Widok 3 wpisów - od 1 do 3 (z 3 wszystkich)
  • Autor
    Wpis
  • #11493
    +1

    Różne oblicza religijności osób niepełnosprawnych w Polsce
    Od paru lat interesuje się szeroko rozumianą ideą Boga oraz praktycznym wymiarem praktyk religijnych w życiu człowieka.
    Na początku przyjmijmy założenie, że w monecie naszych narodzin wszyscy jesteśmy ateistami. W pierwszych latach naszego życia obserwujemy naszych bliskich ponieważ szukamy autorytetu, który będziemy mogli naśladować i od niego się uczyć.
    Osoby z niepełnosprawnością odbierają Boga jak ojca, czarodzieja, który może wszystko. Formacja religijna takich osób kończy się na chrzcie lub na pierwszej komunii co jest decyzją duszpasterza i rodziców dziecka. Osoby niepełnosprawne są przygotowywane do życia w szkole specjalnej bądź w ośrodkach z internatem.
    Niepełnosprawność to nie tylko upośledzenie umysłowe, ale również depresje ,lęki i wiele różnych ograniczeń, które często uniemożliwiają samodzielne pozostanie w domu, kiedy nasi opiekunowie udają się do kościoła. Tak więc ludzie niepełnosprawni są w większości religijni ponieważ ich rodziny takie są.
    Uważam, że w przypadku osób niepełnosprawnych wiara jest bardzo istotna ponieważ daje siłę, nadzieję. Należy jednak zrozumieć też niepełnosprawnych dla których wiara nie jest istotna .
    Ślub kościelny w przypadku osób niepełnosprawnych, często jest sprawą problematyczną. Kościół Rzymskokatolicki stawia tu duży nacisk na posiadanie potomstwa, co jest z zawarte w słowach przysięgi małżeńskiej. Osobom niepełnosprawnym dużo trudniej zdecydować się na dziecko zwłaszcza kiedy sami potrzebują pomocy.
    Tematem niepełnosprawności zajmuje się duszpasterstwo chorych, ale opieka duchowa nad nimi sprowadza się jedynie do Mszy Świętą i komunii raz w miesiącu. To stanowczo za mało. Osoby niepełnosprawne potrzebują przede wszystkim uwagi i rozmowy. Nie każdego w naszym kraju stać na wizyty u psychiatry czy psychologa.
    Duchowni pokazują osobom wierzącym zbawczy aspekt śmierci Chrystusa na krzyżu. Tu rodzi się pytanie czy sami duchowni potrafiliby udźwignąć chorobę z taką wiarą? Myślę, że temu zadaniu podołaliby tylko nieliczni .
    Autorytetem dla mnie jest Karol Wojtyła ponieważ on sam w swoim życiu doświadczył ciężkiej choroby.
    Motyw cierpienia obecny jest również w literaturze np. Jan Kochanowski bardzo cierpiał po stracie ukochanej Urszulki, co możemy zaobserwować w utworach żałobnych nazywanych trenami .
    Jednak nasze życie jest już tak urządzone, że oprócz radości, szczęścia musi istnieć również ból i cierpienie.
    Patrycja Adamska

    #14708
    magog
    Participant
    0p

    Podzielę się z panią swoimi informacjami na temat mojego oblicza religijności osoby która doświadczyła niepełnosprawności o nazwie schizofrenia. Moja choroba trwała od czerwca 2008 ostatnie załamanie zdrowotne w lutym 2013 od końca sierpnia 2015 nie biorę leków psychotropowych. W dzieciństwie wierzący modlący się póżniej wierzący nie modlący się. W 28 roku życia stanąwszy na rozdrożu nie wiedząc co dalej z sobą mam zrobić postanowiłem zmówić ojcze nasz. Obudziwszy się rano usłyszałem w głowie głos a dokładniej mówiąc myśl jaką skierował do mnie jak sądzę Bóg Ojciec. Nie powiem jak ona brzmiała ale powiem że miała ona prawdopodobnie związek z poleceniem wykonania skierowanym do mojej osoby pewnej czynności której nie wykonałem czyli że odmówiłem wykonania polecenia. A było to prawdopodobnie polecenie Boga Ojca. Na drugi dzień zabrano mnie na 6 jak do tej pory ostatni pobyt w szpitalu psychiatrycznym. Oskarżono mnie że pływając zimą w rzece zagrażałem swojemu życiu. Przed pierwszą hospitalizacją miało miejsce następujące zdarzenie. Czerwiec 2008 roku około 6 rano usłyszałem polecenie wbij sobie nóż w rękę. Odpowiadam na to polecenie pytając się Jezu czy mam to zrobić odpowiada nie Matko Boska czy mam to zrobić odpowiada nie Boże Ojcze czy mam to zrobić odpowiada tak. Zapytawszy się jeszcze raz słyszę te same odpowiedzi nuż sobie wbijam. Z powodu tego zdarzenia jestem hospitalizowany. Przez okres choroby jak i po jej zakończeniu czytam Biblie aby poznać Boga Ojca i Jezusa. Podczas wymiany myśli z Bogiem Ojcem pytam się czym jest życie. Odpowiada życie to gra ale to nie ty grasz tylko tobą grają. Obecnie wierzący nie modlący się nie chodzący do kościoła. Po analizie słów Jezusa w ewangelii a mianowicie przyszedłem na świat żeby zabrać swoją rodzinę są tu również inne rodziny je też chcę zabrać. Chcę uświadomić ludziom żeby zrozumieli że ani Bóg Ojciec ani Jezus czy też Allah nie muszą być ich rodzinami i nie sprzedawali się im za marną obietnicę nieśmiertelności w niebie. Tylko niech podejmą decyzję o powrocie do swoich rodzin które niebo mają również. Jeśli życie to gra to grajmy dalej.

    #15145

    dziękuję za tę refleksje

Widok 3 wpisów - od 1 do 3 (z 3 wszystkich)
  • You must be logged in to reply to this topic.