Racjonalnie o problemach Europy z islamem

 

Wzrasta przemoc części świata muzułmańskiego i narastają też obawy części Europejczyków dotyczące imigracji z Państw Muzułmańskich. W debacie na te tematy panuje, moim zdaniem, spory chaos.

 

Mamy cztery główne źrodła tego chaosu. Po pierwsze tworzą go sami muzułmanie. Nie chodzi mi tylko o samych sprawców przemocy, ale również o sporą część nie sięgających po przemoc muzułmanów, którzy za słabo reagują na tę przemoc. Tłumaczy się to tym, że islam nie ma swojej centralnej struktury, tak jak posiada ją na przykład kościół katolicki. Nie jest to prawda. Zarówno muzułmanie szyiccy, jak i sunniccy mają swoje autorytety, renomowane uczelnie teologiczne, jak i wzorce do naśladowania. Nic też nie stoi na przeszkodzie, aby muzułmanie nie przynależący do danej podgrupy islamu krytykowali członków innej podgrupy za przemoc. Protestanci często krytykują katolików, to jest normalne. Dopóki zwyczajni muzułmanie nie będą wyraźnie potępiać aktów przemocy ze strony innych muzułmanów, dopóki nie będą masowo i aktywnie pomagać zapobiegać aktom przemocy związanym z ich religią (niezależnie od jej podtypów), spoczywa na nich część winy za mającą miejsce za sprawą ich religii przemoc. To, że oni prywatnie rozumieją tę religię inaczej niż terroryści, nie ma znaczenia, dopóki nie zostanie to dowiedzione w czynach, a nie tylko deklaracjach. Jak na razie tych czynów jest za mało. Jednocześnie w środowiskach muzułmanów nie popierających przemocy w imię ich religii zdarzają się zachowania, które i tak naruszają prawa człowieka. Muzułmanie odcinający się od otwartej przemocy w imię islamu powinni walczyć z obrzezaniem kobiet, z narzucaniem kobietom określonego stroju, z prześladowaniem swoich córek za związki z niemuzułmanami, oraz z prześladowaniem apostatów. Nie starczy tylko odcięcie się od terroryzmu, również te elementy przemocy winny zostać potępione, aby niemuzułmańscy Europejczycy widzieli, że ich muzułmańscy sąsiedzi też szanują ludzką godność i wolność.

 

Drugą przyczyną chaosu jest część lewicy, z jej utopijną ideologią relatywizmu kulturowego i utopijnym przekonaniem o długach cywilizacji Zachodu za neokolonializm. Tych długów już nie ma. My też nie zabijamy młodych Niemców za to, co robili ich pradziadowie. Dodajmy, że kolonializm nie był tylko zły. To nie był holocaust. Poza tym skąd mamy gwarancję, że część ideologów agresywnego islamu to nie są potomkowie warstw społecznych, które kolaborowały z „Białymi” w epoce kolonialnej? Jeśli chodzi o relatywizm kulturowy, to uważam, iż osoba która stawia narrację kulturową ponad prawami jednostki prowadzi wyjątkowo szkodliwą działalność. Pierwszym celem lewicy powinna być sytuacja kobiety w wielu rodzinach muzułmańskich, a nie na przyklad potępianie Izraela, czy obrona „mniejszości” rozumianych jako bloki kulturowe, a nie zbiorowiska jednostek, o których prawa przede wszystkim trzeba walczyć. Niestety – lewica ideologiczna i multikulturowa robi wiele, aby zatrzeć zbrodnie islamu. To dzięki niej wielu ludzi nie jest w stanie dojść do źródła problemu. Lewica piętnuje też liberalnych muzułmanów, którzy opowiadają się przeciwko dyktatowi „narracji kulturowej”. Lewica najpierw powinna zapewnić równość kobiet i mężczyzn w rodzinie muzułmańskiej, swobodę decyzji światopoglądowych ich dzieci, a dopiero później brać udział w debacie na temat mniejszości.

 

Trzecią przyczyną chaosu jest oczywiście prawica. Ona również, podobnie jak lewica, zainteresowana jest często zacieraniem bądź negowaniem religijnych przyczyn przemocy islamskiej. Nie widzi, że do tej przemocy prowadzi stawianie jakichkolwiek dogmatów religijnych ponad świeckim prawem. Nie cała. Część religijnej prawicy stara się postrzegać konflikt z islamem w kategoriach nowej epoki wojen religijnych, lub w kategorii walki ras – lepszej i gorszej. Inna jeszcze część prawicy uważa, niesłusznie, iż każda religia niesie ze sobą „wartości wyższe” i przez to żadna religia nie może być źródłem zła. Przypuszczam, że i na lewicy zdarzają się osoby naiwnie religijne, które myślą w taki, ewidentnie niezgodny z prawdą sposób. Tym niemniej tylko prawica, w przeciwieństwie do lewicy, widzi problem fundamentalizmu islamskiego i stara się mu przeciwdziałać. Dlatego ludzie w Europie coraz częściej jej ufają. Niestety, wraz z widzeniem problemu część prawicy chce sprzedać inne swoje narracje, takie jak ksenofobia, wrogość wobec integracji europejskiej, odpowiedzialność zbiorowa, klerykalizm, antyfeminizm, wrogość wobec środowisk LGBT i wiele innych. Jednakże to naiwny relatywizm kulturowy lewicy i jej wiara w „walkę z neokolonializmem” pchają wyborców w ręce prawicy. Nieprzypadkowo ludzie związani z islamem chcący uciec przed nietolerancją swojej dawnej religii kierują swoje kroki w stronę środowisk prawicowych. Lewica, przepojona oderwanymi od rzeczywistości ideologiami, bywa w zasadzie wroga wobec postmuzułmańskich apostatów, czy liberalnych muzułmanów krytykujących mainstream swojej kultury.

 

Czwartą przyczyną chaosu jest brak wiedzy. W islamie są ugrupowania, tudzież „kościoły”, które uprawiają mowę nienawiści, żyją z dżihadu pojmowanego jako dążenie do rządów islamu nad światem. Takie „kościoły” powinny być zakazane w państwach prawa. Tymczasem większa część polityków, teoretyków, urzędników i działaczy społecznych nie odróżnia normalnej wspólnoty muzułmanów od salafitów, czy Bractwa Muzułmańskiego. Mało kto zdaje sobie sprawę z tego, że ofiarami muzułmanów bywają najczęściej inni muzułmanie. Mało kto wie, że część muzułmanów ucieka od siebie z uwagi na fundamentalizm innych denominacji islamu. Nie ma rozróżnienia między mową nienawiści a normalną religijnością. Moim zdaniem Niemcy, Anglia, Francja etc. ponoszą odpowiedzialność za to, że dopuścili w swoich państwach do kształcenia przyszłych wojowników „Kalifatu Muzułmańskiego” w Syrii i Iraku. Dlaczego imamowie, którzy ich uczyli, szkoły koraniczne, czasopisma, strony internetowe były w tych krajach legalne? Takiej postawie sprzyja też oczywiście szacunek do religii jako takiej. Moim zdaniem religie mówiące, iż ich wyznawcy są lepsi od innych ludzi powinny być zakazane w każdym państwie, gdzie chce się dbać o prawa człowieka. Dotyczyć to winno nie tylko wyznań islamskich.

 

Pojawił się ostatnio pomysł austriacki dotyczący państwowych szkoleń imamów i sprawdzania ich systemu wartości oraz zakorzenienia w kulturze lokalnej, czyli – w tym momencie austriackiej. Tylko tacy imamowie, w myśl tego projektu, mogliby działać legalnie w Austrii. To dość radykalne rozwiązanie, lecz lepsze od tego, co się dzieje obecnie. Bo nie można przecież dalej godzić się z sytuacją, gdy w demokratycznych państwach Europy szkoleni są ludobójcy z Islamskiego Kalifatu… Lepszym rozwiązaniem powinna być wiedza i niedopuszczanie mowy nienawiści ukrytej pod płaszczykiem religii.

 

Obawiam się, że jeśli problemów z wojującym islamem nie rozwiąże się na drodze starannej debaty i wyrzucania z niej osób zaczadzonych ideologią (postmodernistyczna lewica, nacjonalistyczna prawica), dojdzie w niedalekiej przyszłości do eskalacji przemocy. W miastach europejskich, również w Polsce, coraz częściej wybuchać będą bomby terrorystów, z kolei oburzony tłum przerażonych mieszkańców europejskich miast coraz częściej będzie stosował wobec muzułmanów samosądy i odpowiedzialność zbiorową. Do władzy nad europejskimi państwami dorwie się radykalna prawica, tylko dlatego, że ich przekaz był bardziej zrozumiały od celowo zaciemniającej zagrożenie religijnym islamem lewicy.

