Oprócz znakomitych często koncertów Narodowe Forum Muzyki ma też swoje wydawnictwo płytowe. Płyty jak to płyty – pozwalają zapoznać się z dokonaniami wrocławskich muzyków bez konieczności odwiedzania stolicy Śląska, a także pozwalają muzykom bardzo dokładnie przygotować swoje muzyczne projekty i przedstawić je słuchaczom.
Wśród nagrań proponowanych przez wydawnictwo NFM (w mniejszej lub większej współpracy z innymi wydawnictwami) szczególną uwagę przyciąga rosnący cykl poświęcony polskiej muzyce barokowej. Ma on charakterystyczne jednobarwne okładki ze srebrnym paskiem zawierającym nazwisko kompozytora i dyrygenta odpowiedzialnego za ten cykl – Andrzeja Kosendiaka. Gdy przyjrzymy się płytom bliżej, na okładkach zobaczymy piękne tłoczenia, zaś pod nimi grube i bardzo rzeczowe książeczki, dodatkowo urozmaicone całkiem ciekawymi zdjęciami z sesji nagraniowych.
W przypadku pierwszej płyty z muzyką Bartłomieja Pękiela w dużej mierze naukowy komentarz przygotowała Elżbieta Zwolińska. Mamy w nim omówienie biografii kompozytora (zdecydowanie wiemy o nim mniej niż o Chopinie!) i dzieł nagranych na płycie. A są to przede wszystkim dwie msze – Missa Secunda i Missa Pulcherrima, oraz drobniejsze utwory – Ave Maria, Sub tuum Praesidium, Assumpta est Maria oraz dwie kolędy – Magnum nomen Domini i Resonet in laudibus.
Bartłomiej Pękiel zmarł około roku 1666. Pierwsza wzmianka o nim pojawia się w roku 1637 i opisuje jego obecność na dworze królewskim Wazów, który był wówczas znaczącym ośrodkiem kultury muzycznej w Europie. To prawdopodobnie na tym dworze wystawiono też pierwszą operę poza Italią. Bartłomiej Pękiel początkowo objął na tym dworze stanowisko organisty, aby w czasach Jana Kazimierza przejąć funkcję kapelmistrza. Na dworze Wazów wymagania były bardzo wyśrubowane, działało tam też wielu zdolnych włoskich muzyków. Bartłomiej Pękiel musiał mieć oczywiście wrodzony talent, ale współpracując ze znakomitymi muzykami stał się największym polskim mistrzem technik polifonicznych i kontrapunktycznej wirtuozerii.
Karierę warszawską przerwał najazd Szwedów. Choć Bartłomiej Pękiel należał do grona najbardziej zaufanych ludzi króla Polski, znalazł się prawdopodobnie przejściowo w Wiedniu, natomiast później zaczął działać na stałe w Krakowie, gdzie w 1658 roku otrzymał tytuł kapelmistrza wawelskiej katedry. Tu, z uwagi na mniejszy i bardziej konserwatywny zespół muzyczny zrezygnował z form koncertujących na rzecz powrotu do „pierwszej praktyki”, czyli do języka wielkiego Rafaela muzycznego renesansu, czyli do muzyki Palestriny. Takie powroty zdarzały się wielu wielkim kompozytorom, w tym samemu wielkiemu Claudio Monteverdiemu, który zmarł ledwo dwie dekady przed Pękielem. Czy Pękiel był o dwie dekady młodszy od Monteverdiego? Tego nie wiemy.
Wyobraźmy sobie zatem przepiękne formy polifoniczne, które w połowie XVII wieku rozbrzmiewały przed Kaplicą Zygmuntowską i przed głównym ołtarzem krakowskiej katedry. Jest to inny Kraków, zasłonięty przez Matejkę, Wyspiańskiego i innych późniejszych twórców. Kraków, choć przestał być w czasach Wazów stolicą nadal przyciągał wielkich artystów, takich jak Bartłomiej Pękiel. Jak to widzi Andrzej Kosendiak ze swoim zespołem? Przede wszystkim wybrał do swojego projektu znakomitych śpiewaków, sprawdzonych już w innych zespołach, w tym w czeskim Collegium Vocale 1704, które jest artystyczną sensacją w naszej części Europy. Muzykę Pękiela przywracają zatem dla nas na płycie NFM/Accord: Aldona Bartnik – sopran, Matthew Venner – kontratenor, Maciej Gocman – tenor, Tomáš Král – bas i Jaromír Nosek – bas .
Muzyka Pękiela brzmi w tej odsłonie rewelacyjnie. Kosendiakowi udało się zachować równowagę pomiędzy matematycznością kontrapunktycznego kunsztu a indywidualizmem wybitnych śpiewaków. Koresponduje to też z dychotomią samej muzyki – z jednej strony w okresie krakowskim Pękiela słyszymy silny zwrot w stronę muzycznego renesansu, z drugiej jednak strony nie rezygnuje on z barokowych już technik wyrazu, które jako wybitny twórca nadal też rozwija, aczkolwiek w sposób bardzo subtelny i nieoczywisty.
O ile w Missa Secunda śpiewają tylko głosy męskie, o tyle w Missa Pulcherrima udział też bierze Aldona Bartnik, dodając światło swojego głosu to tej jakże wspaniałej (również na skalę europejską) kompozycji. Kunsztowna polifonia, wyrażona w doskonały sposób, przenosi nas do jakiegoś innego uniwersum. To jak cały świat. Jak żywa i pulsująca struktura. Ów efekt muzycznego życia został wykreowany przez Kosendiaka i jego śpiewaków znakomicie. To zdecydowanie jedna z najlepszych polskich płyt z muzyką dawną.
Na płycie mieści się też notka, iż jest ona pierwszym nagraniem zrealizowanym w gmachu NFM. I to słychać! Cóż za akustyka, cóż za piękne i realistyczne barwy głosów. Część barokowej serii Kosendiaka była nagrywana jeszcze przed powstaniem sal NFM i choć to też są znakomite technicznie nagrania, to jednak słychać kolosalną różnicę między świetnym ujęciem fonograficznym, a ujęciem fonograficznym w Sali Czerwonej NFM. Za nagranie i montaż odpowiadali oczywiście wybitni artyści w swoim inżynierskim rzemiośle – Andrzej Sasin i Aleksandra Nagórko.
Inną już pozamuzyczną ciekawostką jest informacja podana w książeczce, którą zrozumie każdy, kto lubi nabywać płyty CD. Otóż dowiadujemy się, że to nagranie NFM/Accord poza granicami Polski dystrybuuje legendarna firma Naxos, która przyczyniła się do ukazania melomanom tysięcy godzin mniej znanej na świecie muzyki i zdobyła za to wiele nagród. Możemy być zatem spokojni o to, że wiele osób od Chin po Meksyk dowie się o twórczości Bartłomieja Pękiela i pozna ją w świetnej interpretacji.