Złe skutki lekcji religii (część 1)

smiley-1171432_960_720Rodzice często sądzą, że na lekcjach religii dzieci uczą się czegoś dobrego i pożytecznego, uczciwości, zasad moralnych. Mówi się też, że dobrze, by dziecko poznało religię. Rzecz w tym, że na lekcjach religii uczniowie nie otrzymują żadnej wartościowej wiedzy religijnej. Katecheci nauczają biblijnych mitów i religijnych dogmatów, absurdów jak ten, że cierpienia i śmiertelność ludzi to skutek grzechu pierworodnego. Starożytne mity sprzed 2-3 tys. lat podają jako „prawdy wiary”. Nie ma w tym nic dobrego.

Słyszy się czasami, że religia sprzyja prawidłowemu rozwojowi psychicznemu dzieci i młodzieży. To nieprawda. Religia nie jest potrzebna do właściwego rozwoju psychicznego. To, czego dzieci i młodzież uczą się na lekcjach religii, to starożytne wierzenia i mity. Nie są one potrzebne współczesnemu człowiekowi.

Dziecko uczy się norm moralnych i wszystkiego, co potrzebne do życia, w rodzinie, szkole, otoczeniu rówieśniczym i społecznym. Nie jest do tego potrzebna religia. Nie są do tego potrzebne żadne religijne mity o Bogu, aniołach, szatanach, grzechu pierworodnym, objawieniu, duszy nieśmiertelnej, życiu wiecznym, zbawieniu, potępieniu i Jezusie Chrystusie, który umarł na krzyżu, zmartwychwstał i przed końcem świata będzie sądzić żywych i umarłych.

Wiedza o Biblii i wierzeniach chrześcijańskich jest potrzebna jedynie jako część ogólnego wykształcenia, podobnie jak wiedza o Iliadzie i mitologii greckiej. Nie jest potrzebna jako przedmiot wiary.

W kościelnych programach nauczania religii mówi się prost, że celem jest katecheza, nauczanie wierzeń katolickich i wychowanie katolików posłusznych władzom kościelnym. Czytając programy i podręczniki widać wyraźnie, że jest to cel jedyny.

Na końcu zamieszczam dwie katechezy, z pięciu przewidzianych na styczeń, z podręcznika religii dla uczniów I klasy liceum i technikum pt. "Drogi świadków Chrystusa w Kościele" (Wydawnictwo WAM – Księża Jezuici, Kraków 2012, płyta CD; do płyty dołączony jest notes ucznia zawierający z reguły skróconą wersję tekstu z płyty).

* * *

Nauczanie religii wywiera pod wieloma względami negatywny wpływ na osobowość dzieci i młodzieży, z czego na ogół nie zdajemy sobie sprawy. Powiem o kilku sprawach.

devil-32429_960_720Poczucie lęku

Mówi się, że religia daje wsparcie psychiczne, ale to półprawda. Religia rodzi też poczucie lęku przed Bogiem i – nie śmiejmy się – szatanem, piekłem i nadprzyrodzonym światem duchów. W przypadku bardziej wrażliwych dzieci może być ono bardzo silne i utrzymywać się w dorosłym życiu.

Wzbudzenie lęku przed Bogiem i potępieniem jest jednym z podstawowych celów religii. Ma to miejsce także współcześnie w kościelnym nauczaniu i w treści podręczników. Aby ten lęk nie prowadził do zaburzeń psychicznych, człowiek musi – brzmi to paradoksalnie – nauczyć się ignorować religię. Inaczej, zważywszy na grożące mu kary, nie potrafiłby normalnie żyć. Na ogół osoby religijne, także dzieci, potrafią osłabić w sobie ten lęk do znośnego poziomu, ale doznają trwale mniej lub bardziej widocznych zaburzeń.

Co wobec tego?

Dla właściwego rozwoju psychicznego najlepiej ignorować religię całkowicie.

Irracjonalne skłonności

Nauczanie religii buduje w dzieciach i młodzieży irracjonalne skłonności, np. skłonność do wiary w fantastyczne wyjaśnienia, cuda, duchy, nadprzyrodzone zdarzenia. Skłonność ta ujawnia się z różnym nasileniem, u jednych silniej, u innych słabiej.

W łagodniejszej formie prowadzi do osłabienia trzeźwego spojrzenia na rzeczywistość. Dziecko, a później dorosły człowiek, może na przykład wierzyć, że rzeczywiście gdzieś na szybie czy drzewie objawiła się Matka Boska. Religijni oszuści w Medjugorie mają tłumy ciekawskich i wierzących.

bashobora_34Inny przykład to wiara w uzdrowicieli i cudowne uzdrowienia. Irracjonalne skłonności, kształtowane od wczesnego dzieciństwa, napędzają klientów uzdrowicielom i cudotwórcom, jak chociażby katolicki ksiądz Bashobora z Afryki, gromadzący tłumy na Stadionie Narodowym w Warszawie i na rekolekcjach regularnie prowadzonych w Polsce. Bashobora twierdzi, że uzdrawia, oraz że wskrzesił kilkunastu zmarłych. Nauczanie religii sprzyja, by traktować to poważnie, nie dostrzegać niedorzeczności i oszustwa, jakiego dopuszcza się nie tylko cudotwórca, ale także biskupi firmujący te przedsięwzięcia.

Irracjonalizm w polityce

Skłonność do odlotowych wierzeń religijnych przenosi się także na inne dziedziny życia, np. na politykę.

Wierzy się politykom żerującym na religii, wykorzystującym religijność wyborców dla własnych celów. Wierzy się w różne fantastyczne koncepcje, np. w spiski, chociaż nie ma po temu racjonalnych podstaw. Przykładem jest wiara w spisek smoleński.

Nauczanie religii jest jedną z przyczyn zadziwiającej łatwości, z jaką tak wielu ludzi wierzy w teorie spiskowe. Bezkrytyczna wiara w pozbawione podstaw wyjaśnienia jest główną cechą religii i rozszerza się na inne dziedziny.

szatan-w-nosieOpętanie przez szatana

Dobrym przykładem silnego irracjonalizmu są przypadki chorych psychicznie, którzy są przekonani, że opętał ich szatan. Po lekcjach religii, na których sporo mówi się o szatanie, wielu ludzi skłonnych jest traktować coś takiego poważnie, a nie jako niedorzeczność.

Kościół kultywuje starożytną wiarę w możliwość opętania człowieka przez szatana i w egzorcyzmy, tj. wypędzanie szatana (szatan ma dosłownie wstępować w ciało człowieka i kapłan-egzorcysta ma go stamtąd usunąć). Mówią o tym obowiązujące dziś oficjalne dokumenty kościelne, a biskupi powołują egzorcystów – w Polsce jest ich blisko 200. Opętania i egzorcyzmy potwierdzał słowem i czynem Jan Paweł II, co zasługuje na wyśmianie.

