Właśnie otrzymałem do rąk monografię wydaną przez Wydawnictwo Naukowe SILVA RERUM i przez Uniwersytet Medyczny w Białymstoku pod tytułem "Pacjent "INNY" wyzwaniem opieki medycznej" pod redakcją prof. dr.hab. E. Krajewskiej Kułak, dr.n. o zdrowiu Andrzeja Guzowskiego, mgr. teologii Grzegorza Bejdy i dr n. o zdrowiu Agnieszki Lankau. Zostałem poproszony o napisanie krótkiego rozdziału o pacjencie niewierzącym, co też uczyniłem i co przedstawiam naszym Czytelnikom, aby Was zachęcić do zapoznania się z całością dzieła, gdyż temat jest potrzebny i ciekawy.
Pacjent niewierzący, pacjent ateista
Polska jest krajem o silnych tradycjach katolickich. Te tradycje mają się obecnie w naszym kraju lepiej, niż w Irlandii, we Włoszech czy w Hiszpanii. Ma to związek z rolą, jaką Kościół odgrywał podczas okresu PRL. Stanowił on po części opozycję wobec władz komunistycznych i po odzyskaniu niepodległości przez nasz kraj wielu Polaków czuło wdzięczność wobec instytucji Kościoła. Zupełnie inaczej było na przykład w Hiszpanii, gdzie Kościół mógł się kojarzyć z frankizmem.
Z uwagi na taką a nie inną historię w latach dziewięćdziesiątych rządy RP nadały silną pozycję polskiemu Kościołowi, wspartą przez zapisy konkordatu. Część ateistów i osób niewierzących poczuła się w związku z tym dyskryminowaną mniejszością. Jednym z bardziej newralgicznych punktów tej dyskryminacji stały się szpitale i szerzej – służba zdrowia.
Oddział łódzki Polskiego Stowarzyszenia Racjonalistów, którego jestem prezesem już trzecią kadencję (niedawno odbyły się wybory) zainicjował akcję skupioną na tematyce kapelanów szpitalnych. Do naszego stowarzyszenia, zajmującego się między innymi obroną interesów osób niewierzących, od dłuższego już czasu napływały skargi dotyczące niesprawiedliwego traktowania osób niewierzących w szpitalach.
Skargi dotyczyły głośnych rytuałów religijnych odbywających się tuż przy łóżku unieruchomionego pacjenta – ateisty. Niewierzące kobiety zwracały też uwagę na naruszanie ich intymności przez wchodzenie księży do kobiecych sal szpitali.
Niektórzy pacjenci poruszali bardziej dramatyczne kwestie. Bali się na przykład, iż ksiądz skorzysta z ich mizernego stanu i nawróci ich na katolicyzm korzystając z osłabienia świadomości spowodowanego agonią. Innym problemem były rodziny – niewierzący pacjenci będący w bardzo złym stanie zgłaszali nam obawy dotyczące wpływu księdza na odwiedzającą ich rodzinę. Kwestią istotną w tym wypadku był rodzaj pochówku – świecki czy katolicki. Faktem jest, że często osobom, które za życia wyrażały mocną wolę pochówku świeckiego rodziny urządzają pochówek w rycie katolickim.
Nasze stowarzyszenie zainicjowało zatem akcję poświęconą kapelanom szpitalnym. Zauważyliśmy, że jest to trudny temat, gdyż pacjenci, zwłaszcza grupa będąca już w stanie niedalekiej już śmierci, mają bardzo niską siłę przebicia w świadomości społecznej. Choć problem nie jest mniejszy od religii w szkołach, to tematyką lekcji religii zajmują się dzieci i rodzice będący przeważnie w apogeum kondycji i aktywności psychofizycznej, czego oczywiście nie można powiedzieć o pacjentach – czy to unieruchomionych wypadkiem, czy to znajdujących się w stanie przedagonalnym.
W trakcie drążenia tego tematu przedstawiciele naszego stowarzyszenia wzięli udział w konferencjach poświęconych między innymi kapelanom w szpitalu. Dowiedzieliśmy się, że zgodnie z ustawami o służbie zdrowia, kapelan ma bardzo wysoką pozycję zawodową w szpitalu, gdyż należy do kategorii tzw. pracowników stałych, która to kategoria nie wlicza w wielu szpitalach części osób bezpośrednio związanych z leczeniem czy ratowaniem życia.
