Viewing 15 posts - 16 through 30 (of 32 total)
  • Author
    Posts
  • #3130
    Nietsche
    Participant
    0p

    O co chodzi? Nie słyszałem o tym.

    Sprawa powszechnie znana.

    http://www.spiegel.de/fotostrecke/atheisten-treffen-sich-in-london-in-ehemaliger-kirche-fotostrecke-94463.html

    #3135
    maceox
    Participant
    0p

    big_zyd był zdania że „Złota gałąź” już nie obowiązuje, co może być prawdą

    Najlepiej by było, jakby wypowiedział się big_zyd, ale w jakim zakresie nie obowiązuje? Co konkretnie ma nie obowiązywać?

    #3143
    Nietsche
    Participant
    0p

    oczywiście byłoby lepiej, ale on uparcie milczy. Tamta dyskusja chyba zamarła, ja w każdym razie nie brałem w niej dalej udziału. To zahaczało o dziedziny na których się nie znam.

    #3144
    Nietsche
    Participant
    0p

    maceox
    Bardzo jestem ciekaw tej literatury.
    To tak, jakby motoryzację definiować jako silnik spalinowy.

    Nie wierzę że jesteś ciekawy. Gdybyś był to swoją ciekawość byś zaspokajał. Wtedy natknął byś się na Feuerbacha, Marksa, Freuda i Co. Oni wszyscy używają terminu religia również w rozumieniu wiary. Nie inaczej jest u współczesnych że wspomnę tylko o Mynarku, Herrmannie i innych.

    Zakładając wątek o historii religii miałem na myśli zasadniczo ewolucję idei i rytuałów religijnych..

    Mnie z kolei chodzi o to jaką rolę odegrała religia w ewolucji człowieka. Była to pozytywna rola która przyspieszyła rozwój ewolucyjny człowieka.

    Rozumiem Jacku, że nawiązujesz do „Samolubnego genu”.

    Hipoteza genu religijnego jest bardzo niebezpieczna. Aż dziwi mnie że tak wielu powtarza ją bez żadnej refleksji. Na istnienie takiego genu nie ma żadnego dowodu. Efekty po bezkrytycznym przyjęciu tej hipotezy mogą być żałosne. Szczególnie w czasach deklaracji wiary przez lekarzy. Tłumaczę aktualnie pewien krytyczny tekst pewnego filozofa zajmującego się semiotyką i logiką. Mam nawet jego zgodę na publikację tłumaczenia jego tekstu. Z całością nie jestem jeszcze gotowy, jest to trudny tekst do tłumaczenia. Nie wiem też gdzie i kiedy to przedstawię ale kawałek gotowego tekstu mogę Ci zamieścić. Dalszy rozwój w niekorzystnych warunkach możesz sobie dośpiewać.

    dr Christoph Zimmer

    Boski gen i gendeizm

    9.1 Miałby człowiek, dlaczego też nie zwierzę, roślina? z powodu biologicznych predyspozycji wierzyć genetycznie, podobnie jak zmuszony jest genetycznie do przemiany materii, miałby genetycznie zakodowaną religię. Z natury nie mógłby nie przyjąć boga lub wielu bogów. Ale nawet gdyby tak było, wtedy jeszcze nie znaleziono by boga.
    Obojętne jak człowiek funkcjonuje; jego kraniologiczny internus, popędy, jego myślenie i mowa, odczucia, życzenia, wola i dążenie, jego wyobraźnia i wiara. Nie mający możliwości dokonać samodzielnie istniejącego niezależnie od niego poznania, musi swoją wiarę poddać próbie trudnych warunków życia gdy chce wiedzieć co jeszcze istnieje – zamiast zatapiać się się w duchowych nastrojach skierowanych na siebie.
    Również wiara genetyczna, gdy próbuje się ją wyobrazić jako popęd skierowany na boga w celu jego zaspokojenia, nie kreuje z siebie obiektu jego żądz jako coś rzeczywistego.

    9.2 Przy czym jeżeli medycyna zezwoli geny boga usunąć operacyjnie,
    resekcja religii stanie się terapeutyczną korekturą teogenetycznych narośli.

    Albo odwrotnie, genetyczne braki poprawnej wiary będą także możliwe do skorygowania, co kulturowo z pewnością jest wiele ważniejsze. Credogenetyczne, wrodzone choroby, zniekształcenia, mutacje, wrodzona bezbożność, genetyczna denaturalizacja poprzez dominująco-recesywne allele w ateistycznym syndromie, będzie w końcu można poddać terapii.
    To rzuca nowe światło na dotychczas po części fałszywie rozumianą ze względów etycznych, technikę genetyczną. Ekspresywna genetycznie religia, świadoma teraz swojej biologicznej podstawy, zezwoli chirurgom przy pomocy biotechnologii, wywindować teistyczną etykę na szczyty.
    Możliwe będzie przede wszystkim ten tak mocno obciążony komplex selekcji, potomków wolnych od chorób dziedzicznych, uwolnienie eutanazji od błędnych interpretacji XX w., przekazać podejmowanie decyzji organizacjom teistycznych, które etycznie są bezprzykładne. Ich absolutnie bezbłędne kategorie pozwolą przy blasku zapalonych świec i śpiewie całej wspólnoty na eucharystycznie poprawne usunięcie zbędnej biomasy, przybliżyć w komisjach tematycznych ustawowe rozwiązania problemu długofalowego recyclingu tych, którym braki natury nie umożliwiają rozpoznać boga, nie gwarantujących partycypacji w dostojeństwie religijnego zbawienia, w bagnie oddalonej od boga niewiary skazanych na zwierzęcą wegetację, jednakże poprzez wszechobejmującą łaskę zostać od tego uwolnionym i móc być szczęśliwym świętością.

    świta Ci do czego może to prowadzić?

    #3154
    maceox
    Participant
    0p

    oczywiście byłoby lepiej, ale on uparcie milczy.

    A skąd wiesz, że uparcie? A może gdzieś skoczył jeszcze na jakieś wakacje lub coś w tym stylu? Sierpień w końcu jeszcze.

    #3155
    Nietsche
    Participant
    0p

    maceox
    A skąd wiesz, że uparcie?

    Też prawda. Poczekamy do poniedziałku, to już będzie wrzesień.

    #3162
    +1
    maceox
    Participant
    0p

    Przepraszam, ale nie mam ochoty kłócić się o słówka. Uważam wprawdzie, że precyzyjne określanie zjawisk pozwala na ich lepsze zrozumienie, ale znacznie ważniejsze od nadawania pojedynczych etykietek jest bardziej szczegółowy opis tego, co rzeczywiście się dzieje. Dlatego namawiałbym powoli do rozpoczęcia analizy historycznej.

    Nie wierzę że jesteś ciekawy. Gdybyś był to swoją ciekawość byś zaspokajał. Wtedy natknął byś się na Feuerbacha, Marksa, Freuda i Co. Oni wszyscy używają terminu religia również w rozumieniu wiary. Nie inaczej jest u współczesnych że wspomnę tylko o Mynarku, Herrmannie i innych.

    To może jakiś cytat byś zapodać raczył, tak aby podbudować Twoje stanowisko czymś więcej, niż tylko rzuceniem nazwiskami filozofów?

    Poza tym ja z tym

    używają terminu religia również w rozumieniu wiary

    akurat się zgadzam.
    Też używam terminu religia „również w rozumieniu wiary” i już tu o tym pisałem powyżej.
    Silnik spalinowy jest niezbędnym elementem motoryzacji – bez niego motoryzacja by nie istniała i podobnie jest z wiarą w religii.

    Weź jednak pod uwagę równocześnie, to co napisałem na początku tego postu, że o słowa nie mam zamiaru się kłócić. I jeśli „wiarę” rozumieć bardzo szeroko, jako zjawisko nie tylko psychologiczne, ale również psycho-socjologiczne, to wówczas – ze względu na szacunek dla Ciebie i Twej wiedzy – jestem w stanie ścierpieć, przynajmniej na chwilę, postulowane przez Ciebie postawienie znaku równości pomiędzy religią a wiarą. Zęby i kości mnie od tego bolą, ale powtarzam, że słowa to tylko etykietki i znacznie ciekawsze od naszych słownych przyzwyczajeń są same zjawiska i ich możliwie adekwatny opis nieograniczający się jedynie do dwóch słów, ale ukazujący bogactwo badanego wycinka rzeczywistości.

    Mnie z kolei chodzi o to jaką rolę odegrała religia w ewolucji człowieka.

    Biologicznie rzecz biorąc, to człowiek od co najmniej 100 tys. lat nie za bardzo wyewoluował. Jego kultura, to co innego.

    Hipoteza genu religijnego jest bardzo niebezpieczna. Aż dziwi mnie że tak wielu powtarza ją bez żadnej refleksji. Na istnienie takiego genu nie ma żadnego dowodu.

    Być może, ale ja akurat odnosiłem się w tym miejscu do wypowiedzi Jacka, w której stwierdził on, że „to gen ma przetrwać, nie organizm”. Tu nic nie pisałem o genie religijnym.

    Miałby człowiek, dlaczego też nie zwierzę, roślina? z powodu biologicznych predyspozycji wierzyć genetycznie, podobnie jak zmuszony jest genetycznie do przemiany materii, miałby genetycznie zakodowaną religię. Z natury nie mógłby nie przyjąć boga lub wielu bogów.

    Zakodowana w genach skłonność jeszcze nie musi koniecznie prowadzić do jej urzeczywistnienia. Mamy jednak również rozum. Ja na przykład mam w jakimś tam zakresie pewną podatność zarówno na kierowanie się autorytetami, jak i na „religijność”. A jednak mój proces socjalizacji i własne przemyślenia doprowadziły mnie do sceptycyzmu.

    świta Ci do czego może to prowadzić?

    Ale co? Że ktoś takie teorie o „genetycznie zakodowanej religii” wygłasza i na tym tle wizje przyszłości snuje?

    #3176
    Nietsche
    Participant
    0p

    maceox
    To może jakiś cytat byś zapodać raczył, tak aby podbudować Twoje stanowisko czymś więcej, niż tylko rzuceniem nazwiskami filozofów?

    Sceptycyzm nie polega na kwestionowaniu powszechnie znanych faktów per se, w imię sceptycyzmu. Ponadto jesteś za a nawet przeciw.

    Zęby i kości mnie od tego bolą, ale powtarzam, że słowa to tylko etykietki i znacznie ciekawsze od naszych słownych przyzwyczajeń są same zjawiska i ich możliwie adekwatny opis nieograniczający się jedynie do dwóch słów, ale ukazujący bogactwo badanego wycinka rzeczywistości.

    O bogactwie zawartości treści religijnych nie zamierzam dyskutować. Nie znam doktryn religijnych wielu religii. Rozumiałem że chciałeś rozmawiać o fenomenie religii. Skąd przyszła i dokąd odchodzi. O tym jestem gotów rozmawiać.

    Biologicznie rzecz biorąc, to człowiek od co najmniej 100 tys. lat nie za bardzo wyewoluował. Jego kultura, to co innego

    Wyewoluować nie da się bardziej lub mniej. Z istoty ewolucji i jej mechanizmów takie określenie wydaje mi się nielogiczne. Poza tym, czyżbyś był dualistą?
    Czy nasze środowisko nie ulega ciągłym zmianom? Czy może zmiany następują ale człowiek się do nich nie przystosowuje będąc skazanym na wyginięcie?

    Zakodowana w genach skłonność jeszcze nie musi koniecznie prowadzić do jej urzeczywistnienia. Mamy jednak również rozum. Ja na przykład mam w jakimś tam zakresie pewną podatność zarówno na kierowanie się autorytetami, jak i na „religijność”.

    Nie zrozumiałeś tego tekstu. Kto się będzie kierować rozumem ten zostanie „uzdrowiony” z syndromu ateizmu.

    Ale co? Że ktoś takie teorie o „genetycznie zakodowanej religii” wygłasza i na tym tle wizje przyszłości snuje?

    Z całą pewnością nie zrozumiałeś. Autorem hipotezy o religijnym genie nie jest autor tego tekstu. On zwraca tylko w satyryczny sposób uwagę na niebezpieczeństwo takich niepotwierdzonych hipotez. Pewnie tytuł gen-deizm uszedł Twojej uwadze.

    #3222
    +1
    maceox
    Participant
    0p

    Sceptycyzm nie polega na kwestionowaniu powszechnie znanych faktów per se, w imię sceptycyzmu. Ponadto jesteś za a nawet przeciw.

    Powszechnie znanych faktów powiadasz … i to w odniesieniu do dorobku filozofów …
    To dobra to ja się założę z Tobą o dobrą butelkę że ani u Feuerbacha, ani u Marksa, ani Freuda, ani u tych nowszych filozofów nie ma nigdzie stwierdzenia, że religia to jest wiara.
    Ciężar dowodu spoczywa na Tobie. Może być mozelskie.

    O bogactwie zawartości treści religijnych nie zamierzam dyskutować. Nie znam doktryn religijnych wielu religii. Rozumiałem że chciałeś rozmawiać o fenomenie religii. Skąd przyszła i dokąd odchodzi. O tym jestem gotów rozmawiać

    Jestem gotów rozmwiać o wielu rzeczach, ale może raczyłbyś przeczytać wpis, którym rozpocząłem ten wątek. Liczę na to, że w końcu wystartujemy z analizą historyczną i cieszę się, że tu jesteś i piszesz, bo wiem, że na historii religii się znasz. Liczę na to, że podzielisz się wiedzą.

    Oczywiście skąd przyszła i dokąd odchodzi też jest ciekawe i to powinno się nam ukazać we wnioskach z analizy zjawiska.

    Wyewoluować nie da się bardziej lub mniej. Z istoty ewolucji i jej mechanizmów takie określenie wydaje mi się nielogiczne.

    Punkt dla Ciebie. Ale czy aby na pewno? Ja tam dostrzegam jednak jakiś postęp – w możliwościach mózgu na przykład na przestrzeni milionów lat.

    Poza tym, czyżbyś był dualistą?

    Nie, ale są różne porządki i trudno wszystko wrzucać do jednego wora, tylko dlatego, że słuszny jest monizm.

    Czy nasze środowisko nie ulega ciągłym zmianom?

    Ulega.

    Czy może zmiany następują ale człowiek się do nich nie przystosowuje będąc skazanym na wyginięcie?

    Zmiany środowiska następują, ale to Ty słusznie zauważyłeś, że przystosowanie człowieka do tego środowiska nie opiera się w tak dużym stopniu na genach i ich mutacjach, co na neuronach i ich połączeniach. Tak się już dzieje co najmniej odkąd człowiek zaczął tworzyć swą kulturę.

    Prof. Jerzy Dzik: „Rozwój technologii umożliwił przetrwanie większej liczby potomstwa, niż to zostało przez ewolucję zaprojektowane. Zapoczątkował więc niemal wykładniczy rozwój populacji człowieka cywilizowanego. […] Od tej pory jedynym czynnikiem ograniczającym rozmiary populacji jest wolna wola poszczególnych jednostek – ich świadoma decyzja.
    Liczba osobników wyeliminowanych z populacji przed osiągnięciem ich dojrzałości płciowej (a tylko ta część ontogenezy jest przedmiotem selekcji dającej skutki ewolucyjne) spadła do promilowych wartości w najwyżej rozwiniętych społeczeństwach. O jakiejkolwiek biologicznej ewolucji człowieka nie może więc być odtąd mowy. Nie jest już w stanie nasz gatunek adaptować się do zmieniających się warunków środowiskowych, skoro intensywność selekcji jest znacznie mniejsza od intensywności mutowania. Nie mogą być czynnikiem selekcjonującym choroby cywilizacyjne, powodują bowiem zejścia już po spłodzeniu potomstwa, a nie w dzieciństwie. Są dla ewolucji obojętne. Bezprzedmiotowe są więc wszelkie spekulacje dotyczące przyszłej ewolucji Homo sapiens.”

    Proponuję zatem porozmawiać o początkach kultury.

    #3223
    +1
    maceox
    Participant
    0p

    Nie zrozumiałeś tego tekstu.

    Całkiem możliwe. Masz go gdzieś może w całości? Może być w oryginale.

    Kto się będzie kierować rozumem ten zostanie „uzdrowiony” z syndromu ateizmu.

    To jest bardzo interesujące, ale tego się nie da zrozumieć bez odróżnienia różnych rodzajów wiary od rytuałów, a jednego i drugiego od doświadczenia religijnego. To są wszystko różne zjawiska i choć powiązane, to właśnie istotna jest tu zmiana porporcji między nimi w ewolucji religii, zwłaszcza w XXI wieku. Dziś wiara jest – tak ogólnie na Zachodzie – znacznie słabsza, rytuały są raczej konstans, natomiast przybywa doświadczenia religijnego. Taka jest moja wstępna teza (zobaczymy, czy da się ją utrzymać). Tylko to trzeba najpierw rozróżnić właśnie, a nie się z miejsca dziwić, że ateiści chcą się w kościele spotykać.

    Z całą pewnością nie zrozumiałeś. Autorem hipotezy o religijnym genie nie jest autor tego tekstu. On zwraca tylko w satyryczny sposób uwagę na niebezpieczeństwo takich niepotwierdzonych hipotez.

    To akurat zrozumiałem. Ja tylko pytałem, kto takie hipotezy podnosi? Przecież to sam autor sobie wymyślił hipoteze o religii jako takiej (np. chrześcijaństwie – jak rozumiem) zakodowanej w genach. Nikt przy zdrowych zmysłach takich hipotez nie wygłasza. Więc z kogo/czego on się śmieje?
    Ale zapodaj proszę namiary na cały tekst, pewnie ma to wszystko ręce i nogi jednak, choć jeszcze nie wiem do końca z której strony.
    Pozdrawiam

    #3240
    Nietsche
    Participant
    0p

    maceox
    Masz go gdzieś może w całości? Może być w oryginale.

    Mam na mojej płycie komputerowej. Gdy mi powiesz jak wgrać pdf-tekst to ci to wgram.

    Powszechnie znanych faktów powiadasz … i to w odniesieniu do dorobku filozofów …
    Ciężar dowodu spoczywa na Tobie

    Ten przedłużony pobyt na zaprzyjaźnionym forum stępił Twoje umiejętności argumentacji. Twoja argumentacja przypomina mi trochę w sposobie argumentacji niejakiego imć Elapsa.
    Po starej znajomości zacytuję Ci klasyka:

    Nędza religijna jest jednocześnie wyrazem rzeczywistej nędzy i protestem przeciw nędzy rzeczywistej. Religia jest westchnieniem uciśnionego stworzenia, sercem nieczułego świata, jest duszą bezdusznych stosunków. Religia jest opium ludu

    Kto się będzie kierować rozumem ten zostanie „uzdrowiony” z syndromu ateizmu.

    To jest bardzo interesujące, ale tego się nie da zrozumieć bez odróżnienia różnych rodzajów wiary od rytuałów, a jednego i drugiego od doświadczenia religijnego.

    To nie ma nic wspólnego z rytuałami ani doświadczeniem religijnym.
    Jeżeli hipoteza genu religijnego zyskałaby rangę uznanej teorii naukowej, wtedy w państwie teistycznym lub państwie budującym teizm jakim jest Polska, znajdą się lekarze którzy kierując się sumieniem wiary podejmą się próby korektury genów, celem pomocy w zbawieniu naturalnie.
    Ponadto nie zauważyłeś że doświadczenia religijne zdarzają się w państwach arcy kościelnych. Madonna nie chce płakać w Skandynawii, Indiach, Chinach, chociaż tam powinno jej być najbardziej do płaczu. Płacze we Włoszech, ukazuje się w Hiszpanii lub Portugalii. Nie płacze w krajach islamskich a należałoby.

    Ja tam dostrzegam jednak jakiś postęp – w możliwościach mózgu na przykład na przestrzeni milionów lat.

    To jest oczywiste. Nie zgadzam się ze stwierdzeniem że człowiek już prawie nie ewoluuje, jedynie w sensie kulturalnym.
    Znaczyłoby że sfera duchowa jest niezwiązana z siecią neuronalną, jest bytem niezależnym. Stąd moje pytanie o dualizm.

    To akurat zrozumiałem. Ja tylko pytałem, kto takie hipotezy podnosi? Przecież to sam autor sobie wymyślił hipoteze o religii jako takiej (np. chrześcijaństwie – jak rozumiem) zakodowanej w genach. Nikt przy zdrowych zmysłach takich hipotez nie wygłasza. Więc z kogo/czego on się śmieje?

    Takie hipotezy podnosili inni, Hammer np. Samolubny gen jest inną formą tej hipotezy. Ma ona wielu wyznawców nawet na tym forum. Satyra nie jest wyśmiewaniem. Jet formą krytyki ukazującej w krzywym zwierciadle rzeczywistość lub możliwy rozwój wydarzeń.

    #3241
    Nietsche
    Participant
    0p

    Liczba osobników wyeliminowanych z populacji przed osiągnięciem ich dojrzałości płciowej (a tylko ta część ontogenezy jest przedmiotem selekcji dającej skutki ewolucyjne) spadła do promilowych wartości w najwyżej rozwiniętych społeczeństwach. O jakiejkolwiek biologicznej ewolucji człowieka nie może więc być odtąd mowy

    Pan profesor jest być może bardzo dobrym paleontologiem ale kiepskim logikiem.
    Niech
    A – zbiór społeczności w najwyżej rozwiniętych społeczeństwach.
    B – całkowita zbiorowość ludzka.
    A ⊂ B
    Pan prof. ustala pewne prawa obowiązujące w A i przenosi je na B.
    Co obowiązuje w A nie musi obowiązywać w B∖A. Śmiertelność noworodków z pewnością jest różna.
    W dalszej części wydaje mi się profesor argumentować logiką błędnego koła, ale dziś idę już spać.

    #3273
    +1
    maceox
    Participant
    0p

    Mam na mojej płycie komputerowej. Gdy mi powiesz jak wgrać pdf-tekst to ci to wgram.

    Może na jakiejś pamięci wirtualno-internetowej? Ale niestety nie znam się na tym za bardzo.

    Twoja argumentacja przypomina mi trochę w sposobie argumentacji niejakiego imć Elapsa.

    Wywodom Elaspa poświęciłem trochę czasu mojego życia, a z jakim się wdajesz takim się stajesz. Teraz liczę na to, że Ty mnie wyprowadzisz na ludzi.

    Po starej znajomości zacytuję Ci klasyka

    To trzeba koniecznie pociągnąć jeszcze – sich es auf der Zunge zergehen lassen:

    Podstawa irreligijnej krytyki jest taka oto: człowiek tworzy religię, nie zaś religia – człowieka. Religia jest to mianowicie samowiedza i poczucie samego siebie u człowieka, który bądź siebie jeszcze nie odnalazł, bądź już znów zagubił. Ale człowiek – to nie jest istota oderwana, istniejąca gdzieś poza światem. Człowiek – to świat człowieka, państwo, społeczeństwo. To państwo, to społeczeństwo stwarzają religię, odwróconą na opak świadomość świata, są one bowiem same odwróconym na opak światem. Religia jest ogólną teorią tego świata, jego encyklopedycznym skrótem, jego logiką w popularnej formie, jego spirytualistycznym point d` honneur, jego entuzjazmem, jego sankcją moralną, jego uroczystym dopełnieniem, jego ogólną racją bytu i pocieszeniem. Jest urzeczywistnieniem istoty ludzkiej w fantazji, dlatego że istota ludzka nie posiada prawdziwej rzeczywistości. Walka przeciw tej religii jest więc pośrednio walką przeciw owemu światu, którego duchowym aromatem jest religia.

    Jeżeli hipoteza genu religijnego zyskałaby rangę uznanej teorii naukowej, wtedy w państwie teistycznym lub państwie budującym teizm jakim jest Polska, znajdą się lekarze którzy kierując się sumieniem wiary podejmą się próby korektury genów, celem pomocy w zbawieniu naturalnie.

    Od uznanej teorii naukowej do umiejętności celowego mieszania w genach, by uzyskać określone cechy psychiczne, to jednak daleka droga.
    Poza tym to najpierw religia zostałaby całkiem ewidentnie zdemaskowana jako zjawisko w pełni naturalne zwyczajnie zapisane w genach. Spodziewałbym się wówczas odwrotnych zapędów – by geny religijne wycinać.

    Ponadto nie zauważyłeś że doświadczenia religijne zdarzają się w państwach arcy kościelnych. Madonna nie chce płakać w Skandynawii

    Nie miałem na myśli cudów, tylko okołomedytacyjne stany umysłu, a także takiego zwykłego zachwytu nad światem w poczuciu harmonii. Nowoczesny, niewierzący człowiek właśnie takich stanów wciąż szuka. Dzisiaj to można mieć bez religii, choć jakieś tam rytuały zawsze mogą pomóc.

    Nie zgadzam się ze stwierdzeniem że człowiek już prawie nie ewoluuje, jedynie w sensie kulturalnym.
    Znaczyłoby że sfera duchowa jest niezwiązana z siecią neuronalną, jest bytem niezależnym. Stąd moje pytanie o dualizm.

    Przepraszam, a co ma „już nie ewoluuje” do sieci neuronalnej? O jaką ewolucję tu chodzi? Albo mówimy o ewolucji w sensie zmiany i wtedy jej istnienie w przyrodzie jest oczywiste na każdym kroku i to już dla Heraklita z Efezu, albo mamy na myśli ściśle ewolucję biologiczną. W tym drugim przypadku mamy – tak ogólnie – różne gatunki, w tym homo sapiens, powstałe wskutek mutacji genetycznych i doboru naturalnego. Na przykład nasz mózg wykształcił się w wyniku ewolucji, ale biologicznie nieszczególnie zmienił się od czasu, kiedy jeszcze lataliśmy po lasach za zwierzyną. Na dalszą ewolucję gatunku w klasycznie biologicznym sensie trzebaby dłużej poczekać, o ile jest ona w ogóle możliwa ze względów, o których pisał prof. Dzik.
    Co innego z ludzką kulturą, która zmieniła się totalnie w ciągu zaledwie 10 tysięcy lat.
    Chyba, że wykażesz, że kulturę – opartą na współpracy naszych mózgów – dziedziczymy genetycznie? Wydawało mi się jednak, że przed chwilą byłeś przeciwny takiemu stanowisku.

    Jestem monistą, ale jednak czym innym jest świat fizyczny, a czym innym świat umysłu i kultury. Są one ze sobą połączone, ale jednak jeszcze nie wiadomo tak w każdym calu w jaki sposób.

    #24422
    +1
    Andrzej Boguslawski
    Participant
    0p

    Przepraszam, iż wtrącam się dopiero teraz, gdy możliwym jest, iż dyskutanci stracili już zainteresowanie tematem, ale ja dopiero teraz całkiem straciłem nadzieję, iż forum Racjonalizmu.pl do merytorycznych racjonalnych powróci.

    Wracając do tematu to problematyką religii i religijności zajmowali się różni badacze już w XIX wieku, a na początku dwudziestego wyodrębniło się religioznawstwo jako samodzielna nauka – choć różnie w rożnych krajach była nazywaną. Religioznawcy próbowali odpowiedzieć na postawione przez Pana pytania. Początkowo byli bardzo ograniczeni wiedzą dotyczącą tej problematyki, ale z każdym dziełem – dzisiaj wpisanym już do klasyki religioznawstwa – ta wiedza rosła. Religioznawstwo sięgnęło także do przeróżnych dostępnych nauce narzędzi badawczych, a także zaczęło korzystać z dorobku przeróżnych nauk. Dlatego współczesne odpowiedzi na postawione przez Pana pytania są dosyć złożone.

    Już pierwszym pytaniem jest to jak daleko chcemy sięgać wstecz? Część współczesnych uczonych dostrzega jakieś elementarne formy religijności już u szympansów, choć tu jest pytanie co możemy przyjąć „jako elementarną formę”? Dalszym pytaniem jest – czy i jakie korzyści przynosiła i przynosi nam religijność? Po pierwsze ewolucyjnych, ale także i kulturowych, gdyż gdyby tu nie przynosiła żadnych, to chyba by się wśród coraz bardziej racjonalnych ludzi nie utrzymała.

    Wchodzimy teraz, w tym lapidarnym zarysie, w zakres kultury, a tu już trzeba sięgnąć do znanych nam pierwotnych form religijności, a to chyba szamanizm i magia. Te w miarę poznane już formy coś tam dla jednostek i społeczności załatwiały skoro trwały i były przez kolejne pokolenia kultywowane. To z szamanizmu wyszły i na nim zostały zbudowane wyższe formy religijności, dochodząc do form nam współczesnych.

    #24462
    +1
    Nietsche
    Participant
    0p

    Witam, Panie Andrzeju!
    Rozumiem Pana, ale obawiam się że tutaj Pan swej nadziei nie odzyska. To forum jest martwe. Na tym portalu dyskutuje się w dziale publicystyka gdzie publikowane są teksty kółka autorów. Na ile są one racjonalne , może Pan sam ocenić. Nasza liliac wytrzymała tutaj 1 tydzień. Podpadła jednej z redakcyjnych wyroczni i usunięto jej posty uzasadniając argumentem nie do odrzucenia – wkurwiłem się -. Zabrała manatki i prowadzi gdzieś swój blog. Ja nie widzę nigdzie takiego miejsca spotkań dla byłych bywalców Rpl. Ale mogę się mylić.
    Pozdrawiam i życzę wytrwałości w poszukiwaniu swojej kąta wolnego od ideologii.

Viewing 15 posts - 16 through 30 (of 32 total)
  • You must be logged in to reply to this topic.