#31120
Orionis
Participant
0p

Oczywiście, że o winie bez szpanu i snobizmu. To taki stereotyp, jeśli ktoś zna się na winie albo nawet tylko potrafi cokolwiek o nim powiedzieć, to jest zaraz podejrzany o snobowanie się. Jasne, że są tacy ludzie, którzy są snobami, ale są też tacy, którzy po prostu lubią wino i ewentualnie mają o nim jakąś wiedzę. Kluczem jest jednak jest to, że lubią. Ja nie jestem żadnym znawcą (jakoś nie odczuwam potrzeby, by koniecznie mówić „znawczynią”, ta część „praw kobiet” jest mi obojętna, może to nielogiczne, może niepoprawne, ale… ), po prostu lubię wino, wiem o nim to i owo, ale naprawdę bardzo niewiele. Wiedza (i umiejętność) jest stopniowalna, jak wiadomo, ta o winie też. W porównaniu z kimś, kto kompletnie nie ma o winie pojęcia, ja coś wiem, w porównaniu z prawdziwym fachowcem nie wiem nic. Ja przede wszystkim za rzadko piję, żeby mieć szansę „wyrobić się” :)) Dla dobra wiedzy powinnam pić więcej :)))
A Pan bardzo ciekawie i przyjemnie opisał swoje wrażenia. I o to chodzi, o to, co czujemy i czy nam smakuje, reszta się nie liczy.
Matowe… Ma Pan rację, właściwie każde Bordeaux jest matowe.
Chianti? Nie otworzyłam go w ogóle, leży w korytarzu (tam chłodniej).
A co z tym bluesem?