Pytanie, czy autorytet musi być zmyślonym bytem? Nie lepiej mieć za autorytety choćby Chopina z jego piękną muzyką, albo Kochanowskiego z jego piękną poezją? Nie lepiej odnaleźć autorytet w żonie/mężu/partnerze/partnerce, w przyjacielu, lub w przyjaciółce? Albo w naukowcu, w humaniście etc. Autorytet nie musi być mega św. Mikołajem, lub mega dobrą wróżką. Może być to ktoś mądry, etc. Osobiście oczywiście uważam, że lepiej nie mieć autorytetów, ale umieć cenić każdego, kto powie lub uczyni coś wartościowego.