- Ten wątek ma 18 replies, 5 głosów i był aktualizowany 8 lat temu przez Orionis.
- AutorWpis
Pewnie wielu zna australijskiego bioetyka Petera Singera, ateistę o poglądach tyleż interesujących, co mocno kontrowersyjnych, warto się z nimi zapoznać, nie zawsze trzeba (i chyba nie zawsze się da) zgadzać. O prawie do niedorzeczności można poczytać tu:
http://web.archive.org/web/20090117021440/http://humanizm.free.ngo.pl/singer.htm
o szowinizmie gatunkowym np. tu:
http://wyborcza.pl/1,75517,2209615.html
A skrót skrótów tego, co głosi, oczywiście na Wikipedii:
http://pl.wikipedia.org/wiki/Peter_Singer
Ogólnie byłoby się o co spierać, gdyby komuś chciało się rozwinąć temat.Ja nawet trochę lubię Singera, ale sądzę, że to, co on robi, to jest tylko takie wyzwanie dla wyobraźni. Singer jest Żydem i wie na pewno, że tylko ludzie mają dusze, a zwierzęta nie. To ogromna różnica. Ja bardzo lubię zwierzaki, ale Pismo mówi, że tylko my mamy wieczną duszę. Czyli – kochajmy zwierzęta, ale pamiętajmy, że najważniejszy jest Człowiek. Pan Bóg też był Człowiekiem.
Singer jest etnicznie pochodzenia żydowskiego, ale na poglądy większy wpływ ma jego ateizm – czyli nie istnieje dla niego nieśmiertelna dusza, ani zwierząt, ani szczególnego gatunku zwierząt, jakim jest człowiek. Ale w większości masz rację, nie o równość Singerowi chodzi, a o szacunek dla cierpienia, czyli te wszystkie funkcje umysłu, które z innymi gatunkami mamy wspólne. Choć człowiek pozostaje ważniejszy. Stąd jego dieta zbliżona do wegańskiej. Ale i poparcie prawa do aborcji czy świadomej eutanazji. I troska o głodujących. W sumie ciekawy człowiek, dobrze, że budzi sympatię po obu stronach barykady.
Żydzi często udają ateistów, bo wiele ich spotkało przykrości ze strony antysemitów. Nawet chrześcijanie się do tego, niestety, przyczynili. Ale Hitler i cała ta „ferajna”, to wszyscy wiedzą, że nie byli chrześcijanie. Zwalczali Kościół niemal tak mocno jak Żydów. I tylko nie mówcie mi, że papież wtedy to i siamto. Ja też nie jestem jego fanem. Papieże też nie dorastają do swoich ról, jak chociażby ten cały Franciszek, któremu daleko do charyzmy bł. Jana Pawła II, czy również Benedykta XVI. Papież był wtedy niegodny, ale wielu księży, wielu zakonników i wiele zakonnic oddało wtedy życie za godność ludzką.
I co ja mam panu odpowiedzieć? Że błąd fałszywego uogólnienia, bo nawet jeśli często udają ateistów, co jeszcze udokumentować by trzeba, to wcale nie znaczy, że i Singer udaje? Że teorie spiskowe i wiedza kto kogo udaj wyżej jest ceniona na tej stronie: http://wolna-polska.pl/wiadomosci/satanistyczne-rytualy-sejmie-2014-01 ?
Że właśnie dlatego jego rodzice uciekli z Wiednia, żeby niczego nie udawać?
Za proste to i za banalne, zabrał się pan za udowadnianie czegoś nie do udowodnienia. Ale inteligentne trollowanie polega też na nagłej zmianie tematu i to doceniam.
