Sobór Watykański II (1962-1965) w pierwszym zdaniu „Konstytucji dogmatycznej” nazywa siebie świętym: "Chrystus jest światłem narodów; obecny Święty Sobór, zgromadzony w Duchu Świętym, gorąco pragnie oświecić wszystkich ludzi Jego jasnością promieniującą na obliczu Kościoła” (Katechizm 748). Tak więc sobór, złożony z dostojników kościelnych, przypisał sobie świętość – sam siebie nazwał Świętym Soborem.

Nie ma podstaw, by twierdzić, że sobór jest święty i ma cokolwiek wspólnego z Duchem Świętym. W kościelnym nauczaniu nie są to metafory, ani tylko wzniosła retoryka. Mają to być słowa odnoszące się do rzekomo realnie istniejącej nadprzyrodzonej, duchowej rzeczywistości, w którą katolicy powinni wierzyć.

Ale nawet gdyby uznać, że to tylko metafory, wskazywałyby one na manię wielkości albo na propagandową próbę utrzymania wizerunku własnej świętości w oczach naiwnego ludu – albo jedno i drugie.

Co można powiedzieć o tych przypadłościach władz kościelnych?

To nieprzyzwoitość i pycha. Nikt sam nie powinien przypisywać sobie świętości, nazywać się świętym, bo to wręcz nieprzyzwoite i śmieszne samochwalstwo. Zaś z teologicznego punktu widzenia to samoubóstwianie się i grzech pychy, wymieniany w katechizmie jako pierwszy z siedmiu grzechów głównych (pkt 1866).

Pycha to przede wszystkim wyolbrzymione demonstrowanie własnej wielkości. W Piśmie Świętym mówi się o pysze jako o wywyższaniu się, wyniosłości. No właśnie, oni, dostojnicy kościelni, to mają. Nawet szaty, w które się stroją, służą wywyższaniu się, eksponują wyniosłość – grzech pychy w pełnej krasie. Przydałoby się ubrać „po ludzku”. A soborowi przydałoby się nie nazywać siebie „świętym”. Przypisywanie sobie świętości to grzech pychy najcięższy, bo to nadawanie sobie cech boskich.

Biorąc pod uwagę wszystkie zgłoszone wyżej krytyczne uwagi pod adresem Kościoła katolickiego, trzeba zapytać:

5. Czy ten Kościół to rzeczywiście Kościół Chrystusowy?

Nawet zakładając, że Jezus Chrystus rzeczywiście powołał swój Kościół, można mieć poważne wątpliwości, czy władze Kościoła katolickiego ten Chrystusowy Kościół reprezentują. Dlaczego?

Jak naucza od wieków Kościół, a także drugi sobór watykański i dzisiejszy katechizm, Bóg wybrał najpierw Izraelitów jako lud boży, zawarł z nimi przymierze. Jednak już prorocy oskarżają Izraela, że zerwał przymierze i że zachował się jak nierządnica. Zapowiadają oni nowe i wieczne Przymierze. Chrystus ustanowił to Nowe Przymierze” (pkt 762). Nowym ludem bożym mieli być wyznawcy Chrystusa.

Patrząc jednak z perspektywy powyższych mitów na historię, trzeba powiedzieć jasno, że także wyznawcy Chrystusa okazali się niegodni przymierza. Najcięższą niegodziwością były ciągłe krwawe wojny między chrześcijanami oraz wojny zaborcze. Zakładając nawet, że przymierze z Chrystusem miało miejsce, to wszystko wskazuje, że zostało zerwane, a Kościół katolicki nie jest Kościołem Chrystusowym.

6. Słowo na zakończenie

Żaden kościół, żadna społeczność nie jest święta. Są to organizacje takie jak wiele innych. Co najwyżej nazywa się je świętymi, ale nie przysługuje im żadna obiektywna czy realna świętość. Świętość jest bowiem wytworem ludzkiej psychiki i kultury. I najlepiej, gdyby kościelni dostojnicy i duchowni wszelkich religii przestali się stroić w święte słowa i szaty, albo przynajmniej ograniczyli swoją pychę i manię wielkości. Do tego zresztą mogą być zmuszeni przez własnych wyznawców – i w wielu krajach tak się powoli dzieje.

Nazywanie Kościoła katolickiego „świętym” świadczy dziś o manii wielkości, jakiej ulegają kościelni dostojnicy, oraz jest propagandową próbą utrzymania wizerunku własnej świętości w oczach naiwnego ludu.

A czym naprawdę jest Kościół katolicki?

Jest organizacją jakich wiele, ale skrajnie niedemokratyczną, chociaż dziś już pozbawioną możliwości stosowania fizycznych środków przemocy. Niektóre kościoły chrześcijańskie przyjęły inne zasady, stały się świeckimi, demokratycznymi stowarzyszeniami religijnymi. – Alvert Jann

…………………………………………………………..

Alvert Jann: Blog „Ćwiczenia z ateizmu” http://polskiateista.pl/aktualnosci/blogi-2/cwiczenia-z-ateizmu/

Nauka nie wyjaśnia wszystkiego, religia nic nie wyjaśnia

Na blogu znajduje się w tej chwili ponad 80 artykułów, m.in.:

Teoria Boga krótko wyłożona”http://racjonalista.tv/teoria-boga-krotko-wylozona/

Kościół jest niepotrzebny!” – https://racjonalista.tv/kosciol-jest-niepotrzebny/

Dusza nieśmiertelna i życie po śmierci” – https://racjonalista.tv/dusza-niesmiertelna-i-zycie-po-smierci/

Czy sumienie zawdzięczamy Bogu? https://racjonalista.tv/czy-sumienie-zawdzieczamy-bogu/

…………………………………………………

Przypisy

1 Katechizm Kościoła katolickiego cytuję za: http://www.katechizm.opoka.org.pl/

2 Jan Paweł II „Veritatis splendor” (encyklika) 27 https://opoka.org.pl/biblioteka/W/WP/jan_pawel_ii/encykliki/veritatis_1.html

……………………………………………………………..

O autorze wpisu:

2 Odpowiedzi na “O świętości Kościoła”

  1. Myślę, że określenie "świętość", dzięki temu kościołowi mocno się zdewaluowało. Nie chodzi mi bynajmniej o postrzeganie tego pojęcia przez różnych sceptyków, lub jak to się ładnie mówi niedowiarków, ale nawet w umyśle najbardziej ospale myślącej owieczki musiała ta instytucja i jej personel zasiać wątpliwości. Ja sam, choć niewierzący, używam tego określenia dla ubarwienia dyskursu,  w sposób zupełnie świecki i trochę żartobliwy " to jest świnty człek". Rozumiem  dlaczego kościół trzyma się kurczowo wyjaśnienia o rzekomo obecnym w nim Chrystusie wśród grzeszników. Przewrotny i skuteczny ów koncept, na "prostaczkach bożych" na pewno nadal robi duże wrażenie, choć mogą niektórzy z nich odbywać walkę wewnętrzną. No bo jak pogodzić istnienie cuchnącego na odległość bagna z rozkosznymi bajaniami o świętościach, splendorach, cudach itd. nie jest na pewno łatwo w epoce przepływu informacji. Trzeba liczyć na duże pokłady strachu i zabobonu nagromadzone w psychikach formowanych od żłobka owieczek. Trzeba im dać do zrozumienia, że odwracając się od duchownego-kanalii, reprezentującego instytucję kościoła, odwracają się równocześnie od Chrystusa. Kapłani wobec powyższego nie ustają w wysiłkach, aby taki przekaz owieczkom stale serwować. Cała nadzieja w młodzieży, że staje się coraz bardziej odporna na szkodliwe działanie kleszej ględy.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *