- Ten wątek ma 16 replies, 9 głosów i był aktualizowany 10 lat temu przez Piotr Browarski.
- AutorWpis
Religie są dalece „chore” (czyli wydumane – bez podstaw) gdyż są dalece sprzeczne z naturą człowieka. Seks jest naturalną i silną potrzebą już bardzo młodych ludzi, a także tych, którzy, z różnych względów, nie mogą szybko wziąć legalnego ślubu.
Obnażam tu hipokryzję KK, który zakazuje seksu, a w konfesjonale, ksiądz, siedem razy pyta chłopców o onanizm. Czemu nie czeka aż sami powiedzą?
Katolicy powinni współżyć 2 razy w miesiącu. Np w 12 i 14 dniu cyklu.
Bo seks ma im służyć do prokreacji. Ale tak nie czynią.
To jest hipokryzja drugiego rodzaju.Była kiedyś ankieta (międzynarodowa – obejmująca też kraje zachodnie)
„gdzie są najszczęśliwsi ludzie na świecie (wg własnej oceny)”
i wyszło że w NRD (tylko nie pamiętam czy w kategorii młodzież czy ogólnej).
To pewnie chodziło o to, że raju tam nie mieli ale lepiej niż w Polsce
(ZSRR dbał o to) no i seksu do woli. Wczesny wiek inicjacji seksualnej ich Kobiet.
Seks jest elementem szczęściodajnym w życiu ludzkim, tymczasem KK zapomina o tym (w odniesieniu do młodzieży) czyli odbiera jej to aż do ślubu !Pozdrawiam
p.s.
Spotkałem się z argumentem „w przypadku młodzieży mamy do czynienia jedynie z zaspokajaniem nie do końca zrozumianych potrzeb seksualnych.”
One jednak są przez nią doskonale zrozumiane(sic!) i nie polecam ich zakazywania
bo to jest nieludzkie, chore, dziwaczne, sprzeczne z sytuacją
ukształtowana przez wieloletnia ewolucję człowiekowatych!
p.s.2.
Nieszczęścia kary „piekielnej” nie będzie. Życia pozagrobowego nie ma. Koncepcja duszy jest wątpliwa w obliczu naszego pochodzenia od małp. Bóg gdyby był nie mógłby karać za grzechy skoro przyszłość świata (i te nasze grzechy) znał już gdy go rzekomo stwarzał.Czy ateizm jest jedyną drogą do szczęścia…? Hm, dosyc ciężko jest mi się z tym zgodzic. Wymieniłeś argumenty przeciwko kościołowi, o jego ucisku, bardzo się cieszę. Tylko, że z punktu widzenia ludzi przynależących do KK sytuacja wygląda zgoła inaczej, mam oczywiście na myśli tych, którzy traktują swą wiarę poważnie, a nie tylko „udają”, chodzą do kościółka, byle dla świętego spokoju, bo co kto powie. Niektórzy ludzie potrzebują miec tą świadomośc, że ktoś nad nimi czuwa, opiekuje się, troszczy i kocha ich. Ludzie również chcą się identyfikowac z pozostałymi, o podobnych poglądach, należec do grupy, a nie byc tymi „innymi” i zostac – co gorsza – odrzuconym, niezaakceptowanym. Są tacy, którzy mają wyrąbane na czyjąś opinię i spokojnie wiodą żywot ateistycznych indywidualistów, czy laveyańskich satanistów, dążąc do rozwoju. Niestety, niewielu tak potrafi. Nie można ich za to winic. Nie mogą, bądź boją się myślec inaczej, niż tak, jak im ktoś pokaże, bez wskazówek, danych wytycznych. Muszą się na czymś opierac, muszą miec jakiś autorytet. Pisząc „autorytet”, mam na myśli Boga. Wielu ludzi Go potrzebuje, bo bez Niego czują się zagubieni. Potrzebują, bo myśl o samotności ich przeraża. Jeżeli wiara ich uszczęśliwia, ja nie mam nic przeciwko, szanuję to. Dla mnie szczęście to baaardzo szeroko rozumiana i przede wszystkim indywidualna sprawa. Kościół, jako instytucja, żeruje na takich ludziach i to zupełnie inna sprawa, podchodząca pod antyklerykalizm, nie ateizm.