Podczas lobbowania na rzecz równiejszego traktowania pacjentów pojawiło się w naszym stowarzyszeniu kilka dróg naprawienia tej sytuacji. Każda z nich znalazła swój wyraz w mediach, czy to lokalnych, czy to krajowych.
Pierwsza z nich, którą nazwałbym radykalną, dotyczyła zabiegania o usunięcie kapelanów ze szpitala. Wzbudziła ona spore wątpliwości w naszych szeregach, gdyż większość naszych działaczy zdaje sobie sprawę, że wielu katolikom kapelan jest rzeczywiście potrzebny i pozbawianie ich jego obecności byłoby krzywdzeniem znaczącej części pacjentów.
Pojawiły się zatem inne propozycje rozwiązania tej sytuacji polegające na apelowaniu o oddzielenie kapelanów i korzystających z ich usług pacjentów od osób nie pragnących takich ingerencji. Okazało się, że część kapelanów na szczęście sama z siebie dba o takie oddzielenie. Pozostał jeszcze problem finansowania – nasze stowarzyszenie zauważa, że finansowanie kapelana z budżetu szpitali państwowych jest niesprawiedliwe wobec niewierzących i wyznawców innych niż katolicyzm religii. Osoby duchowne, wspierające wierzących pacjentów, powinny być raczej finansowane przez dedykowane im związki wyznaniowe, a nie z pieniędzy państwa przeznaczonych na ochronę zdrowia.
Trzeci pomysł na poprawienie napięcia na linii niewierzący pacjenci – kapelani miał charakter najbardziej zgodny z duchem polskiej konstytucji. Chodziło w nim o to, aby obok kapelanów dla katolików osobom niewierzącym zapewnić również opłacanych przez szpital doradców – pocieszycieli wyrażających wartości świeckie nie zaś religijne. Najlepsi w tej roli byliby psychologowie, zaangażowani jednakże światopoglądowo w stronę świeckości.
Tyle o kapelanach, natomiast warto poruszyć na chwilę temat psychologów. Otóż poradnie psychologiczne są kolejnym ośrodkiem dyskryminacji osób niewierzących. Zbyt często zdarza się, że psycholog doradza swojemu pacjentowi modlitwę lub powołuje się na wartości religijne podczas terapii. Często wynika to z doświadczenia samego lekarza, który bardzo rzadko ma pacjentów – ateistów. Istotne są też osobiste przekonania światopoglądowe danego psychologa. Obok jednak nieporozumień zdarzają się też przypadki aktywnej walki o swoje na polu światopoglądowym. Niewierzący pacjenci psychologów mają czasem wrażenie mniej lub bardziej delikatnego „nawracania” podczas terapii, zdarzają się też sytuacje, w których zamiast lekarstw otrzymują zachętę do modlitwy, która zdaniem niektórych psychologów ma moc terapeutyczną. Zapewne tak – ale tylko, gdy zaleca się ją osobom wierzącym…
Terapia oparta na modlitwie, na budowaniu (para)religijnej wiary jest też stosunkowo częsta w trakcie leczenia osób uzależnionych od alkoholu lub narkotyków. Ze strony takich organizacji jak nasza istotne jest kładzenie nacisku na inne rodzaje terapii odwykowej.
Kolejnym miejscem dyskryminacji niewierzącego pacjenta są oczywiście apteki, jak i sam proces zapisywania lekarstw. Kobiety często skarżą się na problemy dotyczące przypisywania pigułek antykoncepcyjnych, znane są też przypadki aptek odmawiających sprzedaży środków antykoncepcyjnych. Apteki są też miejscem, gdzie niewierzący pacjent może zetknąć się z wyjątkowo spektakularnymi symbolami religijnymi. Wielkie krucyfiksy i święte obrazki w niektórych aptekach (ale też szpitalach) wzmacniają poczucie wyobcowania i beznadziei niektórych niewierzących chorych i pacjentów. A przecież już sama choroba wymagająca hospitalizacji czy długiego zwolnienia buduje stres związany z wyrwaniem z codziennego życia i alienacją.
Innym aktem wymierzonym w niewierzącego pacjenta jest tzw. klauzula sumienia, której ikoną stał się prof. Chazan i jego walka z koniecznością informowania o możliwości przeprowadzenia aborcji. Mój rozdział piszę 2 marca 2016 roku i póki co obowiązuje ustawa dopuszczająca możliwość aborcji w ściśle określonych przypadkach. Odmawiane aborcji osobom uprawnionym do tego zabiegu jest swego rodzaju przemocą, zwłaszcza, gdy nie są one informowane o możliwości zrobienia tego w innym miejscu, do czego pierwotnie zobowiązywały ustalenia prawne.
Jak więc widać, pól na których pacjent niewierzący może czuć się dyskryminowanym „innym” jest całkiem sporo. Znalezienie złotego środka jest oczywiście trudne i wymaga dobrej woli po obydwu stronach. Przykładowo nadmiar symboli religijnych w szpitalach, przychodniach i aptekach, który wzmacnia poczucie alienacji i wyobcowania u pacjentów niewierzących służy oczywiście pacjentom – katolikom. Różne organizacje zajmujące się między innymi obroną praw niewierzących, w tym nasze Polskie Stowarzyszenie Racjonalistów, stoją w tej tematyce przed wyzwaniem – czy twardo lobbować widząc tylko interes „naszej” strony, czy dyskutować i zachęcać wierzących i niewierzących lekarzy oraz pacjentów do kompromisów i wzajemnego zrozumienia. Nas nasz racjonalizm obliguje do wspierania partnerskiej dyskusji, nie zaś do twardego i egoistycznego lobbingu, który prowadzi często jedynie do zmiany podmiotu dyskryminacji.
Na szczęście tematem, który humanistycznie łączy pacjentów i lekarzy wierzących i niewierzących jest walka z paramedycyną. Nasze stowarzyszenie walczy na przykład z homeopatią i tu współpraca z wierzącymi lekarzami i pacjentami układa się znakomicie. Dominująca w Polsce religia, jaką jest katolicyzm, nie tworzy na szczęście tak katastrofalnych problemów na styku z medycyną, jak odrzucający szczepienia radykalny islam, jak wierzący w „magię kryształów” i czakramy new age etc. Choć oczywiście zawsze należy być czujnym, gdyż w roku 2016 do głosu coraz częściej dochodzą bardzo konserwatywni politycy i intelektualiści, którzy bazując na swojej religijności negują na przykład transplantację organów od osoby martwej na rzecz osoby żywej, rokującej nadzieję na wyleczeni
Monografia "Pacjent inny…" obejmuje wiele zagadnień. Zaczynaja ją dział Podstawy teoretyczne, gdzie mamy na przykład artykuły takie jak Elżbiety Czykwin "Stereotypizacja i stygmatyzacja – podstawy teoretyczne", czy Emilii Sarnackiej "Prawa pacjenta odmiennego kulturowo". Dział pierwszy obejmuje 19 artykułów. Dział drugi to "Bariery komunikacyjne" i mamy w nim takie przykładowo artykułu, jak Józefa Binnebesela i Zbigniewa Formella "Komunikacja z dzieckiem doświadczającym śmierci", czy Emilii Jaroszewskiej "Bariery w kominikacji z zagranicznym pacjentem". Ten dział obejmuje 10 artykułów. Trzeci dział to "Wybrane aspekty opieki medycznej" i tam też znajdziecie mój artykuł. Ja mówię o pacjencie ateiście, ale w tym dziale są też artykuły o pacjentach katolikach, prawosławnych, protestantach, judaistach, buddystach, hinduistach, Świadkach Jehowy, muzułmanach i new age. Mniejszą część tego działu zajmują "inni" z uwagi na autyzm, HIV czy chorobę psychiczną, ale kwestie ich dotyczące poruszono obszernie w poprzednich działach. Monofrafia ma 804 strony i wydaje się dobrą lekturą dla osób zainteresowanych przedmiotem. Kilka artykułów bardzo mnie zainteresowało (kilka, bo nie jestem lekarzem), więc będę do nich wracał, również w artykułach.
"Chodziło w nim o to, aby obok kapelanów dla katolików osobom niewierzącym zapewnić również opłacanych przez szpital doradców – pocieszycieli wyrażających wartości świeckie nie zaś religijne."
.
– Proszę pana, mam dwa pytania. Po pierwsze, czy wzydrowieję, a po drugie, czy pojdę do piekła, jeżeli jest już po mnie? Może piekło istnieje? Może się jednak nawrócić?
.
– No cóż, mój racjonalistyczny światopogląd nie pozwala mi na okłamywanie pana. Po pierwsze więc, nie dożyje pan do konca tygodnia i niech pan nie wierzy w te bajki, że "wszystko będzie dobrze", bo nie będzie. Niech pan się nie ludzi, nie okłamauje i nie daje okłamywać – czas spisać testament i pożegnać się z życiem. Po drugie, oczywiście, że nie czeka Pana żadne pieklo, ale życie tu, na ziemi. Wszakże żyć pan będzie jako najpierw pod postacią robaków, które wkrótce skonsumują pańskie wynędziałe zwłoki, pożniej przejdzie pan jeszcze wiele ziemskich wcieleń i może wreszcie jakaś cząstka pana będzie stanowić ciało jakiegoś jadalnego zwierzęcia, smacznego warzywa lub owocu, a potem innego człowieka, takiego jak pan, który kiedyś zestarzeje się i umrze – i znowuż "nawrócenie", i wszystko od początku. Jest pan materią w pewien sposób zorganizowaną i niczym więcej – pana sfatygowaną formę wkrótce szlag trafi, ale za to gładkie i chyże atomy istnieć będą, istnieć aż do końca świata…
No dobrze, a jak tym księdzem ma byc ksiądż z programu dla dzieci "Ziarno"? NAjczęściej jestem bezlitosny dla lewicy, ale ty razem chcę dołozyć prawej stronie, bo wiem, że takie sprawy są zamiatane pod dywan.
Czegoś takiego nienawidzę, nienawidzę! Uwaga bardzo drastyczne. Ksiądz, który moralizuje w telewizorni, uczy małe dzieci…
http://www.zbigniewstonoga.eu/post/8226/ziarno-szatana/
Mocne. Zbysiu Stonoga widzę w formie. A ten ksiądz, to już spalony.
Przeciez to manipulacja, ktos tego księdza wrobił w seks heteroseksualny z dorosłą osobą. Pewnie mu ukradziono SIM-card. Ten ksiądz to pedofil, ale dla dobra dzieci wrobiono go w seks z kobietą. Takich pedofilow prowadzących programy dla dzieci są pęczki.
Pomieszał Ci się chyba niewierzący z wierzącym. Przede wszystkim niewierzący nie musi ponownie słuchać o tym, do czego sam już doszedł. To, że kapłan musi umierającego zapewniać, że na pewno, ale to na pewno trafi do nieba nie ma żadnego przełożenia na osobę niewierzącą. Nie próbuj się wczuwać w coś, co nie jest Twoim doświadczeniem, bo kiepsko Ci wychodzi.
Byłem świadkiem żenującego zachowania bardziej w stosunku do wierzących, choć i wobec tzw. niewierzących bywają księża katoliccy bardzo chamscy, pozbawieni empatii i traktujący pacjentów jak worek treningowy dla swojej chuci misyjnej, czy też swoich pozbawionych uczuć(pozorów zachowania) widziałem, nie zmyślam i mam nadzieję że spotka swego boga, jeden z drugim.
Jest to bardzo poważny problem, bo nawet abstrahując od kwestii wiary itp. choć w obliczu śmierci wszyscy jesteśmy bezsilni, to brak wyższych uczuć, zachowywanie się jak słoń w składzie porcelany w stosunku do umierających jest karygodny. Oczywiście że nie dotyczy wszystkich i wbrew obiegowej opinii, bardziej ludzcy w pozytywnym słowa tego znaczeniu są ci, którym przypisuje jedynie biznes i rzezanie wełny z owieczek.