Założona przez Etrusków Lukka była przez kilka stuleci (1160-1847) niepodległą republiką . W IX wieku przegrała walkę z Pizą o prymat w handlu. W XVIII wieku Lukka była typowym państwem arystokratycznym z ustrojem republikańskim jak Genua czy Wenecja, ale oczywiście o wiele słabszą i mniejszą. Erozja wypieranej przez mieszczan, szlachty jako grupy społecznej typowa dla włoskiego settecento dotknęła też elitę Lukki. W roku w Lukce było 1628 szlacheckich rodzin, a w 1787 już tylko 88[1]. W 1628 roku charakter rządów zmienił się z para-demokratycznego na czysto oligarchiczny. W XVIII wieku miasto starało się o własny uniwersytet, lecz otwarto uczelnię dopiero w 1787 roku. Brytyjka podczas podróży do Włoch (1784-1785) opisała okolice Lukki jako pełne dzikich owoców (dzikie winogrona i maliny). Na bramie wjazdowej do miasta był wizerunek pantery, a wolność była głoszona na każdej ścianie i bramie[2]. Hester pisała, że dawno już we Włoszech nie widziała tylu wolnościowych deklaracji, i bardzo ją to ucieszyło, ale nie rozumiała jak pantera może być symbolem tej wolności. Dziwiła się jak tak niewielka republika (większa nieco od Salisbury i piękniejsza niż Nottingham) zdołała obronić swą niezawisłość, jak twierdziła może sprawiła to aktywność mieszkańców uwijających się jak pszczoły, lub korzystne położenie miedzy ścianami Apeninów, lub opiece cesarza przeciw książętom Toskanii. Okolice Lukki przypominały podróżniczce hrabstwo Derby. Dożę (il principe) Lukki wybierano co dwa miesiące. W sprawowaniu władzy sądowniczej pomagało mu 10 senatorów. Republika mogła ponoć wystawić 25.000 ludzi pod bronią, choć oczywiście w czasie pokoju żołnierzy czynnych było o wiele mniej.
Republika, według ocen Piozzi zarabiała mniej więcej tyle co książę Bedford czyli jakieś 85.000 funtów rocznie. Mieszkańcy cenili swój skrawek terenu i uprawiali bardzo intensywnie ziemię doprowadzając rolnictwo do bardzo wysokiego poziomu. Uprawiano ziemię nawet w święta, sama widziała jak podlewano ją co dzień o siódmej rano, zaraz przed świątecznym nabożeństwem ku czci patrona miasta. Miasto podlegało ścisłym regulacjom porządkowym. Na ulicach było o wiele mniej żebraków niż we Florencji. Mieszkańcy byli zazwyczaj radośni i łączyli radość z dewocją: Il mondo è bello perche è variabile mówili Włosi, jak zauważa Brytyjka (świat jest piękny, bo jest różnorodny) , dlatego nawet księża i członkowie religijnych bractw ubierali się z przepychem. Jednocześnie na przykład opera wieczorem sprawiała wrażenie kościoła protestanckiego podczas pogrzebu (wszyscy widzowie ubrani na czarno). Wielu bogatych dla oszczędności nosiło się w czerni. Ludzie byli uprzejmi także dla cudzoziemców. 5 mil od miasta znajdowały się zdrowotne łaźnie. Bogaci jeździli tam na wilegiaturę. Elity Mediolanu uważali jednak swych odpowiedników z Lukki za ludzi bez zdrowego rozsądku, którzy są niesprawni w sztuce konwersacji, co częściowo potwierdzała Piozzi, którą jedna dama pytała co jadła na obiad, a potem powiedziała jej ile par pończoch wysłali jej sąsiedzi do prania, i to był w zasadzie koniec rozmowy. Gdyby ta młoda dama, wychowywana była w Londynie byłaby niezwykle wygadana i czarująca w rozmowie, oceniała Piozzi. W Lukce niewiele się działo dobrego czy złego (nikt nie pamiętał, by za jego życia popełniono tu jakiekolwiek morderstwo, a ostatni pamiętany rozbój zdarzył się 16 lat wcześniej, by powiesić złodzieja trzeba było pożyczyć kata od Florentyńczyków, bo w Lukce nie było kata, a nikt z mieszkańców nie chciał się podjąć przykrego obowiązku), a to nie stymulowało umysłu. Cała władza była w rękach ok. 450 szlachciców, którzy rządzili krajem z 90.000 mieszkańców. Piozzi uważała, że londyńska szkoła z internatem zna więcej przemocy niż ci mieszkańcy republiki. Rada państwa zwana Discoli sprawowała nadzór nad życiem codziennym, zawodem, a nawet zdrowiem mieszkańców. Co roku rada wyrzucała z miasta włóczęgów, wyłapanych w ciągu roku i zamkniętych w domu poprawczym, gdzie pracowali. Mieszkańcy Lukki rozmawiali w dialekcie toskańskim, ale od florentyńczyków odróżniał ich ponoć skrzekliwy akcent. Jak wiele innych włoskich stolic miasto miało Corso, z którego korzystała tylko szlachta (elity niektórych innych miast były mniej hermetyczne). Zajazd w którym mieszkał Hester Piozzi był podobno bardzo wygodny, a podawana w nim sałatka z oliwą. Generalnie, Piozzi miała dobre zdanie o Lukce, jak spytała francuskiego kamerdynera: Si ce n’etait pas une republique mignonne? – “czyż to nie ładna republika”, na co ów odpoiedział: Ma foy, madame, je la trouve plus tôt la republique des rats et des souris – „Na wiarę, Pani, mnie wydaje się ona przede wszystkim republiką szczurów i myszy”, zwierzęta te uniemożliwiły mu bowiem sen tej nocy.
W latach 1815–1847 niezależne księstwo pod panowaniem parmeńskiej gałęzi Burbonów, następnie włączone do Wielkiego Księstwa Toskanii.
Niezależna republika – Lukka 300 lat temu
[1] G. Hanlon, Early Modern Italy, 1550-1800. Three Seasons in European History, Macamillan Press Houndmills/ London 2000, s. 321.
[2] H. Lynch Piozzi, Observations and Reflection made in a Journey through France, Italy, and Germany, Printed for A. Strahan & T. Cadell in the Strand, London 1789, vol. I