W XVIII wieku Florencja nad rzeką Arno, była bardzo przyjemnym miastem do życia zwłaszcza dla cudzoziemców zwłaszcza odkąd tron Wielkiego Księstwa Toskanii (rozciągającego się od Apeninów na wschodzie, po morze liguryjskie na zachodzie) objął Leopold, brat cesarza Józefa II (1765)[1]. Do 1737 roku rządzili księstwem Medyceusze, potem zaś Habsburgowie. W 1765 roku Florencja liczyła 70.000 mieszkańców w obrębie murów, i 150.000 poza nimi. W XVIII wieku Toskanię nazywano : „ogrodem Włoch“[2]. W roku 1738 Toskania miała 890.605 mieszkańców[3]. Wcześniej w XVI wieku (1552) WKT miało nieco więcej, bo ok. Miliona mieszkańców, dwa wieko potem, w 1765 roku było ich ok 945.000.
Il. 1 Bernardo Bellotto, Piazza Della Signoria we Florencji, (1742), źródło: http://www.ilgiornaledellarte.com/articoli/2011/10/110413.html
Osiemnastowieczni Medyceusze nie należeli do najprężniejszych władców jakich wydał ten ród. Wielkie Księstwo Toskanii korzystało w tym stuleciu raczej ze spadku po poprzednikach, takich jak Ferdynand II, który w latach trzydziestych rozbudowywał port handlowy w Livorno (w 1634 roku Anglicy otworzyli w Leghorn konsulat)[4], w 1644 roku kręciło się w nim pełno Turków, Maurów i innych egzotycznych gości. Syn Ferdynanda Kosma (III) przejawiał od młodości chorobliwą dewocję, którą jeszcze podsycała despotyczna matka Vittorii delle Rovere, i całymi dniami potrafił mówić jedynie o grzechu i piekle. Ferdynand II martwiło się tym i ożenił syna (1661) i wówczas ten przynajmniej zaczął dbać o wygląd, ale zmiana była powierzchowna, a para czuła do siebie wstręt, wiec wysłał go w podróże edukacyjne (1668 i 1669). Przejąwszy w 1670 roku rządy Cosimo III zaskoczył ambitnym planem reformy finansów, ale szybko się zniechęcił i stopniowo coraz bardziej rządziła jego matka zamiast niego, uległ też presji matki, by zwolnić część ministrów ojca i zatrudnić w ich miejsce duchownych, z którymi miała dobre kontakty.
Na nieszczęście Toskańczyków Cosimo oczekiwał, że staną się oni tak chorobliwie pobożni jak on, a jedyne czego nie mógł sobie odmówić Cosimo to jedzenie, był żarłokiem, i absolutnym purytaninem jednocześnie. W Toskanii zapanowała dewocja wyjątkowa we Włoszech. Utworzył się klimat, który pewnie pochwaliłby Savonarola: moralność uchwycono w karby sztywnych reguł prawno-obyczajowych[5]. Uniwersytet w Pizie dostał zakaz uczenia filozofii Demokryta, i właściwie każdej filozofii poza arystotelesową, a mieszkańcom zabroniono studiować w normalnych uczelniach za granicą (pod karą grzywny, a nawet więzienia). Bezskutecznie próbował Kosma wskrzesić prawo kanoniczne, tak by zastąpiło cywilne, głownie po to by np. kobiety nie mogły być aktorami. Próbowano też wykorzenić prostytucję; prostytutki oznaczono żółtymi wstążkami, i mogły one uprawiać swa profesję tylko jeśli wykupiły dość droga roczną licencję w wysokości 6 florenów (miesięczna pensja niewykwalifikowanego pracownika), jeśli pracowały bez licencji narażały się na odarcie odzienia i pędzenie batem po mieście. Homoseksualizm karano ścięciem, generalnie stale rosła liczba „przewinień” za które przewidziana była kara śmierci[6]. Na dotąd nieco tylko prawnie upośledzonych Żydów toskańskich, spadły drastyczne ograniczenia; nie mogli odtąd żenić z chrześcijanami, ale nawet korzystać z usług chrześcijańskich prostytutek. Zakazy te były zwłaszcza odczuwalne w Livorno, gdzie pod koniec XVII wieku mieszkało ok. 22.000 Żydów, i wywołało tam prawdziwa kulturową zimną wojnę , rujnującą port. Zapanowała atmosfera nieufności, nocą ulice były puste, mroczne i głuche, bano się bowiem donosicieli, którzy zawsze mogli wychwycić jakieś niedociągnięcie w chrześcijańskości. Gospodarka upadła, kwitł tylko Kościół, prawie całkowicie zwolniony z podatków, dlatego ludzie uciekali do Kościoła z materialnych pobudek; liczba zakonnic sięgnęła 12 % wszystkich mieszkanek Księstwa. Kupcom sprzedawano monopole na podstaw produkty spożywcze, co doprowadziłoby do niesłychanego spiętrzenia spekulacji i niedostatku żywności, gdyby nie pozwolono w końcu na wykupienie zwolnienia od monopolu. Drobni handlarze jednak bardzo zbiednieli. Biskup Salisbury, Gilbert Burnett będący w roku 1685 w Toskanii, opisał ją jako wyludnioną, opustoszałą i biedną krainę, i tak niestety było do końca panowania Kosmy (1723). Cosimo podróżował tylko do sanktuariów, by tam hodować swą dewocję; jego agenci i kucharze po całej Europie szukali przepisów i relikwii. W roku 1694 zmarła wreszcie matka Kosmy, Vittoria i książę musiał się zając choć trochę państwem, jednak niewiele się zmieniło.
W maju 1700 roku Cosimo wyruszył statkiem w pielgrzymkę do Rzymu, gdzie z dużym trudem przekonał Innocentego XII, by ten nadał mu stanowisko kanonika kościoła św. Jana na Lateranie, po to tylko by mógł nosić „taki sam” strój jak Chrystus przed ukrzyżowaniem. Cosimo był bardzo zadowolony z wyprawy, ponieważ lud Rzymu witał go radośnie, a do Toskanii zabierał ze sobą cenną relikwię[7].
Nadzieją udręczonych Toskańczyków był wiec pierworodny syn władcy, Ferdynand, który nie znosił dewocji ojca, i na złość jemu urządzał huczne zabawy (np. wielki turniej konny w 1689 roku, a także liczne rozpustne kolacje), który lubił muzykę (korespondował z Haendlem i próbował go ściągnąć do Florencji, a wcześniej w 1702 roku zaprosił do Florencji Alessandro Scarlattiego, który skomponował tam 5 oper)[8]. Ferdynand proponował ojcu przejecie części obowiązków związanych z rządzeniem, ale spotkał się z odmową. Rozpustnego syna chorego na syfilis. Cosimo nie znosił, więc rozmyslał oddać władzę swojemu drugiemu synowi, Gian Gastone, inteligentnemu, ale bardzo wrażliwemu odludkowi, olbrzymowi z widoczną tendencją do tycia. Gian Gastone musiał ożenić się z polecenia ojca (w 1697 r. w Dusseldorfie), chociaż był homoseksualistą i nie znosił kobiet[9]. Stopniowo jednak Gian Gastone tez przestawał być posłuszny zdziwaczałemu ojcu, nawet raz samowolnie wybrał się do Paryża, za co Kosma łajał go za „bezbożność”.
