Ciągle zderzam się z opinią jakoby muzyki brytyjskiej w XVIII wieku właściwie nie było. Jakby pomiędzy śmiercią Purcella (1695), oczywiście mówię tu o Henrym bo jego brata Daniela nikt nie pamięta, i przybyciem Haendla (1713), a potem między śmiercią Haendla (1759) a … Elgarem (II połowa XIX wieku) nic tam nie było. Ten bombastyczny nonsens wynika moim zdaniem z tego, że znawcy muzyki baroku i klasycyzmu też mają często ograniczone spectrum, a w tymże spectrum miejsce jest tylko dla Włochów, Francuzów i Niemców, z ogromną szkodą dla wiedzy ogólnej o muzyce. Oczywiście obcych twórców w Brytanii było mnóstwo: Pepusch, Hendel, Geminiani, Karl Abel, Willem De Fesch, Jean-Claude Gillier , Johann Christoph Schmidt, Gottfried Finger, Jacques (James) Paisible, Johann Christian Bach, ale i rodzimych historia nie poskąpiła. Przypomnę, że to nie Haendel ale jego brytyjski do szpiku kości konkurent Thomas Augustine Arne (1710-1778) – kompozytor znakomity wymyślił drugi nieformalny hymn brytyjski:
Jako katolik, Arne miał niektóre drogi do kariery muzycznej zamknięte. Jego pierwszą muzyczną ucieczką od obowiązków prawniczych było uczenie śpiewu swej siostry Susanny Marii Arne i brata Richarda Arne. Cała trójka uczestniczyła w wykonaniu dzieła Händla Acis and Galatea w Haymarket Theatre w kwietniu 1732 roku. W 1740 roku wystawiono jego drugą maskę The Judgement of Paris (Sąd Parysa). Muzyka z finałowego chóru niestety zaginęła. Była ona wykonana na uroczystości organizowanej przez księcia Walii z okazji ślubu jego córki księżniczki Augusty i 25-lecia sukcesji hanowerskiej w Wielkiej Brytanii. Dla tej samej uroczystości Arne skomponował druga maskę Alfred, zawierającą słynny chorał Rule, Britannia!, odtąd nieformalny drugi hymn brytyjski, a także przepiękną arię: Arise sweet Messenger of the Morn. Pod koniec roku 1740 rozpoczął adaptowanie dzieł Shakespeare,a: As You like it (Jak wam się podoba), Twelfth Night (1741), The Merchant of Venice (Kupiec wenecki) (1742), The Tempest (Burza) (1746) i Love Labour's Lost (1747). W 1742 roku Arne odwiedził wraz z żoną Dublin. Podczas sezonu muzycznego w tym mieście wystawił wiele dzieł Händla i własnych, w tym oratorium The Death of Abel (Śmierć Abla) z 1744 roku. W 1745 roku Arne przedstawił własną wersję orkiestracji hymnu brytyjskiego God Save the Queen w Drury Lane Theatre. Następne udane dzieło Colin & Phobe uczyniło go najpopularniejszym kompozytorem w Londynie na 20 lat:
Brytania ma własną tradycję znakomitych organistów od Thomasa Tallisa i Johna Adsona począwszy. Obok muzyki elżbietańskiej (Byrd, Dowland etc.), która akurat jest doceniana jest to drugi pień muzyki brytyjskiej zupełnie nie dostrzegany. W XVIII wieku najlepszym organistą brytyjskim; prawdziwym brytyjskim Bachem był przyjaciel Haendla John Stanley (1712-1786). Stanley był niemal zupełnie ślepy odkąd skończył dwa lata, ale nie przeszkodziło mu to w komponowaniu:
Stanley był też autorem oratoriów: "Jepthah" (1757), "The Fall of Egypt" (1774) i wspaniałych koncertów organowych (Six concertos for organ – 1775) mogących śmiało konkurować pod względem poziomu z utworami Bacha, Vivaldiego i Haendla. Podobnie jak Johann Sebastian, brytyjski Bach – Stanley dochował do końca wierności kontrapunktowi i czystemu barokowi, trzymając się z dala od stylu gallant. Kolejną brytyjską sepcjalnością była muzyka okazjonalna na trąbki. Tu słynny utwór Jeremiah Clarke’a (1674-1707), i nieco mniej znany Capela Bonda (1730-1790). Bond urodził się w Gloucester. Ochrzczono go 14 grudnia 1730 roku. W 1749 roku wyruszył do Coventry by zostać tam organistą:
Po Clarke’u organy Kaplicy Królewskiej przejął równie utalentowany William Croft (1678-1727). Clarke był także ekspertem w muzyce klawesynowej. Powiedzieć, że te utwory są „dobre” to za mało. Brzmią trochę jak Bach a trochę jak Purcell. Posłuchajcie: http://www.youtube.com/watch?v=TR71Tm2U4vM John Blow (1649-1708) to w zasadzie jeszcze czasy Henry Purcella (1659-1695). Blow wytyczył szlaki rozwoju brytyjskiej muzyki scenicznej, zwykle to Purcell wzorował się na nim, a nie odwrotnie, i organowej. To, że świat nie pamięta o nim, a o Purcellu tak jest dość smutne, a więc przypominam:
Świetnym organistą był też John Reading (ur. ok. 1685/1686, zm. 1764). Kontynuowana była też tradycja szkockich lutnistów w twórczości Johna Abella (1652-1724), który przez jakiś czas tworzył w Hesji, a więc i brytyjscy kompozytorzy najmowali się w innych krajach. Podobnie William Babell (1690-1723) podróżował po Europie jako klawesynista i kompozytor. Także skrzypek i kompozytor William Corbett (1680-1748) w latach 1715-1726 mieszkał i pracował we Włoszech. John Francis Wade (1711-1786) był zbiegłym do Francji jakobitą. Tradycje masque – brytyjskiego odpowiednika opery kontynuował John Allnott i Thomas Deane (zm. 1732), John Lenton (1657-1719) i przede wszystkim John Eccles (1668-1735):
Pieśni i ballady komponował John Barrett (1674-1735). James Gibbes (1698-1788) komponował na skrzypce i organy. Także metodysta Charles Wesley (1709-1788) to znakomity kompozytor. Charles Avison (1709-1770) w lipcu 1738 roku został dyrektorem muzycznym Newcastle Musical Society. Współpracował z Johnem Garthem i działał aktywnie w lokalnych teatrach. Nauczył się komponować concerti grossi m.in. od Geminianiego. Moim zdaniem są one jeszcze bardziej wzruszające niż dzieła Włocha, ale sami osądźcie: http://www.youtube.com/watch?v=K24XKpiJOcs Concerti grossi uprawiał też John Hebden (1712–1765). Wcześniej od Geminianiego uczył się także Michael Christian Festing (1705-1752). Od Haendla z kolej komponować uczył się – choć nie bezpośrednio – wspaniały William Boyce (1711-1779). Boyce wprowadził sinfonia do gatunków uprawianych na wyspach. Jego dzieła naprawdę dają „czadu”:
Kultura muzyczna osiemnastowiecznej Brytanii była najwyższa na świecie. Istniały towarzystwa muzyki dawnej z St. Martin-in-the-Fields na czele, czasopisma muzyczne, setki instytucji promujących muzykę. Życie muzyczne przypominało bardziej dzisiejsze niż czas dworów i kościołów. Większość tańczonej dziś na barokowych imprezach muzyki tanecznej to brytyjskie coutry dances. Brytania dominuje więc także w muzyce rozrywkowej epoki. Tu m.in. wasz autor w akcji:
Nieprawda więc, że Brytania nie miała własnych Haendlów. Poza Arne’m i Boyce’m był nim sąsiad przy Brook Street w dzielnicy Mayfair, i przyjaciel Haendla Maurice Green (1696-1755):
Podobnie bezsensowne są opinie jakoby Wielka Brytania nie miała własnych Haydnów czy Mozartów. Byli nimi choćby Hook, Hayes, Erskine i Reinagle. Oto brytyjski Haydn Thomas Erskine:
Thomas Alexander Erskine, hrabia Kelly (1732-1781) to moim zdaniem nierozpoznany czołowy kompozytor wczesnego klasycyzmu:
Inny brytyjski Haydn to Philip Haeys (1738-1797):
Był także brytyjski Mozart – James Hook (1746-1827). Pieśń „The Lass of Richmond Hill” był najpopularniejszym utworem XVIII wieku, nie tylko w Wielkiej Brytanii. Doczekała się setek różnych wersji; chóralnych, tanecznych, swingowych, dziś jest uważana powszechnie za melodię ludową.
Są jeszcze tacy twórcy jak Alexander Reinagle (1756-1809), którzy pomagali Jankesom tworzyć zręby muzyki amerykańskiej, ale o tym już pisałem tutaj: http://racjonalista.tv/muzyka-brytyjskiej-ameryki-i-usa-w-xviii-wieku/ Mam nadzieję, że teraz już nikt nie powie, że między Purcellem i Haendlem a Elgarem nic się w muzyce brytyjskiej nie działo… Enjoy!
Rule Britania rządzi.
zobacz też: http://racjonalista.tv/muzyka-brytyjskiej-ameryki-i-usa-w-xviii-wieku