O Gwatemali nie wiedziałem właściwie nic, więc postanowiłem to zmienić, bo byłem ciekaw z kim graniczy Meksyk, i dlaczego graniczy a nie wchłania… Właściwie jest to republika bananowo-kawowo-trzcinocukrowa (100 tys km2), wciśnięta pod „stopę” Meksyku. Bogata lub biedna jak Chiny (w zależności od liczenia – z uwzględnieniem siły nabywczej tzn. PPP wyższe, bez – niższe – 3-5 tys na łebka każdego z 16 mln mieszkańców). 60% mieszkańców to Latynosi, 40 % Majowie (można tu podziwiać ich piramidy i mury). 48% katolicy, 36% protestanci, głównie radykalni ewangelikałowie, 11% niesprecyzowani chrześcijanie (pewnie Majowie..) są to dane z 2012 roku (w 2011 roku katolików było jeszcze 55%, protestantów 25%, a niesprecyzowanych 15%, więc widzimy tu inwazję ewangelikalną jak w Brazylii), bezwyznaniowców jest ok. 4%. 40 % mieszkańców to dzieci poniżej 14 lat, a więc będzie coraz ludniej. Kraj bez znaczenia politycznego, ale z jednym literackim noblistą – Miguelem Asturiasem (1967) i jednym pokojowym (Rigoberta Menchú). Stolica (1,1 mln mieszkańców) zwie się tak jak kraj. Od ponad stu lat przybywają tam polityczni uciekinierzy z Europy i krajów sąsiednich zwłaszcza Salwadoru.
W XVI, XVII i XVIII wieku byli Hiszpanami najeżdżanymi od czasu do czasu przez angielskich piratów. Potem rytm historii wyznaczają – wywalczona w 1821 roku niepodległość i zimna wojna. Niedługo po 1821 roku przyszedł nowy okupant – Meksyk. W 1823 ogłoszono niepodległość Federacji Ameryki Środkowej i od Hiszpanii i od Meksyku.
Każde jednoczenie regionu z zasady odbywało się jakby przeciwko Meksykowi. Między 1823 a 1840 rokiem istniała Federacja Ameryki Środkowej (dzisiejsze terytorium Gwatemali, Hondurasu, Kostaryki, Nikaragui, Salwadoru, co w 1823 roku dawało ponad 400.000 km2 z 1,5 miliona ludźmi) bez stolicy, armii i skarbu. Idee liberalne reprezentowane przez twórców państwa jak prezydent Federacji w latach 1830-1839 słynny liberał Francisco Morazán, czytelnik Montesquieu i Rousseau, adwokat sprawy wolności słowa i rozdziału religii od państwa (zlikwidował zakony i konfiskował dobra kościelne, musiał wygnać arcybiskupa Ramona Casausa za spiskowanie przeciw państwu, a w 1832 interweniował w konflikcie wewnątrzsalwadorskim, w 1837 roku Kościół wykorzystał epidemię cholery do podburzenia Indian, kłamiąc im jakoby rząd Morazana i Mariano Galveza specjalnie zatruł studnie by wymarli. Rząd zareagował nieco za ostro zwalczając bunty i państwo zaczęło niknąć), napotykały na sprzeciw konserwatystów popieranych przez kler oraz wielkich posiadaczy ziemskich. Konserwatywny Honduras odłączył się jako pierwszy (1838). Formalne rozwiązanie federacji nastąpiło w lutym 1841, kiedy Salwador został ogłoszony niepodległym państwem.
W roku 1839 proklamowano Republikę Gwatemali, tymczasowym prezydentem został liberał Carlos Salazar Castro. Federację próbowano przywrócić kilka razy w XIX wieku. Zawsze starali się o to liberałowie z państw zainteresowanych. Niestety nie udało się. Dziś Federacja byłaby być może potężnym państwem, niestety XX wiek i ciągłę przewroty wojskowe zaprzepaściły tą okazją. Widać wyraźnie na przykładzie Gwatemali pozytywny wpływ liberalizmu i negatywny prawicowych, klerykalnych i lewicowych kolektywizmów, odnoszących się do emocji i fobii, zamiast do rozumu.
W 1840 roku zwycięski konserwatywny polityk gwatemalski Rafael Carrera wspierany przez Kościół i śpiewających „Salve Regina” ogłupiałych katopropagandą Indian (Salazar i Morazan pokonani – ich salwadorska armia była zbyt słaba na odbicie Gwatemali – wyjechali na Kostarykę) dostał wsparcie króla Belgów Leopolda i Compagnie belge de colonisation, która zastąpiła kompanię brytyjską (British Eastern Coast of Central America Commercial and Agricultural Company), we wspieraniu unowoczesniania regionu. Belgowie wspierali Carrerę aż do połowy XIX wieku, w nadzei na zdominowanie handlu z Gwatemalą, lecz nie wyparli Brytyjczyków. W połowie XIX wieku niemieccy osadnicy przybyli uprawiać kawę w Alta Verapaz i Quetzaltenango.
https://en.wikipedia.org/wiki/German_Guatemalan
W latach 1844-1865 Carrera sprawował władzę dyktatorską. W 1854 roku przywrócił on relacje z Rzymem (konkordat). Brytyjczycy wycięli za jego czasów z Gwatemali Honduras Brytyjski (Belize). W 1871 roku władzę przejął liberał Justo Rufino Barrios, który sekularyzował dobra KrK, zreformował edukację i pobudował kolej. Barrios wojował z Hondurasem, wspierającym kosnerwatystów w Gwatemali. Starał się także Barrios o prezywrócenie unii centralnej Ameryki, ale pokżyżował te plany meksykański dyktator Porfirio Diaz. Po śmierci Barriosa (1885) krajem zainteresowały się USA. Złota era gwatemalskich liberałów i stałego postępu gospodarczego trwała do 1898 roku.
Dyktator Estarada Cabrera rządzący w latach 1898-1920 współpracował z United Fruit Company i zwalczał związki zawodowe. W 1931 roku gen. Jorge Ubico adept frankizmu, wprowadza totalitaryzm i rasizm antyindiański, w 1935 wprowadził przymus pracy dla Indian. Mimo sympatii faszystowskich, wypowiada wojnę III Rzeszy.
W październiku 1944 roku ma miejsce lewicowy zamach stanu, a potem pierwsze wolne demokratyczne wybory, które wygrywa chrześcijański socjalista Bermeelo, wzorujący się na New Deal Roosevelta. Nawiązał jednak kontakty z ZSRR, więc w 1954 CIA poparła zamach stanu przeciwko rządowi jego następcy – Arbenza. Puczysta Castillo Armas zwalczał wszelkich działaczy lewicowych. Potem USA wsparła Ydígorasa Fuentesa (objął prezydenturę na skutek sfałszowanych wyborów prezydenckich z 1958 roku). Od 1960 roku lewicowcy organizowali guerillę przeciw Fuentesowi. Jeszcze gorsze były rządy Arana Osario, które pochłonęły 20 tysięcy ofiar. Kolejne junty prawicowe monopolizowały politykę. Represje junty na chwilę osłabły na skutek trzęsienia ziemi z 1976 roku która ułatwiła mobilizację ludności. Mimo zwiększenia pomocy dla kolejnego dyktatora – nazwiskiem Montt, przez Reagana, w 1983 roku zjednoczone (głównie lewicowe) wojska partyzanckie obaliły go. W 1983 roku prezydentem zostały Victories, który pod naciskiem międzynarodowym zapowiedział powrót do cywilnych rządów. W 1984 odbyły się wybory a w 1986 przyjęto nową konstytucję. Warto tu zauważyć, że wyciszenie wojny domowej (lata 90. to seria nieudanych negocjacji z partyzantami) następuje wraz z wygaszaniem zimnej wojny.
W 1991 roku do władzy doszedł Jorge Serrano Elias, który wreszcie ustalił granicę z Belize. W 1993 roku Elías spróbował puczu, za co go usunięto. Kolejny prezydent Arzú w 1996 roku zawarł traktat pokojowy (wojna zabiiła 200 tys ludzi) z armią partyzancką, która w 1998 przeistacza się w legalną partię. W 1999 roku Bill Clinton przeprosił za wspieranie junt przez USA. W tym samym 1999 roku wybory wygrał populista eks-dyktator Montte, ale jego prezydent Portillo starał się ograniczyć wpływy wojska (w 2002 roku zredukował armię o 20% i ukarał zbrodnie junty obiecując rekompensaty). Niestety w 2004 roku prezydentowi udowodniono korupcję (uciekł do Meksyku, ekstradycja 4 lata potem). Kolejny prezydent Perdomo dokonał dalszej redukcji armii i wypłacił odszkodowania ofiarom junty. Od 2011 roku, odkąd krajem rządzi Otto Perez Molina z Partii Patriotycznej, Gwatemala notuje bezprecedensoway wzrost gospodarczy. W 2012 roku rozpoczął się proces Montte’a za zbrodnie wojenne. Między 0,5 a 1,5 mln Gwatemalczyków żyje w USA.
Gwatemala ma dostęp do morza (400 km), stosuję karę śmierci (zastrzyk), nie ma bojowego lotnictwa, i tylko 15-20 tys wojska, więc nie wiem kto ich będzie bronić gdyby coś się stało… W 2010 roku wybuchły dwa wulkany (Fuego i Pacaya). Dodatkowo mieszkańcom dają do wiwatu huragany i trzęsienia ziemii (to w 1976 roku zabiło 25 tys osób). Gwatemala ma najgorszy system opieki zdrowotnej (tylo 16 tys lekarzy na 16 mln mieszkańców, gdy WHO zaleca dwa razy tyle) i największy analfabetyzm (ok. 15%) w Latynoameryce.
Oto co autorka bloga pordóżniczego Anita Demianowicz mówi o Gwatemali:
„…Gwatemala jest niemal trzy razy mniejszy niż Polska. Znacznie jednak bardziej zróżnicowana. Z jednej strony można prażyć się na piaskach nad Pacyfikiem, z drugiej zaś nurzać się w ciepłym Morzu Karaibskim. Na północy kraju, na nizinie Peten można przemierzać tropikalną dżunglę, a w środkowej części zdobywać szczyty gór i wulkanów. Zróżnicowanie dotyczy też temperatur. W Tikal, które znajduje się w części północnej, temperatury są znacznie wyższe, nawet naszą zimą. W grudniu musiałam opędzać się od komarów i obficie pryskać przeciwkomarowymi sprayami, podczas gdy w Quetzaltenango, drugim co do wielkości mieście w Gwatemali, położonym na południowym wschodzie kraju, na wysokości 2350 m n. p.m. byłam zmuszona do kupienia rękawiczek i czapki, by jakoś przetrwać bardzo chłodne ranki i noce… Quetzaltenago – drugie, co wielkości miasto Gwatemali, położone w Kordylierach, znacznie chłodniejsze klimatycznie niż Peten czy nawet oddalona o zaledwie trzy godziny jazdy Antigua. W Xeli, jak zdrobniale nazywają ją Gwatemalczycy, dużo bardziej czuć prawdziwego gwatemalskiego ducha niż w turystycznej Antigua. Na ulicach częściej spotyka się mieszkańców niż turystów. Nie ma tu wprawdzie tylu atrakcji, przygotowywanych specjalnie dla turystów, ale nie można się tu też nudzić. Samo miasto jest spore i bardzo ładne, a okolice pełne są wulkanów tylko czekających na zdobycie. Nie brakuje mniejszych miasteczek z równie barwnymi i interesującymi targami, jak np. tymi w Momostenango, San Francico El Alto czy Almolonga, które mi znacznie bardziej przypadły do gustu niż popularne Chichicastenango – to piękne kolonialne miasteczko, z wybrukowanymi uliczkami, które niejednemu spacerowiczowi przysparzają obolałych i opuchniętych kostek, lubiących wykręcać się na nieposkromionych kocich łbach. Antigua była dawną stolicą Gwatemali. Dziś używa się głównie skróconej nazwy – Antigua, opuszczając drugi człon „Gwatemala”. Pełna nazwa to bowiem Antigua Guatemala, czyli stara Gwatemala. Po licznych trzęsieniach ziemi w 1773 roku, zarządzono przenosiny stolicy. Postanowiono, że miasto stołeczne powinno znajdować się w nieco bardziej bezpiecznym miejscu, zamiast w otoczeniu trzech groźnych wulkanów: Acatenango, Agua i aktywnego po dziś dzień wulkanu Fuego. Antigua jest miastem dość zniszczonym, ale pięknym. Wiele w nim starych zrujnowanych kościołów i klasztorów, których nie zdołano odbudować po trzęsieniach. Nadają jednak one miastu niepowtarzalnego klimatu. W Antigua można czuć się naprawdę bezpiecznie. Niemal na każdym rogu, obok sprzedawców lodów, słodyczy i owoców oraz przedstawicieli dziesiątek agencji turystycznych, namawiających do wykupienia wycieczki, stoją uzbrojeni po zęby policjanci. Miasto żyje w dzień i w nocy. Ulicami przelewa się tłum turystów. Miejscowych jest znacznie mniej. Ponoć blisko 80% mieszkańców miasta stanowią obcokrajowcy, którzy właśnie tutaj znaleźli swoje miejsce na ziemi. Antigua znajduje się u końca mojej listy, bo choć jest piękna, to dla mnie aż za bardzo pełna turystów. Ale co kto lubi… Livingstone – miasteczko tętniące muzyką. Zupełnie inne niż wszystkie, które można zobaczyć w Gwatemali. Turystów przyciąga tu Morze Karaibskie i piękne plaże. W Livingstone żyją bowiem ludzie Garifuna. Garifunas to potomkowie Karaibów, dawnych Indian Arawaków i Afrykańczyków. Zamieszkują oni przede wszystkim wybrzeże Morza Karaibskiego w Gwatemali, Hondurasie, Nikaragui i Belize. Wsłuchiwanie się w dźwięk ich specyficznego języka, charakterystycznej muzyki, kosztowanie specjalności garifuńskiej kuchni i podziwianie ich tradycyjnego tańca to powody, dla których w Livingstone nigdy nie brakuje przyjezdnych…”
Czasem niestety czasem jakichś turystów obrabują bandyci: http://podroze.onet.pl/gwatemala
To nie jest uwaga do autorki akurat tego bloga, tylko uwaga ogólna: tzw. podróżnicy w ogromnej większości prezentują poglądy na kraje nieeuropejskie rodem z XVII-XVIII wieku. Wszędzie jest fajnie, jest dobre jedzenie, ludzie są mili a im dalej od bieżącej wody i amerykańskich barów – tym milsi. A ponieważ są mili, to znaczy że szczęśliwi, czyli pewnie lepiej mieszkać w takiej Gwatemali niż Szwecji.
„48% katolicy, 36% protestanci” Wow, sądziłem, że proporcje są tam podobne jak w Polsce. Chyba powoli trzeba się będzie pozbyć przeświadczenia, że tam gdzie mówią po hiszpańsku\portugalsku zdecydowanie dominuje katolicyzm.
Protestantyzm jest w natarciu. Katoliccy księża są egoistyczni i leniwi więc przegrywają
Jeszcze pokolenie temu katolicy stanowili po 90+ mieszkańców wszystkich krajów Ameryki Łacińskiej. A teraz protestanci stanowią: w Portoryko – 46%, Hondurasie – 41%, Salwadorze – 34%, Nikaragui – 27%, Panamie – 24%, Brazylii – 22%, Kostaryce – 20%, Boliwii – 16%, Chile – 15%, Kolumbii, Peru i Ekwadorze – 13%, Kubie i Urugwaju – 11%, Meksyku – 10%. Z drugiej stron w Korei Południowej jest już więcej chrześcijan niż buddystów. Europa na tym tle wygląda strasznie nudno.
Pokolenie temu też Europa była jednoznacznie chrześcijańska a teraz jest chrześcijańsko-laicka z dodatkiem islamu, tak więc chyba pod tym względem aż tak nudno nie jest.
Pokolenie temu byla chrześcijańsko-sceptyczna
w sumie tak.
ale poszła nieco dalej w kierunku sceptycyzmu.