Czy każdy nacjonalista jest faszystą lub nazistą?

Część lewicy i liberałów nazywa wszystkich nacjonalistów faszystami i (lub) nazistami. Choć nie jestem nacjonalistą, zadaję sobie pytanie o to, czy nie jest to przesada świadcząca o nietolerancji wobec „innego”, który nie jest dostatecznie atrakcyjny w swej egzotycznej „inności”. Czy część lewicy i liberałów nie zachowuje się po prostu skrajnie nietolerancyjnie nie zauważając tego, albo nie chcąc zauważyć? Więcej na filmie

 

O autorze wpisu:

Studiował historię sztuki. Jest poetą i muzykiem. Odbył dwie wielkie podróże do Indii, gdzie badał kulturę, również pod kątem ateizmu, oraz indyjską muzykę klasyczną. Te badania zaowocowały między innymi wykładami na Uniwersytecie Wrocławskim z historii klasycznej muzyki indyjskiej, a także licznymi publikacjami i wystąpieniami. . Jacek Tabisz współpracował z reżyserem Zbigniewem Rybczyńskim przy tworzeniu scenariusza jego nowego filmu. Od grudnia 2011 roku był prezesem Polskiego Stowarzyszenia Racjonalistów, wybranym na trzecią kadencję w latach 2016 - 2018 Jego liczne teksty dostępne są także na portalach Racjonalista.tv, natemat.pl, liberte.pl, Racjonalista.pl i Hanuman.pl. Organizator i uczestnik wielu festiwali i konferencji na tematy świeckości, kultury i sztuki. W 2014 laureat Kryształowego Świecznika publiczności, nagrody wicemarszałek sejmu, Wandy Nowickiej za działania na rzecz świeckiego państwa. W tym samym roku kandydował z list Europa+ Twój Ruch do parlamentu europejskiego. Na videoblogu na kanale YouTube, wzorem anglosaskim, prowadzi pogadanki na temat ateizmu. Twórcze połączenie nauki ze sztuką, promowanie racjonalnego zachwytu nad światem i istnieniem są głównymi celami jego działalności. Jacek Tabisz jest współtwórcą i redaktorem naczelnym Racjonalista.tv. Adres mailowy: jacek.tabisz@psr.org.pl

  1. Bardzo podoba mi się ta wypowiedź, pomimo że również nie jestem nacjonalistą, a nawet można by powiedzieć, że antynacjonalistą. Obecnie, pod wpływem radykalizacji poglądów wszystkich stron, zwłaszcza z tej lewej socjalistyczno-multikulturalnej strony, wyrażanie jakichkolwiek niezgodnych z promowanym przez nich "etosem tolerancji" twierdzeń, spotyka się z ostrymi oskarżeniami o rasizm, faszyzm, nacjonalizm. Eurolewica jest obecnie rodzajem religii, gdzie odrzuca się uwarunkowania biologiczne czy historyczne i próbuje narzucić utopijny system wartości oparty nie na nauce a na wierze w socjologiczne teorie. Każdy kto próbuje dyskutować czy podawać kontrargumenty oparte na nauce, jest traktowany niczym niewierny dla fanatycznego wyznawcy religii.

  2. Jacku, bardzo lubię Twoje pogadanki, ale ta pogadanka mniej mi sie podoba, bo moim zdaniem jednak mylisz pojęcia. Dla Ciebie nacjonalizm to po prostu taki silniejszy patriotyzm, a więc nic złego. Nacjonalizm to nie jest tylko silny patriotyzm. Nacjonalizm to właśnie uważanie swojego narodu za LEPSZY od innych, a innych narodów za GORSZE od swojego, a to już jest jest coś złego. Nacjonalizm to podkreślanie wyższości swojego narodu, a nie normalne "kochanie ojczyzny".

    Z tą genetyką też namieszałeś.

    Pomijając już wszystkie inne tematy "genetyczne", które poruszyłeś (i namieszałeś, pardon, ale tak jest), to należy jasno powiedzieć, że jeśli chodzi o narodowość polską, to jest naukowa pewność, że nie ma czegoś takiego jak "genetyczna polskość". Po prostu coś takiego nie istnieje. Nie ma żadnego genotypu Polaka. Nie da sie po genach rozpoznać, kto jest Polakiem, a kto nie jest. Jeśli już jest w Polsce jakiś genotyp, to genotyp Europejczyka, więc ci wszyscy, co tak koniecznie chcą sie  dystansować do Unii Europejskiej, powinni to jeszcze raz przemysleć, przynajmniej z genetycznego punktu widzenia  :))  Europejczycy są jedną wielką rodziną w sensie genetycznym. Często jakiś konkretny Polak ma "genetycznie" bliżej do jakiegoś np. Niemca niż do innego Polaka. Z tego punktu widzenia powinien Niemca nazywać "swoim", a nie Polaka.  Hm, "głupia sprawa"  ;):)))  dla tych nacjonalistów, którzy wierzą w genetyczną narodowość, prawda?  :))) 

    Ja osobiście nie jestem "czystą" Polką, urodziłam sie tu i polski jest moim ojczystym językiem, ale geny mam solidnie pomieszane. Moi przodkowie nie byli zbytnio przywiązani do jednego miejsca i wędrowali sobie po Europie  :))  Może dlatego ja też tak lubię wędrować…   :)));) 

     

    Pytanie. Czym jest bycie patriotą?
    Kochaniem geograficznego miejsca, gdzie sie przyszło na świat? Kochaniem języka tego geograficznego miejsca?

    Czy przywiązanie do tego, co sie poznało w dzieciństwie jest faktycznie jakąś zasługą czy tylko zwykłym biologicznym wdrukowaniem znanym pod różnymi postaciami w świecie zwierząt? Czy to jest tylko prymitywny instykt terytorialny i nic więcej?

    Czy miłość może być obowiązkiem? Czy miłość do geograficznego miejsca, gdzie się przyszło na świat może być obowiązkiem? Nacjonalista uważa, że tak. 

    Nacjonalista uważa też, że wszystko, co nie jest gloryfikowaniem jego narodu, jest zdradą. To z pewnością nie jest racjonalne.

     

    1. Nie jestem nacjonalistą, nie popieram takiej postawy, jednak nie uważam, że każdy nacjonalista jest faszystą lub nazistą. Nie każdy nacjonalizm ma podłoże genetyczno – narodowe. Nacjonalizm indyjski czy amerykański takie nie są – polegają na przywiązaniu do państwa i konkretnej kultury. Uważam, że wyzywanie każdego nacjonalisty od faszystów czy nazistów jest sprzeczne z kulturą demokratyczną i tolerancją. Czuję się kosmopolitą, ale uważam, że radykalny jednostronny kosmopolityzm bywa szkodliwy, gdyż zakłada na przykład, że politycy innych krajów są wolni od nacjonalizmu, co często nie jest zgodne z prawdą. Gdy radykalny kosmopolita idealizuje obcego polityka i jednocześnie nadmiernie surowo ocenia "swoich Januszów" może szkodzić. Ludzkość nie jest jeszcze zjednoczona wokół idei humanizmu – wywodzimy się z państw i w wielu sytuacjach (wizy, siła waluty, jakość i cena edukacji etc.) to nas identyfikuje. Istnieją państwa. Nadal na lotniskach, na granicach, w ofertach pracy stosuje się odpowiedzialność zbiorową. Wolałbym, żeby było inaczej, ale świat jest jaki jest. Gdy odmówię na lotnisku okazania paszportu nie wejdę do danego kraju. ONZ toleruje bez mrugnięcia okiem sytuację typu – "jeśli byłeś w Izraelu, nie masz wstępu do Kataru". Odrzucenie nacjonalizmu w relacjach ludzkich musi być wzajemne. Obecnie mamy sytuację wybiórczego kosmopolityzmu w państwach Zachodu, który bywa nieodwzajemniony, co z kolei napędza europejskich nacjonalistów. Jednakże ich postawy nie są najczęściej tożsame z nazizmem czy faszyzmem. Czy Luksemburg, Katar, Arabia Saudyjska, Bhutan, Monako etc. to państwa nazistowskie, skoro nie nadają obywatelstwa (lub czynią to niezwykle rzadko)? Czy nacjonalista kulturowy, na przykład Hindus oczekujący respektowania indyjskiej kultury od nowych obywateli jest "bardziej nazistą" niż przeciętny Luksemburczyk, Katarczyk czy Bhutańczyk akceptujący ban na obywatelstwo z uwagi na pochodzenie, niezależnie od kultywowanej kultury? W Europie ważniejsze są podziały kulturowe a nie etniczne. Skrajny i wybiórczy kosmopolityzm części elit UE utrudnia budowanie tożsamości europejskiej. 

      1. ONZ toleruje bez mrugnięcia okiem sytuację typu – "jeśli byłeś w Izraelu, nie masz wstępu do Kataru"
        ===
        A nie jest też tak, że Izrael nie wpuszcza lub robi problemy, gdy było się w jakimś kraju Islamskim?
        https://www.fly4free.pl/lecisz-do-izraela-z-polski-jesli-masz-zle-pieczatki-w-paszporcie-przygotuj-sie-na-duze-klopoty/
        Z jednej strony: LOT wystartował kilka dni temu z tanimi połączeniami do Izraela z kilku polskich lotnisk. Z drugiej: już po pierwszych dniach funkcjonowania połączeń, niektórzy turyści i nasi czytelnicy sygnalizują spore problemy na granicy Izraela. Kłopoty mają ci, którzy w paszportach mają wbite pieczątki Turcji, Iranu czy Egiptu. Sprawdziliśmy to.

        Tylko niech Pan nie pisze, że fly4free pl to antysemici, bo o tym napisali. 🙂
        Ja rozumiem czemu Izrael tak robi. Chociaż uważam, że w stosunku do Polaków to przesada trochę.

  3. Acha! Co prawda mam w tzw. nosie, to, że pewnie czytający to nacjonaliści już mnie nienawidzą, ale dla porządku dodam, że mam w genealogii też polskich patriotów, którzy walczyli w powstaniach na przykład.

    No, to już nie wiem, jak ja tam wypadam "genetycznie"…  😉 :)))   Może coś w typie: "za wolność naszą i waszą…" ??   

    1. Ja też mam nacjonalizmy w nosie. Jestem humanistą, uważam, że narodowość jest dość daleką cechą świadczączą o wartości człowieka. Można się przyjaźnić z Arabem i Chińczykiem i nienawidzieć z Polakiem. Można mieć wspólną pasję z Wietnamczykiem i nudzić jak mops z Polakiem sąsiadem. Jednak będę tu adwokatem diabła i nadal nie zgodzę się na nazywanie każdego nacjonalisty faszystą, jak i na wniosek, że każdy nacjonalista dba o „czystość krwi”.

      1. To może się zgodzisz, z tezą, że faszyzm dla swojej ekspansji potrzebuje nacjonalistycznego środowiska. 

  4. Nazywanie każdego patrioty lub lekkiego nacjonalisty faszystą jest przesadą.

    Podobnie, jak ewidentną przesadą jest nazywanie każdego ateisty komunistą.

    Albo, że każdy kosmopolita to komunista, bo to przecież jest takie poobne… 😉

    Moim zdaniem sam nacjonalizm to dość szerokie i nieścisłe zjawisko, które może się łatwo przerodzić w niebezpieczną ideologię – dlatego sama idea nacjonalizmu jest dosyć podejrzana, zaś faszyzm mieści się w sferze szeroko pojmowanego nacjonalizmu.

  5. Jacku, Ty uważasz, że istnieje "miękki" nacjonalizm, taki który coś tam mamrocze o narodzie, ale ogolnie jest tolerancyjny i niegroźny.

    Ja powtarzam, że to, co Ty nazywasz w tym przypadku jakimś łagodnym nacjonalizmem, nie jest żadnym nacjonalizmen, tylko patriotyzmem, dużym senstymentem do ojczyzny itd.  Patriotyzm to nie nacjonalizm. Jeśli ktoś ceni swój naród i swój krajobraz, ale nie odmawia równej wartości innym nacjom i innym krajobrazom, to nie jest nacjonalistą.

    Nacjonalizm jest wtedy, gdy nie ma tej równowagi i tolerancji.

    W Twoim ujęciu wychodziłoby, że ja jestem nacjonalistką, bo kocham Polskę, zależy mi na jej dobru i jestem szczególnie mocno związana z językiem polskim.  Tylko, że to nie jest nacjonalizm, to normalny, zdrowy, racjonalny, nieortodoksyjny patriotyzm, który wcale nie kłóci się z racjonalnym, nieortodoksyjnym kosmopolityzmem i byciem obywatelem świata.  

    Być może nie wszyscy nacjonaliści są faszystami i/lub nazistami, ale z pewnością są bliżej tego niż racjonalni kosmopolici. 

    Pewnie nasz "spór" oprócz różnicy w definicji zasadza się właśnie na naszym ulubionym i kluczowym dla wszystkiego przymiotniku "racjonalny".

     

    1. Wszystkie ideologie pozbawione są do pewnego stopnia równowagi i tolerancji. Mnie chodzi o to, że nie można każdego wyznawcy jakiejś ideologii wysyłać od razu do Hitlera, Stalina, Unabombera etc. W demokracji widzimy, że przedstawiciele rozmaitych ideologii są obecni zarówno wśród kandydatów do władzy, jak i wśród wyborców. Pytanie, w którym momencie mamy prawo próbować ich wykluczyć całkowicie z publicznego życia, zakładając, że na pewno są nazistami, stalinowcami czy podkładającymi bomby anarchistami? 

    1. Cha, cha! Vernon!  :)))  Ty tak serio, czy to taki żarcik?
      Ja rozumiem, że facet (no, bo już mam pewność, że jesteś płci męskiej  🙂 ) zapamiętuje głównie te kobiece twarze, którze uważa za ładne, takie skutki ewolucji, że tak powiem.  :)))  Pokazujesz zdjęcia aktorek i twierdzisz, że są ładne, bo są dziećmi par mieszanych?  :))))))  

       

      A serio. Z tymi potencjalnymi zagrożenia "złymi" mutacjami w przypadku dużej "odleglości" genetycznej, to jest tylko jedna z tez. Sa tez tezy zupełnie odwrotne. Z jednej strony wiadomo, że pewne mutacje genów sa powielane i to prowadzi do jeszcze "wiekszych" mutacji. To ewentualnie może byc argument za teza, że taka "duża odleglośc" genetyczna jest "gorsza" dla potomstwa. Z drugiej strony wiadomo, że pewne mutacje genów są "przerywane" dzięki takiej "odleglości" genetycznej i dzieki temu potomstwo jest wolne od mutacji typowych dla "większej bliskości" genetycznej. To jest kij, ktory ma dwa końce. Tyle na dziś o tym wiadomo. Trzeba jeszcze bardzo wielu badań, żeby poznać dobrze naszą genetykę.

      Należy pamiętać, że tak naprawde my nie znamy działania genów. Za jedna cechę odpowiada prawie zawsze duża liczba genów, obecnie nie jesteśmy w stanie przypisywac cech do genów, poza paroma konkretnymi przypadkami, gdy za jedną cechę odpowiada jeden gen. 

      No w kazdym razie o tym, jakie geny i w jaki sposób odpowiadaja za "urodę"  :))  nic nie wiadomo  :)) 

      Nie mówiąc o tym, że uroda to rzecz względna. Niby bywa uniwersalna, ale jednak nie każdemu podoba sie ta sama twarz. Dla jednych dana aktorka jest piękna, dla innych nie. 

      Oczywiście to samo ze strony płci żeńskiej  :)))  Nie zawsze ci aktorzy, których moje znajome uważają za przystojniaków, są przystojni dla mojego oka   ;):)))   Np. Brad Pitt jest dla mnie facetem przeciętnej urody  :))

      🙂 😉

      1. Cha, cha! Vernon!  :)))  Ty tak serio, czy to taki żarcik?
        Ja rozumiem, że facet (no, bo już mam pewność, że jesteś płci męskiej  🙂 ) zapamiętuje głównie te kobiece twarze, którze uważa za ładne, takie skutki ewolucji, że tak powiem.  :)))  Pokazujesz zdjęcia aktorek i twierdzisz, że są ładne, bo są dziećmi par mieszanych?  :))))))  
        ====
        Nad mężczyznami się nie zastanawiałem, to prawda. 🙂
        Ale kiedyś się gdzieś czytałem czy oglądałem i mówili, że różnorodność genetyczna jest dobra, bo dzięki temu wirusy czy inne bakterie nas wszystkich nie zabiją, a gatunek ludzki przetrwa. 
        Więc w pewnym sensie to ma sens, że osoba, która ma rodziców z różnych końców świata jest atrakcyjna (w sensie też zdrowa,sprawna, płodna, jakby to strasznie nie brzmiało, a nie tylko, że z ładną twarzą), bo "mieszanka genów" uodparnia ją na czynniki, przez które w innym przypadku byłaby mniej atrakcyjna, albo na choroby, które by sprawiły, że nie dożyła by wieku 20 lat.
        To jest interpretacja "na chłopski rozum" Nie jestem ekspertem.
        Ale nigdy nie słyszałem, żeby ktoś się musiał zastanawiać, czy mieć dzieci z Japonką, bo jest 50% szans na to że będzie miał upośledzone dzieci. Na pewno lepiej z Japonką niż z kuzynką jak postać z Wilka z Wall Street grana przez Jonah Hill. 
         