W czasie zmagań wojny sukcesyjnej hiszpańskiej (1701-1714), Toskania zachowała neutralność, a Cosimo uznał Filipa V za króla Hiszpanii, mimo iż jego administracja nie uznała Trattamento Reale[10], chodziło o to, żeby wielkich książąt Toskanii traktować na równi z królami, cesarz zgodsizł się na to. Utrzymanie neutralności było sukcesem rządu, ale tak naprawdę Cosimo nie miał wyboru; Wielkie Księstwo nie było w stanie walczyć, np. garnizon w Livorno w 1701 roku liczył niby 1.700 żołnierzy, ale wielu z nich miało nawet 70 lat[11]. Niegdyś silna flota medycejska miała teraz 3 stare galery, kilka stateczków pomocniczych i zaledwie 198 osób załogi.
Wraz z nowym stuleciem, Cosimo nauczył się wreszcie panować nad swoim apetytem, czemu stowarzyszała jeszcze większa dewocja i zdziwaczenie. Jak donosił zagraniczny dyplomata , ponoć przez ostatnie 20 lat życia (1703-1723) Cosimo pił tylko wodę. Tymczasem gospodarka teokratycznego państwa zupełnie podupadła, a Florencja wyludniła się, jej populacja spadła o połowę w porównaniu z rokiem 1670 – do 42 tysięcy. Chwasty zaczęły przebijać miedzy kamieniami w bocznych uliczkach, a żebracy starali się wyżyć z turystów. Zubożała szlachta koczowała w pustych placach, przynosząc sobie własnoręcznie posiłki z najbliższych tawern. W mroźne zimy rozlegały się żałosne wołania o chleb pod siedzibą księcia w Palazzo Pitti. Gdy Cosimo przechodził wtedy do kaplicy by się modlić, gwardia przepędzała biednych. W roku 1705 skarb państwa praktycznie zbankrutował[12]. Cosimo, żył jednak sprawami innego świata, codziennie odwiedzał florencki klasztor św. Marka gdzie znał wszystkich mnichów przynajmniej z widzenia[13] . W roku 1719 roku Cosimo szumnie ogłosił, jakoby bóg kazał mu powierzyć losy księstwa św. Józefowi[14].
W 1708 roku syn Kosmy, Gian Gastone, powrócił do Florencji z Niemiec, bez żony, która za nic nie chciała jechać z nim, uważając go za impotenta i trudnego w obejściu[15], cóż ona była brzydka, a do tego on był gejem. Cesarz Józef I (pan. 1705-1711) nie spodziewając sie po Medyceuszach potomków, szykował sie do okupacji jako spadkobierca[16], zaś Cosimo myślał nawet o restauracji Republiki Florenckiej, ale to pojawiły się feudalne problemy; np. Florencja była feudum cesarskim, a Siena hiszpańskim[17]. Cesarz otwarcie wysunął pretensje terytorialne, papież z kolei doradzał Cosimie wykręcić się łapówką, gdy książę odpisał zgodnie z prawdą, ze nie ma pieniędzy, papież uchylił immunitet podatkowy Kościoła toskańskiego, dzięki czemu Cosimo zebrał szybko 150.000 florenów i Józef I odpuścił[18]. Jednak po 1711 roku nowy cesarz Karol VI znowu wysunął roszczenia, które stały się tym groźniejsze, ze wyniszczony syfilisem Ferdynand zmarł 30 października 1713 roku. Senat toskański zebrany 26 listopada przyjął owacja postanowienie księcia, że po śmierci jego synów będzie panować ich siostra Anna Maria, elektora Palatynatu. Cesarz wpierw zareagował wściekłością, że tylko on ma tu prawo decyzji, jednak w maju 1716 roku oświadczył, że zgadza sie o ile Medyceusze ustala z nim wspólnie kto ma dziedziczyć po nich. W czerwcu Kosma wybrał ród d’Este, ale cesarz stwierdził, ze nie ma mowy o połączeniu Toskanii z Modeną[19]. 4 kwietnia 1718 roku Wielka Brytania, Francja i Zjednoczone Prowincje Niderlandów, do których potem dołączyła Austria, postanowiły nadąć Toskanię rodowi królowej Hiszpanii – dynastii parmeńskiej – Farnese, Cosimo mógł jedynie biernie obserwować rozwój wydarzeń. W czerwcu 1717 roku elektor Palatynatu Johann Wilhelm[20] zmarł, a w październiku Anna Maria powróciła do Toskanii. W tym czasie Kosma uczynił wdowę po Ferdynandzie, Violante Bawarską gubernatorką Sieny, by wzmocnić jej pozycję jako pierwszej przed Anną, damy Toskanii, co jednak nie zapobiegło kłótniom między nimi o wpływy.
Po wypadku na polowaniu (zabił przypadkowo człowieka), Cosimo, porzucił to hobby, chciał nawet by sądzili go rycerze zakonu św. Stefana[21], którego był wielkim mistrzem[22]. Dewocja księcia osiągnęła szczyt, póki mógł odwiedzał 5-6 kościołów co dzień. Edward Wright pisał, że jadał i chodził spać wcześnie, a kler nagminnie wykorzystywał jego niedołężność; wszystkie nagie posagi usunięto z ulic, bo rzekomo „podjudzały do cudzołóstwa” – nawet Dawida Michała Anioła przysłonięto plandeką. Pod koniec Kosma rzadko opuszczał Palazzo Pitti, a wtedy tłumy gromadziły się przy bramie posępnie patrząc na znienawidzonego władcę[23].
Kraj rozsypywał się wraz z władcą; w 1718 roku armia liczyła tylko 3.000 ludzi, z czego wielu starych i chorych. Austriacka okupacja Parmy i Ferrary stwarzała stałe zagrożenie dla Toskanii. W 1720 roku panowanie Kosmy trwało już 50 lat. Jeszcze ze 6 dni przed ćwiercią, Cosimo próbował prawnie zagwarantować niepodległość Toskanii. Książę pozostawił swój kraj w ubóstwie i nieładzie, do jednych z niewielu pozytywnych decyzji władcy należało ustanowienie regionu winobrania wina Chianti.
