Zgoda, że to nadużycie, ale czy poważne? Niektórzy ludzie bronią się przed refleksją (myślenie męczy) stosując skróty, dla nich feministka, ateista, antyklerykał z zasady są wojujący, dla innych każdy polityk jest nieuczciwy, innym znów każdy ksiądz wydaje się pedofilem. Czym jednak jest to „wojowanie”?
Słownik Języka Polskiego podaje, że „wojujący «taki, który zaciekle walczy o swoje ideały»”. Sprawdziłem więc od razu, iż zaciekły to:
1. «taki, który uparcie obstaje przy swoich racjach»
2. «świadczący o takiej postawie»
3. «prowadzony z ogromną gwałtownością lub determinacją»
Pomijając tę gwałtowność, nie ma tu nic naprawdę obraźliwego ani kojarzącego się od razu ze strzelaniem do ludzi. Przy czym nie chciałbym być nazywany wojującym ateistą. Za komplement natomiast uznałbym, gdyby ktoś zechciał mnie nazwać wojującym racjonalistą lub wojującym humanistą. Ateizm jest bowiem dla mnie punktem startu na drodze do prawdy, niezbędnym, ale nie dającym jeszcze szczególnych powodów do dumy. Nie należy zapominać, że prócz chlubnej historii ateizm ma też takie karty jak radziecki Związek Wojujących Bezbożników.
http://pl.wikipedia.org/wiki/Zwi%C4%85zek_Wojuj%C4%85cych_Bezbo%C5%BCnik%C3%B3w
- This reply was modified 3 lat, 8 miesięcy temu by Tomasz Sobecki.