#1163
admin
Keymaster
0p

Nie no, Panie Sol. Ja nawet nie wiem, czy jestem na siłach, aby obalać brednie Deschnera. Ale szczerze, z ręką na sercu, mógłbym się założyć o każde pieniądze, że to jest dno. Niech Pan po prostu przytoczy jakiś jego „argument”, a ja go rozwalę na sto kawałków. Bez problemu.

Zanim na to odpowiem, poproszę o uściślenie, bo czasem nie nadążam. Ja nawet jestem w stanie zrozumieć, że to: nie wiem, czy jestem na siłach, ale mógłbym się założyć o każde pieniądze, ze tak, nie jest sprzecznością, tylko właśnie racjonalną postawą, poddawaniem swoich poglądów pod krytykę, mimo, lub ponieważ, nie jest się ich pewnym. (Chociaż „każde pieniądze” stawiałbym raczej tylko wtedy, gdyby nikt nie potraktował tego poważnie.) Ale nadal nie wiem, o co panu chodzi. Pewnie zauważył pan, że każdy historyk, nawet najbardziej „denny” po części opiera się na faktach. Więc ja, gdybym znalazł dość czasu, by zaopatrzyć się w deschnerowskie dzieła, mógłbym zaproponować panu, by obalił pan fragmenty powszechnie przyjęte za prawdziwe. Chyba że bardziej panu chodzi o samą przechwałkę: ja niczego się nie boję, nawet Deschner, to ostoję, więc proszę mi tu przygotować coś do obalenia, bo samemu mi się nie chce szukać (a i liczę, że nikomu innemu też się nie będzie chciało)? Zaproponowałem panu bowiem podanie kilku, trzy by mi wystarczyły, niedostatecznie udokumentowanych faktów, na które Deschner się powoływał. A pan, nie do końca wiem, jaką kontrpropozycję mi przedstawił. Jakby to było poważne, to się nawet mogę do tej biblioteki przejść. Tylko żeby potem nie było, że o coś innego panu chodziło.