Il. 2. Thomas Patch – Loggia Galerii Uffizi e i Ponte alle Grazie z mola Santa Maria Soprarno (ok. 1770 r.), źródło: http://www.grandimostre.com/2009/11/il-fasto-e-la-ragione/
Przejmując władzę w 1723 roku, Gian Gastone miał już 52 lata, i choć wyglądał młodo, miał bardzo zniszczone zdrowie. Nie był generalnie złym władcą, miał dobre chęci, starał się mimo wstrętu do kobiet (bezskutecznie) o potomka. Był bardzo wrażliwy, z wyjątkiem swego faworyta Giuliana Dami[24], unikał wszystkich, wieczorami pił w samotności i patrzył w księży,. Przed 1723 rokiem, przenosił się z willi do willi unikając rodziny (nie znosił bratowej i religijności ojca), często ogarniała go apatia, jak pisał Guyot de Mervoille, nigdy nie otwierał listów, by nie musie na nie odpisywać. Był lubieżny, lubił obserwować młodzieniaszków zw. ruspanti – młodzieńcy, którzy na jego oczach współżyli[25]. Z nienawiści do toskańskiej arystokracji, Gastone nazwał ich nazwiskami wielkich rodów[26].
Ku zaskoczeniu wszystkich rządy rozpoczął energicznie. Zaprzestano publicznych egzekucji, złagodzono prawa, uchylono prawny antysemityzm, zlikwidowano pensje płacone konwertytom na chrześcijaństwo[27], zredukowano znacznie władzę KrK, obniżono podatki by ożywić handel, żebraków zatrudniono w robotach publicznych, Piza mogła wreszcie nauczać Galileusza, choć wiele jego dziel nadal była zabroniona przez KrK. Mimo, że katolicyzm miał status religii oficjalnej czy też państwowej, Medyceusze, poza okresem panowania Cosimo III, zawsze byli tolerancyjni wobec przybyszów o innej wierze (zwł. w Livorno).
Gian Gastone był więc lubiany[28], żartowano z rozpusty jaką uprawiał, ale uważano go za stokroć lepszego od dewota ojca; nie było już szpiegów śledzących rzekome uchybienia wobec religii na ulicach. Niestety reformy nie wystarczyły, by wydźwignąć kraj z kryzysu, w jaki wtłoczył go pół wieku rządów dewota i ignoranta, Gian Gastone zniechęcony popadł znów w gnuśność, czasami całe tygodnie spędzając w łożu[29], w typowy dzień niemal w ogóle nie zajmując się sprawami państwa (wierny Giulio Dami odprawiał stale interesantów), budził się w południe, a zjadłszy obiad ok. 17.00 zasiadał na kanapie ze swymi: ruspanti. Montesquieu, który odwiedził Florencję w ramach swych podróży po Europie (1728-1731), pisał, ze miasto jest biedne, ale za to rządy są bardzo łagodne; „…Nikt nie jest świadom istnienia księcia, dlatego ten mały kraj wydaje się tak wielki[30]…”.
Szwagierka księcia wdowa po jego bracie, hrabina Volante[31] (Jolanta Bawarska (1673-1731), starała się go namówić do większej aktywności, lecz na jej bankietach, władca tłumił stres upijając się winem, po czym wykrzykiwał sprośności, zazwyczaj na szczęście mało zrozumiałe. Gdy raz pijany zwymiotował i wytarł twarz peruką, hrabina poddała się. W dzień Jana Chrzciciela 1729 roku plotkowano nawet o śmierci księcia, więc postanowił się pokazać poddanym, niestety jego żołądek źle zniósł nagły ruch po obiedzie i sprawa skończyła się podobnie jak bankiet hrabiny Volante.
W 1731 roku w Wiedniu Brytyjczycy, Sabaudczycy, Hiszpanie i Holendrzy debatowali o to kto przejmie Toskanie po śmierci księcia, który oczywiście nie został nawet zaproszony[32].
Baron Karl Ludwig von Pöllnitz (1692-1775), westfalski poddany króla pruskiego, awanturnik, który służył na wielu dworach europejskich. List datowany na 2 listopada 1731 r. w jego pamiętnikach poświęcony jest m.in. jego wrażeniom z pobytu w Florencji[33]. Spotkał się on z samym wielkim księciem, który wezwał barona do siebie. Pöllnitz myślał początkowo, że zaszła pomyłka i chodzi o kogoś innego, i denerwował się, że nie ma na sobie eleganckiego odzienia. Książę jednak prezentował się znacznie gorzej, siedział w łożu w koszuli otoczony przez psy. Jego czapka ubrudzona była tabaką i żaden książęcy majestat nie bił od jego osoby. Na bufecie stały srebrne wiadra z butelkami likierów i szklanicami. Książę znał ojca barona ze swej wizyty w Berlinie, i pytał o nowinki z pruskiego dworu. Niedługo potem książę opowiadał złośliwie o dworze papieskim, potem rozmawiał z baronem o winach, następnie ulubiony walet książęcy Gioannino, powiedział coś władcy do ucha, i ten spoważniawszy kończył dyskusję, każąc baronowi poczekać na rozkazy, zanim wyjedzie z Florencji. Ten powrócił do swej oberży, gdzie otrzymał z dworu rozmaite smakołyki (bolońskie kiełbaski, ser, tuzin butelek znakomitego wina) które starczyłyby na trzy miesiące jedzenia. Książę kazał baronowi czekać na rozkazy przez kilka dni. Książę lubił Niemców i mówił dobrze po niemiecku, a nawet utrzymywał, ze zna kilka dialektów. Nawet wśród ruspanti było sporo Niemców. Gdy czas oczekiwania na rozkazy się skończył Pöllnitz spytał o pozwolenie na wyjazd, ten przyjął Niemca na trzygodzinnej audiencji, w czasie której wesoło rozprawiali na wszystkie tematy, życzył baronowi dobrej podróży do Livorno.
Pöllnitz w swym pamiętniku informuje nas o tym o rozmaitych szczegółach polityki i dworu[34]. Szlachta florencka była ponoć bardzo życzliwa cudzoziemcom. Dwór toskański obfitował w piękne damy, ale niezbyt gustownie ubrane, jak oceniał baron. Miały też mniej swobody niż Rzymianki. Niejaka pani Suarez prowadziła salon, w którym gościła cudzoziemców (zwł. Anglików), ale, Pöllnitz, twierdził, ze byłaby wpływowsza, gdy poskromiła nieco hazardowe gry jakie tam organizowała. Z Florencji pojechał Pöllnitz do Livorno by zobaczyć wyładunek floty hiszpańskiej.
W roku 1732 syn władców Hiszpanii, don Carlos przybył do Toskanii z 6 tysiącami hiszpańskich żołnierzy. Florentyńczycy wiwatowali i cieszyli się ze uniknęli wojny o sukcesję. Gian Gastone podarował don Carlosowi prezent powozik-zabawkę – ciągniony przez 2 osiołki, ze złotą parasolką, dla ochrony przed słońcem, don Carlos przyjął z wdziękiem nieco niestosowny prezent (był bowiem młodym mężczyzną, a nie dzieckiem).
W 1733 roku don Carlos wymaszerował z Toskanii by walczyć z Austriakami (w 1735 r. rozpoczęto negocjacje pokojowe), a w styczniu 1737 roku opuścił Toskanie na dobre (dostał w zamian Neapol), do której później tego samego roku wkroczyło 6 tys. Austriaków dowodzonych przez markiza Marca de Beauvau de Craon, reprezentanta Franciszka lotaryńskiego. Gian Gastone był zawiedziony, zdążył już bowiem przyzwyczaić się do Carlosa, ale mógł jedynie podpisać kolejny dekret sukcesyjny.
W latach 1737-1765[35] Wielkim Księciem Toskanii był Franciszek I Lotaryński (od 1745 roku cesarz Franciszek I), mąż Marii Teresy Habsburg. Początkowo, mimo iż pod nieobecność cesarza ministrowie lotaryńscy usprawniali biurokrację, lud nie lubił nowej władzy. Nawet na żołnierzy austriackich mówiono we Florencji pogardliwie: „Lotaryńczycy”, bardzo złe wrażenie „Lotaryńczycy”, zrobili, gdy zaczęli stopniowo przejmować urzędy miejskie z rąk Toskańczyków. Charles de Brosses, francuski pisarz I polityk napisał podczas swej wizyty w Toskanii (1739), że mieszkańcy księstwa oddaliby 2/3 majątku swojego by znów mieć Medyceuszy, a pozostałą 1/3 by pozbyć się „Lotaryńczyków”, gdyż nienawidzą ich[36]. Z niechęcią powitano też zniesienie świąt na cześć Medyceuszy, co uderzyło w dumę narodową Florentyńczyków. Austriackie wojska zajęły Fortezza da Basso, a działa broniące Florencji skierowano w stronę miasta! Gdy Gian Gastone zmarł, de Craon przez grzeczność uczynił jego siostrę Annę Marie Ludwikę, regentką, co stanowiło miły ale czysto symboliczny gest. Anna Maria była bardzo popularna wśród mieszczan. Była ekscentryczką, miała meble cale ze srebra, ale jak pisał w 1742 roku Horace Mann, raczej dziwne niż piękne. Gdy w 1743 roku gorączka pokonała Annę, Mann zapisał, ze zabobonny lud myślał, że zabrał ją huragan, pryz czym, nic nie było w stanie wpłynąć na to mniemanie, gdyż wszyscy mieli się za naocznych świadków. Całe miasto opłakiwało ją szczerze. W testamencie Anna napisała, ze skarby Medyceuszy musza pozostać w Toskanii[37].
Franciszek Stefan Lotaryński w testamencie przeznaczył swój pałac przy wiedeńskiej Wallnerstarsse na siedzibę toskańskiej kancelarii[38], rządził on bowiem swymi nowymi ziemiami z Wiednia właśnie. W lutym 1737 roku austriacki gen. Wachtendonck otrzymał rozkaz opanowania terytorium Toskanii. Do tego Franciszek Stefan wysłał tam jednego ze swych najbardziej zaufanych lotaryńskich poddanych; Jeana Françoisa Thiery’ego. Thiery miał nie niepokojąc zanadto dogorywającego Gian Gastone, przygotować administrację księstwa do przejęcia przez nowy rząd. Zadanie to wymagało dużo dyplomacji. Markiz de Craon i sekretarz Lisoni, z kolei mieli uczynić co można dla pobudzenia podupadłej gospodarki. Wiadomości do Wiednia ci urzędnicy słali nie oficjalnym kurierem, lecz przez sieć zaznajomionych przez Thieryy’ego bankierów[39].
9 lipca 1737 roku Gian Gastone zmarł w Palazzo Pitti. 12 lipca 48 senatorów i 200 radców toskańskich oddało sie oficjalnie pod opiekę Franciszka Stefana i jego reprezentanta markiza de Craon. Craon nie zamieszkał jednak w Palazoo Pitti, by nie drażnić mieszkańców, mimo to, w lipcu mógł juz napisać do Wiednia, że wszystkich spraw związanych z przejęciem władzy dopilnowano. Grobowiec dla Medicich miał zbudować Lotaryńczyk Jean-Nicolas Jadot, ale jego przyjazd sie opóźniał, wiec ostatecznie zaprojektował go miejscowy architekt Ferdinando Ruggieri[40]. Latem 1737 roku powstała rada regencyjna Toskanii na czele z de Craonem, który za pomocnika miał hrabiego Emanuela de Richecourta i opata Mercy’ego[41].
Przewodniczący rady regencyjnej byli de facto władcami Toskanii, byli to kolejno: znany nam de Craon (1738-1744), hr. Emmanuel de Nay di Richecourt (1744-1757) i gen. Antoniotto Botta Adorno (1757-1765).
Lotaryńscy administratorzy musieli sie zmagać z rozregulowaną gospodarka księstwa. Finanse tez były w nieładzie, m. in. Z powodu sprzedawalności urzędów. Snobistyczna szlachta nabywająca urzędy zazwyczaj wcale ich nie sprawowała, lecz wynajmowała tanich pomocników, którzy robili to za nich. Administracja była niewydolna, zresztą całe księstwo miało nieuregulowany status prawny; Toskania była np. lennem cesarza, ale już Siena – Hiszpanii, pretensje papieskie też spraw nie ułatwiały. Kraj miał w 1738 roku aż 14 mln skudów długu. Finanse państwa były podzielone na 3 rożne kasy. Korupcja była powszechna i w administracji i w sądach. Nic wiec dziwnego, że Anglicy i Portugalczycy wyparli Toskanię z handlu oceanicznego, a Wenecja ze śródziemnomorskiego[42].
By uciąć roszczenia papieskie do bycia seniorem Toskanii, Richecourt proponował nawiązanie w praktyce administracji i tytulaturze państwowej do starożytnej do Etrurii (by przemianować WKT na Królestwo Etrurii, cesarz jednak nie gotów na taką zmianę. Neapolitańskie dobra Medyceuszy skonfiskowała Hiszpania[43]. 9 kwietnia 1738 roku rozpoczęła pracę komisja mająca za zadanie sprawdzenie stanu dóbr książęcych. Starano się posprzedawać niepotrzebne nowym panom dobra ziemskie i wille Medyceuszy, np. w 1751 roku sprzedano jedną willę papieżowi, jednak generalnie sprzedaż szła jak po grudzie. W 1736 roku już pakowano wyposażenie zamków lotaryńskich, początkowo z myślą o przeniesieniu się do cesarskiej Brukseli, a po śmierci Gian Gastone – bezpośrednio do Florencji. Mała wiedeńska kolonia lotaryńska była niezbyt szczęśliwa z zamiany Lotaryngii na Toskanię. 11 i 14 września 1737 z Ostendy wyruszyło 5 statków ku Livorno, znajdowało się na nich ok. 450 osób; służba pałacowa, urzędnicy centralni, gwardia szwajcarska itd. [44].
Toskańczycy obserwując wyładunek w Livorno odnieśli złe wrażenie widząc nowe, obce kadry urzędnicze. Thiery przejął już do tej pory archiwalia toskańskie i 1 grudnia został nowym sekret gabinetu Toskanii z pensja roczną w wysokości 342 guldenów[45]. Po jakimś czasie rządów lotaryńskich, Richecourt wydal broszurę: Notizie istoriche dela Lorena e suoi principi, w której wspominał wcześniejsze związki dynastyczne Medyceuszy i Lotaryńczyków, co było genialnym posunięciem. Broszura była chętnie czytana i lepiej usposobiła mieszkańców do nowych rządów[46].
2 lutego 1739 roku rozegrano tradycyjny mecz piłkarski – Gioco del Calcio , w którym wzięli udział młodzi florentyńscy arystokraci[47]. Niedługo potem Franciszek Stefan Lotaryński rozpoczął objazd swych nowych ziem. Pierwszym przystankiem była Piza, gdzie w miejscowym tradycyjnym: Gioco del Ponte (pocz. marca 1739 r.) wzięło udział aż 900 grajków. 6 marca Franciszek Stefan zwiedzał Livorno. Ostatnim miastem jakie odwiedził była Siena[48].
Już w styczniu 1737 roku gen. Wachtendonck pisał o potrzebie stworzenia centralnej administracji toskańskiej. Współpracownikami rządu w tym zakresie byli tez rodowici Toskańczycy, z których najważniejszym był Carlo Lorenzo Ginori (zm. 1757), który lipcu 1737 pojechał do Wiednia by starać sie o łaski nowego pana, za co uczyniono go potem członkiem rady regencyjnej, która razem z wiedeńską tajną radą toskańską (baron Jacquemin, barn Pfütschner , hr. Stainville, i Ferdinand de Bartholomei, a potem też szef kancelarii Tuissant), decydowała o losie WKT. Latem roku 1738 Tuissant negocjował nowe z Toskańczykami nową organizacje finansów. Efektem było powstanie w 1741 roku centralnej i jedynej instytucji finansów państwowych; Camera Granducale[49]. Postępowy austriacko-lotaryński absolutyzm musiał sobie torować drogę w gąszczu przywilejów celnych i feudalnych , które musiał nieustannie omijać, więc dopiero w 1749 roku udało sie ustanowić wolny handel zbożem miedzy Toskanią a Sieną. Budowano też nowe drogi, by połączyć handel miejscowy z międzynarodowym i rozbudowano port w Livorno. 5 maja 1749 zasłużony de Craon powrócił po 10 latach do swych dób w Lotaryngii. W tym czasie wiele reform zostało już przeprowadzonych. W 1743 roku odnowiono prawo karne[50]. Czołową postacią tej ostatniej reformy był urodzony Florentyńczyk Pompeo Neri (1706-1776), sekretarz toskańskiej rady finansów (odpowiednik dzisiejszych ministrów finansów). Wszystkie reformy lotaryńskie wdrażała grupa oświeconych ministrów takich jak: Giulio Rucellai, Neri, Francesco Maria Gianni, Angelo Tavanti.
W sierpniu roku 1738 zebrano wszytki medycejskie oddziały i stworzono z nich nową machinę obronną opartą na dwóch regimentach liniowych (Regimanto delle guardie lorensi, Regimento Toscano) podzielonych na garnizony pod wodzą wojskowych gubernatorów Florencji, Sieny, Pizy, Livorno, Volterry, Portoferrai i Grosseto. Do tych garnizonów oddziałów liniowych, dochodziła żandarmeria (131 osób) i 100 szwajcarów. Wszystkie formacje finansowano ze wspólnej kasy wojskowej.
W październiku 1750 wydano ustawę regulująca relacje prawne między władcą a szlachtą, nieco ograniczając szlachtę (nobili, patrizi) i jej uprawnienia, ale jednocześnie potwierdzając jej status grupy rządzącej. Gdy w 1756 roku nastąpiło europejskie odwrócenie przymierzy i Francja, Austria i Hiszpania znalazły się w jednym obozie, WKT uległo konsolidacji, a szlachta z jej burbońskimi resentymentami związała się mocniej z nowym rządem lotaryńsko-habsburskim. Od 1753 austriacki wojskowy włoskiego pochodzenia Antoniotto Botta-Adorno został ministrem całej: Reichitalien (rezydował w palazzo della Crocetta)[51]. W latach 50. Wzmogła się wymiana kulturowa między Lotaryngią i Toskanią. Ogrodnicy, mechanicy, inżynierowie i architekci lotaryńscy przybywali do Toskanii (w maju 1751 roku wprowadzono równe prawa dla Toskańczyków i Lotaryńczyków by ułatwić integrację)[52], mozaiki toskańskie zaś pojawiły się w Lotaryngii i północnej Europie. Zlikwidowano w Toskanii „prawo martwej ręki” naruszając władzę kleru. W latach 60. W Toskanii wyrosła już nowa generacja Toskańczyków, nie opierających się nowej władzy, lecz współpracujących z nią[53].
Il. 3 Florencja na obrazie florenckiego malarza Giuseppe Zocchiego (1711-1767), źródło: http://firenzeneidettagli.blogspot.com/2010/10/firenze-come-e-e-come-la-vedeva-lo.html
W roku 1754 ogłoszono amnestię dla więźniów inkwizycji i zamknięto wiele z jej organów terenowych. Zniesienie kościelnej cenzury (również w 1754 roku), broniącej przestarzałego arystotelizmu i atakującej wszystko co stało z nim w sprzeczności, uwolniło drzemiącą od czasów renesansowych, energię intelektualną i twórczą Toskańczyków, zresztą już wcześniej Florencja i Toskania miały duże zasługi na polu naukowym, o czym świadczą liczne powstałe tam instytucje naukowe: dbająca o puryzm językowy Accademia Fiorentina (1549), gramatyczna Accademia della Crusca (1583), Accademia degli Apatisti (1635), połaczona z poprzednią w 1782 roku pod nazwą Accademia della Crusca e Fiorentina, agrokulturalna Accademia dei Georgofili (1753) założona z inicjatywy hr. Ludovico Fantoniego i opata Ubaldo Montelaticiego, archologiczna Accademia Etrusca (1727), z siedzibą w Cortonie, artystyczna Accademia delle Arti e del Disegno (1563), sieńska naukowo-literacka Accademia degli Intronati (1460), również sieńska, ale medyczna Accademia dei Fisiocritici (1691), historyczno-literacka Accademia dei Dubbiosi (1644), w Livorno, podobnie jak Accademia Labronica, florentyńska Acccademia Società Letteraria La Colombaria (1735) założona jako centrum studiów moralnych i literackich, której słynnym współpracownikiem był Ludovico Antonio Muratori, florentyńska Società Botanica (1716). Od połowy XVIII wieku powstawały pierwsze toskańskie szkoły dla dziewcząt, uczące pisania, czytania, rachunków, gotowania, szycia, haftu itd. Za Leopolda wiele z nich zostało zniesionych lub zreorganizowanych.
