Każdy człowiek musi w coś wierzyć. Bo nikt nie wie po co żyjemy. A w co wierzą ateiści? W to, że nie ma Boga. No ale jest Coś innego, co nie jest Bogiem. Tylko nie potraficie opisać tego Czegoś. Błądzicie więc. To nic złego – poszukiwać, błądzić. Tylko nie mówcie, że Boga nie ma. Pokory trochę.
Zanim utkniemy w wymianie argumentów personalnych (też jestem zdania, że pański pierwszy post był impertynencki) albo w ekwiwokacjach, powtórzę
wiara to:
1. «określona religia lub wyznanie; też: przekonanie o istnieniu Boga»
2. «przekonanie, że coś jest słuszne, prawdziwe, wartościowe lub że coś się spełni»
3. «przeświadczenie, że istnieją istoty lub zjawiska nadprzyrodzone»
Odrzucam pierwsze i trzecie znaczenie. Wiem, że nie ma bogów i zjawisk nadprzyrodzonych. Co to oznacza? Że prawdopodobieństwo ich istnienia jest niemal równe zeru. Cała moja wiedza to wiara w coś z prawdopodobieństwem równym pewności, niemal 100%. Daję sobie jednak, w przeciwieństwie do ludzi religijnych, prawo do błędu. Ale żebym przyznał, że kręgi w zbożu tworzą kosmici, albo że jestem jedyną świadomością, a cały świat i wszyscy ludzie są jedynie moją imaginacją, albo że prezenty zimą roznosi prawdziwy św. Mikołaj, a nie ludzie za niego przebrani, musiałbym mieć dobry dowód. Z przesłanek, jakimi dysponuję, mogę stwierdzić, że bogów nie ma, a wyjaśnienia konkurencyjne są prostsze i o wiele bardziej wiarygodnie. Tłumaczenie nieznanego przez nieznane nie ma sensu. Moja”wiara” nie ma nic wspólnego z religią ani wiarą w rozumieniu 1 i 3, które stosuje pan sugerując, że są one tożsame ze znaczeniem 2. A o co chodziło panu pod koniec wypowiedzi, nie wiem. Nie ma Boga, bo nie ma bogów. Co do rzeczy innych niż Bóg, niektórych, tak jak jego, nie ma, niektóre, w przeciwieństwie do niego, są. Pod warunkiem, że używamy tego pojęcia w znaczeniu: „1. Bóg «w religiach monoteistycznych: istota nadprzyrodzona, stworzyciel i pan wszechświata»
2. «w religiach politeistycznych: istota lub jej wyobrażenie będące przedmiotem kultu»
Dla deistów bogiem może być cokolwiek, ale to nic nie znaczy. Agnostycy mówią, że Bóg może istnieć lub nie, nie są się tego w stanie dowiedzieć, przy czym nadal nie wiedzą, czego nie wiedzą.
Ja uważam, że choć wszystko jest możliwe, wiele rzeczy, o których ludzie mówią, jest tak dalece nieprawdopodobne, że się tym minimalnym prawdopodobieństwem nie muszę przejmować. Ludzie wierzą w bogów, bo tak im to wpojono w dzieciństwie lub spotkali kogoś, kto ich przekonał (vide sekty). Części wydaje się, że wyczuwają obecność istoty nadprzyrodzonej z powodu pobudzenia jednych i wyhamowaniu innych ośrodków w mózgu:
„Zeskanowano także mózg ateisty medytującego nad wyobrażeniem Boga. Okazało się, że istnieje wiele podobieństw, większa była jednak aktywność obszarów odpowiedzialnych za myślenie analityczne – mózg niejako wkładał wysiłek w kontrolowane procesy racjonalnego myślenia hamujące naturalne tendencje ku myśleniu religijnym.”
Pan sobie popatrzy na „Myśliciela” Rodina, może panu pomoże:
http://www.humanizm.net.pl/losing.html
- This reply was modified 3 lat, 10 miesięcy temu by Tomasz Sobecki.