Z Hitlerem to wprawdzie zupełnie nie na temat, ale niezłe spostrzeżenie. Hitlerowi się konkretnie katolicyzm i Jezus nie podobał. Wątpliwego pochodzenia i nie dość charyzmatyczny, dawał się Żydom poniewierać. Dość ciekawa była więc próba stworzenia własnego, „Pozytywnego chrześcijaństwa”
http://pl.wikipedia.org/wiki/Pozytywne_chrze%C5%9Bcija%C5%84stwo
I zgoda, że wielu katolików zachowało się, w przeciwieństwie do ówczesnego papieża, godnie. Ale tak to już z religiami bywa, one się nawet sprawdzają w chwilach prawdziwego kryzysu, gdy zagraża coś jeszcze gorszego i niebezpieczniejszego, na co dzień jednak nawet z dobrych ludzi, bo takich tam nie brakuje, wyciągają cechy najgorsze. O. Kolbe dobrym tu przykładem, wcześniej człowiek w swych opierających się na religii poglądach dość odrażający, na koniec zachował się bardzo przyzwoicie.
A papieże? Władza absolutna deprawuje absolutnie. Jan Paweł II miał zasługi w obalaniu komunizmu i jednocześnie wiele niemądrych, złych słów na koncie. Franciszek zaś, cóż, doskonały spec od wizerunku firmy, jednocześnie nie robi nic szczególnego, dość nawet sympatyczny.Sol – ale wydaje mi się, że pewne postawy, które zaowocowały czymś tragicznym podczas II Wojny Światowej były budowane przez kościoły chrześcijańskie. Na przykład paranoiczny antysemityzm niektórych Niemców – przestaje dziwić, gdy poczyta się Lutra. Konserwatywne koncepcje rodziny, proponowane przez faszystów, podobały się z kolei wielu myślicielom katolickim, którzy też antysemityzmem nie pogardzali, a wręcz przeciwnie. Katolicy walczący z takimi podstawami byli niejako pod prąd dominujących nurtów w swoim Kościele, albo po prostu w ogóle odrzucali ideologię na rzecz człowieczeństwa.
Dobra uwaga. Tylko zważywszy na historię Europy, czy dowolnej rzeczy nie można jakoś wywieść od chrześcijaństwa?
W pełni zgadzam się z Panem Sol. W ten sposób ateiści mogą wywodzić dowolne złe rzeczy z chrześcijaństwa i dowolne dobre rzeczy z niewiary. Tymczasem to nieprawda. Stalin był ateistą, zaś Hitler zajmował się religią instrumentalnie. Faktem jest, że aby się wybić mówił czasem ciepło o Panie Jezusie, ale znacznie częściej, gdy nie było w tym już politycznych zysków, nawiązywał do Nietzschego, który jawnie pogardzał chrześcijaństwem i Mesjaszem. Dzieła Nietzschego były „Biblią nazizmu”.
A zgadza się pan też, że chrześcijanie mogą w ten sposób wywodzić dowolne dobre rzeczy z chrześcijaństwa, a dowolne złe z ateizmu? I czynią to nagminnie.
Choćby pomijają fakt, że dzieła Nietzschego faszyści też traktowali instrumentalnie:
http://nietzsche.ph-f.org/teksty/bb_narodziny.pdf
Albo czy, żeby nie szukać daleko,
biskupa Tiso też uzna pan za wroga chrześcjaństwa?- This reply was modified 3 lat, 9 miesięcy temu by Tomasz Sobecki.
Trzeba być rzetelnym, trzymać się faktów, badać wszelkie drobne szczegóły zaburzające „czarno – biały” obraz. Miałem kiedyś ciekawą rozmowę z Andrzejem Dominiczakiem, który jest ateistą całą gębą i to bardzo zasłużonym dla sprawy, że tak powiem. W pewnym momencie bronił tezy, że jednak myśl świecka również formowała nazizm. Rzeczywiście, można znaleźć takie przypadki, bo świat nie jest czarno – biały. Ja jednak odwołałem się do pism Lutra, bo mało co było tak bliskie stosunkowi nazistów do Żydów jak późne pisma założyciela protestantów.
Pewnie tak jest. Ale czy przypadkiem Lutrowi nie chodziło o żydów, wyznawców judaizmu, a nie o Żydów, członków narodu żydowskiego? Pytam, bo nie wiem. Najwyżej poszukam. A tym zaproszeniem Andrzeja Dominiczaka na Festiwal Racjonalistyczny w Warszawie sprawiliście mi sporą przyjemność. Tak się przez to rozbijam teraz po tym forum.
Myślę, że Lutrowi chodziło i o to, i o to, bo nie wierzył Żydom konwertytom na chrześcijaństwo i pisał o nich też dość nieładnie. Warszawski wykład Andrzeja Dominiczaka, rzeczywiście bardzo ciekawy, niebawem będzie na naszej antenie. Było trochę pracy z tym, bo dźwięk był cichy etc.
Co innego jest łamać prawa, a co innego się z nimi nie zgadzać. Problemem jest niemożność obiektywnej, a w szczególności, ambiwalentnej wymiany poglądów w szczególności na tematy religijne. Niestety tak to jest – im głębszej sfery świadomości, egzystencjalnych podstaw życia, dotyczy dowolne dyskutowane zagadnienie, tym spotyka się z zacieklejszą obroną. Niestety przyjęcie stanowiska otwartości na świat, jego różnorodności, przychodzi niezmiernie trudno. Będąc otwartym na wszelkie byty, wszelkie koncepcje poznania świata, dopuszczenie do siebie różnych form i postaci istnienia – pewnie dopiero wtedy można właściwie oceniać i zderzać ze sobą poglądy.
Niestety zbyt wiele tematów traktowane jest jak sacrum, które jedynie można medytować ale w żadnym wypadku na ich temat debatować.
I rację ma Singer … ale nikt na to „nie pójdzie”, bo niestety taki to świat.
Zastanawiając się nad tematem relacji człowieka do innych istot odnoszę wrażenie, że człowiek z zasady nie czuje się mentalnie związany z czymkolwiek co nie jest człowiekiem. Utracenie jedności z „naturą” jest cechą źle rozwijającej się „nowoczesności”. Co innego bowiem jest traktować zwierzęce mięso jako pokarm, a co innego znęcać się nad zwierzętami. Zrozumienie tej różnicy, miejsca człowieka w rzeczywistości, jest kluczem do ustalenia postaw. Nie zgadzam się z Singerem, że zjadanie mięsa jest równoznaczne z okrucieństwem i zadawaniem cierpienia zwierzętom.To proste, choć może i bardzo złożone, zależy od perspektywy. Pan Bóg jest ponad-obiektywny, inter-obiektywny. On jest twórcą pojęć i kategorii. Tego nie rozumieją osoby potępiające w czambuł teologię. Potrzeba daru Wiary, aby zrozumieć świat…
Zrozumienie nie musi odbywać się poprzez dostąpienie do łaski bóstw. No bo jaki ma związek wiara ze zrozumieniem świata. Wiara, poprzez łaski spływające z bóstw jest pasywna, akceptuje każdy pomysł, bo nie można go skrytykować – jest bowiem wynikiem bezkrytycznego objawienia.
Rozmawianie o duchowości nie musi przenosić się natychmiastowo do sfery religii. Cóż bowiem oznacza zdanie Pan Bóg jest ponad-obiektywny, inter-obiektywny. On jest twórcą pojęć i kategorii.
Toż z takim stwierdzeniem nijak polemizować. Jedyne co mi przychodzi do głowy to jeżeli bóstwa są twórcami pojęć i kategorii, to nie bardzo im to wyszło, bo właśnie kontekst znaczeniowy powoduje, że nie można się w niczym „dogadać”.
Istniejąca we wszechświecie energia, z której my także jesteśmy zbudowani, przenika wszystko dookoła. Ludzka aktywność elektryczna jest przecież powszechnie znana. Niestety badania z zakresu energetycznego współistnienia wszystkiego co nas otacza odbywa się – na razie – w kategoriach paranauki. Zaobserwować można jednak nieśmiałe próby „dotknięcia” tego tematu. Nadzieja przychodzi … ze strony fizyki. Zagadnienia świadomości – jej związki z mechaniką kwantową wymagają innego spojrzenia na rzeczywistość (bo czymże jest rzeczywistość i czymże jest świadomość). Szczęściem świat nauki umie być pokornym.- AutorWpis
- You must be logged in to reply to this topic.