- Ten wątek ma 32 replies, 8 głosów i był aktualizowany 10 lat, 5 miesięcy temu przez eko logik.
- AutorWpis
Na ten moment to chyba nawet większości są tu jeszcze w mniejszości, a statystycznie dominuje nam „administrator”, ale że zawsze ktoś musi zacząć jako pierwszy, to ja się pytam: są tu jacyś gay, les, bi, tras, queer, tv, cd, smoki i wiewiórki? 🙂
Na razie to ścisłe początki. Ale korzystając z okazji, polecam film indyjski „Dostaana” (Przyjaciele). On jest raczej dla hetero, ale przynajmniej we mnie wzbudził pozytywną rewolucję. Zawsze popierałem prawa LGBT, ale dzięki temu filmowi POCZUŁEM (a nie tylko pomyślałem), że warto walczyć o te prawa 🙂
Pomijając naukowo kontrowersyjną kwestię wpływu edukacyjnego na kształtowanie się ukierunkowania bardzo młodych chłopców (szwedzkie badania bliźniaków jednojajowych dały dość zaskakujace wyniki – sporawa rozbieżność trafiania z jednej pary do różnych ukierunkowań) każdy ukształtowany już definitywnie homoseksualista (zapewne należy liczyć od 16 lat życia chłopca) powienien mieć te same prawa (np do małżeństwa) co hetero.
Natomiast chłopcom w podstawówkach powinno się nic a nic nie mówić o homoeksualizmie. Szwedzkie badania jednoznacznie wskazują bowiem na istnienie czynnika „social” To badanie 2007/2008 rok miało bardzo wysoki impact factor! Czyli bardzo solidne naukowo! I dotyczyło ogromnej populacji (wszyscy bliźniacy jednojajowi i niejednojajowi 20-47 lat w Szwecji). Wpływ „social” na ostateczne ukształtownie się takiej czy innej orientacji istnieje (potencjalnie u kilkunastu procent chłopców).
Jedyny zatem temat o seksie sensowny w podstawówce to zapobieganie dziewcząt przed zajściem w ciążę. W zasadzie lekcje powinny być osobno dla dziewczynek bo tam dochodzi temat różnej antykoncepcji. Dla chłopców tylko wiedza o stosowaniu i niestety pewnej zawodności prezerwatyw. No i można wspomnieć, że umiarkowany (nie obsesyjny – co godzina dajmy na to) onanizm nie szkodzi chłopcu.
Wspomniane badanie:
Abstrakt: (zwracam uwagę na słowo social)http://link.springer.com/article/10.1007%2Fs10508-008-9386-1
Cały raport:
Pozdrawiam
- This reply was modified 3 lat, 8 miesięcy temu by Tomasz Sobecki.
Eko logiku – Twój wpis jest kompletnie nie na temat. Pytanie brzmiało o to, czy są tu przedstawiciele LGBT. Proszę, abyś na przyszłość nie pisał zupełnie nie na temat.
Twój też nie był na temat – Jacku 😉
Ale dziękuję za zachętę do zakładania tematów gdy odpowiedź stanowiłaby zbyt dużĄ dygresję.PEWNIE TEN WĄTEK – NA RAZIE NIE CZYTANY PRZEZ WIELU – ZOSTANIE Z CZASEM ZAPOMNIANY, WIĘC NIE DRAMATYZUJ 🙂
Pozdrawiam
- This reply was modified 3 lat, 8 miesięcy temu by Tomasz Sobecki.
I jeszcze jedno Jacku. Tytuł tego wątku można było zrozumieć jako cytat. Wtedy oznaczał „żartobliwe” pytanie ogólne. Czy w Polsce mamy homoseksualistów, którzy chcą się ujawnić i wlaczyć o swoje prawa … bo jak zamilczą to znaczy że nie. Tak interpretuję ewentualne intencje autora!
