- Ten wątek ma 0 replies, 1 głosreplies i był aktualizowany 10 lat, 8 miesięcy temu przez spell.
- AutorWpis
Witam!
Jak długą drogę przebyłem, by dotrzeć na to forum… Najpierw był racjonalista.pl – być może ktoś mnie pamięta. W to jednak wątpię, bo „popisy”, które w efekcie doprowadziły do mojego z fR zniknięcia, również zniknięto.
Są według mnie dwa typy ateistów i choć ateistą jestem, nie należę do żadnego z nich. Pierwszy to ateista znaku „mam_to_głęboko_w_****” (Użyłbym nazwy stosownej części ciała ludzkiego, ale nie wiem, czy to wypada na tak szacownym forum). To człowiek, który nie wierzy w to, że jest dyskryminowany. Który przymyka oko na miliony ładowane w kościół – bo w sumie co to za różnica przy obecnym poziomie absurdu jeśli chodzi o inwestycje naszego państwa. To ateista, którego nie bulwersuje „K+M+B” kredą wymalowane, ani nie sugeruje, że kretyn mieszkający po drugiej stronie malunku pewnie nie wie, że to nie skrót od imion słynnego trio.
Drugi to ateista stadny, dla którego przebywanie w grupie większe ma znaczenie, niż jakiekolwiek przekonania własne (Własne? Dla takiego człowieka jedyną wartość ma to, co wspólne). To ateista, który dla zaspokojenia potrzeby przynależności zapłaci grubą kasę za to, że jakiś obcy facet niebędący księdzem powie mu, że „teraz już może pocałować pannę młodą”. To ateista, który z rozkoszą postawi na biurku kalendarz z cytatem jakiegoś znanego ateisty – obok zdjęcia żony i dziecka (wiadomo: modnie, a więc i za poparciem grupy, jest mieć w obecnym czasie dzieci w ilości jednego). Może sobie wtedy myśleć, że „ale fajnie”*, on myśli tak samo jak ja, ale jesteśmy fajni*”. Po pracy idzie taki ateista na trzepak, żeby z innymi ateistami pośmiać się z durnych katoli.
A ja, zbliżając się do meritum, nie pasuję do żadnej z tych grup, a tylko na potrzeby szufladkowania siebie, nowej tworzyć nie będę. Do żadnej grupy, subkultury, bandy ani stowarzyszenia nigdy nie należałem i nie wiem co by się stać musiało, żebym zmienił swoje zapatrywania. Grupa, w moim mniemaniu, to jedynie środek służący przywódcom do odbycia niezapowiedzianego i podstępnego stosunku (metaforycznego oczywiście, choć i to nie zawsze) z szeregowymi jej członkami.
Przed-przed-mówca zaproponował, chcąc nie chcąc, jakiś schemat wypowiedzi – i dobrze, że w ostatnim akapicie o stosunkach wspomniałem. Jestem bowiem koneserem zboczeń. Mało interesuje mnie która organizacja uznała jakie zachowania za „zboczone” – kolekcjonuję każde odstępstwo od standardu. Szczególnie cenię sobie nie opracowania statystyczne, a konkretne opisy pozyskane w drodze swobodnej dyskusji. Jeśli już mowa o preferencjach seksualnych, to przyznam, że preferuję siebie (choć lubię i inne osoby – konkretnie płci przeciwnej, co czyni ze mnie niejako pół-bigamistę). Kompulsywny onanizm towarzyszy mi od momentu, kiedy dowiedziałem się co do czego służy. Zatrwożonych czytelników muszę uspokoić – niniejszy tekst pisałem jednym ciągiem, nie zdejmując dłoni z klawiatury!
Nie mam pojęcia dlaczego te informacje mogą być ważne dla moich rozmówców, ale schemat to schemat. Dalej więc – czytam wszystko, co mi wpadnie w łapska, a na gatunki nie zwracam szczególnej uwagi. Piszę, a owszem, odnosząc nawet sukcesy na tym polu, ale w życiu niczego nie pokażę tutaj, aby broń Darwinie nikt nie skojarzył wypowiedzi z nazwiskiem. Nie dlatego, że jest się czego wstydzić – dlatego, że oddzielam poszczególne sfery życia.
Pozostaje pytanie dlaczego w ogóle znalazłem się na tym forum. Otóż interesuje mnie na przykład osoba jego założyciela, jego cele i powody, które nim kierują. Przede wszystkim jednak do rejestracji skłoniła mnie otwarta deklaracja przed-przed-mówcy, a także dość zabawny kącik na forum umieszczony, pusty na razie… ale nie ma obaw, wypełnimy go. Przy odrobinie szczęścia nie zostanę pokąsany.
Spell
- AutorWpis
- You must be logged in to reply to this topic.