Rzekome opętania przez szatana są przez psychiatrię diagnozowane jako poważne zaburzenie psychiczne o charakterze urojeń właściwych paranoi i schizofrenii. Zdarzają się jednakowoż psycholodzy i lekarze, którzy sami wierzą w szatana lub są związani z Kościołem wspólnym interesem. Ci potrafią wszystko, nawet zdiagnozować obecność szatana w ciele chorego.

Łatwo zauważyć, że nauczanie religii i sianie wiary w szatana i nadprzyrodzone zdarzenia, jest jedną z przyczyn szerzenia się tej choroby psychicznej. Kościół nie podaje, ile przypadków tzw. opętań notuje się w Polsce, ale jak słychać egzorcyści mają pełne ręce roboty.

gosc-pl-975416_100514_odnowa_009_34Odlotowe grupy katolickie

Niektórzy młodzi ludzie trafiają do odlotowych katolickich grup religijnych, takich jak Odnowa w Duchu Świętym. Praktykuje się tam wpadanie w trans (chwilowe zaburzenie psychiczne osiągane w trakcie religijnych rytuałów i spektakli), „mówienie językami” (uczestnicy wydają nieartykułowane dźwięki i niezrozumiałe słowa, twierdząc, że są pod wpływem Ducha Świętego). Zdarzają się tzw. „upadki w Duchu Świętym”, kiedy to ktoś pada i wije się jak w konwulsjach, przypomina to atak epilepsji.

Kościół ostrzega przed sektami, a sam wspiera katolickie grupy będące sektami w ramach Kościoła. Wywierają one tak samo negatywny wpływ na osobowość jak inne destrukcyjne sekty.

Irracjonalizm wierzeń religijnych sprzyja sekciarskim, często psychopatycznym formom religijności. Przykładem może być społeczność zwolenników intronizacji Chrystusa na króla Polski, wierzących w objawienia Rozalii Celakówny.

przemarsz-rycerzy-jezusa-w-intencji-intronizacji-j-1Ubrani w czerwone peleryny z dziwacznym wizerunkiem Chrystusa Króla, organizują od czasu do czasu modły na ulicach. Ostatnio widoczni byli na głośnych uroczystościach kościelnych 19 listopada 2016 r. w krakowskich Łagiewnikach, gdzie według biskupów Polska uznała królowanie Chrystusa.

Przykładem może być też działalność ks. Piotra Natanka, suspendowanego kapłana katolickiego, który w założonym przez siebie ośrodku religijnym skupia grupy młodych ludzi i naucza w duchu odlotowego chrześcijaństwa. Jest ponadto aktywistą wspomnianego przed chwilą ruchu intronizacyjnego.

Uczniowie i ludzie młodzi są głównymi odbiorcami odlotowych internetowych portali katolickich, jak chociażby Fronda. Dziwić może, dlaczego religijne banialuki, które tam się pojawiają, są traktowane poważnie. Można to jednak zrozumieć. Po lekcjach religii żadne już cuda i dziwy nie mogą młodych ludzi zaskoczyć. Dziwactwa publikowane na odlotowych portalach nie różnią się zbytnio od tego, co zawierają podręczniki religii, a także papieskie encykliki i oficjalne dokumenty kościelne. Różnice dotyczą raczej formy, języka, a nie treści. Strony internetowe są bardziej strawne pod względem językowym i ciekawsze niż podręczniki. Nie stronią od religijnych sensacji, byle przyciągnąć uwagę. Oficjalne kościelne publikacje są w zasadzie nie do czytania przez normalnych ludzi, ale zawierają te same niedorzeczności, co wspomniane portale.

Absurdów, publikowanych na odlotowych stronach, żadne kościelne instancje nie prostują, bo musiałyby prostować same siebie.

Na szczęście umysł większości ludzi broni się przed zbyt silną akceptacją wierzeń religijnych. Moja znajoma, niepokorna teolożka Celestyna nazywa to „olewaniem” i przygotowuje pracę doktorską pt. „Olewanie jako skuteczna metoda obrony przed religią i Kościołem”. Zamierza ją przedstawić radzie wydziału teologicznego Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie. Ha ha!

„Brudna wspólnota”

Jeszcze jeden skutek nauczania religii chciałbym wskazać. Wprawdzie ostatnio coraz mniej maturzystów wybiera seminaria duchowne, ale takie nieszczęsne decyzje się zdarzają. Polska ciągle pozostaje największym chyba w Europie zagłębiem tzw. powołań kapłańskich.

Młodzi ludzie, decydując się z jakichkolwiek powodów na bycie księdzem, nie zdają sobie sprawy, że nie będą mieli normalnego ludzkiego życie. Wchodzą w kościelne tryby, które zmienią ich na wiele sposobów. Nie zdają sobie sprawy chociażby z problemów z seksualnością. O ile nie mają wybitnie obniżonego poziomu potrzeb seksualnych, będą żyć w olbrzymim stresie, prowadzącym do zaburzeń osobowościowych i konfliktów sumienia. Mogą uprawiać seks w ukryciu, łamiąc zasady obowiązujące księży. Najpewniej będą skazani na masturbowanie się, co na dokładkę Kościół uznaje za grzech (tak na marginesie, ciekawe, czy księża spowiadają się z masturbacji). Najgorzej, jeżeli ulegną przestępczej dewiacji, jaką jest seksualne wykorzystywanie dzieci.

michalik-pedofiliaKościół stanowi zamkniętą korporację, w której dewiacje i przestępstwa seksualne są tolerowane na zasadzie wzajemnego zrozumienia i porozumienia. Celibat jest dziś utrzymywany m.in. po to, by tę korupcyjną więź stwarzać i wzmacniać. Wzajemna wiedza o seksualnych przewinach sprawia, że kapłani trzymają się nawzajem w szachu: wiemy o tobie wszystko, nie podskakuj. To bardzo ważna przyczyna księżowskiego posłuszeństwa. Tylko wtedy, gdy drastycznych przypadków nie uda się ukryć, dochodzi do ujawnienia, a nawet do skazania księży na karę więzienia.

W socjologii znane jest pojęcie brudnej wspólnoty. To grupa o silnych więziach i wspólnych interesach, w której mają miejsce naganne praktyki, włącznie z naruszaniem prawa, ale są one tolerowane i ukrywane. Jest to, można powiedzieć, zła, brudna solidarność społeczna. Ważną rolę odgrywa możliwość wzajemnego szantażu oraz nieformalne i niekontrolowane korzyści finansowe i praktyki korupcyjne.

Nie brzmi to przyjemnie, ale trzeba powiedzieć, że Kościół ma cechy brudnej wspólnoty. Ukrywa naganne praktyki, nie poddaje się społecznej kontroli, czerpie dochody z dowolnie pobieranych opłat, nie podlegających dostatecznej kontroli. W drastycznej postaci zła, brudna solidarność księży polega na ukrywaniu przypadków seksualnego wykorzystywania dzieci, co sięga najwyższych władz kościelnych.

enforce-46910_640Słowo na zakończenie

Wierzenia religijne, nabyte w toku długoletniego nauczania szkolnego, w mniejszym lub większym stopniu owocują skłonnością do irracjonalizmu, ograniczają zdolność rozumnego pojmowania świata, utrudniają kierowanie się pozytywnie rozumianym zdrowym rozsądkiem. Nierzadko pozostają w umyśle jak koszmarny sen, powodując problemy i zaburzenia psychiczne.

Co jest prawdziwym celem nauczania religii?

Programy i podręczniki nie pozostawiają wątpliwości. Celem jest wytworzenie w uczniach psychicznego uzależnienia od urojonej „siły wyższej”, od Boga, a w rezultacie od władz Kościoła. I o to idzie.

Praktyczną metodą, dzięki której mimo wszystko człowiek nie staje się marionetką w rękach Kościoła, jest – mówiąc popularnie – olewanie religii i Kościoła.Alvert Jan

PS. Część druga: "Życie w kłamstwie. Złe skutki lekcji religii, cz. 2” – http://racjonalista.tv/zycie-w-klamstwie-zle-skutki-lekcji-religii-cz-2/

* * *

Dla zilustrowania tego, co zawierają podręczniki do religii, zamieszczam poniżej pełny tekst dwóch katechez (lekcji), z pięciu przewidzianych na styczeń.

Katechezy pochodzą z podręcznika religii dla uczniów I klasy liceum i technikum pt. "Drogi świadków Chrystusa w Kościele" (Wydawnictwo WAM – Księża Jezuici, Kraków 2012, płyta CD; do płyty dołączony jest notes ucznia zawierający z reguły skróconą wersję tekstu z płyty).

 

Katecheza 22. Tajemnica Ducha Świętego

Chrześcijanie wyznają, że Duch Święty jest Trzecią Osobą Boską, a więc Bogiem. Wiarę swą opierają na Objawieniu zawartym w Nowym Testamencie, gdzie prawda o tym, że Bóg jest Trójcą została wyraźnie ukazana. Stary Testament nie mówił jeszcze wprost o Duchu jako Osobie. Bóg objawiał ludziom swą tajemnicę stopniowo – najpierw ukazał swą jedyność, by dopiero potem odsłonić swą troistość. Duch Święty jest ostatni w objawieniu Osób Trójcy Świętej. „«Święty Grzegorz z Nazjanzu, Teolog», wyjaśnia ten rozwój pedagogią Boskiego «zstępowania»: Stary Testament głosił wyraźnie Ojca, Syna zaś bardzo niejasno. Nowy objawił Syna i pozwolił dostrzec Bóstwo Ducha. Teraz Duch mieszka pośród nas i udziela nam jaśniejszego widzenia samego siebie. Nie było bowiem rzeczą roztropną głosić otwarcie Syna, gdy nie uznawano jeszcze Bóstwa Ojca, i dodawać Ducha Świętego jako nowy ciężar, jeśli można użyć nieco śmiałego wyrażenia, kiedy jeszcze Bóstwo Syna nie było uznane… Jedynie na drodze postępu i przechodzenia «od chwały do chwały» światło Trójcy Świętej zajaśnieje w pełniejszym blasku” (KKK 684).

Duch w Biblii

Chrześcijanie patrząc z perspektywy Nowego Testamentu, dostrzegają w Starym Testamencie wiele tekstów, które wspominają o działaniu Ducha Pańskiego – „Ruah Jahweh”. O Jego obecności i działaniu mówi już Księga Rodzaju przy okazji opowiadania o Bożym dziele stworzenia: „Duch Boży unosił się nad wodami” (Rdz 1, 2). Z całego tego tekstu opowiadania o dziele stworzenia wynika też, że to Słowo Boga i Jego Tchnienie stały u początków każdego istnienia, co autor księgi Psalmów tak wyraził: „Przez słowo Pana powstały niebiosa i wszystkie ich zastępy przez tchnienie ust Jego” (Ps 33, 6). W Starym Testamencie Duch Boży działał też przez przywódców narodu wybranego, królów, sędziów, proroków, mędrców. Szczególnie ważne są starotestamentowe teksty mówiące o Duchu, który miał spocząć na Mesjaszu – proroctwa mesjańskie, między innymi: „Wyrośnie różdżka z pnia Jessego (…) i spocznie na niej Duch Pański, duch mądrości, i rozumu, duch rady i męstwa, duch wiedzy i bojaźni Pańskiej” (Iz 11, 1-2); „Duch Pana Boga nade mną, bo Pan mnie namaścił. Posłał mnie, by głosić dobrą nowinę ubogim, by opatrywać rany serc złamanych, by zapowiadać wyzwolenie jeńcom i więźniom swobodę” (Iz 61, 1). Zapowiadały one Sługę Jahwe – Mesjasza, pochodzącego z rodu Dawida (Jesse był ojcem Dawida) i napełnionego Duchem Bożym. Mesjasz, czyli Namaszczony (Duchem) miał za cenę swojego cierpienia przynieść ludziom zbawienie.

Symbole działania Ducha Świętego

Wiemy, że te prorockie zapowiedzi zrealizowały się w Jezusie Chrystusie i że to On, pełen Ducha, objawił ostatecznie ludziom Osobę Ducha Świętego. Choć Duch Święty został objawiony, pozostaje tajemniczy, ukryty. Z racji bycia duchem – sam jest niewidoczny, choć dostrzegalne jest Jego działanie. „Teraz Duch jest Tym, który objawia Boga, pozwala nam poznać Chrystusa, Słowo Boga, Jego żywe Słowo, ale nie wypowiada samego siebie. Ten, który «mówił przez proroków», pozwala nam usłyszeć Słowo Ojca. Jego samego jednak nie słyszymy. Poznajemy Go, gdy objawia nam Słowo i czyni nas zdolnymi do przyjęcia Go w wierze”. Ta „nieuchwytność” Ducha Świętego sprawia, że w wyjaśnianiu Jego tajemnicy Kościół posługuje się często znakami i symbolami (niektóre z nich kojarzono z działaniem Ducha już w Starym Testamencie (zobacz np. Iz 44, 3; 1 Sm 16, 13; ). Są to:

– woda oznacza działanie Ducha Świętego w sakramencie chrztu; narodzenie i płodność życia w Duchu Świętym;

– namaszczenie jest znakiem sakramentalnym bierzmowania. Imię „Chrystus” (w języku hebrajskim Mesjasz) oznacza namaszczony;

– ogień symbolizuje przekształcającą energię działania Ducha Świętego, w językach ognistych Duch spoczął nad Apostołami w dniu Pięćdziesiątnicy;

– obłok i światło odsłaniają transcendencję chwały Ducha Świętego;

– pieczęć wskazuje na niezatarte znamię namaszczenia Ducha Świętego w sakramentach chrztu, bierzmowania i kapłaństwa, zostawia niezatarty charakter tych sakramentów. Dlatego nie udziela się ich ponownie;

– gołębica jest znakiem Ducha Świętego przynoszącego człowiekowi nadzieję ostatecznego spełnienia przez Boga jego pragnień (w tym symbolu Duch ukazał się nad Jezusem podczas chrztu w Jordanie);

– wiatr – widać w nim nadprzyrodzony dynamizm, przez który Bóg zbliża się do ludzi; symbol działania i obecności Ducha, np. podczas Pięćdziesiątnicy.

Symbole te pozwalają nam poznawać różne aspekty działania i obecności w świecie Trzeciej Osoby Bożej.

*

Katecheza 24. Duch Święty i Jezus Chrystus

Duch Święty przygotowywał czas objawienia Syna Bożego. Działał przez Jana Chrzciciela, który był Nim napełniony już w łonie matki (Łk 1, 15. 41), działał w życiu Maryi, zachowując ją najpierw od grzechu pierworodnego, potem zachowując jej dziewictwo i przygotowując ją na przyjęcie Jezusa. Duch Święty jest bezpośrednim sprawcą Wcielenia Syna Bożego Jezusa Chrystusa. To za Jego sprawą dokonuje się dziewicze poczęcie i narodzenie Syna Bożego jako Syna Maryi. Odtąd Duch Święty jest z Jezusem nierozerwalnie związany.

Duch Święty w ziemskim życiu Jezusa

Ewangeliści zaznaczają, że Duch Święty towarzyszy Jezusowi w całym Jego życiu. W momencie nawiedzenia Elżbiety przez Maryję Duch napełnia Elżbietę i wywołuje w niej słowa powitania na widok Matki noszącej w łonie Pana (Łk 1, 42-45). Duch Święty działa przez Symeona (Łk 2, 26) i Annę, kiedy Maryja i Józef ofiarowują Jezusa w świątyni. Jest obecny we wszystkich kluczowych momentach wypełnianego przez Jezusa posłannictwa. Podczas chrztu, który Jezus przyjmuje od Jana, Duch Święty zstępuje na Jezusa w znaku gołębicy (Mt 3, 16). Jest z Jezusem podczas pobytu na pustyni i kuszenia Go przez Szatana (Łk 4, 1). O ścisłym związku posłannictw Syna Bożego i Ducha Świętego świadczy też, że Jezus działa i naucza w mocy Ducha (Łk 4, 14), a w synagodze nazaretańskiej odnosi do siebie słowa Izajaszowego proroctwa: „Duch Pański spoczywa na Mnie, ponieważ Mnie namaścił i posłał Mnie, abym ubogim niósł dobrą nowinę” (Łk 4, 18). „Jezus nie objawia w pełni Ducha Świętego, dopóki sam nie zostanie uwielbiony przez swoją Śmierć i swoje Zmartwychwstanie. Powoli jednak wskazuje na Niego, nauczając tłumy, gdy objawia, że Jego Ciało będzie pokarmem na życie świata. Wskazuje Go Nikodemowi, Samarytance i uczestnikom Święta Namiotów. Swoim uczniom mówi otwarcie o Duchu Świętym w związku z modlitwą i świadectwem, które powinni dawać” (KKK 728). Jezus zawsze mówi o Duchu Świętym jako o Kimś, komu przysługuje działanie osobowe (kto naucza, działa, przekonuje, świadczy, przypomina), a więc jako o odrębnej Osobie.

Obietnica Ducha Świętego

Na koniec składa uczniom obietnicę zesłania Ducha Świętego: „Ja zaś będę prosił Ojca, a innego Pocieszyciela da wam, aby z wami był na zawsze – Ducha Prawdy, którego świat przyjąć nie może, ponieważ Go nie widzi ani nie zna. Ale wy Go znacie, ponieważ u was przebywa i w was będzie” (J 14, 16-17). Uzależnia też Jego zesłanie od swojego odejścia, zapewniając uczniów, że nie zostawi ich samych. Spełnienie tej obietnicy nastąpiło dla całego Kościoła w dniu Pięćdziesiątnicy – zesłania Ducha Świętego. Kościół uczy, że bez Ducha Świętego nie da się zrozumieć Chrystusa – ani tego, kim jest, ani tego, co uczynił dla ludzi. I odwrotnie – bez Chrystusa nie dałoby się zrozumieć Osoby i działania Ducha Świętego. – Koniec Katechezy 24 z podręcznika religii dla uczniów I klasy liceum i technikum pt. "Drogi świadków Chrystusa w Kościele".

………………………………………………………………………………

Alvert Jann: Blog „Ćwiczenia z ateizmu” – Nauka nie wyjaśnia wszystkiego, religia nic nie wyjaśnia  ( http://polskiateista.pl/aktualnosci/blogi-2/cwiczenia-z-ateizmu/ )

O autorze wpisu:

  1. Czy wiedzą państwo co oznacza wielokrotnie przywoływane tu słowo „religia” ? Stosunek ludzi i społeczeństw do różnie rozumianej sfery świętej. Proszę sprawdzić w encyklopedii. Religia to bardzo szerokie pojęcie. Istnieje bardzo dużo różnych religii, których ta krytyka w ogóle nie dotyczy.
    Wobec tego te rozważania należałoby zawęzić do rozważań o szkodliwości katolicyzmu dla ludzkości.

    1. @ Olrob: Czy wiedzą państwo co oznacza wielokrotnie przywoływane tu słowo „religia” ?
      ————
      Tak jak to w życiu bywa. Jedni znają, a inni nie. Czy Pan sam zna znaczenie tego terminu?
      ***
      @ Olrob: Stosunek ludzi i społeczeństw do różnie rozumianej sfery świętej. Proszę sprawdzić w encyklopedii.
      ———–
      W jakiej encyklopedii? W domowej bibliotece encyklopedii zawierających to hasło mam kilkadziesiąt, a książek, w których autorzy próbują religię zdefiniować sporo więcej.
      ***
      @ Olrob: Religia to bardzo szerokie pojęcie. Istnieje bardzo dużo różnych religii, których ta krytyka w ogóle nie dotyczy.
      ———–
      Zgadza się! To ardzo szerokie pojęcie i przeróżnie definiowane. Znamy co najmniej kilkaset definicji religii:
      http://www.racjonalista.pl/forum.php/z,0/d,19/s,608495#w610608
      http://www.racjonalista.pl/forum.php/z,0/d,2/s,643658#w643904
      ***
      @ Olrob: Wobec tego te rozważania należałoby zawęzić do rozważań o szkodliwości katolicyzmu dla ludzkości.
      ————-
      A dlaczego narzuca Pan autorowi swoje ograniczenia. Niech pisze co chce, a przecież wszystko co napiszemy podlega mertytorycznej krytyce. Może Pan po prostu napisać z czym się Pan nie zgadza i przedstwić swoje kontrargumenty.
      ***
      @ Olrob: Czy w życiu jednostek i społeczeństw potrzebna jest sfera święta, jakkolwiek rozumiana?
      ————
      Bardzo dobre pytanie. Niech Pan spróbuje na nie odpowiedzieć?
      ***

  2. Krytyka religii musi oznaczać postawienie pytania:
    Czy w życiu jednostek i społeczeństw potrzebna jest sfera święta, jakkolwiek rozumiana ?

  3. Moim zdaniem plusem katolicyzmu jest odejście od Biblii na rzecz papieża.
    Nauczanie Franciszka jest o wiele bardziej sensowne niż Biblia choćby w temacie ewolucji. Skoro nawet abp Jędraszewski uznaje że ewolucja jest czymś więcej niż hipotezą.

    1. Coś się pani pomieszało.
      W Biblii nie ma nic „w temacie” biologii, więc tym bardziej nie ma nic o ewolucji.

      1. Chodzi o to że Jędraszewski w odróżnieniu od niektórych pastorów protestanckich np. nie twierdzi że Ziemia ma 5000 lat.
        No i generalnie nauka Franciszka żyjącego tu i teraz jest jednak bardziej dostosowana do warunków współczesności niż Biblia która powstała kilka tysięcy lat temu. Choć oczywiście ostatnio ma miejsce protestantyzacja niektórych katolików np. Cejrowskiego, Terlikowskiego, Pawlikowskiej, Natanka itp. i piszą oni że nie wierzą w ewolucję itp.

        1. To samo dotyczy Sokratesa albo Platona
          To co mądre nie przestaje być mądre, ale zawsze wymaga przełożenia na zmieniające się czasy
          A Biblia nic nie mówi o wieku ziemi. Jak ktoś próbuje na siłę znaleźć w tekście coś, o czym ten tekst nie mówi, to może „znaleźć” coś absurdalnego. To się zdarza, ale to wyłącznie wina szukającego,

          1. Tyle że przekonanie że Ziemia ma 5000 lat rzadziej zdarza się u księży katolickich niż u pastorów protestanckich. U nas ks. Natanek to jednak nadal margines, a w USA zdaje się 40% protestantów nie wierzy w ewolucję.

          2. Ja odniosłem się do pani słów: „nauczanie Franciszka jest o wiele bardziej sensowne niż Biblia”
            Nie było w nim mowy o protestantach, tylko o Biblii.
            .
            A mówiąc cokolwiek o protestantach trzeba bardzo uważać, bo nie ma jednego protestantyzmu, więc każde uogólnienie z automatu staje się bujdą. Obok ultrakonserwatywnych ewangelikałów w USA mamy ultraliberalnych ewangelików w Skandynawii. Zresztą kościół episkopaliański w USA też zalicza się do bardzo liberalnych.
            To jest właśnie koszt (albo korzyść – zależy jak na to patrzeć) wolności sumienia, na którą postawiła Reformacja.

          3. Ale to właśnie dlatego protestantyzm skandynawski jest liberalny bo on uległ „katolizacji”. Pastorzy skandynawscy głoszą swoje nauki zamiast Biblii – podobnie jak Franciszek czy jego podwładni Dziwisz i Jędraszewski.
            Natomiast protestanci amerykańscy non-stop czytają Biblię i starają się do niej dopasować dzisiejszy świat – odwrotnie niż Franciszek i pastorzy skandynawscy.
            U nas np .Cejrowski czy Terlikowski ciągle czytają Biblię – to jest wplyw pastorów amerykańskich na katolicyzm.

          4. Cejrowski i Terlikowski to ultrakonserwa katolicka. Nie wiem czy czytują oni Biblię, ale najwyższym autorytetem dla nich jest tzw. Święta Tradycja Kościoła.
            W ich ustach najgorszą obelgą jest słowo „protestantyzacja” – kierowany do wszelakich katolickich „modernistów” w rodzaju księdza Bonieckiego, Lemańskiego, Lutra albo np. popularnego kaznodziei, dominikanina Adama Szustaka, czy publicysty Hołowni.
            Czasem obrywa takim epitetem także sam Franciszek.

          5. Moim zdaniem to właśnie Cejrowski i Terlikowski są pod wpływem protestantyzmu a nie Franciszek, Dziwisz czy Jędraszewski.
            Cejrowski i Terlikowski non stop powołują się na Biblię ” bo w Biblii pisze że coś tam” plus absurdalny purytanizm. Cejrowski twierdził kiedyś że chodzenie w stringach po plaży to grzech, Terlikowski też różne dziwne rzeczy puszczał na Frondzie jak jeszcze tam pracował. No i oczywiście Cejrowski nie wierzy w ewolucję, jest przeciwny przymusowi szczepień, bo w Biblii coś tam pisze. I tak dalej.
            Natomiast Franciszek, Dziwisz i Jędraszewski to typowi katolicy – głoszą swoje nauki zamiast Biblii. To jest właśnie koronny zarzut protestantów ( szczególnie amerykańskich) do katolików – że zamiast w Biblię wierzą w papieża. Natomiast moim zdaniem to jest właśnie dobre, bo mimo wszystko lepiej słuchać Franciszka który żyje tu i teraz niż wczytywać się w Biblię która powstała kilka tysięcy lat temu.
            Oczywiście pastorzy skandynawscy robią to samo co Franciszek, Dziwisz i Jędraszewski – głoszą swoje nauki zamiast Biblii, dlatego uważam że są „skatolizowani”.

          6. Dziwisz i Jędraszewski to takie same konserwy jak Terlikowski i Cejrowski.
            Terlikowski krytykuje Franciszka min właśnie za jego kontakty w protestantami, np. za plan obchodów 500-lecia Reformacji: https://chnnews.pl/kraj/item/3157-tomasz-terlikowski-o-tym-czy-katolicy-i-protestanci-moga-wspolnie-swietowac-reformacje2.html

            Proponuję pani też odsłuchać zapis debaty nt. aborcji, którą Terlikowski odbył z dwoma teologami http://www.ewst.pl/2013/09/dfn-2013-kiedy-zaczyna-sie-czlowiek-debata-w-ewst/
            Kazimierz Bem jest kalwinem a Joel Burnell jest baptystą – obaj zajmują stanowisko znacznie bardziej liberalne niż Terlikowski.

          7. Terlikowski krytykuje Franciszka za wspólne świętowanie z protestantami, ale sam zachowuje się jak protestant. Ciągle wyciąga jakieś cytaty z Biblii sprzeczne z tym co głosi Franciszek.
            Katolicyzm polega na tym że wyrocznią jest aktualna nauka aktualnego papieża a nie księga sprzed 3000 lat.
            Dlatego właśnie twierdzę że to Terlikowski jest bliższy protestantom przynajmniej tym z USA, bo np. pastorzy skandynawscy nie kierują się Biblią tylko głoszą własne nauki często sprzeczne z BIblią .

          8. Nie ma czegoś takiego jak „konserwa katolicka”.
            Katolicyzm polega na tym że słucha się obecnego papieża a nie wyciąga się teksty z Biblii czy encyklik poprzednich papieży.

          9. Papież jest „nieomylny” tylko w sprawach wiary i moralności, oraz tylko wypowiadając się ex cathedra, więc zwykła homilia nie mówiąc o wywiadzie prasowym nie ma takiej rangi wypowiedzi i wolno się z nimi nie zgadzać.
            Konserwa katolicka istnieje. Katolik zawsze może uznać „nielegalność” papieża i obwołać go antypapieżem, co nieraz w historii miało miejsce (tak zrobił np. kiedyś francuski arcybiskup Lefebvre nie uznając nie tylko papieża Jana XXIII, ale także całego soboru).
            .
            Ja proszę pani jestem racjonalny, więc nie uważam, że mam zdolność czytania w cudzych myślach.
            Jeśli Terlikowski jasno i bardzo konsekwentnie deklaruje swoje mocne zdystansowanie do protestantyzmu (a nawet do ekumenizmu), to ja to przyjmuje i nie będę twierdził, że wiem od niego lepiej co on naprawdę myśli.

      2. To mamy różne książki, w mojej jest napisane jak powstał człowiek, skąd się wzięły zwierzęta, nieco jest o chorobach, nieco o tym jak należy dzielić zwierzęta itd. To chyba jednak biologia, kiepska, ale jednak. Nie ma nic o ewolucji, ponieważ przy takich założeniach nie mogło być.

        1. Opis stworzenia, a raczej opisy (bo są dwa), nie były tekstem z ambicjami wyjaśnienia czegokolwiek z biologii. To typowa poezja teologiczna, a nie podręcznik do przyrody. Tekst o zwierzętach nieczystych jest z kolei tekstem prawniczym, a nie naukowym.
          Zresztą systematyka i tak jest kwestią umowną. W rolnictwie i handlu np. funkcjonuje podział roślin na zboża, owoce i warzywa – nie mający nic wspólnego z biologiczną systematyką.

  4. Bardzo dobre i interesujące podsumowanie. Słuszne spostrzeżenie, że kościół działa jak korporacja, ale powiązania wewnętrzne są nieprzejrzyste. Sam używałem porównania z mafią, bo to też brudna wspólnota, ale powyższa analiza jest dużo lepsza. Bardzo ważna też kwestia irracjonalnych skłonności. Ze względu na duży wpływ kościoła na życie publiczne z Polski wynosi się często to skrzywienie, nawet nie chodząc do kościoła. Następną kwestią jest wpływ na morale. Nieoficjalnie mówi się, że religijni lub na religii wychowani częściej są nieuczciwi. Nie mamy na to dowodów, ale z relacji ludzi z pewnym doświadczeniem życiowym wynika, że jest tu jakaś zależność. Jako dodatek artykuł z „The Guardian” jak religia wpływa na dzieci:
    https://www.theguardian.com/world/2015/nov/06/religious-children-less-altruistic-secular-kids-study

  5. Jest jeszcze jeden cel: obeznanie dzieci z klerem. W ten sposob kleszka staje sie „naturalnym” elementem ich przyszłego nastoletniego i dorosłego swiata. A nie dziwakiem i jakims przebranym niewiadomopoco gosciem. Dorosły Jan nie widzi wtedy nic dziwnego gdy ksiądz chrzci trawe na boisku, bo mały Jasio nie takie rzeczy juz widział. Nie widzi nic dziwnego, ze klecha wtrąca mu sie w zycie, skoro od przedszkola mu sie wtrącał. Nie traktuje tego nawet jako wtrącanie. Poprzez katecheze od przedszkola klecha staje sie „naturalną” czescią systemu/zycia, niezaleznie od tego jakie prawdy czy bajki klecha opowiada. Wtedy Jan sie nawet nie zastanawia, nie buntuje gdy jego forsa idzie na utrzymanie tych gosci w sukienkach, i gdy goscie w sukienkach są uprzywilejowani, widac tak kreci sie swiat, klecha tez człowiek.

    „czy księża spowiadają się z masturbacji?”
    – zaden problem, zawsze mogą sie spowiadac koledze. Ale gdy jeden ksiądz masturbuje drugiego to sprawa sie komplikuje – nie mogą, wg swoich wewnetrznych zakazow, wyspowiadac sie wzajemnie. Ale wystarczy zaprosic trzeciego kolege i mozna sie kochac i wyspowiadac w trojkącie. Ksiądz Walenty masturbuje ks.Waclawa, ks.Waclaw Adalberta, a ks. Adalbert masturbuje Walentego. Wtedy ks. Adalbert spowiada Walentego, Walenty spowiada Wacława, a Wacław spowiada Adalberta. Proste.

    1. (cytat) Jest jeszcze jeden cel: obeznanie dzieci z klerem. W ten sposob kleszka staje sie „naturalnym” elementem ich przyszłego nastoletniego i dorosłego swiata. (koniec cytatu)
      .
      To jest bardzo dobra uwaga. Biorąc pod uwagę, że wiedzy (nawet religijnej) dzieci nie wynoszą z katechizacji żadnej, mam wrażenie, że oswojenie z wszechobecnością i nadrzędnością kleru jest głównym, a może nawet jedynym, celem dwunastoletniej katechizacji szkolnej. Potem mamy ludzi, którzy w kościele ostatni raz byli na własnej I komunii, ale oczywiście księdza po kolędzie wpuszczają i się przed nim gęsto tłumaczą, bo przecież ,,tak trzeba, no bo to ksiądz”.

  6. Kiedyś czytałem analizę psychologiczną (niestety nie pamiętam gdzie, a chętnie bym do niej wrócił), że lęk indukowany przez religię jest tak silny, że u ludzi, którzy porzucili wiarę i nie wierzą w boga, nadal trwa silny lęk przed karą wymierzoną przez tegoż boga, w którego nie wierzą. Taki lęk może utrzymywać się dość długo.
    .
    Religia w szkole powoduje skostnienie i zawężenie myślenia. Widzę to u studentów (szczególnie o pierwszorocznych). Czasami zadawane przez nich pytania można sparafrazować: ,,Czy wolno tak pomyśleć?”. Wiedzą, że istnieje inna droga, inna myśl, ale pytają się, czy jest to myśl dopuszczalna, czy tak wolno myśleć.

  7. Artykuł świetny ale zabrakło w nim BARDZO istotnego elementu, o którym
    wyżej piszą Lucyan i Zorro. Też uważam, że kluczową rolą katechizacji jest przyzwyczajenie dzieci, młodzieży, a docelowo dorosłych, do debilizmu religii i
    do zwierzchnictwa kleru. Tak żeby do głowy nawet nie przyszło pytać,
    dlaczego ten pan ubrał błazeńską czapkę i bełkocze. Dlaczego ten pan uważa się
    za uprawnionego do pouczania z wyżyn. Dlaczego sie nie wstydzi wyciągać rękę
    po kasę.
    W katechezie chodzi o to, żeby jak najliczniejsze barany osiągnęły stan psychiczny, o którym śpiewał Kazik: „Te widoki nienormalne dla nas przecież są normalne”.

  8. Zgadzam się całkowicie z głosami, że celem nauczania religii w szkole jest też przyzwyczajenie uczniów, czyli przyszłych dorosłych, do wszechobecności kleru i religijnych obrzędów. W artykule skoncentrowałem się na negatywnym wpływie, jaki szkolne nauczanie wywiera na psychikę i osobowość dzieci i młodzieży. Ten zły wpływ jest bardzo głęboki: "instaluje się" pojęcie boga w umysłach uczniów i w znacznej mierze wytwarza psychiczne uzależnienie od urojonej "siły wyższej" i władz kościelnych. W miarę skuteczne "zainstalowanie" pojęcia boga (czy siły wyższej) ma kluczowe znaczenie. Przyzwyczajenie do wszechobecności kleru odgrywa w tym dużą rolę. Także sama obecność religii w szkole ma poważne konsekwencje, np. nobilituje wierzenia religijne do rangi wartościowej wiedzy. Warto drążyć temat.

    1. Katechizacja szkolna zmienia także ,,układ sił” w szkole. Weźmy przykładowo liceum z klasami 1, 2, 3 w każdym roczniku cztery oddziały a, b, c, d. Biologia (fizyka, chemia, geografia) jest tylko w 1 klasie po 1h. Zatem biolog ma 4h tygodniowo, czyli 4/18 etatu. Zatem wystarczy 1 biolog na 4.5(!) licea! Gdy ja chodziłem do LO, było dwóch biologów (fizyków, chemików) na stałe. A spójrzmy na katechetów: 3 klasy razy 4 oddziały razy 2 godziny daje 24h tygodniowo religii, dokładnie 6 razy tyle co biologii (fizyki, chemii, geografii). Zatem siła katechety w szkole jest kilkukrotnie wyższa niż nauczyciela przedmiotu przyrodniczego.

  9. Myślę że siłą katolicyzmu jest to że przynajmniej w dużym mieście można wyznawać go bez płacenia. Można np. nie dawac na tacę, chodzić do spowiedzi do innej parafii a mimo to ksiądz komunię i tak da. Podobnie nie trzeba przyjmować księdza po kolędzie, a komunię i tak się dostanie. Gorzej na wsi i w małym miasteczku.

  10. Ja myślę że w Polsce jest duże poparcie dla nauki religii ponieważ przestępcy pospolici ( czyli tacy co biją się na dyskotekach, kradną samochody czy wybijają szyby w sklepach) rzadko wywodzą się z rodzin praktykujących katolicyzm. O ile w USA większość więźniów uważa się za wierzących to u nas jednak większość więźniów to „wierzący niepraktykujący”.

  11. Być może też siłą katolicyzmu jest spowiedź. O ile w protestantyźmie nie ma spowiedzi i jak człowiek coś przeskrobie to musi się zamartwiać do końca życia, to w katolicyźmie idzie się do spowiedzi i jest się znów przyjętym do wspólnoty bez jakiejś straszliwej pokuty, bo co to jest odmówienie litanii czy różańca w 5 minut. Katolicyzm jest chyba też mniej purytański niż wiele odłamów protestanckich. Jakoś nie słychać żeby w Polsce np. wyganiano kobiety w krótkich spódnicach czy z głębokim dekoltem z mszy. Może tu tkwi siła katolicyzmu.

  12. @Ala Wilk: Być może też siłą katolicyzmu jest spowiedź.
    ——-
    Jest. To prawda. Robimy przekręt, wyznajemy i już jest OK. A jak nie wyjdzie to następny i tak dalej… Nic dziwnego, że włoska mafia na nim wyrosła. Gdzie tam do niego głupi protestantyzm gdzie cała długa procedura jak się coś wyda. Chyba jeszcze Pani nie zauważyła, jak świat jest zbudowany ?
    http://racjonalista.tv/ekonomia-racjonalna-religia-a-gospodarka/

    1. No ale w połowie protestanckie Niemcy to przecież Hitler, a jednak Mussolini czy Franco rządzący w 100% katolickimi narodami przy całej ich szkodliwości to jednak nie ta liga co Hitler. Mafiosi z południa Włoch przecież też nie zabili tyle ludzi co Hitler.

      1. Za to Hitlera przerosła ateistyczna ideologia zwana komunizmem.
        Wyznanie Niemców miało znikome znaczenie – Hitler wyrósł na krytyce upokarzającego traktatu wersalskiego, a ne na religii. Sam był wyjątkowo zajadłym wrogiem chrześcijaństwa.
        Po WWII alianci byli już mądrzejsi i nie narzucili Niemcom upokarzających warunków pokoju.

        1. No nie wiem czy miało znikome znaczenie. Jednak katoliccy Włosi i Hiszpanie nie zabili tyle osób co pół-protestanccy pół-katoliccy Niemcy.
          Mimo że też mieli dyktatorów.

          1. Próbuje sobie pani uprościć obraz świata, ale to prowadzi do fałszowania go.
            Nazizm zdarzył się tylko raz, więc nie można tego traktować jako próbę statystyczną i wyciągać daleko idące wnioski. I dlaczego stawia pani akurat na protestantyzm, a nie np. na germańskość, albo na klimat umiarkowany morski (albo na …fizykę, w której Niemcy zdecydowanie przodowali w latach 30-tych)?
            Tym bardziej że Niemcy są tylko w połowie protestanckie, a kolebką nazizmu była ultrakatolicka Bawaria. Hitler praktycznie wykastrował protestantyzm (min. wycinając większość tekstów z Biblii, jako skażonych żydostwem) tworząc przymusowo kościół o nazwie Deutsche Christen, który opuściło 2/3 pastorów.
            Świadczy to o tym, że protestantyzm nijak nie pasował do nazizmu.

          1. ateistyczny kult
            komunizm nie przestał być ateistyczny, choć w niektórych przejawach stał się pseudo-religią

  13. No ale niech Pan sobie wyobrazi. Z jednej strony protestanci potępiają kobiety za krótkie spódnice, głębokie dekolty i uważają że kobieta jest za taki strój potępiona do końca życia, pójdzie do piekła i w ogóle.
    A z drugiej strony mamy KK, gdzie nie ma problemu z chodzeniem do kościoła w krótkiej spódnicy i z głębokim dekoltem a jeżeli któraś kobieta się tym martwi to i tak z marszu dostanie rozgrzeszenie przy spowiedzi. To która religia jest bardziej ludzka? Moim zdaniem tutaj jest przewaga katolicyzmu.

    1. bardzo prościutkie schematy pani stosuje – nie ma jednego protestantyzmu i nie ma jednego katolicyzmu
      a protestant aby uzyskać „rozgrzeszenie” nie musi nawet iść do spowiedzi

      1. No właśnie tylko że protestant musi się z tymi swoimi grzechami zmagać do końca życia, a katolikowi ksiądz odpuści i jest spokój przynajmniej na jakiś czas.
        Być może tu tkwi siła katolicyzmu, że ma on jednak wyrozumiałość dla ludzkich słabości i ludzie wolą chodzić do kościoła gdzie ksiądz im odpuści grzechy a nie do takiego gdzie pastor tylko się ciągle czepia.

        1. Jest pani w błędzie.
          Właśnie zaczął się rok jubileuszu 500-lecia Reformacji, warto się dowiedzieć przy tej okazji z jakimi postulatami wystąpił Marcin Luter w 1517 roku.
          Zdziwi się pani.

          1. Wydaje mi się że w czasach Lutra Watykan to właśnie było coś w rodzaju dzisiejszego Amsterdamu czyli miasto rozkoszy, a Luter chciał powrotu cnoty.

  14. Moim zdaniem katechezy katolickie są świetną wylęgarnią antyklerykałów.
    Jeden głupi katecheta robi więcej, by zniechęcić młodych ludzi (a przy okazji ich rodziców) do Boga, niż wszyscy autorzy racjonalista.tv razem wzięci.
    .
    Czytając ewangelie łatwo zauważyć, że Jezus nie atakuje pogan albo grzeszników, tylko świątobliwych obłudników.

    1. W krajach protestanckich tez nie brakuje antyklerykałów choćby w Szwecji, Finlandii, Norwegii czy północnych Niemczech.
      Natomiast ilość „dominicantes” póki co jest większa w krajach katolickich. Polska z 40% chodzących do kościoła to ewenement w krajach UE, ale jednak nawet we Włoszech czy Hiszpanii do kościoła chodzi 20%, a nie 3% jak w Rosji, Szwecji czy Holandii.

      1. Tu się zgodzę. Źle prowadzona katechizacja i obłuda duchownych zniechęca do wiary niezależnie od religii i wyznania. Napisałem o katolicyzmie, bo autor artykułu skupia się na polskich realiach.
        .
        Kraje protestanckie są wyraźnie bardziej zateizowane (wyjątkiem jest USA). Przyczyny są zapewne złożone, ale moim zdaniem jedną z nich jest fakt, że protestantyzm 5 wieków temu postawił na wolność dociekania prawdy, np. pozwolił samodzielnie czytać Biblię, zrezygnował z Urzędu Nauczycielskiego, ze stanowiska „Głowy Kościoła” itd.

        1. Ale w Polsce 80% chodzących do kościoła to kobiety, w tym bardzo wiele młodych kobiet chodzi do kościoła, co jest ewenementem w skali UE.
          Być może to m.in. dlatego że KK odpuścił sobie czepianie się kobiet za krótkie spódnice i duże dekolty ? Protestanci pod tym względem są jednak bardziej czepliwi.

          1. W całym kościele zachodnim (czyli katolickim i protestanckim) relacja kobiet do mężczyzn wynosi ok. 2:1. Proporcje są bardziej wyrównane w kościołach wschodnich (prawosławnych), ale tam jak raz dresscode dla pań jest dość surowy (wymagane jest nawet przykrywanie głów chustą), więc pani diagnoza się nie potwierdza.
            Bo powiedzmy sobie szczerze – kobiety w większości nie są idiotkami i pustymi lalkami, więc nie kierują się w swoich wyborach akurat możliwością pochwalenia się swoimi ponętnymi dekoltami i długimi nogami.

          2. Chodzi o to że dlaczego w lecie przy 30 stopniach kobieta ma się ubierać w długie spodnie i być zapięta pod szyję. To jednak niewygodne. W Kościele Katolickim nie ma z tym problemu, w wielu kościołach protestanckich jest. Być może to jest też plus dla KK u młodych kobiet.

          3. No nie wiem czy się nie potwierdza, bo w Rosji do cerkwi chodzi ok. 3% społeczeństwa.

  15. Świetna analiza. Przypominam sobie podstawówkę w latach 90-tych i tych wszystkich rodziców uradowanych z religii powracającej do szkoły. Nasza katechetka, bardzo sympatyczna skądinąd siostra, zapytana przez nas (dwunasto,trzynastolatków) dlaczego kościół zabrania używania prezerwatyw odpowiedziała ” Wyobraźcie sobie parę, która całuje się przez pelerynki”. Nie za bardzo nam pasowała ta odpowiedź, chociaż nie do końca wiedzieliśmy czemu, więc pozostało się tylko uśmiechnąć.

  16. Witam, sama zachorowałam przez nadmierna religijność na nerwicę, urojenia i zaburzenia obsesyjno kompulsywne i zaburzenia lęku uogólnionego z których ciężko mi się wydawało stać, po mimo już wszystko zrozumiałam to nadal gdzieś z tyłu głowy pojawiają się stare lęki. Chce przestrzec wszystkich przed tym bo to zrujnowało mi zycie

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *