#1511
admin
Keymaster
0p

Tego typu wypowiedzi mają chyba dwa cele. Pierwszym upewnienie wiernych, co mają myśleć i utwierdzenie ich w poczuciu wyższości, bo oto wspólny wróg, wobec którego wykazano się takim bezmiarem chrześcijańskiej dobroci (już nie prześladujemy i nie piętnujemy pokornych ateistów), ale który sam swym działaniem (głośno wyrażanymi odmiennymi poglądami) zmusza nas do ostrej reakcji.
Drugim – należy wpleść w wypowiedź możliwie dużo słów, im absurdalniejszych, tym lepiej, które będą odebrane jako obraźliwe, w wypadku, gdy uda się sprowokować ostrą reakcję, zawsze można tego użyć udowadniając, jacy to ateiści napastliwi i wulgarni. Pewną możliwością jest naśladowanie tego sposobu przekazu np.: głęboko współczuję arcybiskupowi i tym, którzy się z nim zgadzają, nie posiedli oni bowiem daru krytycznego myślenia, a jedynie chełpliwą i fałszywą wiarę, że to, co mówią i czynią, nie szkodzi im, innym ludziom i Polsce.

Tymczasem premier daje dobre rady: „Można być wierzącym i niewierzącym. To nie ma żadnego znaczenia. Mówimy o wielkim święcie, jakim jest kanonizacja naszego męża opatrznościowego i autentycznego bohatera narodowego. W tej sprawie wszyscy od Palikota po Kaczyńskiego powinni wstać i zaklaskać ze szczęścia. Bo mieliśmy naprawdę wielkie szczęście.”
Uprzejmie proszę nie klaskać w moim imieniu, bo rozdział Kościoła od państwa nie kojarzy mi się z czczeniem w Sejmie jakiejkolwiek kanonizacji, a demokracja z wywieraniem nacisku, by ktoś głosował wbrew swoim przekonaniom po to tylko, by przyjąć taką uchwałę przez aklamację.