Podczas regencji wprowadzono obowiązkową służbę wojskową, jednak długi czas bezczynności obniżył morale żołnierzy i tak podczas wojny siedmioletniej (1756-1763), zdarzały sie masowe dezercje zwłaszcza przy granicy z Państwem Kościelnym.
W 1764 roku zapanował głód (ludzie jedli trawę, żołędzie i korę drzew) , związany także ze strachem przed przymusowym poborem do armii zarządzonym przez ministra de Botta-Adorno.
Il. 4. Florencja na obrazie florenckiego malarza Giuseppe Zocchiego (1711-1767), źródło: http://firenzeneidettagli.blogspot.com/2010_11_01_archive.html
Lata panowania Piotra Leopolda (1765-1790) znaczyły ulepszenie i usprawnienie ekonomii i handlu. W dziele tym wyróżnili się tacy ministrowie jak: Pompeo Neri i Francesco Gianti. Port w Livorno został wówczas ogłoszony wolnym portem, handlującym zgodnie z zasadami liberalizmu ekonomicznego i leseferyzmu. Szybko zagroził on dotychczasowej dominującej pozycji Genui i Republiki Genui. W 1782 roku ogłoszona została liberalna konstytucja, a w roku 1786 kodeks kryminalny, zgodny z duchem filozofii prawnej Mediolańczyka Cesare Beccaria. Kodeks znosił tortury w śledztwie, crimen laesae maiestatis, konfiskaty mienia i karę śmierci. Reformy Piotra Leopolda przyniosły Toskanii stabilizację polityczną i gospodarczą. Sam władca nie był zbyt popularny. Za bezpośrednich rządów Lotaryńskich nad Toskanią, szefów rad regencyjnych, zastąpili pierwsi ministrowie: prof. Pompeo Neri, (1767-1776), kawaler Angelo Tavanti (1777-1782), senator Francesco Maria Gianni, (1789-1790), senator Antonio Serristori (1790-1791), regent Piotra Leopolda, markiz Federico Manfredini (1791-1796) i kawaler Francesco Seratti (1796-1798).
Leopold Habsburg przybył do Toskanii jako osiemnastolatek. Jego żoną była Maria Luiza Hiszpańska, która wniosła mu w posagu m.in.. dobra alodialne Medyceuszów, a poza tym była bardzo rozsądną żoną i księżną. Młody Leopold chciał szybko reformować, wiec rozporządzenia wychodziły lawinowo, co niezbyt podobało się poddanym, którzy wypisywali na murach: „rozporządzenie, kontr rozporządzenie, wszystko w kolejności, ale w nieładzie” (ordini, contrordini, tutto in ordine, ma con disordine)[54], do tego rozporządzenia te bywały bardzo szczegółowe i naruszały prywatność poddanych. Opór uczynił księcia podejrzliwym, wiec otoczył całą Toskanię siecią szpiegów (Józef II odradzał mu korzystanie z ich usług, bo podniecają oni jedynie nieufność do rodzaju ludzkiego). Czasami, kierując się dbałością o „moralność” przesyłali mu oni raporty o „zajmujących kobietach”, co interesowało władcę głównie jako wiecznie niezaspokojonego niewiernego męża, jego kochanki liczono na tuziny. Pewnym rodzino zakazywano nawet widywać się wzajemnie, lub przyjmować jedynie krewnych II i III stopnia, i osoby, którym nie wolno było wizytować konkretne kawiarnie, a nawet kościoły, lub np. wychodzić z domu między północą a wschodem słońca. Mimo to życie śmietanki florenckiej nie mało sobie równych. Rody takie jak Corsini, Riccardi, Ferroni, Della Gherardesca, Niccolini, Ginori, Rinuccini i wiele innych miało pałace w mieście, gdzie spędzali zimę. Zwłaszcza salony markizy Niccolini były bardzo ożywione, i każdy właściwie dostojniejszy cudzoziemiec przebywający w Italii w końcu tam trafiał. Karol Edward Stuart, utrzymywał stosunki z rodziną Corsini, którzy dali temu pretendentowi do tronu angielskiego swoje Cassino na Prato otoczone pięknymi ogrodami. Dewocyjny katolik Karol kupił w 1777 od Corsinich Palazzo Guadagni i kazał wyryć na nim napis, ze mieszkał w nim: „król Wielkiej Brytanii i obrońca wiary”. W 1777 roku do pałacu Guadagni przybył Vittorio Alfieri i poznał Luizę, księżną Albany, żonę Karola Stuarta, i by zamaskować związek z nią został jej cavaliere servente. Karol Stuart był niestety zazdrosnym brutalem, wiec jedynie gdy spał pijany w salonie, kochankowie mogli być sam na sam[55]. By ją wyrwać spod wpływów zgryźliwego męża, który znęcał się nad nią psychicznie, a czasem i fizycznie, błagał (przełamując swój wstręt do despotów na tronie) wielkiego księcia Leopolda, by dana ją pod opiekę dominikanek. Potem Alfieri porwał ją do owego klasztoru. Karol Edward, któremu zatrzasnieto w klasztorze drzwi przed nosem zaczął odgrażać się, ze skorzysta ze swych politycznych wpływów, na co Luiza apelowała o wstawiennictwo u szwagra, kardynała Yorku. Pod eskortą zbrojnych (ludzi kardynała i Alfieriego), bano się bowiem kontrakcji Karola Edwarda, przeniosła się z końcem 1780 roku do klasztoru w Rzymie . W marcu 1781 papież pozwolił jej opuścić klasztor i zamieszkać w rzymskim pałacu, który kardynał Yorku miał do swej dyspozycji, ale w którym nie bywał preferując swą willę we Frascati[56].
