Amerykanie śmiali i popularni

 

 

Śmiałość i popularność były podwójnym mottem amerykańskiego koncertu w Narodowym Forum Muzyki we Wrocławiu. Był początek grudnia (5.12.2019), mróz ściął trawę i kałuże, w dzień biel pozostała nadal w cienistych miejscach.

 

W Sali Czerwonej wystąpili znani i doceniani polscy artyści – skrzypek Piotr Pławner  i pianista Piotr Sałajczyk. Na wielu płytach widnieją ich nazwiska. Sałajczyk zrealizował między innymi komplet dzieł fortepianowych Zarębskiego, natomiast zwycięzcę Konkursu Wieniawskiego znajdziemy choćby na nagranych dla SWR płytach z sonatami Bacewiczówny.

Piotr Pławner / fot. Krzysztof Zuczkowski

 

 

Koncert rozpoczął się od muzyki filmowej, co początkowo zbudziło mój sprzeciw, gdyż muzyka filmowa zazwyczaj jest dość powierzchowna przy muzyce niezależnej od szybkiego biegu klatek (a może raczej pikseli) kamery. Nie raz też widziałem afisze bardzo prowincjonalnych filharmonii, gdzie obok Beethovena z tą samą intensywnością grano muzykę filmową.

 

Na szczęście moje obawy się nie sprawdziły. Fragmenty muzyki do filmu Lista Schindlera Johna Williamsa okazały się być w tej wersji bardzo zgrabnymi miniaturami na skrzypce i fortepian. Pławner i Sałajczyk grali je z ogromną nostalgią i bardzo urokliwie. W pewnym momencie zacząłem żałować, że nie zdecydowali się na mój ulubiony pakiet muzyki filmowej Johna Williamsa, czyli oczywiście Star Wars. Sądzę, że mimo nie tak poważnego jak Lista Schindlera tematu, pierwsza trylogia Gwiezdnych Wojen wywarła znacznie większy wpływ na historię kina. Podobnie jej muzyka. Przypomniałem sobie jednak Anne-Sophie Mutter i jedną z jej najnowszych płyt z muzyką Johna Williamsa w aranżacji na skrzypce i fortepian. Od razu rzuciłem się na melodie z Gwiezdnych Wojen i prawie ich nie poznałem… Może jednak Lista Schindlera bardziej nadaje się do grania jej muzyki w skrzypcowych aranżacjach.

 

Po Williamsie usłyszeliśmy IV Sonatę na skrzypce i fortepian Charlesa Ivesa (1874–1954), wielkiego amerykańskiego twórcy będącego jednym z ojców muzyki współczesnej na świecie. Ives nie był uzależniony od dochodów z muzyki, gdyż zajmował się ubezpieczeniami. Wierzył też w metafizykę codzienności. Uważał, że wszystko ma drugie dno i wyrażał to w muzyce, w której między innymi zderzał ze sobą melodie metafizyczne i marszowe. Umiał też oddać w dźwiękach zawieszenie się rzeczywistości, niejako zerwanie kurtyny realnego świata. Ogólnie koncepcje Charlesa Ivesa kojarzą mi się nieco z eksperymentami Davida Lyncha, jeśli już o filmach mowa. Szkoda, że Lynch, genialnie wykorzystujący muzykę w swoich obrazach stroni od muzyki klasycznej na rzecz jazzu i rocka. Sądzę, że z Ivesem bardziej byłoby mu po drodze – wspomnę choćby te wszystkie młyny, silosy, migające latarnie i ulice nabierające nagle w twórczości Amerykanina niepokojącej głębi. Pławner i Sałajczyk zagrali tę trudną wyrazowo sonatę fantastycznie. Grali rzeczywiście razem, tworząc spójny i plastyczny obraz dźwiękowy. Z wielkim zrozumieniem podkreślali tak kochane przez Ivesa zderzenia różnych porządków i momentów świata, z których mają się wyłonić prawdziwe tajemnice. Wyłoniły się bez wątpienia. Szkoda, że Ives dość rzadko gości na koncertach.

 

Druga połowa koncertu zaczęła się od Sonaty na skrzypce i fortepian Philippa Glassa. Zagrana ona została z fantastyczną wirtuozerią. To stosunkowo późne dzieło Amerykanina i pojawiają się w nim nowe wątki nieznane ze sztandarowych dzieł minimalisty. Pławner poprzedził wykonanie sonaty słownym wstępem w którym uznał, że Glass to nie jest muzyka klasyczna, ale artystyczny pop. Sonata nie potwierdziła, moim zdaniem, tych przypuszczeń. Mozaikowa, powtarzająca się struktura dzieła otwierała duże pole dla wyobraźni słuchaczy i nie gorszą od tej Ivesowej głębię znaczeń. Drugi trop, jaki zapowiedział nam Pławner był bardziej trafny, chodziło w nim o wyjazdy do Indii i buddyzm kompozytora. Rzeczywiście, Glass lubi muzycznie medytować, choć raczej po balijsku czy jawajsku niż w stylu indyjskich rag, czy tybetańskich mantr. Wydaje mi się, że warto czasem posłuchać muzyki na gamelan aby nie narzucać muzyce Glassa zbytniej popkulturowości. Zresztą Pławner i Sałajczyk grali Glassa zupełnie serio, z ogromnym zrozumieniem i z dużą siłą wyrazu.

 

Na koniec koncertu usłyszeliśmy przeróbki kilku tematów z z opery Porgy and Bess Gershwina i krótki Banjo and Fiddle Williama Krolla. Ja jednak byłem tak podekscytowany świetnym wykonaniem doskonałej sonaty Glassa, że nie skupiłem się na tym krótkim zwieńczeniu koncertu. To był bardzo udany wieczór w NFM i czekam na następne wizyty u nas Pławnera i Sałajczyka.

O autorze wpisu:

Studiował historię sztuki. Jest poetą i muzykiem. Odbył dwie wielkie podróże do Indii, gdzie badał kulturę, również pod kątem ateizmu, oraz indyjską muzykę klasyczną. Te badania zaowocowały między innymi wykładami na Uniwersytecie Wrocławskim z historii klasycznej muzyki indyjskiej, a także licznymi publikacjami i wystąpieniami. . Jacek Tabisz współpracował z reżyserem Zbigniewem Rybczyńskim przy tworzeniu scenariusza jego nowego filmu. Od grudnia 2011 roku był prezesem Polskiego Stowarzyszenia Racjonalistów, wybranym na trzecią kadencję w latach 2016 - 2018 Jego liczne teksty dostępne są także na portalach Racjonalista.tv, natemat.pl, liberte.pl, Racjonalista.pl i Hanuman.pl. Organizator i uczestnik wielu festiwali i konferencji na tematy świeckości, kultury i sztuki. W 2014 laureat Kryształowego Świecznika publiczności, nagrody wicemarszałek sejmu, Wandy Nowickiej za działania na rzecz świeckiego państwa. W tym samym roku kandydował z list Europa+ Twój Ruch do parlamentu europejskiego. Na videoblogu na kanale YouTube, wzorem anglosaskim, prowadzi pogadanki na temat ateizmu. Twórcze połączenie nauki ze sztuką, promowanie racjonalnego zachwytu nad światem i istnieniem są głównymi celami jego działalności. Jacek Tabisz jest współtwórcą i redaktorem naczelnym Racjonalista.tv. Adres mailowy: jacek.tabisz@psr.org.pl

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

pięć + siedemnaście =