#1774
admin
Keymaster
0p

Jest tak, jak podejrzewałem, miał pan udowodnić, jakim to Deschner był złym historykiem, a ograniczył się pan jedynie do własnej interpretacji podanych przez niego faktów, zresztą do części tych zastrzeżeń Deschner odniósł się w innych fragmentach książki, której pan nie czytał, ale uznał za dno, a której przecież w całości tu przytaczać nie będę.
Ale skoro już pan zadeklarował wzięcie na siebie przeprowadzenia dowodu, to prosiłbym o jakieś argumenty na potwierdzenie tego rzekomo „najbardziej światłego podejścia do kobiet”. (o stanowisku św. Augustyna, inkwizytora Kramera czy wielu innych pewnie pan słyszał?)
Co do wywalczenia praw przez „dziedziczki kultury chrześcijańskiej”, wynika ono z osłabienia chrześcijaństwa, walk wewnętrznych i zewnętrznych (przez co nikt ich nie powiesił, nie zagłodził, nie spalił na stosie, wreszcie znalazły one poparcie wśród liberalnych antyklerykałów w rodzaju Milla), a nie z jego przychylnego nastawienia, potrafi pan przytoczyć jakieś wypowiedzi ojców Kościoła, czy nawet Biblii, które mówią o równych prawach mężczyzn i kobiet w początkach tej walki? Nawet dzisiaj o to trudno.
Pisze pan, podobnie, jak czynili to papieże, o „przesyceniu przemocą tamtych czasów”, czyli o wpływie ówczesnej kultury na etykę chrześcijańską. Przy czym jest to typowy argument gdy mowa o niewygodnym fragmencie przeszłości, stosunku do kobiet, niewolnictwa, inkwizycji, tortur, wojen religijnych itp. Ale w momencie, gdy te niegodne z naszego punktu widzenia poglądy były głoszone, zawsze było to tylko wypełnianie niezmiennej woli doskonałego Boga, którą teolodzy i hierarchowie Kościoła, z pomocą Ducha Świętego, doskonale rozumieli. Dopiero po wielu latach, gdy ludziom przenikliwym i stojącym moralnie na dużo wyższym poziomie udało się wbrew kościelnemu oporowi wywalczyć powszechną akceptację zmian na lepsze, Kościół uginał się, a nawet zaczynał głosić niczym nie uzasadnione tezy, że zawsze mu o to dobro chodziło. Tymczasem nadal, jak tylko potrafią, religie starają się powstrzymać humanitarny postęp ludzkości. I chrześcijaństwo nie jest tu żadnym wyjątkiem.
Na koniec dodam jeszcze, że nie, nie zamierzam tu „dodawać” od siebie niczego, wspomniany „Corpus Juris Canonici” nie musiał zachęcać, samo przyzwolenie jest wystarczająco podłe. A uznanie, że przypadek wrocławski, w którym męża pouczano, w jaki sposób torturować żonę żeby było to „wedle zasadności i wiary”, miało być przykładem „chrześcijańskiego humanizmu” jest kuriozalne.