  6. @Orionis
    ​Jacku, Ty uważasz, że istnieje "miękki" nacjonalizm, taki który coś tam mamrocze o narodzie, ale ogolnie jest tolerancyjny i niegroźny.

    Ja powtarzam, że to, co Ty nazywasz w tym przypadku jakimś łagodnym nacjonalizmem, nie jest żadnym nacjonalizmen, tylko patriotyzmem, dużym senstymentem do ojczyzny itd.  Patriotyzm to nie nacjonalizm. Jeśli ktoś ceni swój naród i swój krajobraz, ale nie odmawia równej wartości innym nacjom i innym krajobrazom, to nie jest nacjonalistą.

    Nacjonalizm jest wtedy, gdy nie ma tej równowagi i tolerancji.

    W Twoim ujęciu wychodziłoby, że ja jestem nacjonalistką, bo kocham Polskę, zależy mi na jej dobru i jestem szczególnie mocno związana z językiem polskim.  Tylko, że to nie jest nacjonalizm, to normalny, zdrowy, racjonalny, nieortodoksyjny patriotyzm, który wcale nie kłóci się z racjonalnym, nieortodoksyjnym kosmopolityzmem i byciem obywatelem świata.  

    Być może nie wszyscy nacjonaliści są faszystami i/lub nazistami, ale z pewnością są bliżej tego niż racjonalni kosmopolici. 

    Pewnie nasz "spór" oprócz różnicy w definicji zasadza się właśnie na naszym ulubionym i kluczowym dla wszystkiego przymiotniku "racjonalny".
    =====
    Zgadzam się. Hasło Civic nationalism mimo wszystko zawsze wydawało mi się podejrzane, chociaż "na papierze" w wikipedii brzmi ok. 
    Poza tym po kliknięciu przycisku odpowiedz przekierowywało mnie na stronę sklepu. 
    Nie wiem, czy to za karę, czy błąd, czy tak ma być. 🙂

  7. Przejmowanie się tym, że nacjonaliści są krytykowaniu w kraju, w którym są najbardziej uprzywilejowaną grupą społeczną wraz z klerem, w kraju, w którym rządzą, jest mimo wszystko jednak dość zabawne.

    1. To prawda, że są uprzywilejowani i w dodatku "bardzo" to czują i pozwalają sobie na rzeczy, które chyba by im do głowy nie przyszły, gdyby nie czuli tego poparcia.

      Oczywiście oszołomy zawsze się znajdą, ale ostatnio dobrze widać, ile tych oszołomów jest, bo wszyscy wystawiają głowy ze swojej kałuży i głośno wrzeszczą, że są żeglarzami dalekomorskimi  ;):)) 

      Ostatnio spotyka sie ich na każdym kroku. No, np. na portalu o tematyce przyrodniczej  :)))  Jakieś trzy tygodnie temu jeden geniusz przyrodoznawstwa z całą powagą napisał, że polskie jelenie, które przechodzą na niemiecką strone granicy to zdrajcy. I dodał, że te głupie zwierzeta powinny wiedzieć, gdzie jest ich dom i nie wzbogacać swoją polską krwią niemieckich lasów. 

      Ja to nawet nie bardzo sie śmiałam, bo z jednej strony śmieszne, ale z drugiej chyba wskazuje na zły stan zdrowia. Jednak inni użytkownicy nie dali mu spokoju i zrobili sobie niezły kabaret. Ktoś np. napisał, że należy surowo zabronić ptakom, które jadły jakieś owoce leśne po polskiej stronie, robienia kupy po stronie niemieckiej, bo przecież te nasionka, które ptaki w ten sposób roznoszą, wzbogacają niemieckie lasy, a to zwyczajna zdrada stanu.  

      😀 😀 😀 

      1. Rzeczywiście bzdura warta wyśmiania. Pytanie tylko, czy inne bzdury warte wyśmiania wzbudzają równie szybkie reakcje. Przypominam sobie reakcję moich zaprzyjaźnionych niemieckich wolnomyślicieli na wzmiankę o AfD – prawie zwymiotowali na moich oczach. Kiedy zaś na przykład wykładał nam prawnik twierdzący, iż niedopuszczalne jest atakowanie chęci wprowadzania szariatu w Europie, twarze mieli spokojne, żadnych torsji nie było. Te ich niewspółmierne reakcje na równie idiotyczne postawy i ideologie skłoniły mnie, między innymi, do tej pogadanki

        1. No, tak, Niemcy troche przesadzili z wychowaniem antydyskryminacyjnym. Oczywiście dobrze, że przyłożyli sie, by szkoła uczyła tolerancji i by nazizm sie nie powtórzył, ale chyba wręcz przedobrzyli. Praworządny Niemiec, wychowany na państwowym programie nauczania i wychowania ma tak mocno wkute do głowy, że trzeba okazywać tolerancję, że nie ma dystansu do tego tematu.

          1. Dobra diagnoza Orionis. Obawiam się, że skrajności się przyciągają i bezmyślna automatyczna poprawność zrodzić może groźny i skuteczny fanatyzm u władzy – albo wśród gości, albo wśród gospodarzy. Tolerancja wobec nietolerancji rodzi nietolerancję. W 2018 roku szariat jest znacznie groźniejszy i poważniejszy w ilości nim pokrzywdzonych niż zachodnie nacjonalizmy. 

          2. W 2018 roku szariat jest znacznie groźniejszy i poważniejszy w ilości nim pokrzywdzonych niż zachodnie nacjonalizmy. 
            ====
            I dlatego piszę to pan w sposób popierający zachodnie nacjonalizmy, zamiast krytykować muzułmanów?

          3. Tolerancja wobec nietolerancji rodzi nietolerancję. 
            ====
            To też jest bez sensu, bo jak muzułmanie zrzucają gejów z dachu, to przecież nie można tolerować takiego przejawu nietolerancji jakim jest zrzucanie ludzi z dachu za to, że są gejami. A jednak Pan to proponuje najwyraźniej.
            Nie, właśnie dlatego między innymi nigdy nie wierzyłem, że w tej całej "krytyce Islamu" chodzi o Islam (poza wyjątkami typu Sam Harris, Dawkins). W tym całym antylewicowym wzmożeniu chodzi tylko i wyłącznie o stworzenie własnej wersji Islamu. Żeby Marek Jurek mógł mówić o "macierzyńskiej powinności". I tak dalej. W każdym bądź razie to jest bullshit, "krytyka islamu" jest podstępem do wprowadzenia skrajnie prawicowych rządów, obelenia liberalnego ładu światowego, zniszczenia unii europejskiej i zmuszenia Polaków do życia w dyktaturze. Dlatego ja i większość ludzi reaguje na nią obojętnie. Bo to jest bullshit. I zawsze równa się poparciu ludzi z idiotycznymi pomysłami, którzy zasłaniają się islamem. Chowają się za nim.

          4. Cała ta "krytyka Islamu" sprowadza w 99% do tego, co jest opisane w tym artykule: https://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/swiat/1738426,3,prawicowy-populizm-w-brazylii-zatacza-coraz-szersze-kregi , a dotyczy Brazylii. Tylko że tam nie ma imigrantów, ale są biedni ludzie ze slamsów, faweli i to oni są "źródłem wszelkiego zła" i zepsucia moralnego, bez których świat byłby lepszy.

            A najlepszy jest poniższy fragment. Od razu przypominają się wszyscy pogromcy komunistów i lewicy, Korwinowcy i Korga:

            Mój rozmówca spekuluje (streszczam): ludzie klasy średniej dorastali w świecie, w którym zawsze ktoś im usługiwał. W niemal każdym domu klasy średniej nadal jest służąca, przychodząca kilka razy w tygodniu. To najczęściej kobieta z faweli – sprząta, pierze, gotuje, zajmuje się dziećmi. Można jej wydawać polecenia, mogą je wydawać również dzieci. Nastoletni chłopcy chodzą obok niej na golasa, bo to przecież służąca. I oto nagle służące zyskały prawa pracownicze, a dzięki transferom socjalnym można było je spotkać na zakupach w tym samym supermarkecie. Albo w tym samym samolocie, bo teraz stać je od czasu do czasu na taką podróż. Dla wielu ludzi to było jak zburzenie symbolicznego porządku. Jesteśmy równi? Nigdy! I wylał się straszny hejt.
             

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *