Pewnego razu miałam sen. Niestety tak piękny, że nawet śniąc wiedziałam, że nie jest prawdziwy. Mimo to taplałam się w jego tęczowych oparach, bo aż chciałoby się, aby ów sen stał się jawą.
W moim śnie okazało się, że Zachodem, Europą, USA, Kanadą i Australią rządzą mądrzy politycy. Widzą oni zagrożenie ze strony islamu i ze strony zideologizowanych utopistów wspierających islam w świecie Zachodu w imię tej czy innej ideologii.
Senna telewizja podała mi, że UE i USA wspólnie uchwaliły embargo dla krajów, które skazują na śmierć apostatów i które nie zezwalają na swoim terenie na istnienie innych światopoglądów religijnych i świeckich niż jedna religia dominująca. Dziennikarka ze snu zapewniała widzów, że żaden polityk z kraju, gdzie dopuszcza się karę śmierci za apostazję i gdzie narzuca się kobietom zakrywanie całego ciała i pół głosu w sądzie, że żaden polityk z takiego miejsca nie będzie miał wstępu do krajów Zachodnich, zaś jego aktywa finansowe będą zamrożone do czasu naprawienia prawa na mniej nieludzkie.
We śnie zakazano nabywania surowców (w tym paliw) z krajów objętych embargiem za okrutne religijne prawa. Zakazano też eksportu do tych krajów jakichkolwiek dóbr związanych z technologiami (w tym oczywiście broni), oraz towarów luksusowych – perfum czy samochodów. Zachowano jedynie możliwość eksportu do tych krajów wody i żywności, oraz książek.
W moim śnie dano nielicznym liberalnym muzułmanom i ateistom z krajów muzułmańskich ochronę na Zachodzie, oraz ogromne dotacje na rozwijanie ogólnoświatowych mediów promujących świeckość, tolerancję i prawa kobiet. W moim śnie prześladowanym byłym muzułmanom nie przydzielano ochrony, lecz deportowano wszelkie osoby grożące im, zaś niektórych lewicowców stających po stronie prześladowców eksmuzułmanów skazywano na olbrzymie kary pieniężne i więzienie za groźby karalne.
W krainie Morfeusza, do której się tamtej nocy udałam, środki unijne poszły także do organizacji pozarządowych parających się tropieniem przemocy na tle islamskim. Przy ONZ powołano specjalną radę do walki z przemocą na tle koranicznym i nadano jej szerokie uprawnienia, oraz duże środki pieniężne pomagające szybko ratować prześladowane na tle religijnym osoby.
A później się obudziłam i zaczęłam spisywać moje wrażenia, aby przekonać się, jak szybko zostanę obrzucona ostrymi i pełnymi nienawiści komentarzami. Czy można bowiem nie być modną w swej ideologii? Czy można powiedzieć osobom o fałszywej moralności, że „król jest nagi”? W bajce mówi o tym śmiałe dziecko. W realu może też, lecz jego głos szybko grzęźnie na wepchniętym w jego przełyk kneblu miłośników tolerancji.
Tymczasem embargo byłoby skuteczną metodą skłonienia do refleksji osób zanurzonych w religijnym okrucieństwie. Niektórzy boją się, że wzrósłby stopień agresji ze strony tych osób, którym należy – zdaniem bojaźliwych – ustępować, tak jak Hitlerowi przed wojną. Nie tylko we śnie nie ma się czego bać. Bez pieniędzy z ropy i bez możliwości sprowadzenia technologii, broni i specjalistów religijni fanatycy nie byliby zbytnio groźni. Nawet internet nie służyłby im do propagowania dżihadu, bo przecież skądś trzeba mieć komputery, choćby te w smartfonach. A Allach niestety zbyt nie istnieje, aby wyczarować elektronikę z pustynnej chmury.
Zanim zaatakujecie ostro mój wpis, zauważcie, że zniesienie embarga byłoby proste. Wystarczyłoby znieść kary za apostazję, obowiązek zakrywania całego ciała dla kobiet, nakaz budowania tylko meczetów i zakaz innych świątyń czy siedzib ateistów. I teraz, gdy zaatakujecie, zastanówcie się, w imię czego walczycie. Co Was tak oburza w moim wpisie?
Oburza tylko jedno … dopuszczasz istnienie islamu w europie reszta ok
w 1999 roku Europa wybrała islam, zamiast prawosławia, dlaczego, bo europa w większości katolicka. Zbombardowała cywilną stolicę Serbii, Belgrad, by utworzyć muzułmańkie Kosovo, słynne z przywódców handlujących organami ludzkimi pobieranymi od jeńców serbskich.
Wszyscy skupiają się na politykach ale moim zdaniem to środowisko lewicowych dziennikarzy ma największą obsesję na punkcie wspierania masowej imigracji i islamu. Dziennikarze wykorzystują swoją pozycję do manipulowania społeczeństwem i wymuszają decyzje na politykach.
Według mnie jest zasadnicza różnica pomiędzy krytykowaniem a atakowaniem kogoś. W tym drugim przypadku dąży się do wyrządzenia jakiejś szkody atakowanemu, a w tym jakoś nie potrafię tej szkody dostrzec. Niestety to często spotykana praktyka, kiedy krytykowany zarzuca krytykującemu napastliwość, zamiast po prostu odpowiedzieć argumentami. A tutaj wszystko, co autorka ma do powiedzenia krytykującym w tej sprawie, to to, że są napastliwi, jakby nie podawali żadnych argumentów a ich wypowiedzi głównie skupiały się na osobistych wycieczkach pod kierunkiem autorki. Według mnie głównie skupiają się na krytyce i proponuję po prostu do tych konkretnych argumentów się odnieść zamiast zarzucać innym atakowanie.
Co do embarga różnie z nim bywa, izolacjonizm Korei Północnej dał raczej efekt odmienny od zamierzonego, więc sprawa nie jest tak prosta jak autorce się wydaje. Nie twierdzę, że może nie zadziałać w określonych przypadkach, raczej będzie całkiem skuteczny tam, gdzie już istnieje spore niezadowolenie społeczne, czyli może być zaczynkiem do rewolucji, ale w innym środowisku to raczej kiepska broń. Nie podejrzewam szefów wielkich państw o choćby tolerowanie kary śmierci dla apostatów, w ogóle za światopogląd, jednak mają dosyć ciężki orzech do zgryzienia, czyli jak należy działać, aby nie pogorszyć sytuacji.
@LIPSCHITZ Korea Płn nie jest wyizolowana i nie była. Od wielu lat skutecznie współpracuje z chinami i rosją, więc nie brakuje im ani broni, ani technologii, ani innych produktów, które nie są w stanie sami wytworzyć.
Problem z atakami natomiast jest taki, że nie zarzucają swoich argumentów, a na konkretne uargumentowane odpowiedzi reagują wyśmiewaniem i zaprzeczaniem, po czym kontynuują swoje już wcześniej zaprzeczone argumenty.
I to jest niestety bardzo widoczne w mediach.
swietny artykul, trafiasz w same sedno!
Dobrze piszesz Alicjo. Istnieje pewna roznica miedzy USA i Europa. USA nie znioslo granic i imigracja muzulmanow nie jest wielka. Obok tego ciagle istnieje wolnosc slowa i nie ma wypadkow procesow sadowych za obraze Islamu. W Holandii polityk partii konseratywnej Geerd Wilders mial proces sadowy poniewaz sugerowal ograniczenie naplywu muzulmanow. We Francji i w Niemczech jest tak duzo muzulmanow ze politycy licza sie z ich glosami podczas wyborow.