- This reply was modified 3 lat, 10 miesięcy temu by Tomasz Sobecki.
Pytanie, czy autorytet musi być zmyślonym bytem? Nie lepiej mieć za autorytety choćby Chopina z jego piękną muzyką, albo Kochanowskiego z jego piękną poezją? Nie lepiej odnaleźć autorytet w żonie/mężu/partnerze/partnerce, w przyjacielu, lub w przyjaciółce? Albo w naukowcu, w humaniście etc. Autorytet nie musi być mega św. Mikołajem, lub mega dobrą wróżką. Może być to ktoś mądry, etc. Osobiście oczywiście uważam, że lepiej nie mieć autorytetów, ale umieć cenić każdego, kto powie lub uczyni coś wartościowego.
Człowiek rodzi się ateistą.
Wiara w zaświaty jest najczęściej skutkiem skutkiem religijnej indoktrynacji.
Czy istnieje łączność transcendentalna z zaświatami?
Życie pokazuje brak tej łączności. Gdyby ona istniała, to religijna indoktrynacja byłaby zbędna, nauka odbywałaby się bez nieudolnych i skorumpowanych pośredników, wszyscy ludzie by mieli jedną identyczną wizję. W rzeczywistości mamy mnóstwo wierzeń, a nawet niewielkie różnice powodują wojny religijne, które mają rozstrzygnąć, czyja wiara jest prawdziwa.
Wiara w zaświaty powoduje wiele konfliktów i nieszczęść.
Religie najczęściej oczekują poświęcenia własnego szczęścia w imię nagrody (lub uniknięcia kary) w życiu pozagrobowym.
„religia to opium dla ludzi” nie ma w tym przesady. Próba odrzucenia tego narkotyku powoduje depresję, dlatego porzucenie wierzeń jest tak ciężkie, jak walka z narkotycznym nałogiem.
Wolność to brak narkotyków, które niszczą nam życie.eko logik- czy w takim razie wg Pana szczęście w życiu człowieka związane jest tylko (lub przede wszystkim) z zaspokajaniem potrzeb seksualnych?
Jak napisał mieczyslawski „Człowiek rodzi się ateistą.”
Rodzi się też mokry, goły, głodny i wściekły. A to dopiero początek… Dlatego to hasło jest nieco cienkie, że to tak delikatnie ujmę.
- This reply was modified 3 lat, 10 miesięcy temu by Tomasz Sobecki.
Chyba ktoś tu wyciągnął pochopne wnioski. To że człowiek rodzi się i nie zastanawia nad tym czy Bóg istnieje czy nie, to nie znaczy że jest ateistą tylko że nie ma w tej kwestii zdania : )
Definicja ateizmu to brak wiary w boga, taki jest stan umysłu dziecka po narodzeniu. Teiści twierdzą, że wiara jest naturalna, że istnieje łączność transcendentna. Jest to w sprzeczności z przymusową indoktrynacją religijną.
Łączność transcendentna powinna działać jednakowo u wszystkich ludzi, wiara byłaby zbędna, zbędni kapłani, bo ludzie by doznawali rzeczywistego kontaktu z wyższą istotą. Nie byłoby też tylu różnych wyobrażeń bogów i wojen religijnych rozstrzygających które wierzenia i dogmaty są prawdziwe.Religia jest jak narkotyk, dosłownie. Ludzie religijni często doznają ekstazy, mają widzenia i odmienny stan umysłu, który tłumaczą jako obecność boga. ludzie wierzący są też dosłownie jak dzieci, niezaradni i potrzebują boskiego opiekuna, więc całkowicie odrzucają myśl o braku istnienia boga osobowego podobnego do człowieka, tzn rozumiejącego jego potrzeby, współczującego itd.
Jeżeli ateizm pojawił się późniejszym wieku, a w dzieciństwie był religijny, od powstaje trauma, rodzaj głodu narkotycznego, co często powoduje powrót do religijności. Ludzie, którzy byli od młodości niewierzący nie mają tych problemów, nie myślą o tym.Ateizm jedyna drogą do szczęścia? A czym jest szczęście? Polecam „Historię dobrego bramina” Voltaire’a, do przeczytania choćby tu:
https://wolnelektury.pl/katalog/lektura/historia-dobrego-bramina.html#m1406066571684-3608063027
Już prędzej bym się zgodził, że drogą do poznania prawdy (tak, wiem, Piłat i jego „czym zatem jest prawda?”), o ile prawda kogoś interesuje. Łatwiej bowiem przychodzi uznanie za prawdę czegoś, w co się nie wierzyło, gdyby pojawiły się ku temu przekonujące dowody, niż porzucić wiarę w coś, co przyjęło się bez, a nawet wbrew dowodom.
Oczywiście seks potrafi „uszczęśliwić”, ale też ludzie religijni potrafią znaleźć tysiące sposobów na obejście zakazów (potykają się na tym tylko refleksyjni wrażliwcy). Czyli raczej: religie unieszczęśliwiają niektórych ludzi.Ateizm nie jest drogą do szczęścia ani do prawdy. Ateizm jest światopoglądem który daje odpowiedzi na istotne pytania związane z ludzką egzystencją ale robienie z niego lekarstwa na problemy tego świata i dorabianie do niego teorii to głupota. Pytania czy Bóg istnieje czy nie albo czy człowiek ma wolną wolę czy nie, są pytaniami na które nauka nie ma odpowiedzi i najprawdopodobniej nigdy nie będzie miała, bo im dalej w las tym lepiej widać że nie da się poznać obiektywnej prawdy. Lepiej się z tym pogodzić i nie krytykować innych że są naiwni bo wierzą w coś innego.
Ja to widzę trochę inaczej. Oczywiście, to nie jest lekarstwo na problemy tego świata, ale ateizm jest sposobem na uniknięcie pewnych dość powszechnych chorób. Nie wszystkich rzecz jasna. Ale samo założenie: mogę się mylić, wolno mi, ale najpierw musisz mi potrafić udowodnić, że faktycznie tak jest, daje pewne zabezpieczenie. Żeby spróbować uzyskać odpowiedź, czy Bóg istnieje, potrzeba definicji Boga. Obalenie czegoś nienazwanego i niesprecyzowanego faktycznie jest niemożliwe. Jednak to, co głosiły, oraz co głoszą teraz (to się mniej lub bardziej zmienia) najważniejsze religie, jest dalece niewiarygodne. W najgorszym razie istnieją inne, lepsze wyjaśnienia (prócz odpowiedzi na pytanie, kto stworzył wszechświat, jeśli wszystko musiało zostać stworzone, ale odpowiedź, że Bóg, który zawsze był i nikt go stwarzać nie musiał, tez nic tu nie wnosi), częściej można udowodnić manipulacje i fałszerstwa. Jak to działa, widać na przykładzie Całunu Turyńskiego, datowanie wykazało, że materiał jest znacznie młodszy? To już nie chcemy badań, relikwia jest relikwią, wara od niej naukowcom, mamy lepszych, wierniejszych, którzy udowodnią, dlaczego poprawnie przeprowadzone badanie dało błędny wynik, bez szans na obalenie tych nowych teorii.
Jednak „im dalej w las”, tym wiemy więcej. Bez potrzeby śmiania się z naiwności, jednak wiele rzeczy jest tak dalece niewiarygodnych, że można je uznać za nieprawdziwe, czy to homeopatia, czy astrologia, czy bóstwo któreś z religii, mimo uników przed możliwością obiektywnej oceny. Zresztą choć pomyłki uznające, że istnieje coś, czego nie ma, są nierzadkie, vide magnetyzowanie wody, przypadki gdy współczesna nauka zaprzecza istnieniu czegoś, co jest, są znacznie rzadsze. Religiom się to zdarza nagminnie. Naprawdę lepiej się trzymać od nich na dystans.Sol, odpiszę Ci nowym postem bo to forum jest tak zrobione że każda nowa odpowiedź jest coraz węższa i ciężko będzie czytać :/ więc poszukaj go po dacie
- This reply was modified 3 lat, 10 miesięcy temu by Tomasz Sobecki.
Sol, wole na razie nie wdawać się w rozmowę o religiach bo to trochę inny temat.
Chodzi mi generalnie o to że nauka jakkolwiek by jej nie oceniać jest bardzo obiektywna ale to akurat nie tyczy się naukowców którzy są jednak ludźmi i zdarza się że jedną teorię faworyzują a inną odrzucają bo źle się kojarzy i nie pasuje do obecnego światopoglądu. Poza tym nawet jak już ustali się że jakaś teoria jest obowiązująca to (np w przypadku fizyki) bywa że po dwustu/trzystu latach okazuje się że inna teoria (diametralnie różna od tej pierwszej) jest trafniejszym opisem danego zjawiska. Jest to rzecz naturalna i nie mówię że to coś złego tylko jak patrzy się wstecz na historię to widać że ludzie (nie tylko pod wpływem religii) lubią dopasowywać naukę do swojego światopoglądu. Trzeba pamiętać też że ateizm nie równa się nauka i jeśli nawet jest światopoglądem który powstał pod wpływem wniosków które ludzie wyciągnęli z nauki to nie jest naukową teorią bo wkracza w dziedzinę w której praktycznie nie możliwe jest cokolwiek potwierdzić lub czemukolwiek zaprzeczyć. Zwróć też uwagę że nawet teorie które brzmią śmiesznie mogą być logicznie potwierdzone, na przykład eksperyment myślowy „mózg w naczyniu” Hilarego Putnama. Z tej przyczyny starałbym się raczej powstrzymywać od wyciągania z nauki zbyt daleko idących wniosków 🙂
Człowiek rodzi się ateistą.
Człowiek rodzi się bezmyślnym.
Wiara w zaświaty jest najczęściej skutkiem skutkiem religijnej indoktrynacji.
…dokonywanej przez rodziców/bądź też własnych przemyśleń.
Wiara w zaświaty powoduje wiele konfliktów i nieszczęść.
Wiara we wszelkie ideologie/wprowadzanie ich w życie „dla dobra ogółu” powoduje wiele konfliktów i nieszczęść.
[…]wszyscy ludzie by mieli jedną identyczną wizję.
Przerabiane w systemach totalitarnych. Nie lepiej by każdy miał własną?
Religie najczęściej oczekują poświęcenia własnego szczęścia w imię nagrody (lub uniknięcia kary) w życiu pozagrobowym.
Jakiś przykład? No – chyba że ktoś jest szczęśliwy zabijając, zdradzając, kradnąc, mówiąc fałszywe świadectwo. Wtedy jak najbardziej chrześcijaństwo oczekuje od takiego typa poświęcenia.
Próba odrzucenia tego narkotyku powoduje depresję, dlatego porzucenie wierzeń jest tak ciężkie, jak walka z narkotycznym nałogiem.
Eee tam, ja nie miałem depresji. Rzecz w tym, że niektórzy jedną religię zastępują inną, ponieważ życie nie znosi próżni.
Wolność to brak narkotyków, które niszczą nam życie.
Wolność to prawo do wyboru. Każdy jest kowalem własnego losu. Jeśli lubi narkotyki – jego sprawa.
- AutorWpis
- You must be logged in to reply to this topic.