To ja powtórzę się, cieszy mnie, że: „Młoda kobieta skazana w Sudanie na śmierć za przejście na chrześcijaństwo zostanie uwolniona w ciągu kilku dni. Poinformowało o tym ministerstwo spraw zagranicznych tego kraju.”
O ile zostanie.
Jeśli podejmujemy decyzję o niegłosowaniu, a ta decyzja nie ma wpływu na decyzję innych ludzi, to nie warto. To nie ma znaczenia.
Jeśli celem jest wygrana, głos też się nie liczy, ale przekonanie jak najwięcej ludzi żeby głosowali tak jak chcemy.
Trochę jak z kotem Schrödingera, nigdy do końca nie wiemy, czy nasz głos nie będzie tym przeważającym, ani czy nasze działanie nie wpłynie na innych. Aczkolwiek w wyborach Twój Ruch przerżnął z kretesem.
Ile to jest „olbrzymia część społeczeństwa”?
Co najmniej 36%
Tu nieistotne. Liczy się albo ponad 50 % opinii publicznej, albo prawodawcy.
Ale postulowała branie odpowiedzialności za swoje czyny – a więc była bardziej rozwinięta.
To postuluje większość. Jeśli nie traktowała ludzi równo – nie była.
Pytanie tylko co jest celem zmiany. Wolność, czy szczęście?
Wolność szczęścia. Albo: „Wolność człowieka kończy się tam, gdzie zaczyna się wolność drugiego człowieka.” „Feminichy” przesadzają czasem, ale mogę zrozumieć czemu, słuchając choćby JKM.
Dlaczego ktoś niewinny ma mieć złamany palec?
Nie ma mieć. Jeśli chce złamać, należy go powstrzymać
albo ukarać. Ale nie śmiercią…
Działanie ukierunkowane na uczynienie człowiekowi krzywdy fizycznej, bądź atak fizyczny na jego własność.
Winno powodować adekwatne działanie zapobiegające. W tym wypadku tylko niezamierzone uśmiercenie jest usprawiedliwione.
Jak widać – nie miała.
Jak widać miała prawo nie mieć prawa, ale prawo, by miała prawo, ma jej, pod naciskiem opini publicznej, być przywrócone. Oby, bo nie wierzę im jak islamistom.
To jest realne – w końcu w historii takie rzeczy już się działy. Człowiek jest do nich zdolny.
1,6 miliarda ludzi? Doprawdy? Kiedy?
Nigdy się nie zmieni w pożądanym kierunku. Po prostu się zmienia. Dostosowuje się do potrzeb społeczeństwa.
Czasem się zmienia na gorsze, a czasem na lepsze. Lepsze jest pożądane przez nas.
No oczywiście. Zwłaszcza, że bandzior nie wie gdzie kamery są, a jednocześnie ma informację zwrotną, że tego i tamtego kolegę zgarnęli właśnie dzięki nagraniu z takiej kamery.
No oczywiście. Ale powyżej pewnego nasycenia, które już osiągnęliśmy, nie wiadomo, gdzie są, a gdzie nie ma. Wystarczą więc kamery tam, gdzie było najwięcej przestępstw + lekka niewiadoma, gdzie mogą być. Bo na każdym drzewie się ich nie zawiesi.
Patrzy dokąd jedzie, przełącza widok na następną kamerę, następną, następną i widzi dokładnie gdzie złodziej pojechał. Nie ma jak się ukryć.
To się może nawet sprawdzić przy kradzieży samochodu. Pomijając wizję „Roku 1984”, przy każdym innym przestępstwie już nie, chyba że kamera byłaby w każdym domu, każdym parku, każdym lesie, każdej toalecie,a najlepiej na każdym człowieku. Bo inaczej wystarczy kaptur. Albo musi być natychmiastowa reakcja i nowy pracownik na każde nowe 8 kamer.