 

Ja osobiście uważam, że każda religia sprawia, że coś tracimy. Nawet najłagodniejsza każe nam stawiać często dogmat nad zagadkami rzeczywistości. Tym niemniej nie każda religia prowadzi do zbrodni, do ludobójstwa i innych rodzajów dyskryminacji i przemocy. Uważam, że warto tłumaczyć ludziom, iż nie warto ufać religiom. Nie można jednak nikogo zmusić siłą do porzucenia swojej religii, bo jest to przemoc, która nic nie daje. Dlatego dla niechcących przemocy i tolerancyjnych muzułmanów powinno być miejsce w Europie. Aby tak było, należy odróżnić ich od tych, którzy akceptują przemoc i uważają, iż ich religia jest lepsza od innych światopoglądów, a oni sami lepsi od innych, „niewiernych” ludzi. Dopuszczenie takiego myślenia to pierwszy krok do przemocy…

 

 

 

 

O autorze wpisu:

Studiował historię sztuki. Jest poetą i muzykiem. Odbył dwie wielkie podróże do Indii, gdzie badał kulturę, również pod kątem ateizmu, oraz indyjską muzykę klasyczną. Te badania zaowocowały między innymi wykładami na Uniwersytecie Wrocławskim z historii klasycznej muzyki indyjskiej, a także licznymi publikacjami i wystąpieniami. . Jacek Tabisz współpracował z reżyserem Zbigniewem Rybczyńskim przy tworzeniu scenariusza jego nowego filmu. Od grudnia 2011 roku był prezesem Polskiego Stowarzyszenia Racjonalistów, wybranym na trzecią kadencję w latach 2016 - 2018 Jego liczne teksty dostępne są także na portalach Racjonalista.tv, natemat.pl, liberte.pl, Racjonalista.pl i Hanuman.pl. Organizator i uczestnik wielu festiwali i konferencji na tematy świeckości, kultury i sztuki. W 2014 laureat Kryształowego Świecznika publiczności, nagrody wicemarszałek sejmu, Wandy Nowickiej za działania na rzecz świeckiego państwa. W tym samym roku kandydował z list Europa+ Twój Ruch do parlamentu europejskiego. Na videoblogu na kanale YouTube, wzorem anglosaskim, prowadzi pogadanki na temat ateizmu. Twórcze połączenie nauki ze sztuką, promowanie racjonalnego zachwytu nad światem i istnieniem są głównymi celami jego działalności. Jacek Tabisz jest współtwórcą i redaktorem naczelnym Racjonalista.tv. Adres mailowy: jacek.tabisz@psr.org.pl

2 Odpowiedzi na “Racjonalnie o problemach Europy z islamem”

  1. Muzułmanie odcinający się od otwartej przemocy w imię islamu powinni walczyć z obrzezaniem kobiet, z narzucaniem kobietom określonego stroju, z prześladowaniem swoich córek za związki z niemuzułmanami, oraz z prześladowaniem apostatów – tylko, że wtedy już by nie byli muzułmanami…

  2. sprawa jest dość prosta, islam nie toleruje innych religii, samo istnienie niewiernych to dla nich obraza i powód do wojny, i nie jest to retoryka garstki ekstremistów jak usiłuje sie nam wmówić tylko nauki pochodzące wprost z koranu, początkowo,gdy jest ich niedużo,udaja pokoiwych i tolerancyjnych ale wystarczy spojrzeć co się dzieje w krajach, gdzie liczba muzułmanów przekracza 20%,tam zaczyna sie już otwarta walka o państwo islamskie i mordowanie przedstawicieli innych wyznań, docelowo wszyscy mają wierzyć w allaha i mahometa, posłanca jego, i nie ma co do tego żadnych wątpliwości,że w Europie będzie inaczej, w islamie nie ma i nie będzie żadnych reform bo słowo boże nie może być zmienione, jedynym sposobem na nich jest kontrolowanie liczby muzułmanów by nie osiągneli władzy politycznej bądż militarnej, najlepszym jednak rozwiązaniem byłaby całkowita delegalizacja islamu i likwidacja wszystkich meczetów i szkół koranicznych, miejsc gdzie nastepuje radykalizacja i pranie mózgu…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *