Przenośnie w Biblii: 12 przykładów

Kościelni teolodzy tłumaczą często, że wielu fragmentów Biblii nie należy rozumieć dosłownie, np. że Bóg dosłownie stworzył świat w sześć dni, mężczyznę ulepił z ziemi, a kobietę z jego żebra. Teolodzy bronią w ten sposób Biblię przed zarzutem, że zawiera nonsensy.

Chciałbym pokazać, że jest to obrona nieskuteczna. Dlaczego? Kościelni teolodzy wybierają mało ważne, wyglądające niedorzecznie fragmenty Biblii – i o nich mówią, że nie powinny być rozumiane dosłownie. Natomiast dużo ważniejsze i równie niedorzeczne fragmenty uznają w pełni, oraz każą wierzyć, że zawierają prawdę.

Przedstawiam poniżej dwanaście przykładów biblijnych niedorzeczności, w które Kościół każe wierzyć dosłownie, co najwyżej pomijając mało ważne szczegóły.

1. Cuda

Kościelni teolodzy uznają niedwuznacznie, że w Kanie Galilejskiej podczas wesela Jezus rzeczywiście przemienił wodę w wino. W ich rozumieniu, opartym ściśle na ewangelii św. Jana, Jezus chciał w ten sposób objawić się zebranym jako Bóg i przekonać do swego posłannictwa. Teolodzy podkreślają, że dzięki temu cudowi „uwierzyli w Niego Jego uczniowie” (Jana 2,1-11). Według kościelnej interpretacji opowieść powyższa nie jest przenośnią. Należy ją rozumieć dosłownie: Jezus przemienił wodę w wino.

W Biblii mamy setki cudów, czynili je także prorocy i apostołowie. Przed Izraelitami uciekającymi z niewoli egipskiej rozstąpiło się morze, dzięki czemu mogli przejść suchą stopą. Jezus uciszył burzę, chodził po powierzchni jeziora, uzdrawiał chorych, wskrzeszał zmarłych, wypędzał demony z ciał opętanych. Są też cuda śmieszne i straszne zarazem. Prorok Elizeusz w cudowny sposób uśmiercił dzieci, które naśmiewały się z jego łysiny. Jak to zrobił? „Przeklął ich w imię Pańskie. Wówczas wypadły z lasu dwa niedźwiedzie i rozszarpały spośród nich czterdzieści dwoje dzieci”(2 Krl 2,23-25).

Realność tego cudu nie jest przez kościelnych teologów kwestionowana, przemilcza się go lub poszukuje pokrętnych interpretacji, które usprawiedliwiałyby Elizeusza i Boga. Być może teolodzy obawiają się, że jeśli tę opowieść uzna się za przenośnię, to trzeba będzie w końcu za przenośnię uznać zmartwychwstanie Jezusa? Ruszając kamyk, można poruszyć lawinę. 

Stanowisko Kościoła w sprawie cudów jest jednoznaczne:  Władze kościelne uznają realność cudów opisanych w Piśmie Świętym. Biblijne opowieści o cudach każą rozumieć dosłownie. Każą też wierzyć, że cuda zdarzają się również dziś. Robią z siebie i wiernych głupków, małych Jasiów święcie wierzących w bajki.

W Kościele niedopuszczalna jest myśl, że biblijne opowieści o cudach to fikcja literacka, a samo pojęcie cudu jest starożytnym wyobrażeniem wywodzącym się z magii. W starożytnych mitologiach, a dziś w bajkach dla dzieci i fantastycznych opowieściach, mocą czynienia cudów dysponują czarownicy. W Biblii moc tę posiada Bóg, a za jego sprawą cuda czynili prorocy, apostołowie, święci.

Przypomnijmy, że w Kościele katolickim do dziś w toku postępowań kanonizacyjnych oficjalne komisje kościelne badają, czy za sprawą kandydata na świętego dokonał się jakiś cud. I rzekome cuda znajdują, zazwyczaj mają to być cudowne uzdrowienia. Również za sprawą Jana Pawła II miały się dokonać cudowne uzdrowienia. Kościół uznaje też inne cuda, dziś – poza uzdrowieniami – największy entuzjazm budzą cudowne objawienia oraz pojawianie się krwi Jezusa w hostii (tzw. cud eucharystii).

W niektórych kościołach protestanckich uznano, że cuda miały miejsce w czasach biblijnych, ale epoka cudów już się skończyła. Stanowisko to można określić jak nonsens połowiczny, zreformowany.

Dodajmy, że wiara w cuda przeżywa zdecydowany kryzys w krajach zachodnich, powoli słabnie także w Polsce. Według sondażu przeprowadzonego w 2015 r. na próbie reprezentatywnej, na pytanie „Czy wierzy Pan/Pani w cuda?”, 28% polskich katolików odpowiedziało, że NIE WIERZY (przypis na końcu).

2. Diabły i anioły

Władze kościelne zdecydowanie zaprzeczają, że diabeł to tylko symbol zła. Ma to być rzeczywista osoba. W katechizmie można przeczytać, że nie jest on „jakąś abstrakcją, lecz oznacza osobę, Szatana, Złego, anioła, który sprzeciwił się Bogu”. Czytamy też, że „Szatan, czyli diabeł, i inne demony są upadłymi aniołami, którzy w sposób wolny odrzucili służbę Bogu” (pkt 2851 i 414). Oczywiście aniołowie także mają istnieć realnie, nie są to twory ludzkiej wyobraźni, nie idzie o symbole czy przenośnie.

Kościół głosi dziś oficjalnie, że demon/diabeł może dosłownie wejść w ludzkie ciało i owładnąć nim (nazwano to opętaniem). Biskupi powołują egzorcystów, którzy mają demony z ludzkich ciał wypędzać. Obiektem ich zabiegów, często szokujących, stają się osoby mające poczucie, że zostały opętane przez diabła.

Według neurologii i psychiatrii są to osoby cierpiące na poważne zaburzenia psychiczne typu schizofrenicznego i paranoidalnego. W Polsce działa grubo ponad stu kościelnych egzorcystów.

3. Okrucieństwo

W Biblii jest bardzo dużo opisów okrucieństw dokonanych przez samego Boga lub z jego nakazu („Pismo Święte bez taryfy ulgowej” – link na końcu). Oto na przykład Bóg nakazał Izraelitom, z którymi zawarł przymierze, wymordować ludy zamieszkujące ziemię obiecaną. Czy rozumieć to jako przenośnię? A w potopie Bóg zgładził prawie wszystkich ludzi, także dzieci nienarodzone.

Opowieści te nie są przedstawiane przez kościelnych teologów jako przenośnie. Raczej pomija się je lub poddaje pokrętnym interpretacjom, mającym łagodzić ich drastyczną wymowę i uchronić Biblię oraz Boga przed kompromitacją. Można na przykład przeczytać, że Bóg okazał się miłosierny, bo ocalił bogobojnego Noego i jego rodzinę (ale niemowlaki i dzieci nienarodzone poszły na straty). Albo że potop ma uzmysłowić ludziom, że Bóg jednych karze, a innych nagradza.

Nie trudno zauważyć, że nawet gdyby uznano te opowieści za przenośnie, to są one tak okrutne i prymitywne, że dyskwalifikują Biblię jako źródło zasad moralnych.

Nasuwa się ogólniejszy wniosek: Lepiej nie szukać w Piśmie Świętym wzorów sprawiedliwości i zasad moralnych, niezależnie od tego, czy biblijne opowieści rozumie się dosłownie, czy w przenośni. Księgi biblijne zostały spisane przed około 2-3 tysiącami lat przez ówczesnych ludzi i dla ówczesnych ludzi. Dziś Biblia nie ma nic wartościowego do przekazania. Warto wiedzieć, co zawiera, bo to sprawa znajomości historii kultury. Ale powoływanie się na Biblię jako na obowiązujący autorytet i źródło mądrości, to nonsens.

Gdybym miał najkrócej powiedzieć, jak biblijne opowieści traktować, powiedziałbym bez wahania: należy się z nich śmiać. To najlepsza odtrutka na religijną propagandę.

4. Dekalog

W Kościele przyjmuje się, że Bóg objawił Mojżeszowi Dekalog, dziesięć przykazań mających obowiązywać Izraelitów, później uznawanych także przez chrześcijan. Objawienie Dekalogu przez Boga jest rozumiane dosłownie, nie jako przenośnia. Za opis metaforyczny kościelni teolodzy skłonni byliby uznać co najwyżej przedstawione w Biblii szczegóły dotyczące okoliczności przekazania Mojżeszowi Dekalogu (tj. dotyczące pobytu Mojżesza na górze Synaj).

Można zrozumieć, dlaczego w Biblii przedstawia się Dekalog jako objawiony przez Boga: Boskie pochodzenie Dekalogu miało dodać mu boskiego autorytetu. Ale władze Kościoła każą w to wierzyć dziś, co jest dziecinadą.

Ponadto trzeba powiedzieć, że Dekalog zawiera także zasady, które dziś są nie do przyjęcia. W pełnym tekście Dekalogu czytamy: „Nie będziesz miał cudzych bogów obok Mnie! (…) Nie będziesz oddawał im pokłonu i nie będziesz im służył, ponieważ Ja Pan, twój Bóg, jestem bogiem zazdrosnym, który karze występek ojców na synach do trzeciego i czwartego pokolenia względem tych, którzy Mnie nienawidzą” (Wj 20,3-5). Oznacza to karalność za odstąpienie od religii, oraz karanie za winy przodków. 

Kościół uważa Dekalog za „prawo boże”, któremu ma być podporządkowane prawo stanowione przez ludzi. Na szczęście nie chce wymienionych wyżej punktów wcielać w życie. Są one, zauważmy, sprzeczne z prawami człowieka, z prawem do wolności religii, w tym do zmiany wyznawanej religii lub do niewyznawania żadnej. W średniowiecznej Europie karano śmiercią za herezję. W niektórych krajach islamskich do dziś obowiązują kary za odstępstwo od islamu.

Sprzeczne z prawami człowiek jest też karanie za winy przodków. 

Jaki wniosek? Dekalog nie jest dziś wartościowym źródłem prawa. A co z takimi zasadami, jak „nie kradnij”, „nie zabijaj”?Są tak ogólnikowe lub niejasne, że nie mogą być przydatne przy stanowieniu prawa. Zaś jako zasady moralne mają charakter powszechny, uniwersalny, niezależny od religii, są starsze niż judaizm i Stary Testament (z tym, że zasada „nie zabijaj” jest wyjątkowo niejasna, była i jest rozumiana bardzo różnie). Dziś etyka świecka, związana z prawami człowieka, zawiera dużo bardziej wartościowe zasady moralne, niż Biblia.

5. „Życie po śmierci”

Kościół naucza, że po śmierci ciała człowiek żyje nadal, jego nieśmiertelna dusza jest sądzona przez Boga i trafia do nieba, czyśćca lub piekła.

W dawniejszych czasach „życie po śmierci”, w szczególności piekło, wyobrażano sobie dość realistycznie. W piekle grzesznik doznawał mąk, najpewniej w ogniu. Od kilkudziesięciu lat unika się mówienia o męczarniach doświadczanych przez grzeszników w piekle, o ogniu piekielnym itp.

Ale według Kościoła należy rozumieć dosłownie, że człowiek ma duszę nieśmiertelną, czeka go sąd boży, a potem zbawienie, czyśćcowa pokuta lub potępienie. Teolodzy kościelni mają jednak kłopot z ustaleniem szczegółów, uciekają w abstrakcje, ogólniki, a człowiek to konkret. Jeżeli ma istnieć po śmierci, to jak i gdzie? Chciałoby się wiedzieć dokładniej. Inaczej wygląda, że to „obiecanki cacanki, a głupiemu radość”.

Kłopoty teologów są odzwierciedleniem osłabienia wiary religijnej wśród bardzo dużej części wiernych. Związane jest to ze zmianami zachodzącymi w kulturze współczesnej. Gdzieś w tle narastają wątpliwości, czy opowieść o „życiu po śmierci” nie jest wyłącznie fikcją literacką. Można odnieść wrażenie, że bardziej otwarci teolodzy byliby skłonni te opowieści włożyć między bajki, uznać za metafory. Bardziej zależałoby im na przeżywaniu duchowego związku z Bogiem. Tylko co wtedy z religią i zawartością Biblii? Wszystko to trzeba by także włożyć między bajki. Więc biedni teolodzy tkwią świadomie w kłamstwie.

6. Narodziny Jezusa

Czy poczęcie Jezusa nastąpiło rzeczywiście w cudowny sposób za sprawą Ducha Świętego? Według władz kościelnych należy to rozumieć dosłownie, nie idzie tu o metaforę. Także podręcznik religii dla liceum, zredagowany przez jezuitów, stwierdza jasno: „poczęcie Jezusa nastąpiło poza normalnym, fizjologicznym aktem seksualnym kobiety i mężczyzny” (przypis na końcu).

7. Zmartwychwstanie Jezusa

Z kościelnego nauczania wynika jasno, że zmartwychwstanie Jezusa należy rozumieć dosłownie: Jezus umarł na krzyżu, został pochowany, a następnie zmartwychwstał. Biblijny opis ma w szczegółach walory literackie, ale całą opowieść o zmartwychwstaniu należy – według Kościoła – rozumieć jako wierny opis zdarzenia rzeczywistego.

Nie brak publikacji, w których twierdzi się, że Jezus to postać legendarna, nie istniał w rzeczywistości. Sprzyja tej tezie szczupłość źródeł historycznych potwierdzających działalność Jezusa. Bardziej prawdopodobne, że Jezus był jednym z wielu „nawiedzonych”, który zaczął przedstawiać siebie jako mesjasza zapowiedzianego w Starym Testamencie, zdołał zgromadzić grono uczniów i wyznawców, i być może rzeczywiście poniósł męczeńską śmierć. To mogą być realia.

Jeśli jednak ktoś zachowuje trzeźwość umysłu, to opowieści o tym, że Jezus był synem Boga, czynił cuda, a po śmierci zmartwychwstał, nie będzie rozumiał dosłownie. Będą to dla niego fikcyjne opowieści tworzone na kanwie starożytnych mitologii i urojeń.

8. Powstanie świata

Biblia zawiera metaforyczną opowieść o powstaniu świata. Zaczyna się ona od słów: „Na początku Bóg stworzył niebo i ziemię”. Następnie stworzył rośliny, zwierzęta i pierwszą parę ludzi. Mężczyznę miał ulepić z ziemi, a kobietę z jego żebra. Wszystko to trwało sześć dni (Księga Rodzaju 1,1-28; 2,7-25).

Czy biblijną opowieść o stworzeniu świata należy rozumieć dosłownie?

Fundamentaliści chrześcijańscy mówią, że dosłownie. W Kościele katolickim przyjmuje się, że szczegółów mówiących o sześciu dniach, o ulepieniu z ziemi itp. nie powinno się rozumieć dosłownie. To opis poetycki, fantazja. Ale – podkreślmy – to, że Bóg stworzył świat, Kościół każe rozumieć dosłownie.

W biblijnej opowieści są dwie warstwy: Pierwsza, jakby zewnętrzna, to szczegóły, akcesoria, rekwizyty (stworzenie w sześć dni, ulepienie z ziemi, z żebra itp.). Druga warstwa, zasadnicza, to zdania mówiące o stworzeniu świata, roślin, zwierząt i człowieka przez Boga. Nie ulega wątpliwości, że według Kościoła należy to rozumieć dosłownie. Teolodzy powtarzają: Bóg jest stwórcą rzeczy widzialnych i niewidzialnych. W stworzenie świata przez Boga należy wierzyć dosłownie: Bóg stworzył świat i człowieka. Nietrudno zauważyć, że każą wierzyć w starożytną mitologię.

Potrzebny jest być może krótki komentarz.

W czasach spisywania Biblii z całą pewnością nie wiedziano, jak świat powstał. Wymyślono więc, że stworzył go Bóg i przedstawiono poetycznie, mówiąc o sześciu dniach itd. Nie ma powodu, by uznawać, że stworzenie świata przez Boga jest czymś więcej niż mitem, fikcją literacką, metaforyczną opowieścią z Bogiem w roli głównej (nie idzie o szczegóły aktu stworzenia, ale o sam akt). W starożytności wszelkie nieznane zjawiska, w tym powstanie świata i człowieka, wyjaśniano za pomocą mitologicznych opowieści. Mity były namiastką wiedzy, zawierały wyjaśnienia fantastyczne, nie przekazywały wiedzy, zawierały zmyślone opowieści i urojenia.

Dziś także nie wiemy, jak świat powstał. Nie ma zadowalającej naukowej teorii powstania świata. Nie znaczy to jednak, że trzeba uznawać starożytne mity, pochodzące sprzed około 2-3 tysięcy lat. Lepiej uczciwie powiedzieć, że nie wiemy jak świat powstał, niż przyjmować mitologiczne wyjaśnienie, że został stworzony przez Boga.

Warto zauważyć, że Bóg-stworzyciel świata jest kimś na wzór czarownika z wielu starożytnych mitologii i dzisiejszych bajek dla dzieci. Jak czarownik potrafi wszystko.

9. Stworzenie człowieka

Od wieków w Kościele przyjmowano, że człowieka dosłownie – nie w przenośni – stworzył Bóg. Sprawy się skomplikowały, kiedy od końca XIX w. na znaczeniu zyskała teoria ewolucji biologicznej. Według niej gatunek ludzki powstał w wyniku naturalnych procesów zachodzących w przyrodzie, bez udziału Boga.

Uznanie ewolucyjnego pochodzenia człowieka spowodowało, że biblijna opowieść o stworzeniu człowieka zyskała status metafory, która nijak ma się do rzeczywistości.

W tej trudnej sytuacji kościelni teolodzy poszli po rozum do głowy. Kościół przyjął stanowisko połowiczne. Szczegółowy biblijny opis powstania człowieka uznano za metaforę i przestano zaprzeczać ewolucji biologicznej. Władze kościelne każą natomiast wierzyć, że Bóg ingeruje w proces ewolucji i dzięki tej ingerencji powstał człowiek. W ten sposób „wilk syty i owca cała”. Biskupi polscy w oficjalnym stanowisku przedstawiają to następująco: „W celu powołania do życia człowieka Bóg mógł posłużyć się jakąś istotą przygotowaną na planie cielesnym przez miliony lat ewolucji i tchnąć w nią duszę – na swój obraz i podobieństwo” (link na końcu). Wygląda to, trzeba powiedzieć, dość zabawnie.

Kościół trzyma się kurczowo biblijnego obrazu Boga-stwórcy człowieka. Zmodyfikował go nieco, ale każe weń wierzyć.

Nauki biologiczne nie potwierdzają ingerencji Boga w proces ewolucji. Dokumentują bardzo dobrze, jak w wyniku naturalnych procesów ewolucyjnych powstawały różnorodne gatunki roślin i zwierząt, w tym człowiek.

10. Grzech pierworodny

Kuriozalną rzeczą jest interpretacja biblijnej opowieści o raju i grzechu pierworodnym, podawana przez kościelnych teologów i szkolne podręczniki religii.

Za poetycki, fantastyczny obraz uznaje się co najwyżej zamieszczony w Biblii szczegółowy opis wydarzeń w rajskim ogrodzie. Natomiast sam „grzech pierworodny” jest rozumiany dosłownie i przypisuje mu się realne skutki. Pisze się wyraźnie, że pierwsi ludzie dopuścili się nieposłuszeństwa Bogu i wskutek tego także dziś wszyscy ludzie doświadczają cierpień, chorób, a ich życie kończy się śmiercią. W szkolnym podręczniku religii można przeczytać: „Grzech pierworodny spowodował, że człowiek podlega fizycznemu cierpieniu, a jego życie kończy się śmiercią” (przypis na końcu). Ponieważ nie brzmi to jasno, katechizm stwierdza, że mamy tu do czynienia z tajemnicą „której nie możemy w pełni zrozumieć” (KKK 404). Śmiać się czy płakać? Śmiać!!

Jeszcze nie tak dawno cierpienia, choroby i śmierć przedstawiano w Kościele jako karę bożą za grzech pierworodny. Obecnie unika się takich sformułowań.

11. Koniec świata

W Piśmie Świętym rozsiane są liczne wzmianki i opowieści mówiące o końcu świata. Kościelni teolodzy dawniej i dziś różnie je interpretują. Biblijne opisy końca świata są chaotyczne, podawane najczęściej w formie bardzo ekspresyjnych obrazów, albo wręcz mają charakter obłędnych halucynacji, jak księga Apokalipsy, wchodząca w skład Nowego Testamentu. Trzeba jednak powiedzieć zdecydowanie, że władze kościelne traktują te wypowiedzi jako rzeczywisty opis wydarzeń czekających ludzkość. Jako metafory, symbole, traktuje się tylko niektóre drugorzędne elementy tych wypowiedzi.

Jak według Kościoła ma wyglądać koniec świata?

W momencie, który zna tylko Bóg, Jezus ponownie pojawi się na ziemi, wszyscy ludzie zmartwychwstaną, odbędzie się sąd boży, jedni zostaną zbawieni, inni potępieni. Będzie to kres dziejów ludzkości na ziemi. Wspomina się zazwyczaj, że – jak mówi Pismo Święte – wydarzenia te poprzedzone będą wielkimi wojnami i kataklizmami żywiołowymi.

Opis ten nie jest przedstawiany jako przenośnia, ale jako przyszły rzeczywisty bieg wypadków. Mówi się jedynie, że biblijne teksty na ten temat, zwłaszcza Apokalipsa, zawierają symbole i przenośnie, ale zmartwychwstanie wszystkich umarłych, sąd ostateczny itp., należy rozumieć dosłownie.

Temat końca świata dość szeroko przedstawiany jest w szkolnych podręcznikach religii – i to nie jako przenośnia, ale jako opis przyszłych wydarzeń. Mędrcy jezuiccy piszą tam ciekawe rzeczy: „powtórne przyjście Chrystusa będzie (…) absolutnym zakończeniem ciągu wydarzeń historii i czasu”. „Zmartwychwstanie człowieka dokonuje się przy końcu świata …”. „Dla wierzących Paruzja (tj. powtórne przyjście Chrystusa) nieodłącznie oznacza sąd Boży. Kościół naucza, że jedynie Bóg zna czas sądu i tylko On decyduje o jego nadejściu” (przypis na końcu). Nie wyjaśnia się, na czym ma polegać absolutne zakończanie czasu. Mają to chyba wyjaśniać katecheci i fizycy.

12. Metafora Boga

W Biblii wielokrotnie relacjonowane są rozmowy Mojżesza z Bogiem. Czy te sceny trzeba rozumieć dosłownie? Kościelni teolodzy powiedzą trafnie, że jest to opis literacki i nie należy ich rozumieć dosłownie. Ale jednocześnie Kościół wyraźnie naucza, że Bóg jest realnie istniejącą osobą, Bogiem osobowym – i jego istnienie należy rozumieć dosłownie, a nie w przenośni.

Trzeba wobec tego powiedzieć zdecydowanie: fikcją literacką są nie tylko rozmowy Mojżesza z Bogiem – fikcją jest także Bóg. Skąd bowiem autorzy spisujący Biblię mieliby wiedzieć, że Bóg rzeczywiście istnieje, stworzył świat, sądzi i nagradza ludzi?

Bóg to metafora, przenośnia, alegoria, personifikacja, symbol. Czego? To wyobrażenie nieznanych mocy, którym nadano postać osoby. Jest to postać fikcyjna, natomiast według Kościoła jest to realnie istniejąca osoba – i należy to rozumieć dosłownie.

Na zakończenie

Władze Kościoła każą katolikom wierzyć w prawie wszystkie biblijne opowieści, rozumiane dosłownie. Np. uznają zgodnie z biblijną opowieścią, że Bóg stworzył świat, Jezus przemienił wodę w wino w Kanie Galilejskiej, a wszyscy ludzie zmartwychwstaną przed sądem ostatecznym. Nie jest przesadą powiedzenie, że robią z siebie i wiernych głupków.

Kościelni teolodzy tłumaczą często, że Pismo Święte zawiera bulwersujące treści, bo spisane było w dawnych czasach, miało przemówić do ówczesnych ludzi. Tłumaczą, że zawiera boże objawienie i powstało pod bożym natchnieniem, ale nie należy wyobrażać sobie, że Bóg dyktował księgi biblijne słowo po słowie. Spisujący je ludzie stosowali istniejące w tamtych czasach sposoby przedstawiania treści, pojęcia i obrazy.

To prawda, ale powyższe stwierdzenia mają daleko idące konsekwencje. Teolodzy potwierdzają w ten sposób, że treść Pisma Świętego zawiera wyobrażenia charakterystyczne dla ludzi żyjących przed około 2-3 tysiącami lat na Bliskim Wschodzie. Płynie z tego wniosek, że dziś nie ma co szukać w Biblii zasad moralnych, wierzeń i wiedzy. Dominuje w niej wiara w cuda, objawienia, złe duchy i anioły, przymierze Boga z Izraelitami, proroctwa, w mesjasza, w zmartwychwstanie Jezusa, no i we wszechmocnego Boga oraz w inne fantastyczne wyobrażenia religijne. W Kościele naucza się, że Biblia zawiera prawdy objawione przez Boga. Ale również to wyobrażenie pochodzi z odległych epok i jest pozbawione jakiegokolwiek wiarygodnego uzasadnienia.

Uzmysławia to, że Biblia nie ma ponadczasowego charakteru, jest księgą swoich czasów, dziś nie ma nic wartościowego do przekazania. – Alvert Jann

Alvert Jann: Blog „Ćwiczenia z ateizmu”  – http://polskiateista.pl/aktualnosci/blogi-2/cwiczenia-z-ateizmu/ . Na blogu znajduje się kilkadziesiąt artykułów.

Nauka nie wyjaśnia wszystkiego, religia nic nie wyjaśnia.

god-the-father-2662308_960_720

Na zdjęciu powyżej: Rzeźba Boga Ojca z okresu kontrreformacji. Znajduje się w Katedrze św. Zbawiciela w Brugii (została wykonana w końcu XVII w.).

………………………………………………………………………………

Linki i przypisy do cytowanych tekstów:

„Afera z doktoratem na Uniwersytecie Kardynała Wyszyńskiego” – http://racjonalista.tv/afera-z-doktoratem-na-uniwersytecie-kardynala-wyszynskiego/ 

Pismo Święte bez taryfy ulgowej” –  http://racjonalista.tv/pismo-swiete-bez-taryfy-ulgowej/ 

Kościół wobec ewolucji. Stanowisko Rady naukowej Episkopatu Polski” (2006 r.) –https://opoka.org.pl/biblioteka/W/WE/kep/kosciol_ewolucja_27112006.html 

Badania Pew Research Center dot. Europy Środkowo-Wschodniej-http://www.pewforum.org/2017/05/10/religious-belief-and-national-belonging-in-central-and-eastern-europe/  

Cytowane podręczniki religii: „Drogi świadków Chrystusa w świecie” oraz „Drogi świadków Chrystusa w Kościele”, dla liceum i technikum (Wydawnictwo WAM – księża jezuici, notes ucznia i płyta DVD)

Pismo Święte cytuję za Biblią Tysiąclecia (wydawnictwo Pallottinum)

………………………………………………………………………………..

O autorze wpisu:

  1. Katolicyzm, czy chrześcijaństwo, to tragikomipanopticum wymyślone ze strachu przed niedolą i śmiercią, a pielegnowane dla forsy i władzy.

    Piękny artykuł, a jeszcze piękniejszy (bo śmieszny i straszny) jest ten zalinkowany artykuł "Biskupi polscy o ewolucji".

    Jan Paweł drugi bredzi w nim tak, jakby się nawciągał tych samych ziół, co autorzy biblii: "w rzeczywistości należy mówić nie tyle o teorii, ile raczej o teoriach ewolucji. […]. Ich ocena należy do kompetencji filozofii, a dalej – do kompetencji teologii". To, że nie wiadomo, czy żuchwa powstała z łuków skrzelowych czy z minogowego żagielka, nie oznacza, że mamy kilka teorii ewolucji. I jedyni kompetentni do oceny ewolucjonizmu, panie Dżej-Pi-Tu, są fakty obserwowane, a nie ekscelencki Urząd Mózgopralniczy Kościoła.

    Natomiast nieszczęsny Wielgus et al.  dla zwiększenia siły rażenia swojego bełkotu,  juz w trzecim zdaniu o ewolucji wymienia "neoliberalną gospodarkę bezlitosnej konkurencji i eliminacji słabszych".

    Cóż, najważniejsze są "cele statutowe", wyłuszczone w pierwszym akapicie:

    "Jest rzeczą oczywistą, że zastąpienie wiary w Stwórcę materialistycznym ewolucjonizmem jest dla chrześcijanina nie do przyjęcia."

    INFORMACJA DLA PANA WIELGUSA: byłem chrześcijaninem (polskim katolikiem), ale zastapiłem wiarę w Stwórcę materialistycznym ewolucjonizmem. Od razu poczułem się znacznie lepiej i odkryłem, że materializm jest bardziej uduchowiony niż groteskowo duchowe chrześcijaństwo. Okazuje się, że jednak zastąpienie jest do przyjęcia.

  2. Mądry i rzeczowy artykuł Panie Alvercie.

    Oczywiście, że Jahwe to fikcja literacka, tak jak Zeus, Abraham, Mojżesz, Samson, Herakles…

    Myślę, że jeśli mamy cokolwiek mówić o potencjalnie istniejącym Bogu, to nie należy go wiązać z fikcyjnym i nadętym egoistą Jahwe. Sama ta nazwa pochodzi o egipskiego boga Iah, zaś El, Elohim itd. to nazwy odnoszące się do słońca – Baala. Jedną z odmian Baala był syryjski El Gabaal. Dlatego ST ukazuje walkę z Baalem, by ukazać jego "lepszą" 'właściwszą' wersję, czyli El – Jahwe.

    Swoją drogą, ciekawe jest to, że Jezus mówi, że nie jest mu dane wiedzieć wszystkiego (końca świata) jeno "Ojcu" – hmmm… czyżby trynitarianie się mylili? 😉

    Co do KrK ta sekta ośmiesza się coraz bardziej reklamując się przez Franciszka I, Bonieckiego czy Hellera – pseudo-oświecone katolickie autorytety dla biednych liberalnych katolików, przeżywających kryzys wiary.

    Ciekawe czy by reklamował Piusa X, Piusa XII pro-ustaszowskiego pro-faszystę, lub Piusa IX, ultrasa i anty-demokratę.

    KrK najwyraźniej zapomniał, że jeszcze 100 lat temu kategorycznie tępił wszystko, co "modernistyczne" a teraz ten "modernizm" zapanował wśród hierarchów i są niczym wilcy w owczym przebraniu! 🙂

    Modernistyczna była ewolucja, kosmologia, genetyka itd. – a teraz są "mile" widziane przez KrK, byle liberałowie nie opuścili już Kościoła doszczętnie.

     

     

  3. Pozwolę sobie przytoczyć pewne cytaty oświeconych ludzi, którzy mieli mądre zdanie na temat wierzeń i zabobonów:

    "Byłby to najwspanialszy ze wszystkich możliwych światów, gdyby nie było na nim religii." – John Adams

    1. "…albowiem wszelkie ciało udzielne w narodzie będzie działało przeciw poczynaniom rządu, przy którym będą istniały utajone rewolty, konspiracje, w które niestety obfituje historia; nie można spodziewać się, że zmienią postępowanie, gdyż w ich interesie leży istotnie fascynowanie oczu ludu kłamstwem, strachem przed piekłem, dziwacznymi dogmatami i abstrakcyjnymi czy też niezrozumiałymi ideami teologii."

    2. "Księża będą zawsze wykorzystywać ciemnotę i przesądy ludu. Będą posługiwać się religią jak maską, pod którą kryje się obłuda i zbrodniczość ich poczynań."

    3. "Widziano rządy despotyczne posługujące się tą zasłoną religii w przekonaniu, że była ona najmocniejszą podporą ich władzy; wówczas to wyposażono w sposób możliwie najbogatszy księży kosztem nędzy ludów. Przyznano im najbardziej oburzające przywileje łącznie z zasiadaniem przy tronie. Słowem, do tego stopnia rozmnożono łaski, dobra i bogactwa duchowieństwa, że połowa narodu z tego powodu cierpi i jęczy w nędzy, podczas gdy oni nic nie robiąc opływają we wszystko." – Tadeusz Kościuszko

    😉

     

     

     

     

     

    1. "Byłby to najwspanialszy ze wszystkich możliwych światów, gdyby nie było na nim religii." – John Adams

      .

      Adams nie mógł nic wiedzieć o ZSRR, Korei Północnej albo Kambodży Czerwonych Khmerów. Miał więc prawo wykazać się pewną naiwnością. Ale nie ci, którzy cytują go z nabożeństwem w XXI wieku.

      1. Zaprawdę powiadam Ci! Adams się nie pomylił ani na jotę, albowiem czerwone khmery, bolszewia i inne anty-teistyczne cudaczne systemy totalitarne były albo religijne albo quasi-religijne.

        To, że byli wrogami pewnych religii, nie oznacza, że sami nie tworzyli religii!

        Słowa Adamsa są wciąż żywe, jednakowoż ustosunkuj się także do słów Tadeusza! 😉

        1. Nie zaprawdę, tylko załgrstwo powiadasz nam tu Hubercie. Bez wstydu i żenady.

          Nazywanie komunizmu religią to jest najbardziej żałosny i jednocześnie najbardziej załgany intelektualnie ze wszystkich zabiegów apologetycznych dokonywanych przez irracjonalnych racjonalistów.
          .
          Włodzimierz Lenin:
          "Program nasz opiera się całkowicie na naukowym, i to właśnie materialistycznym światopoglądzie. Dlatego wyjaśnienie naszego programu nieodzownie obejmuje zarówno wyjaśnienie prawdziwych historycznych, jak i prawdziwych ekonomicznych źródeł otumanienia religijnego. Nasza propaganda nieodzownie obejmuje również propagandę ateizmu."
          "Forma naszego komunistycznego społeczeństwa została przez nas stworzona tylko dlatego, aby walczyć przeciw wpływom jakiejkolwiek religii na świadomość klasy robotniczej. Marksizm powinien być materialistyczny. Mówiąc inaczej, powinien być wrogiem religii. Komuniści – to nieprzejednani wrogowie fanatyzmu religijnego i ceremonii religijnych. Komunizm został stworzony po to, aby wypowiedzieć religii walkę."

          1. Ufasz Leninowi i jego propagandzie? To bardzo źle Tomaszu!

            Władimir Iljicz nie przewidział kultu dzieciątka Lenin ani jego kultu w jego mauzoleum, ale mógł się tego spodziewać po żałosnym, prymitywnym i paskudnym systemie quasi-religijnym jaki stworzył.

            Nazizm również był ideologią quasi-religijną. Alfred Rosenberg najważniejszy teoretyk nazizmu, mówił wprost o nazizmie jako religii. 😉

          2. A powiedz mi czy kult Istoty Najwyższej, jaki propagował Robespierre nie był quasi-religią?

            Slogany i propaganda to jedno, a praktyka to co innego.

            Komuniści mogli sobie gadać do woli o swej wrogości do religii, ale sami byli religijnie pogrążeni w totalitarnej ciemności.

            Poczytaj sobie książkę "Stalin. Dwór czerwonego cara" Simona Sebaga Monteffiore – tam masz wszystko wyjaśnione. 🙂

          3. Chcesz mi wmówić Hubercie, że Lenin w swoim fundamentalnym ideowym manifeście SKŁAMAŁ na temat tego, co jest jego ideowym manifestem?!?!?
            .
            Obrona najgłupszego z ateistycznych łgarstw wymaga straszliwego ośmieszania się.

  4. Taka mała uwaga do pkt. 1 o cudach – to prorok Elizeusz przeklął dzieci, nie Eliasz.

            Odpowiadam: Uwaga jak najbardziej trafna, dziękuję, zaraz poprawię. – Alvert Jann

    1. @Tomasz

      Tak! Lenin skłamał, jeśli cię to zdziwiło! 😉

      Komuniści ogólnie rzecz biorąc zawsze mieli tendencję do mijania się z prawdą, jeśliś nie wiedział.

      Religia = zło, a komunizm też był religijny (lub quasi-religijny) a zatem był zły.

      Proste? Proste!

      Zniesienie religii to zniesienie zła. 🙂

      1. Nie ośmieszaj ateizmu bardziej, niż na to zasługuje – trzeba mieć umiar.
        Siebie możesz ośmieszać i robisz to bez przerwy, pokazując np. że nie znasz historii: Lenin nie kłamał, bo konsekwentnie prześladował WSZELKIE religie, jakie istniały na terenie ZSRR (chrześcijaństwo, islam, buddzyzm). Kościoły kazał burzyć lub zamienać w magazyny zboża albo w "muzea ateizmu".

        Określenie "wojujący ateista" wymyślili komuniści. Z dumą nazywali tak swoją dorodna młodzież zgrupowaną w bojówki a'la Hitlerjigend.

        1. To były Komsomoły – potrzebujesz nadrobić lekcję z najnowszej historii. 😉

          Cóż, nie czytałeś książki Monteffiorego, zatem nie będę ci więcej tłumaczył jak było.

          To już jest twoja sprawa.

          Komunizm był anty-religijny w teorii, a w praktyce był ultra-religijny, tak jak rteligijni są teraz np. tzw. "nowi ateiści".

          Jako "racjonalny" człek powinieneś ponoć wiedzieć, że teoria to nie praktyka. 😉

          Praktycznie bolszewiki zwalczały inne religie, by na ich miejsce wprowadzić swoją rleigię.

          Dotarło?

        2. związek wojujących bezbożników (Союз воинствующих безбожников)
          wygugluj sobie
          .
          Warunkiem sine qua non religii jest wiara w transcendencję (bóg, bóśtwa, zaświaty, duchy, dusza poza ciałem itp.).
          Są religie bez kultu, bez kapłanów, bez świętych ksiąg, bez rytuałów, bez nabożeństw, bez autorytetów – ale nie ma religii bez wiary w transcendencje.
          Komuniści zaprzeczali istnieniu transcendencji. Komunizm nie jest religią.

        3. Logika ateistów jest porażająca: Lenin coś napisał, ale on skłamał, że to coć chciał napisać, bo rzeczywistości chciał  napisać coś innego.
          .
          A może ty Hubert też tutaj cały czas kłamiesz, a w rzeczywistości jesteś zwyczajnym religiantem?

          1. Nie. Ja nie kłamię, ale owszem, Lenin kłamał.

            Komunizm był kłamliwą ideologią totalitarną. Kiedyś opierał się za wujaszka Soso na kłamliwym łysenkizmie, tak jak nazizm opierał się na kłamliwym rasizmie i Welteislehre.

            Była to ideologia quasi-religijna, czyli religijna w ukryciu.

            Nie trzeba być geniuszem (choć tobie daleko do geniuszostwa) by zauważyć religijny zapał komunistów w niszczeniu cerkwi i innych świątyń i zamienianiu ich na magazyny.

            Nawet sam Stalin przez pewien czas flirtował z cerkwią, jak była potrzeba, a nawet się SPOWIADAŁ!!!

            Religia w ujęciu kultowym to nie jedyna definicja religii.

            Każda ideologia może się łatwo przeistoczyć w religię. Także ateizm.

            Istotne jest to, by istniał wolny od religii ateizm, teizm i agnostycyzm.

            Poza tym: poczytaj Montefiorego! 🙂

          2. quasi-religia, czyli niby-religia, czyli NIE-relilgia

            .

            Warunkiem sine qua non religii jest wiara w transcendencję (bóg, bóśtwa, zaświaty, duchy, dusza poza ciałem itp.).

            Komunizm przeczy istnieniu transcendencji i o żadnej transcendencji nie mówił. Jest precyzyjnie ateistyczny. Nie jest religią.

  5. Elizeusz miał się wkurzyć za to, że biedne dziatki nazwały go łyskiem. 🙁

    Zatem sprawiedliwy Jahwe wysłał niedźwiedzie, co by pokazały niepokornym dzieciakom kto tu rządzi! 😉

    1. quasi-religia to religia z ukrycia, z cienia.

      Nie potrzebna jest jakaś wyimaginowana metafizyka lub transcendencja, bo to pochodzi z domeny filozofii.

      Liczy się silna, radykalna wiara w ideologię i kult wodza.

      Te oba kryteria są wyznacznikami (często osobnymi) religii.

  6. No i co niedowiarki, czytaliście juz, że skradzione tablice z grobów w Gdańsku układają się w wersety z Ewangelii Św. Jana!

  7. Ależ Pani Lilio!

    Ponoć prawosławny święty Tichon Zadoński czynił niesamowite cuda, był jasnowidzem i uzdrowicielem, a jego ciało nie uległo rozkładowi! 🙂

    A był pobożnym i radykalnym wyznawcą prawosławia, zatem dla katolików był schizmatykiem. Zaś to co Pani przytoczyła, nie wiem czy to ma być ważne dla katolików czy protestantów, którzy razem wzięci są heretykami dla Prawosławia. 😉

    Ponadto, pozwolę spytać: te wersety dotyczą Ewangelii wg Jana wg jakiego przekładu, kanonu?

    Jeśli to jest Gdańsk, to nie wiem czy tyczy to katolików czy protestantów.

    Biblii Wójka, Króla Jakuba, Tysiąclecia… ?

  8. @Tomasz

    "Dzieci bez chrztu umierające nie idą do nieba; nie widzą Boga tak, jak Go widzą Święci w niebie, ale nie doznają pozytywnych cierpień, jak potępieni w piekle od ognia, nie cierpią wyrzutów sumienia, nie smucą się, a nawet zażywają pewnej naturalnej szczęśliwości. Mianowicie poznają Boga ze stworzeń, tak jak my obecnie, podziwiają Jego przymioty, miłują Go odpowiednio do tego naturalnego poznania, a stąd płynie w ich duszach szczęście naturalne. Oczywiście, że to szczęście jest, w porównaniu do szczęścia Świętych w niebie, małe, ale mimo to, przynosi im dużo radości." – za Dogmatyką katolicką. Podręcznikiem szkolnym (r. 1930)

    To jest przykład chrześcijańskiej (katolickiej) nauki, choć nawet to jest liberalne w porównaniu do tego, czego nauczał Augustyn.

    A teraz coś protestanckiego:

    "Bóg nie może jednak tolerować grzechu, dlatego ci, którzy odrzucili dar zbawienia w Chrystusie, muszą ponieść śmierć wraz ze swym panem – Szatanem (Hbr.2:14). Nie ma jednak potrzeby, aby cierpieli w nieskończoność. Biblia mówi wyraźnie, że "karą za grzech jest śmierć", a nie wieczne męki (Rz.6:23). 182 razy Biblia mówi o unicestwieniu niesprawiedliwych. 98 razy w Starym Testamencie i 84 razy w Nowym Testamencie."

    "Grzesznicy poniosą karę współmierną do swych grzechów (Mt.11:24; Gal.6:7) oraz do posiadanej świadomości (Łk.12:47-48). Jedni spłoną jak chrust, inni jak grube konary (Mal.3:19)."

    A teraz coś prawosławnego:

    https://prawoslawnaczasownia.wordpress.com/2013/05/10/teologumen-ktory-od-wiekow-jest-herezja/

    A pamiętaj, że to nie ja wymyśliłem – to jest wymysł chrześcijaństwa, nawet jeśli Tobie to nie odpowiada.

    1. Przepraszam, co ci przeszkadza w cytowanych twierdzeniach i właściwie dlaczego? Dlaczego np. nieochrzczone dzieci miałyby iść do nieba? Przecież stałoby to w sprzeczności z dogmatem o grzechu pierworodnym. Poza tym w cytatach tych nikomu nie życzy się źle – przeciwnie, przestrzega się przed złem (tzn. przed tym, co uważa się za zło). Co złego w twierdzeniu, że "grzesznicy poniosą karę współmierna do swych grzechów"? Co w tym szokującego?Jezeli mają nie ponieść kary, to po co unikać grzechu? Na twoim miejscu zastanowilbym się raczej nad idiotyzmami współczesnej lewicy, jak np. "dobro i zło są względne", "człowiek jest z natury dobry", "człowiek wybiera płeć", "przede wszystkim nie należy ranić drugiego czlowieka", "płód ludzki jest płodem, ale nie człowiekiem (na etapie życia płodowego)", i im podobnymi.

      1. Mi to w niczym nie przeszkadza, tylko co najwyżej argumentuje za głupotą chrześcijańskich sekt (czyt. Kościołów). 😉

        Chrześcijaństwo samo nie wie jak odnieść się do mytarstw, czyśćca, piekieł, limbo itd.

         

  9. "człowiek jest z natury dobry" – a co w tym złego? Czy niemowlęta nie są z natury dobre?

    Aczkolwiek uważam wiele lewackich sloganów za godne pożałowania.

    Jako zdroworozsądkowy liberał nie podpisuję się pod pseudo-lewicą i jej głupstwami.

    1. Jeżeli dobro polega na bezinteresownym działaniu na rzecz innych to nie są dobre; ich naturalną postawą jest egoizm i sklonność do zaspokajania własnych potrzeb nawet kosztem innych ludzi. Człowiek może być nauczony bycia dobrym, a i to bardzo często się nie udaje. Ta egoistyczna sklonność to składowa tego, co w czasach starożytnych wytłumaczono sobie mitem o grzechu pierworodnym. Jeżeli przetłumaczyć ten mit na język współczesnej psychologii, stanie się on bez mała truizmem.  

    2. Złe w tym jest to , że jest to nieprawda.
      .
      Może dla ciebie Hubert nie jest to wada, ale dla ludzi racjonalnych jest to bardzo poważny mankament.

        1. To nie jest kewstia uważania albo Augustyna, tylko naukowych faktów z dziedziny psychologii rozwojowej.
          Jest to też doświadczenie każdego rodzica.
          .
          Małych dzieci nie trzeba uczyć agresji, zaborczości albo egoizmu – je trzeba tego oduczać. Dziecko samo z siebie usiłuje zabrać coś co mu sie podoba, samo z siebie chce uderzyć kogoś, kto robi coś, co mu nie odpowiada, samo z siebie nie ma ochoty się podzielić tym co ma, samo z siebie ignoruje potrzeby innych.
          Wychowanie w dużej mierze polega na oduczaniu dzieci takich zachowań i postaw.j

          1. Pozwólcie dzieciom przychodzić do Mnie, nie przeszkadzajcie im; do takich bowiem należy królestwo Boże” (Mk 10,14b) – Jezus z Nazaretu, idol i autorytet dla Tomasza. 🙂

            No nie wierzę! Ty naprawdę po "chrześcijańsku" dostrzegasz w dzieciach "psychologiczne" zło?

            To, że czasami posiadają "agresję" wynika z ich niewiedzy a nie ze "zła"!

          2. Chcesz mi panie "racjonalisto" cytować Biblię, czy odwoływać się do naukowych faktów?

            Nauka przeczy twoim nawinym urojeniom, więc zmieniasz temat? Taktyka strusia…
            .
            W dodatku jak zwykle cytujesz Biblię z żenująca nieudolnością nie widząc kontekstu, bo Jezus w tym tekście jasno mówi nie o wrodzonej moralności dzieci i bezgrzeszności, tylko o tym, że chętnie przyjmują Królestwo z prostotą (czyli odwracają się od grzechów).

             

    3. Alez bredzicie panowie, jakbyście żywe średniowieczne mózgi nosili pod kopułą. 

      Człowiek jest z natury, darwinowsko, usposobiony do zachowań złych i dobrych,

      i to człowiek dokonuje wyboru. Bóg i religia nie maja nic wspólnego z pochodzeniem dobra. Jeśli religia propaguje dobro, to robi to wtórnie, bo są naturalne powody, by je propagować (opłacalność altruizmu, czy dzikie małpie współczucie, gdy komuś dzieje się krzywda). Bóg nie jest źródłem dobra, bo nie ma takiego źródła. Religia natomiast, w jej pozytywnej części propagujacej dobro, jest produktem ludzkim, czyli zwierzęcym. Tomiszcza napisano na ten temat, pan Koraszewski całą seryję filmo-artykułów wypuścił pokazujących dobro w świecie zwierząt. A wam we łbach dźwięczy wdrukowana religijna bzdura, że to jakiś Bóg wie co jest dobre, i że jest źródłem dobra. Jaki Bóg? Źródłem dobrych zaleceń religijnych są kapłani, czyli wąskonose naczelne.

      1. Na czym polega dobro? Odpowiedz na to pytanie, tak abym mógł z czystym sumieniem rozważyć tezę, że człowiek jest usposobiony i do złych, i do dobrych zachowań.

      2. Niby racja.
        Tylko że zachowania oceniane jako "dobre" to margines darwniwskich uwarunkowań. Zwykle jest to też pozorne dobro – ma raczej charakter egostycznej solidarności plemiennej. W dodatku często obliczonej na skuteczniejsze czynienie "zła" wobec innych plemion.

  10. "Natomiast późniejsi żydowscy rabini i kapłani chrześcijańscy nie połapali się w tym, zaczęli wszystko traktować jako rzeczywistość. " – własnie w tym problem, ze sie połapali  i zobaczyli, ze te opowiesci sie nadają do sterowania/kierowania ludem (dla nich plebsem) i w ten sposob mają fajny sposob na zycie i pasozytowanie.

     

    1. Nie mogli sie połapać, bo Blbilia się nie nadaje do manipulacji.
      Dobry tekst do mnipulacji ludźmi powinien gloryfikować kapłanów, proroków, a w przypadku religii państwowej także władców.
      Tymczasem w Biblii kapłani, prorocy i królowie są najbardzej krytykowaną grupą. Można powiedzieć, że jest to zbiór tekstów dysydenckich.
      Kościół katolicki w pewnym momencie wręcz zabronił czytania Biblii, bo tak delece się ona nie nadawała do manipuacji
      Nawet założyciele religii żydowskiej – czyli patriarchowie – odmalowani są jako patologiczna rodzinka.
      A ustanowienie monarchii w Izraelu (a potem jeszcze dziedziczności) jest przejawem buntu wobec Boga. Państwo po 2 wiekach istnienia się rozsypuje na dwie części, a po następnych 3 wiekach całkiem upada.

  11. Na tym etapie historii kosciol ma tylko jedna rozsadna droge do kontynuacji istnienia. Oglosic ze bog i chrzescijanska religia to ludzki twor i spelnia role filozofii.To by znaczylo ze wszystkie  postacie religijne i opisane wydarzenia w biblii sa literacka fikcja.W ten sposob chrzescjjanstwo stalo by sie czyms podobnym do epopei Homera. Taka zmiana wytracila by ateistom bron a swiat zaakceptowal by chrzescijanstwo  jako  filozofie  uzyteczna w dalszym  rozwoju  ludzkosci.   Jesli kosciol nie zdobedzie sie na taka transformacje to nie bedzie  mial przyszlosci.

    Dziekuje Alvert za rzeczowy esej.

  12. Hmmm…

    Dziwne jest Tomaszu to, iż jako ponoć protestancki chrześcijanin, uważasz iż człowiek – korona stworzenia, jest z natury zły. 😉

    Po prostu nie do wiary!

    Dlaczego oceniasz Jezusa? Może nie wiesz co miał na myśli?

    Biblia jest otwarta na różne interpretacje. Możliwe, że Jezus miał na myśli coś innego, niż ty. 🙂

    Taka właśnie jest twoja "moralność" która dostrzega "naukowo dowiedzione" zło wrodzone u człowieka i w dodatku zajeżdża augustynizmem i kalwinizmem.

    Człowiek jest z natury DOBRY, tak samo jak wszystkie żyjące istoty – zapamiętaj to sobie, bez względu na interpretację swoich "świętych" książek.

     

    1. Jestem chrześcijaninem i człowiekem racjonalnym, więc jeśli Biblia i nauka spójnie coś twierdzą, (w dodatku potwierdzając moje życiowe doświadczenia) to czemu miałbym to odrzucać? Bo jakiś Hubert krzyczy: "zapamiętaj to sobie"?

      Wolne żarty…
      .
      Dziwne jest raczej to, że ty jako zwolennik ewolucji nie potrafisz na chłodno i bez sentymentów przyjąć, że nasze zachowania i skłonności są kontynuajcą procesów doboru naturalnego. Zamiast wierzyć wiedzy naukowej, wyznajesz bezkrytycznie wiarę w jakieś pseudohumanistyczne sentymentalne idealizmy i naiwne sielanki rodem z 18 wieku.

  13. Dostrzegasz w ewolucji zło. Uważasz, że dobór naturalny ma tylko negatywny wydźwięk.

    Przyroda obfituje w zło, ale jest też piękna i dobra.

    Organizmy są oryginalnie dobre, potem stają się często złe – tak działa natura.

    Myślę, że nie ma czegoś takiego jak "zwolennik ewolucji".

    Ewolucja to fakt i teoria opisująca ten fakt. Zatem nie trzeba być zwolennikiem jakiegoś faktu.

    Tak samo jak faktem jest to, że okrążamy Słonko. 🙂

    1. Dobór naturalny ma konsekwencje w postaci konkretnych zachowań.

      Takich jak rabunek, gwałt, mordowanie, wypędzanie itd. Przykładowo samce wielu gatunków zabijają potomstwo innych samców. Przedstwiciele wielu gatunków przepędzają innych z ich "domostw" (nor, gniazd) z wielkim trudem zbudowanych.
      Przyroda jest pełna zachowań, których kontynuowanie w grupie ludzkiej zostało uznana za skrajnie nieetyczne. Wręcz bandyckie.

  14. Organizmy są agresywne w wyniku doświadczenia – spójrz, jakim paskudnym zwierzęciem jest człowiek!!!

    Ale nie zmienia to faktu, że rodzimy się z natury dobrzy. 🙂

    1. Przykład: ogier zebry zadeptuje na śmierć źrebię urodzone przez samicę z jego haremu ale pokrytą przez innego samca.
      Wyjaśnij na tym przykładzie, jakie doświadczenie popycha tego ogiera to takiego zachowania?
      ,
      To nie doświadczenie, tylko geny. Setki tysięcy lat oddziaływania doboru naturalnego sprawiło, że osobniki mające w genach skłonności do takiego zachowania osiągały przewagę nad innymi i dlatego takie zachowanie się utrwaliło w naturze tych zwierząt.

      .

      Czy człowiek jest paskudnym zwierzęciem?
      Jest o tyle piękniejszym zwierzęciem, że wypracował osąd etyczny nad swoimi zachowaniami i skłonnościami. Zwierzęta przyjmują je jako satus quo i nie dyskutuj z nimi. Człowiek zdobył sie na moralną refleksję, a nawet zbudował pewne systemy społeczne powstrzymujące od zachowań, które uznał za złe.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *