Tagged: cuda, kanonizacja, uzdrowiciele
- Ten wątek ma 8 replies, 6 głosów i był aktualizowany 8 lat, 1 miesiąc temu przez MagnificencjaS.
- AutorWpis
Wiele się w środowisku ateistów mówi o kanonizacji Wojtyły, wyciągając argumenty typu: niegodny, tolerował pedofilię, zatrzymał przemiany w Kościele itp. Mnie to nie przekonuje, niech sobie katolicy czczą kogo chcą, w porównaniu z innymi świętymi (niektórzy tylko wymyśleni) nie wyróżnia się specjalnie, mogę nawet założyć, że chęci mógł mieć jak najlepsze, tylko był naiwny, Duch Święty niezbyt mu przy tym pomagał, bo duchów nie ma. Sama więc kanonizacja nie bardziej by mnie zajmowała niż puszczanie wianków w Noc Kupały. Gdyby nie cuda. Wojtyle oficjalnie przypisywane są dwa: uzdrowienie zakonnicy z choroby parkinsona (lub przemijających zaburzeń neurologicznych o objawach przypominających parkinsonizm), oraz uzdrowienie Kostarykanki z tętniaka mózgu.
Nie muszę tu chyba pisać o błędnych diagnozach, stałym postępie medycyny polegającym także na odkrywaniu nowych mechanizmów i stale opisywanych przypadkach niewytłumaczalnych (jeszcze) z medycznego punktu widzenia, które można przypisać wszystkiemu (gdyby Floribeth Mora Diaz wierzyła w indiańskiego szamana, to on by pewnie był uznawany za uzdrowiciela, ale ponieważ miliony ludzi szukały potwierdzenia świętości katolicyzmu, akurat Wojtyle to przypisano, było też uzdrowienie z nowotworu kobiety przy pomocy gry, wyobrażała sobie ona, że Pacman pożera jej komórki nowotworowe, metoda wykorzystywana przez zwolenników autosugestii).
Zresztą był jeszcze trzeci cud, o którym jest mniej głośno: dwudziestojednoletni Włoch, który przyjechał do Cevo na wycieczkę z parafii a ponoć mieszkał przy ulicy nazwanej na cześć drugiego kanonizowanego papieża, Jana XXIII, zginął przygnieciony ogromnym krzyżem, który ustawiono w Cevo na pamiątkę wizyty Jana Pawła II. Przypadek? Oczywiście, ale jakie piękne wnioski z tego można by wysnuć. Nieco wcześniej zresztą papież Franciszek hurtowo kanonizował 800 męczenników za uzdrowienie z nowotworu zakonnicy, ku głośnemu rozgoryczeniu lekarza, który twierdzi, że to on przeprowadził skuteczną terapię. No dobrze, ale co z tego wynika? A np. może wynikać coś takiego:
w Brzeznej pod Nowym Sączem rodzice zagłodzili na śmierć swoją półroczną córkę, Madzię (z imienia też można by wyciągnąć nieuzasadnione wnioski…). Nie była to rodzina patologiczna w potocznym rozumieniu tego słowa. Dziecko umarło, bo matka zaufała przeciwnikom konwencjonalnej medycyny, antyszczepionkowcom, religii, modlitwie i uzdrowicielom. Dziecko miało skazę białkową, ale zamiast specjalnego mleka i terapii szpitalnej zastosowano u niego terapię „naturalną i ekologiczną”, do samej śmierci. Dalej cytaty za Gazetą Wyborcza: „Joanna i Michał, oboje wykształceni i religijni, przez trzy lata modlili się o pierwsze dziecko. W końcu prośby zostały wysłuchane. Na świat przyszedł Karol. Cztery lata później – Madzia. (…)Oboje są religijni. Joanna – w krótkim biogramie na portalu społecznościowym – pisze, że jeszcze w szkole średniej brała udział w pielgrzymkach pieszych. Młodszy brat Michała był w zakonie Legionistów Chrystusa (wystąpił). Ojciec Michała jest szafarzem w miejscowym kościele.(…)”Kiedy Madzia przyszła na świat, Joanna jeszcze w szpitalu zastrzegła, że nie chce, aby dziecko było szczepione. Nie przychodziła z córką do poradni na kontrole. Niechętnie przyjmowała lekarzy w domu (…)Joanna zdradza, że razem z Michałem korzystali z pomocy znachora. To prawdopodobnie Marek H., znany w Nowym Sączu uzdrowiciel zwany Bożym Człowiekiem. Były kierowca od lat „leczy” ludzi (…)
– Piszecie bzdury o panu Marku. Nic o nim nie wiecie – ogania się od nas.
– Uzdrowił panią albo córkę? W jaki sposób? – dociekamy.
– A wierzy pani, że Jezus uzdrawiał ludzi? Pan Marek robi tak samo(…)
sąsiadka, która do dziś pamięta historię pięcioletniego Przemka z Łukowicy (wsi kilkanaście kilometrów od Brzeznej).
Lekarze wykryli u dziecka uszkodzenie nerek. Przemek tracił białko w organizmie, dochodziło do obrzęków. W szpitalu w Prokocimiu udało się doprowadzić go do dobrego stanu. Matka dostała wskazówki, jak dalej leczyć, ale już się nie zjawiła na wizycie. We wsi mówią, że poszła do sądeckiego znachora. Kiedy nastąpił nawrót choroby, odstawiła leki i uwierzyła w cuda. Nerki chłopca nie wytrzymały. Zmarł.”
http://wyborcza.pl/1,76842,15873657,Dziecko_nie_zyje__A_szarlatan_.html
Może więc nie powinniśmy zastępować lekcji religii etyką. Dużo korzystniejsze byłyby zajęcia ze sceptycyzmu, pozwalające zrozumieć, czym jest efekt placebo i nocebo, efekt eksperymentatora, dlaczego podwójna próba ślepa, czemu to, o czym jesteśmy przekonani, może nie być prawdą, co postulował Popper, jak krytycznie i racjonalnie weryfikować to, czego się dowiadujemy. Może uratowało by to trochę ludzi przed ogłupieniem medialnymi cudami i niewybaczalnymi błędami. Bo „Błogosławieni, którzy nie uwierzyli, chociaż widzieli, albowiem to dzięki nim wiemy dzisiaj coś o świecie i przestaliśmy palić czarownice na stosach.”Nie trzeba szukać cudów, aby uznać świętość Ojca Świętego. Przecież jego czyny mówią same za siebie.
ZawiszaPrzecież jego czyny mówią same za siebie.
No więc właśnie – czyny. I te czyny raczej nie stawiają go jako świętego;)
Do mnie nie przemawiają. Swoją drogą kto wpadł na pomysł, że to się nie zawali i nie zabezpieczył terenu?
Chyba wierzył w cuda.
Z niecudów był jeszcze pożar od świeczki:
http://www.dziennikzachodni.pl/artykul/3417179,pozar-domu-w-wodzislawiu-slaskim-zapalila-swieczke-dla-papieza-jana-pawla-ii-zdjecia,id,t.html
Ludzie od tej kanonizacji naprawdę głupieją.To co nazywamy cudem nie jest sprzeczne z naturą, natomiast sprzeczne jest z tym co nam o naturze wiadomo. – Aureliusz Augustyn z Hippony
Panie Sol czy zaszczepienie Madzi przeciwko gruźlicy i żółtaczce w pierwszej dobie uratowałoby to dziecko? Tak z ciekawości pytam?
Zaszczepienie przeciw żółtaczce i gruźlicy oczywiście mogłoby ja ochronić tylko przed tymi chorobami. Ale zaufanie do zaleceń lekarzy by ją uratowało.
Umiłowani Siostry i Bracia!
Kościelni klakierzy co dostali świętobliwej sraczki i pieją urbi et orbi, że Pan papież przekazał z tego co nakradli i wyłudzili jakąś kasę – wstydzi się podać ile – na leczenie małej Julki.
Wielki mi gest. Pan na Watykanie widocznie trwa w stanie kaca moralnego i tym gestem poczuł się zobowiązany poprawić partactwo swego „wszechmogącego” mocodawcy w niebiesiech który przy tworzeniu Julki tak ją nie dorobił czyli okaleczył.Powiadają że modlitwa czyni cuda. Właśnie zdarzył się kolejny z cudów.
Umiłowani Siostry i Bracia!
We wsi Zawady gm. Popów pod Kłobuckiem auto osobowe wjechało w grupę pielgrzymów zmierzających do Częstochowy.http://www.tv(…)zawady- … 67899.html
+++++++++++
Pątnicy zmierzali pokutnie do Niekopulanej zawsze Dziewicy aby oddać się pod jej wiekuistą opiekę.
Kierownik pielgrzymki autem dacia duster wjechał w pątników. Kilkanaście osób rannych. Poprawność polityczna w tym “klęcznikowym ciemnogrodzie” nakazuje zmilczeć, że sprawca jest ksiądz – kierownik tej pielgrzymki. Policja podaje że był trzeźwy a czy naćpany – nie badali.
Czyli oni szli a on pielgrzymował autem znaczy się nie szedł tylko jechał…?
Z pewnością nie mieli różańców, nie klepali paciorków tylko obmacywali dzierlatki. Toż to wyraźna kara boża…. A może tylko dopust.
A szamani nie uprzedzili, że jak nie ma modlitwy to Aniołowie Stróżowie biorą wolne?
Tylko w Indiach święte krowy chodzą środkiem jezdni – u nas na razie obowiązują przepisy o ruchu kolumn pieszych o czym szamani i inni organizatorzy usakralnionych spędów w wielu wypadkach nie mają zielonego pojęcia.- AutorWpis
- You must be logged in to reply to this topic.