Ochmistrzem Wielkiego Księcia z nadania matki, cesarzowej Marii Teresy, był hr. Franz Turn, którego żona została ochmistrzynią królowej. Za radą cesarzowej rząd sformowano w połowie z Włochów, w połowie z Niemców, ale zaraz na początku panowania Leopolda w szeregi ministrów wkradła się piękna śpiewaczka i intrygantka Angela Branchi, która za pośrednictwem Andrei Parenti, zaufanego starego marszałka dworu Antoniotto di Botta-Adorno, innego ulubieńca Marii Teresy, przyjmowała łapówki. Z uwagi na fanatyzm matki, Leopold dbał o pozory bigoterii w zarządzaniu swą rodziną i państwem. W Kościele św. Felicyty nabożeństwa odprawiano tez po niemiecku (jezuita Sommating), co bardzo drażniło dumę mieszkańców kraju Dantego, zwł. elit florenckich[57]. Elity te Leopold zraził sobie też reklasyfikacją rodów szlacheckich. Ci, którzy mogli wykazać szlachectwo na 200 lat wstecz zaliczeni zostali do szlachty I klasy, pozostali do drugiej, wiązało się to m.in. z kolejnością ucałowania rąk – bacciamano na festynach. Tych z klasy drugiej zwano powszechnie nuwolonami, od słów francuskich: nous voulons, jakimi zwykle zaczynał swe dekrety Leopold.
Polityka kościelna Leopolda nie była zbyt udana. Nie udało mu się zsekularyzować majątków Kościelnych, ani ściśle podporządkować kleru państwu. Leopold pracował też nad konstytucją, która była nieco podobna do karty praw Wirginii, jednak przejmie tronu cesarskiego przez Leopolda w 1790 źle usposobiło do niego postępowe elity, dotąd popierające przedsięwzięcie. Leopold wprowadził szczepienia przeciw ospie, w czym kontynuował politykę matki Marii Teresy. 23 stycznia 1774 wprowadzono bezprecendensowe legge sui pazzi (“prawo o szaleńcach”) nakazujące humanitarne traktowanie (bez łańcuchów i kar fizycznych) pacjentów szpitali psychiatrycznych (wraz z ustawą zaczęto budowę nowego szpitala: Bonifacio, z młodym lekarzem Vincenzo Chiarugi jako jego kierownikiem).
W 1782 oku zlikwidowano trybunały inkwizycji. Jednocześnie ograniczono przywileje Kościoła i próbowano stworzyć, z pomocą biskupa Pistoi, Scipione de’ Ricci, narodowy Kościół toskański. Synod jansenistyczny w Pistoi (1786 r.) był powiązany z tymi projektami. Uczestnicy synodu ułożyli 57-punktowy program zreformowania koscioła w księstwie.
Lotaryńczycy zlikwidowali też średniowiecze cechy i gildie, ustanowili nowe taryfy celne (1781), zreformowali system podatkowy (1765-1769), likwidując podatki zbiorcze (np. odpracowywanie ich u seniora) na rzecz bezpośrednich pobieranych od osób prywatnych
Jedynymi nabytkami terytorialnymi WKT w XVIII wieku były markizaty: Calice, Veppo i Madrignano (1772 r.). Dowodem sukcesu reform ekonomicznych Leopolda jest fakt wielokrotnego wzrostu ilości zebranego zboża od 1765 do lat 80.
Następcą Leopolda był Ferdynand III, którego z księstwa wyparli Francuzi. W 1807 roku napoleońskie satelickie Królestwo Etrurii zostało inkorporowane do Francji.
Brytyjska pisarka Hester Lynch Salusbury-Thrale (1741-1821), która w lipcu 1784 roku poślubiła włoskiego kompozytora Gabriele Mario Piozzeigo (1740-1809), naturalizowanego jako poddany brytyjski, i wkrótce po ślubie zamieszkała z nim w Italii, zachwycała się Florencją”[58], która wydawała się jej miastem, które nawet powietrze ma lepsze niż inne, dzięki sąsiedztwu Apeninów – „kręgosłupa Italii”. Apeniny przeciwdziałały nadmiernym upałom, lecz tylko w samej Florencji, na wsi, gdzie angielskie towarzystwo lubiło wyjeżdżać w czasie ciepłych temperatur, słońce potrafiło nieźle dać się we znaki. Piozzi chwaliła „angielki zajazd” w którym się zatrzymali, i w którym obsługa i warunki, były (wreszcie) na takim samym wysokim poziomie jak w Anglii. Jedynie bekon był niezbyt smaczny (gorszy np. od mediolańskiego), za to miał „angielską”, tj. wysoką cenę. Z okna zajazdu widać było starożytne miasto Fiesole i most Trójcy, architektoniczną dumę mieszkańców. W zajeździe zjawił się znajomy pp. Thrale’a i Piozziego z Paryża, lokalny szlachcic hrabia Manucci, który przedstawił podróżnym swoje siostry i przyjaciół, w tym erudytę kawalera d’Elci, który miał stanowić drugiego przewodnika. Mrs Piozzi podziwiała florenckie biblioteki. W jednej z nich słyszała wzruszający panegiryk (w wykonaniu niejakiego Gianettiego) ku czci kapitana Cooka, którego lokalne elity bardzo podziwiały. Lokalni Brytyjczycy tacy jak lord i lady Cooper ponoć ożywiali surowe florenckie zwyczaje swą „angielską gościnnością”. Dyplomata Sir Horace Mann (1706-1786), który od 1737 roku aż do swej śmierci był stałym brytyjskim rezydentem w Toskanii, przyjmował znakomitszych krajanów na sobotnich kolacjach obiadach. Swą gościnność okazał także pisarce, mimo iż był już stary i schorowany. Pisarkę zdumiewały smak i wielkość owoców większych i smaczniejszych w Toskanii niż na północy (wiśnie, figi), lub mniejszych i smaczniejszych (truskawki). Zachwycały ją też bujnie rosnące i wspaniale pachnące kwiaty, które uprzyjemniały zapach ulic. Podobały jej się biblioteki, jak biblioteka Laurentyjska, prowadzona przez niejakiego Bandiego, wielkiego erudytę, do której pani Piozzi pojechała lektyką. W bibliotece tej można było przeczytać także greckie i orientalne teksty przywiezione do Florencji w czasach renesansu, i obejrzeć stare mapy żeglarskie które już w czasach Piozzi wywoływały pobłażliwy uśmiech obok podziwu.
Patronem miasta, o czym pisze Mrs Piozzi w liście z 24 czerwca 1785 roku[59], był Jan Chrziciel. W dzień jego narodzenia, właśnie 24 czerwca Florencja radośnie świętowała. Po porannej mszy, pisarka pojechała z przyjaciółmi do domu, z którego widach było procesję jak na dłoni (gospodyni gościła tam ponad 150 osób, lecz nie stłoczonych lecz swobodnie stojących obok siebie, gdyż jak zauważyła pisarka, apartamenty florentyńskie były zwykle większe od londyńskich, przypominając pod tym względem raczej okazałe siedziby arystokracji jak londyński Devonshire House lub Wanstead House w Essex. Miały też wielki okna i balkony). Nie była tak poważna jak bolońskie, lecz majestatyczna i składała się głównie z potężnych udekorowanych powozów ciągnionych przez ludzi, woły lub konie. Księża wysławiali patrona miasta w śpiewie. Mrs Piozzi słyszała, ze tego dnia dostarczającego florentyńczykom jednej z nielicznych rozrywek, konfraternie religijne rywalizowały ze sobą, o to kto zrobi najwięcej figur świętego, najwięcej wyda na nie, na obrazy i na muzykę okolicznościową. Widzowie jedli lody i kanapki. Pani Piozzi poznała wówczas kardynała Corsini, który powiedział do niej: „cóż Pani, nie widziałaś dotąd nigdy nikogo z nas, czerwononogich kuropatw, ale jak słyszę jedziesz do Rzymu, gdzie zobaczysz, ze tacy jak ja nie są tam rzadkością”. Piozzi widziała już raz kardynała, ale nie śmiała burzyć wypowiedzi duchownego.
We Florencji, pisarka widziała też wyścig rydwanów na Piazza, placu miejskim nie większym ponoć od londyńskiego Covent Garden, o nierównym podłożu. Niektóre z powozów bardziej niż inne naśladowały styl antycznego Rzymu. Wszystkie powozy należały do jednego człowieka, więc prawdopodobnie dlatego, woźnice nie szaleli zbytnio na torze. Była to raczej udawana konkurencja, według Piozzi, efektowana, ale mało zajmująca. Podczas święta janowego, iluminowano tez katedrę. Pod koniec dnia świątecznego pędzono wierzchowce bez jeźdźców po ulicach miasta. Teatr florencki ze swoimi głośnymi sztukami heroicznymi (Piozzi wspomina o sztuce o Cydzie), nie spodobał się pisarce. Włosi również w życiu codziennym przejawiali skłonność do używania modnych słów i pozowania za kogoś kim nie byli. Zdaniem Piozzi Włosi żyjący w tyranii, byli znacznie bardziej swobodni w obejściu, niż Brytyjczycy żyjący pod rządem, gwarantującym maksymalny zasięg wolności politycznej. Pisarka uważała, ze właśnie dlatego Włosi nie maja zahamowań zachowując się często jak zepsute dzieci, bo państwo hamuje ich za nich. Często Włosi ustanawiają bardzo surowe prawa w grach, łowiectwie czy szkolnictwie, a i tak każde zebranie wygląda jak chaotyczna eksplozja radości. W Paryżu wszyscy wyśmiewają się wzajem, w Londynie, jak ognie tego unikają, Włosi nie mają reguł konwersacji, i nie obrażają się jak dwie poprzednie nacje.
Główny plac miasta, katedralny Piazza del Duomo, pełen był gwaru, ponieważ wszyscy tam rozmawiali wg włoskiej modły,; gdy jeden mówił, drugi wołał o lemoniadę, a trzeci jadł lody. Z tuzin miejscowych roznosiło ciasteczka, wykrzykując ich nazwę: ciambelli! Żebracy siedzieli na schodach kościołów modląc się, a raczej obiecując pomodlić się za: „święte dusze w czyśćcu” – anime sante di purgatorio, gdy im ktoś im da jałmużnę. Tymczasem słudzy kłócili się, w oberżach, który z ich panów ma być obsłużony pierwszy, recytując ich genealogię, by szybciej kupić makaron lub herbatniki. A jednak gdzie więcej krzyku i pompy tam zawsze mniej władzy, takie przynajmniej wrażenie odniosła nasza turystka. Wielki książę Toskanii stanowił szczyt tej władzy, wiec jej nie manifestował. Jeśli ktoś jednak przebywał zbyt długo w Miście, nie potrafiąc dobrze uzasadnić swego w nim pobytu, książę, nakazywał wyjazd, lub – jeśli ten nie posłuchał, i nie zareagował na otrzymany na piśmie nakaz – był odstawiany na granicę. Tak samo jeśli ktoś prowadził wystawny tryb życia, Książę kazał dociec, jakie są podstawy tej wielkości w obejściu. Piozzi to zachowanie, na które skarżyli się jej florentyńscy utytułowani przyjaciele przypominało despotów chcących rządzić społeczeństwem jak potomstwem. Brytyjczycy we Florencji często musieli wysłuchiwać takich skarg z ust miejscowej elity. Piozzi znajdowała to meczącym, tym bardziej, ze często nie było wiadomo, „czy skarżą się na tyranię czy na tyrana”. Narzekano na przykład na obowiązek modlenia się po włosku, podczas gdy wielu tęskniło za łaciną, co Piozzi wydawało się nieszczególnym powodem do lamentowania. Niektórzy Brytyjczycy florenccy tacy jak Lord Corke gromadzili anegdoty o dawnych władcach z dynastii Medyceuszy. Mimo iż narzekali na despotyzm pałali zwykle nienawiścią, podszytą zazdrością do republik takich jak Wenecja czy Lukka. Między innymi z tego powodu Piozzi wolała mówić, jak sama pisze, o galerii florenckiej (Uffizi) niż o toskańskim rządzie.
Pisarce podobały się widoki wiejskich okolic Prato, gdzie farmerzy byli tak bogaci, że ich żony i córki często nosiły nie byle jaką biżuterię. Kobiety toskańskie znajdowała brzydszymi od lombardzkich, ale za to zamożniejszymi. Wenecki przyjaciel pisarki twierdził, ze jednak farmerzy z weneckiego miasta Crema są jeszcze zamożniejsi. Klienci arystokracji byli zwykle zadowoleni ze swych książąt i nie mówili o nich złego słowa. Piozzi widziała tez we Florencji jakobickiego pretendenta. Duomo była zdaniem Piozzi piękne z zewnątrz, lecz zbyt bogate w środku by sprawiać jeszcze wrażenie harmonii. Dialekt toskański Piozzi uważała za ładniejszy niż żargony z Yorkshire czy Derby. Akcent toskański wydawał jej się czymś pośrednim między szorstkim uroczystym dialektem mediolańskim i słodkim weneckim. Brytyjczyk Mr Greathead pisał w tych czasach po toskańsku sonety bardzo podziwiane przez miejscowych. Eleganccy Florentyńczycy mieli maniery wolne i ciche, byli przy tym bezpośredni i lubili mówić sobie po imieniu. W mieście Piozzi widziała pięcioletnie dziecko w stroju dominikanina błogosławiącego trzy niewiasty. Jej przyjaciel nazwał to: „źle pojętą pobożnością” (divozione mal intesa). Po powrocie ze spaceru, podczas, którego spotkała tego nad wyraz młodego zakonnika, mrs Piozzi miała lekką gorączkę, jednak niejaki doktor Bicchierei orzekł, że nic jej ni będzie, a jej służącej, która miała się gorzej, przepisał James’s powders. Ulice Florencji były wg pisarki utrzymywane w takiej czynności, ze przechodzeń bał się nabrudzić. Dość częste były we Florencji porażenia słoneczne i ataki apopleksji. 12 września 1785 roku, mrs. Piozzi i jej towarzysze opuścili Florencję.