Nareszcie Złoty Wiek!

 

 

Hiszpański Złoty Wiek, czyli Siglo de Oro, to jeden z najmocniejszych momentów kultury europejskiej. We wszystkich dziedzinach sztuki przyniósł on arcydzieła, niekiedy zupełnie przełomowe, takie jak choćby twórczość Cervantesa, którego śmiało można nazwać ojcem nowożytnej prozy i którego Don Kichote do dziś, moim zdaniem, nie ma sobie równych wśród powieści (a współcześnie najlepsze powieści pisze się, możliwe że… w Indiach).

 

 

Cantoria / fot. Watershed Photography

 

W muzyce tego okresu też było bardzo dobrze i właśnie z takim repertuarem zetknęliśmy się na trzecim dniu Akademii Latynoamerykańskiej NFM 4 marca 2019 roku. Wykonawcami był młodziutki jeszcze zespół Cantoría, wspierany przez programy młodzieżowe takie jak Emerging European Ensembles. Usłyszeliśmy głównie muzykę renesansową i parę dzieł wczesnobarokowych. Wśród form muzycznie uniwersalnych były też „sałatki”, czyli Ensaladas, forma specyficznie hiszpańska, swego rodzaju komedia madrygałowa złożona z różnych muzycznych wątków, często nawiązujących do muzyki tanecznej i przeplatana poważniejszymi tonami. Mistrzem tego gatunku był Mateo Flecha el Viejo (1481–1553), Aragończyk, zatem po katalońsku pisał się  Mateu Fletxa. Sałatki Flechy skierowały zresztą swego czasu moją uwagę na zespół Jordi Savalla, była to jedna z ich pierwszych płyt jakie słyszałem, wydana jeszcze przez francuskie Auvidis. Te żartobliwe historie wieńczone elementem cudownym i dewocyjnym, mają swój nieodparty urok. Zespół Cantoria wykonywał je również doskonale, bardzo teatralnie, z ogromnym wyczuciem i maestrią eklektycznej i momentami wyrafinowanej frazy.

 

Obok tych żywych i wielobarwnych scen baśniowo – rodzajowych zespół młodych Hiszpanów wykonał także wspaniałe, przebojowe wręcz utwory wielogłosowe z Cancionero de Uppsala (Wenecja, 1556) i w mniejszej ilości, z innych, współczesnych mu kodeksów. Muzyka zawarta w Kancjonale z Uppsali łączy w sobie doskonałość wielogłosowej renesansowej harmonii z nieodpartą urodą ludowej, hiszpańskiej melodyki, Archetypiczne wręcz melodie niosą nas w daleką podróż, odkrywają świat niestrudzonych odkrywców, podróżników, śmiałków rzucających wyzwanie losowi. Nie ma w tej muzyce ciemnej strony Siglo de Oro, czyli inkwizycji, powolnego upadku gospodarki, szaleństwa niektórych konkwistadorów. Tak samo w literaturze dominuje tu śmiałość wyobraźni i ciepły humanizm.

 

 

Zespół Cantoría zachwycił mnie precyzją w ukazywaniu kunsztownej momentami wielogłosowości, teatralną energią w wyrażaniu zawierających zwykle jakąś narrację utworów. Mam też pewne zastrzeżenia. O ile śpiewając pełnymi głosami śpiewacy osiągali piękną barwę, o tyle częste piana, śpiewanie prawie że półszeptem, odsłaniały niekiedy chwiejność głosów w średnicy. Pokazuje to „work in progres”. Cantoria nie musiałaby aż tak różnicować dynamicznie swoich wykonań i nie natrafiałaby wtedy na pewne niedogodności, ale jak było słychać, muzycy podążali ambitniejszą, trudniejszą drogą, co – przy wielu atutach ich wykonawstwa, jest chyba słuszną decyzją. Jednakże w pianach muszą jeszcze zdobyć trochę wokalnego doświadczenia. To samo dotyczy instrumentalistów – lutnisty i organisty (grał oczywiście na pozytywie). Ciekawe interpretacje psuło niekiedy uderzanie zbyt szmerowe i głuche w struny lutni i nie zawsze dobre rozplanowane frazy w organowych pasażach, skąd brały się przerwy w przebiegu agogicznym nie mające dobrego uzasadnienia w samej muzyce. Ale te objawiające się tylko momentami niedoskonałości śpiewaków i instrumentalistów były jedynie rysami na tle bardzo dobrych i stylowych wykonań. Wynika z tego, że za kilka lat będzie już zupełnie doskonale. Wykonawcy muzyki Siglo de Oro zderzają się też z ostrą konkurencją, jaką stanowią częste płyty i koncerty Jordi Savalla, który zgromadził wokół tej muzyki legendarnych wręcz śpiewaków i instrumentalistów. A nie tylko Savall wśród sławnych wykonawców muzyki dawnej uległ czarowi muzyki czasów El Greco i Moralesa.

 

No dobrze. Napisałem słów kilka o Kastylii i Aragonii, a gdzie tu Ameryka Łacińska? Otóż koncert szedł śladami regionów w Hiszpanii, które szczególnie wydajnie produkowały kolonialistów Nowego Świata. Brali oni ze sobą muzykę, instrumenty i wrażliwość muzyczną. Aby tę tezę uzasadnić, na koncercie wykonane zostało kilka utworów w podobnej renesansowej stylistyce, co dzieła z Kancjonału z Uppsali, lecz śpiewanych w językach indiańskich, bo i takie były, głównie  dzięki aktywności misjonarzy.

 

Hiszpański muzyczny renesans jest wspaniały. Zawsze boleję nad tym, że wśród słuchaczy koncertów renesans cieszy się mniejszą popularnością niż wiele innych epok w muzyce. Tym razem sala była pełna, ale była to Sala Kameralna w NFM, jedna z mniejszych. Muzyka renesansu, dzięki prymatowi w niej wielogłosowości, tworzy swego rodzaju pełne i samowystarczalne utwory, prawdziwe wszechświaty do których można w nieskończoność wracać bez cienia znudzenia. Odrodzenie w muzyce urzeka konstrukcją, harmonią i proporcjami. Jego humanizm jest odczuwalny jak słońce na twarzy w ciepły dzień nad morzem. Czyżby nasze czasy znieczuliły większość z nas na piękno i dlatego wielu melomanów nie kwapi się na koncert z muzyką Palestriny czy Victorii? Nie umiem tego zrozumieć, zwłaszcza, że w swoim konstruktywizmie muzyka renesansu jest też na swój sposób bardzo nowoczesna. Mamy w NFM świetny chór, mam nadzieję, że jakimś cudem częściej będzie sięgał po muzykę XVI wieku, choć oczywiście mniejsze zainteresowanie słuchaczy stanowi tu pewną barierę. 

 

Na koniec przytoczę jeszcze skład zespołu Cantoria:

 

Inés Alonso – sopran
Samuel Tapia – kontratenor 
Jorge Losana – tenor, dyrygent
Valentín Miralles – bas

Pablo FitzGerald – vihuela, gitara barokowa
Joan Boronat – pozytyw organowy

 

O autorze wpisu:

Studiował historię sztuki. Jest poetą i muzykiem. Odbył dwie wielkie podróże do Indii, gdzie badał kulturę, również pod kątem ateizmu, oraz indyjską muzykę klasyczną. Te badania zaowocowały między innymi wykładami na Uniwersytecie Wrocławskim z historii klasycznej muzyki indyjskiej, a także licznymi publikacjami i wystąpieniami. . Jacek Tabisz współpracował z reżyserem Zbigniewem Rybczyńskim przy tworzeniu scenariusza jego nowego filmu. Od grudnia 2011 roku był prezesem Polskiego Stowarzyszenia Racjonalistów, wybranym na trzecią kadencję w latach 2016 - 2018 Jego liczne teksty dostępne są także na portalach Racjonalista.tv, natemat.pl, liberte.pl, Racjonalista.pl i Hanuman.pl. Organizator i uczestnik wielu festiwali i konferencji na tematy świeckości, kultury i sztuki. W 2014 laureat Kryształowego Świecznika publiczności, nagrody wicemarszałek sejmu, Wandy Nowickiej za działania na rzecz świeckiego państwa. W tym samym roku kandydował z list Europa+ Twój Ruch do parlamentu europejskiego. Na videoblogu na kanale YouTube, wzorem anglosaskim, prowadzi pogadanki na temat ateizmu. Twórcze połączenie nauki ze sztuką, promowanie racjonalnego zachwytu nad światem i istnieniem są głównymi celami jego działalności. Jacek Tabisz jest współtwórcą i redaktorem naczelnym Racjonalista.tv. Adres mailowy: jacek.tabisz@psr.org.pl

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

dziewięć + piętnaście =