- Ten wątek ma 15 replies, 8 głosów i był aktualizowany 10 lat, 7 miesięcy temu przez admin.
- AutorWpis
Coraz głośniej w mediach o niewierzących. Publiczne wyrażanie ateizmu to „zło i działanie antypolskie”: Abp Depo na Jasnej Górze cytuje publicystę „Naszego Dziennika”:
„Ateizm jest jakąś tajemnicą człowieka. Kiedyś burzył całe życie człowieka, dlatego był prześladowany przez państwo i piętnowany przez Kościół. Ale dzisiaj, kiedy wszyscy bardziej dojrzeliśmy, żaden katolik nie uważa ateizmu prywatnego za zło. Ateista mądry budzi raczej życzliwą refleksję ewangeliczną, a więc i ludzką życzliwość. Lecz i dziś ateizm, który brutalnie i publicznie neguje całą moralność chrześcijańską i chce katolicyzm w życiu zniszczyć i zabić – to już nie jest ateizm. To już jest ciężkie przestępstwo moralne, a nawet satanizm – mówił.
Ateizm jest zły
Zdaniem obu duchownych musimy się zatem „przed nim bronić, bo jest wielkim złem i osobistym, i społecznym”. – Poza tym u nas w Polsce zwalczanie katolicyzmu zawsze łączy się ze zwalczaniem samej Polski jako takiej – mówił do wiernych abp Depo. – I obawiamy się, że jeśli ktoś nie zna prawdziwego Boga, to gotów jest wierzyć w byle co, a także w wartość samego zła. Czy nie doświadczamy tej rzeczywistości poprzez publiczne profanowanie krzyży, obrazów? – pytał.”
http://czestochowa.gazeta.pl/czestochowa/1,35271,15830467,Abp_Depo_na_Jasnej_Gorze_cytuje_eksperta_mediow_Rydzyka_.htmlPiękna retoryka. Ateista cichy, pokorny, którego ewangelizować można, budzi życzliwość. (Choć czy faktycznie „żaden” katolik nie uważa ateizmu prywatnego za zło, to teza dość wątpliwa). Niechże jednak taki ateista głośno powie, że to katolicyzm błądzi i szkodzi ludziom, a państwo powinno być świeckie i tolerancyjne, staje się najgorszym wrogiem profanującym(?) krzyże i obrazy, oraz pragnącym „zabijać” katolicyzm w życiu. Czyli to nie Kościół narzuca swoje prawa i wymusza przywileje, tylko ateiści chcą zabraniać katolikom praktykowania swej religii (tak jakby usunięcie krzyża nielegalnie zawieszonego w Sejmie równało się pogromom, a dążenie do zalegalizowania związków partnerskich zakazowi ślubów kościelnych).
Dobrze, że jest o nas głośno. I nie tylko w kontekście sporów Mellera z Hartmanem, Palikotem i Ryfińskim, gdzie każdy od każdego się publicznie odcina, zamiast podjąć dyskusję, co można zrobić lepiej.
Dorabianie świeckiej ideologi do religii katolickiej to polska specjalizacja i niestety państwo w tym doskonale pomaga. Niestety.
Problem dość ogólny jest taki, że społeczeństwo nie potrafi odróżnić zrozumienia duchowego od zrozumienia religijnego, to chyba zbyt trudne. Nasza polska rzeczywistość wymaga niesłusznie polaryzacji mentalnej.To, co mnie zafascynowało w doniesieniu o homilii arcybiskupa Depo, to słabo skrywana tęsknota za karzącą ręka prawa. Trudno już wzywać do ścinania głów za ateizm jako taki, ale za krytykę religii chętnie by arcyb… wysłał jeśli nie na szafot, to przynajmniej za kratki. Ateiści stają się przestępcami z chwilą otwarcia ust. Jaki bóg, taka i moralność jego sług.
Depo twierdzi, że w teatrach i kabaretach ateizm zdaje się być siłą dominującą. Nie jestem pewien, nie bywam tak często w kabarecie jak Depo, w końcu on jest w nim codziennie.Na takiej samej zasadzie katolicyzm chce zanegować i zniszczyć moralność świecką, żydowską, humanistyczną, czy jakąkolwiek inną. Nie wiem, czego uczą na studiach teologicznych, ale chyba nie prostej logiki, że dokładnie każdy pogląd uznawany za słuszne neguje i czyni niesłusznymi inne poglądy.