Nie powiesz mi, że wątek p.t. „Są tu jacyś rasiści?” oznaczałby szukanie bratniej duszy przez jakiegoś rasistę. To by było pytanie retoryczne!
W tym sensie ten wątek nie był pytaniem wacka kto jeszcze łowi karpie tylko pewną prowokacją intelektualną w sensie: Czy kogokolwiek interesuje ten dział i temat!
Mam nadzieję, że teraz wszystko jasne :p
Pozdrawiam
- This reply was modified 3 lat, 8 miesięcy temu by Tomasz Sobecki.
Powoływanie się na anglojęzyczne badania tego typu są przykładem myślenia religijnego. Informowanie o homoseksualizmie robi z ludzi homoseksualistów? Szkoda, że to nie działa w przypadku biologii, matematyki i innych przedmiotów. To tak nieracjonalne, że ja bym się wstydziła pisać o czymś takim.
A Eko Logik pisze o tym wszędzie.Co do odpowiedzi na pytanie wątku to ja jestem mniejszością ateistyczną 🙂 I czasem żałuję, że nie jestem lesbijką – tak lubię kobiety. 🙂
A wytarczy przeczytać co tam napisano. W abtsrakcie wspomniano o czynniku „social” – społecznym – wśród determinujacych niekiedy takie lub inne ukierunkowanie. W raporcie Wspomniano też, że znane są społeczności, regiony, w których udział homseksualizmu męskiego wyniósł aż 20%. Jeśli 20% chesz wytłumaczyć jakimiś bilogiczn-chemicznymi przypadkami to wybacz ale dziwne to by było ;). Pozdrawiam. p.s. Zwóróć uwagę, że w liceum ne widze przeciwskazań do entuzjastcznego i bardzo ciepłego mówieinia o męskim homoseksualizmie czy też i o transwestycyzmie. Bo też nie widzę nic złego w tym ze ktoś już jest (zepewne w 16 roku życia juz jest to dokonane) ukształtowany czyli w takiej czy innej orientacji. Ja pisałem tu o czymś innym (kwestia demograficzna potencjalnego braku kilku procent kandydatów na mężów – istotna może za 50 czy 250 lat).
- This reply was modified 3 lat, 8 miesięcy temu by Tomasz Sobecki.
Ja jestem homoseksualistą :). Mam za sobą 37 wiosen i 13 udanych lat z Partnerem.
Marcinie czy w młodości mówiono do Ciebie ciepło o homoseksualizmie?
Nie. Jak byłem młody (szkoła podstawowa) to nawet nie wiedziałem, że istnieje takie słowo jak homoseksualizm – to były zupełnie inne czasy. Od zawsze koledzy mi się podobali, nie było to spowodowane tym, że ktoś do mnie ciepło mówił o homoseksualizmie. Dodam, że młodsze rodzeństwo jest heteroseksualne. Natomiast później, gdy już dotarło do mnie, że jestem homoseksualistą czytałem dużo różnych publikacji na ten temat i starałem się poszukać osoby, które doświadczają coś takiego jak ja. Miałem szczęście poznać takie osoby i to nie w celach seksualnych tylko, żeby porozmawiać.
Dziękuję za odpowiedź Marcinie – moje pytanie było prowokacją w stosunku do Eko logika. Twoja odpowiedź potwierdza, że to nie informacja czyni z nas homoseksualistów czy też heteroseksualistów.
Panie Jacku – przepraszam, że nie na temat (a może na temat… nie ja o tym zadecyduję), ale jeśli mówi Pan, że popiera Prawa LGBT, to znaczy, że Pan tych LGBT stawia w innym miejscu niż przeciętnego ludzia. „Oni” nie mają innych praw, a przynajmniej mieć nie powinni.
A jeśli już pytamy o mniejszości (w kontekście co kogo podnieca), to warto listę uzupełnić! Czy są tu jacyś:
Szeroko pojęci „rogacze”, fetyszyści rozmaitych części ciała, owoców/warzyw, ludzie zorientowani na stymulację konkretnych miejsc, wielbiciele takich czy innych wydzielin. I przede wszystkim – jakie to ma znaczenie?
Czy dla człowieka tak ważne musi być przynależenie do jakiejś grupy nawet w kwestii, która z racji prywatnego charakteru takim rozważaniom się nie poddaje? Nie rozumiem dla przykładu dlaczego mężczyźni uwielbiający stymulację tego miejsca, którego nie powinno się w naszej kulturze stymulować, nie mają z tym problemu – w sensie, że nie szukają kolegów, którzy myślą (i robią!) tak samo.
Spell, ja tam bym nie miał nic przeciw rozszerzaniu. Jestem heteroseksualistą o skłonnościach sadystycznych zaspakajanych z chętnymi kobietami hetero i biseksualnymi. Żyję w związku poliamorycznym, tzn. z mojej str. potencjalnie poliamorycznym, moja partnerka posiada drugiego partnera. Zboczeńcem zostałem nazwany tylko raz, gdy przyznałem się, że jestem wegetarianinem (obecnie od lat już weganinem). Znaczenie ma to niewielkie, ale niekiedy bywa ciekawe lub zabawne, a pisanie o tym świadczy co najwyżej, że nie uważa się tego za rzecz wstydliwą.
A jeśli chodzi o popieranie czyichś praw, to wydaje mi się, że deklaracja taka oznacza jedynie stwierdzenie, że niektórzy są dyskryminowani, choć nie ma ku temu podstaw.
„A jeśli chodzi o popieranie czyichś praw, to wydaje mi się, że deklaracja taka oznacza jedynie stwierdzenie, że niektórzy są dyskryminowani, choć nie ma ku temu podstaw.” Pisze Sol.
Dyskryminowanie wyróżniających się jednostek człowiek odziedziczył jeszcze po dalekich przodkach. W zasadzie każdy może być z takiego czy innego powodu dyskryminowany (ubiór, tusza, fryzura, ozdoby ciała, nieporadność, ton głosu, wzrost, zainteresowania – tzw. hobby).
Kultura ograniczyła zarówno wachlarz środków służących gnębieniu jednostek „innych”, ale też wpierniczyła się z butami w naturalne zachowania człowieka. Weźmy dla przykładu te małżeństwa. Dlaczego państwo zechciało regulować to z kim i na jakich zasadach ktoś się z kimś wiąże?
Wracając do środowisk LGBT… Wie Pan, Panie Sol co ja uważam w tym temacie za najbardziej bulwersujące?
Aby to uwypuklić zastosuję parabolę:
Ląduje na bezludnej wyspie grupa ludzi. Powiedzmy… z jakiegoś rozbitego Boeinga. Na samych kokosach ciężko przeżyć, więc grupa postanawia kogoś zarżnąć i poporcjować. Kiedy aktu już dokonano i przyszła pora odbioru ochłapów, jeden mężczyzna wstaje i krzyczy:
– To niesprawiedliwe!
„Cóż jest niesprawiedliwe”, patrzą na niego pytająco.
– Kobiety dostają mniejsze porcje!
– Brawo! – Krzyczą rozbitkowie. – Nawet w takiej sytuacji potrafi walczyć o równouprawnienie.
I godzą się wspólnie na równe podzielenie zamordowanego, o nim samym zapominając w walce o równe prawa.
Jak już wspomniałem wyżej – każdy praktycznie podlega dyskryminacji z takich czy innych powodów. Taka ludzka natura. Jeśli ktoś gdzieś postanowi z jakiegoś tematu zrobić kategorię, to ludzie będą dzieleni wedle tej kategorii. Tzw. walka o prawa LGBT to tylko próba dodania jakichś obwarowań do i tak wadliwego systemu. Za to wszystkie nierówności da radę zrównać z ziemią w sposób prosty i bezkosztowy – wywalając małżeństwo w ogóle.
- AutorWpis
- You must be logged in to reply to this topic.