#3144
Nietsche
Participant
0p

maceox
Bardzo jestem ciekaw tej literatury.
To tak, jakby motoryzację definiować jako silnik spalinowy.

Nie wierzę że jesteś ciekawy. Gdybyś był to swoją ciekawość byś zaspokajał. Wtedy natknął byś się na Feuerbacha, Marksa, Freuda i Co. Oni wszyscy używają terminu religia również w rozumieniu wiary. Nie inaczej jest u współczesnych że wspomnę tylko o Mynarku, Herrmannie i innych.

Zakładając wątek o historii religii miałem na myśli zasadniczo ewolucję idei i rytuałów religijnych..

Mnie z kolei chodzi o to jaką rolę odegrała religia w ewolucji człowieka. Była to pozytywna rola która przyspieszyła rozwój ewolucyjny człowieka.

Rozumiem Jacku, że nawiązujesz do „Samolubnego genu”.

Hipoteza genu religijnego jest bardzo niebezpieczna. Aż dziwi mnie że tak wielu powtarza ją bez żadnej refleksji. Na istnienie takiego genu nie ma żadnego dowodu. Efekty po bezkrytycznym przyjęciu tej hipotezy mogą być żałosne. Szczególnie w czasach deklaracji wiary przez lekarzy. Tłumaczę aktualnie pewien krytyczny tekst pewnego filozofa zajmującego się semiotyką i logiką. Mam nawet jego zgodę na publikację tłumaczenia jego tekstu. Z całością nie jestem jeszcze gotowy, jest to trudny tekst do tłumaczenia. Nie wiem też gdzie i kiedy to przedstawię ale kawałek gotowego tekstu mogę Ci zamieścić. Dalszy rozwój w niekorzystnych warunkach możesz sobie dośpiewać.

dr Christoph Zimmer

Boski gen i gendeizm

9.1 Miałby człowiek, dlaczego też nie zwierzę, roślina? z powodu biologicznych predyspozycji wierzyć genetycznie, podobnie jak zmuszony jest genetycznie do przemiany materii, miałby genetycznie zakodowaną religię. Z natury nie mógłby nie przyjąć boga lub wielu bogów. Ale nawet gdyby tak było, wtedy jeszcze nie znaleziono by boga.
Obojętne jak człowiek funkcjonuje; jego kraniologiczny internus, popędy, jego myślenie i mowa, odczucia, życzenia, wola i dążenie, jego wyobraźnia i wiara. Nie mający możliwości dokonać samodzielnie istniejącego niezależnie od niego poznania, musi swoją wiarę poddać próbie trudnych warunków życia gdy chce wiedzieć co jeszcze istnieje – zamiast zatapiać się się w duchowych nastrojach skierowanych na siebie.
Również wiara genetyczna, gdy próbuje się ją wyobrazić jako popęd skierowany na boga w celu jego zaspokojenia, nie kreuje z siebie obiektu jego żądz jako coś rzeczywistego.

9.2 Przy czym jeżeli medycyna zezwoli geny boga usunąć operacyjnie,
resekcja religii stanie się terapeutyczną korekturą teogenetycznych narośli.

Albo odwrotnie, genetyczne braki poprawnej wiary będą także możliwe do skorygowania, co kulturowo z pewnością jest wiele ważniejsze. Credogenetyczne, wrodzone choroby, zniekształcenia, mutacje, wrodzona bezbożność, genetyczna denaturalizacja poprzez dominująco-recesywne allele w ateistycznym syndromie, będzie w końcu można poddać terapii.
To rzuca nowe światło na dotychczas po części fałszywie rozumianą ze względów etycznych, technikę genetyczną. Ekspresywna genetycznie religia, świadoma teraz swojej biologicznej podstawy, zezwoli chirurgom przy pomocy biotechnologii, wywindować teistyczną etykę na szczyty.
Możliwe będzie przede wszystkim ten tak mocno obciążony komplex selekcji, potomków wolnych od chorób dziedzicznych, uwolnienie eutanazji od błędnych interpretacji XX w., przekazać podejmowanie decyzji organizacjom teistycznych, które etycznie są bezprzykładne. Ich absolutnie bezbłędne kategorie pozwolą przy blasku zapalonych świec i śpiewie całej wspólnoty na eucharystycznie poprawne usunięcie zbędnej biomasy, przybliżyć w komisjach tematycznych ustawowe rozwiązania problemu długofalowego recyclingu tych, którym braki natury nie umożliwiają rozpoznać boga, nie gwarantujących partycypacji w dostojeństwie religijnego zbawienia, w bagnie oddalonej od boga niewiary skazanych na zwierzęcą wegetację, jednakże poprzez wszechobejmującą łaskę zostać od tego uwolnionym i móc być szczęśliwym świętością.

świta Ci do czego może to prowadzić?