A ten wtręt z satanizmem to już wisienka na torcie.Tego typu wypowiedzi mają chyba dwa cele. Pierwszym upewnienie wiernych, co mają myśleć i utwierdzenie ich w poczuciu wyższości, bo oto wspólny wróg, wobec którego wykazano się takim bezmiarem chrześcijańskiej dobroci (już nie prześladujemy i nie piętnujemy pokornych ateistów), ale który sam swym działaniem (głośno wyrażanymi odmiennymi poglądami) zmusza nas do ostrej reakcji.
Drugim – należy wpleść w wypowiedź możliwie dużo słów, im absurdalniejszych, tym lepiej, które będą odebrane jako obraźliwe, w wypadku, gdy uda się sprowokować ostrą reakcję, zawsze można tego użyć udowadniając, jacy to ateiści napastliwi i wulgarni. Pewną możliwością jest naśladowanie tego sposobu przekazu np.: głęboko współczuję arcybiskupowi i tym, którzy się z nim zgadzają, nie posiedli oni bowiem daru krytycznego myślenia, a jedynie chełpliwą i fałszywą wiarę, że to, co mówią i czynią, nie szkodzi im, innym ludziom i Polsce.Tymczasem premier daje dobre rady: „Można być wierzącym i niewierzącym. To nie ma żadnego znaczenia. Mówimy o wielkim święcie, jakim jest kanonizacja naszego męża opatrznościowego i autentycznego bohatera narodowego. W tej sprawie wszyscy od Palikota po Kaczyńskiego powinni wstać i zaklaskać ze szczęścia. Bo mieliśmy naprawdę wielkie szczęście.”
Uprzejmie proszę nie klaskać w moim imieniu, bo rozdział Kościoła od państwa nie kojarzy mi się z czczeniem w Sejmie jakiejkolwiek kanonizacji, a demokracja z wywieraniem nacisku, by ktoś głosował wbrew swoim przekonaniom po to tylko, by przyjąć taką uchwałę przez aklamację.Ależ tylko promil Polaków nie zgodziłby się z uczczeniem przez Sejm św. Jana Pawła II! Gdyby podzielić ilość posłów na ilość Polaków uprawnionych do głosowania, żaden z nich nie zyskałby ponad 50% głosów przeciwko św. Ojcu Świętemu. Szanujmy mniejszości, ale bez przesady. Jak jakaś mniejszość jest na marginesie błędu, nie można dla niej stawiać Sejmu na głowie.
Nie wiem, skąd dane o tym promilu. Chodzi jednak o coś innego, przegłosowano, to przegłosowano, chociaż Sejm nie powinien się zajmować uchwałami, w których są odniesienia do uroczystości religijnych (i uzdrowień, nawet jeśli niektórzy posłowie w nie wierzą jak we wskrzeszenia Bashobory). Czym innym byłoby uznanie zasług dla kraju, bo tu pewne miał. Ale post pisany był w momencie, gdy padały głosy oburzenia, i to także z ust premiera, że niektórzy posłowie nie chcą przyjąć tej ustawy przez aklamację, takie zamykanie ust czy zmuszanie: akceptuj albo nie głosuj, jest nie do przyjęcia.
Kościół po prostu szuka sobie wroga. Jak takiego wroga znajdzie (najlepiej, jakby to był wróg słaby, ale rozdmuchany wizerunkowo do tytana), to ma szansę trochę owieczek „chwycić”.
Jeśli „ateizm” brzmi niestrasznie, to trzeba go zrównać z czymś potwornym. Niechodzenie do kościoła to czczenie szatana. Nie wierzyć to być przeciw Polsce.
Ale to też mechanizm zadowalania czytelników. Ludzie nie chcą czytać/słuchać o rzeczach nowych, bo te – nie daj Darwinie – jeszcze by ich zmusiły do refleksji. Ludzie chcą „dowiadywać” się o tym, co już wiedzą. Te tłumy kościelne pielgrzymkujące na święte góry składają się głównie z hardkorowych ortodoksów. Kto normalny będzie marnował czas na wycieczki tego rodzaju, żeby sobie posiedzieć w jakimś tam kościele? Oni chcą słyszeć, że ateista to diabeł i wtedy z rozkoszą dają na tacę. Tym więcej dadzą im lepsze show było.
Ale trzeba pamiętać o tym, że tego rodzaju oszołomstwo to margines.
„Czasami myślę, że ci wojujący niewierzący powinni płacić podatek na Kościół katolicki, bo oni tak naprawdę żyją nieustanną negacją tego, czym jest Kościół i kim jest Pan Bóg. Jesteśmy dla nich bardzo ważnym punktem odniesienia.” napisał wojujący katolik Abp Henryk Hoser.
http://niezalezna.pl/54495-madrosc-jest-darem-ducha-swietego-abp-henryk-hoser-o-kanonizacji-jana-pawla-iiNa tej samej zasadzie Kościół katolicki powinien wspierać choćby LGTB czy Twój Ruch.
Ale z przyjemnością zajmowałbym się czymś mądrzejszym niż kolejne cuda, beatyfikacje, zakazy i nakazy moralne duszpasterzy. Cóż zrobić, kiedy nie da się otworzyć lodówki, a przynajmniej zrobić zakupów w niedzielę, żeby nie natknąć się na ich dogmatyczne poglądy dotyczące wszystkiego, w tym ateistów i ich powinności.- This reply was modified 3 lat, 10 miesięcy temu by Tomasz Sobecki.
Zgadzam się Sol – istnieje w tym wszystkim rażąca asymetria. Ale jak to zmienić? Moim zdaniem jedyną drogą jest obecność i otwartość. Czyli – ateiści starają się być w przestrzeni publicznej i nie boją się swoich poglądów. Jednocześnie starają się to robić mądrze. Trafnie. Niekoniecznie „grzecznie”, ale bez przesady i histerii. Po prostu – fakty, logika, humor. Chęć rozmowy = „nie zgadzam się z Tobą, ale każdy ma prawo się mylić, kłóćmy się o poglądy i szanujmy się jako ludzie”. To czasem bardzo trudne, bo nie zawsze można liczyć na wzajemność z drugiej strony. Ale to chyba jedyna droga…
Oczywiście. Tylko z tą obecnością w przestrzeni publicznej może być pewien kłopot. Nie zaglądałem na strony katolickie żeby dowiedzieć się o tym, co linkowałem. To informacje podawane przez normalna prasę i publiczne radio. W tym cytowane za prasą katolicką. Nie znam opiniotwórczego periodyku z racjonalnym, ateistycznym przekazem, który prasa mogłaby cytować. Są Fakty i Mity, z dość rynsztokowym antyklerykalizmem i otwarciem na wszelkie antykatolickie idiotyzmy, z kreacjonizmem włącznie. I choć cenię teksty niektórych tam piszących, choćby Marka Kraka, czytać tego nie jestem w stanie, a i szansy, by inne media traktowały poważnie, nie widzę. Czy racjonalista.tv ma szansę coś zmienić? Oby, ale pozostaję sceptyczny. Czy moje komentarze, ginące wśród setek innych, cokolwiek mogą zmienić? Nie sądzę. Tak sobie ten wątek traktuję jako miejsce do ponarzekania. Macie inne zdanie, pomysły, co można by z tym zrobić?
Co mozna zrobić? Trzeba gadać, pisać i walczyć, do skutku. Kropla drąży skalę 🙂 obiecuje tylko krew, pot i łzy 🙂
Będziemy otwierać blogosferę. Będziecie mogli spróbować swoich sił.
JT
Będziemy otwierać blogosferę. Będziecie mogli spróbować swoich sił.
Czy musi być specjalna blogosfera, że pisać blog?!? Ja już spróbowałem 😉
Panie Sol, co Pan chce zmieniać? Media ateistów zawsze będą niszowe, bo nie odpowiadają na prawdziwe potrzeby ludzi. Zgadzam się w zupełności, że Fakty i Mity to rynsztok.
- AutorWpis
- You must be logged in to reply to this topic.