Rozdział 32.
- Mieliśmy zatem kilkunastu kandydatów, spośród których jeden, a może kilku zlepionych w jedną całość stało się fundatorami najpopularniejszej na Kuberze religii – głos archeologa płynął miarowo i mechanicznie. – Wpisaliśmy te głosy do pamięci nanobotów i szukaliśmy tego, którego zasób słownictwa najbardziej odpowiadał temu związanemu z księgą. Oczywiście wszyscy inni zostali starannie udokumentowani. Wreszcie doszliśmy do wniosku, że „wcielone Ciepło” w formie jednego osobnika, bądź grupy poprzedzał nauczyciel lokalnej szkoły religijnej, opartej na wcześniejszym światopoglądzie, który jak wiemy został włączony do księgi Ciepła dla uzasadnienia „prawdziwości mesjasza”. Zajęliśmy się tym osobnikiem. Udało nam się zdobyć wiele jego śladów. Wynika z nich, że nie był pewien swoich światopoglądów i zachęcał swoich uczniów, by działali samodzielnie, mimo to zachowywał fanatyzm w niektórych kwestiach, z czego nie zdawał sobie sprawy. W owych czasach obszar państwa (obraz) w którym rodziła się nowa religia był podwójnie zagrożony. Po pierwsze był okupowany przez względnie pobłażliwe imperium, nie tolerujące jednak zbyt silnych postaw monoteistycznych, co dla mieszkańców regionu (obraz) było wyzwaniem. Po drugie te rubieże imperium były zagrożone z zewnątrz, co niekiedy radykalizowało postawy jego zarządców. Wszystko było niejako w stanie wrzenia i wielu młodych osobników czuło się natchnionych przez boga, lub bogów. Nie tylko szkoła wspomnianego nauczyciela wydała swoich mesjaszy i proroków. Były jeszcze ze trzy inne. Jednakże osobniki bardziej charyzmatyczne przejmowały częstokroć poglądy swoich kolegów, po czym ich zwalczały, w brutalny, jak niebawem zobaczymy sposób.
- Jaki zasób słownictwa posłużył wam ostatecznie do poszukiwań? – zapytała Gauri.
- Oczywiście wcale nie sztandarowe i podstawowe hasła nowej wiary – odparł robot. – One w różnych permutacjach występowały u wszystkich błąkających się po ulicach miasta (obraz) bogów najwyższych. Posłużyliśmy się metodą, którą ziemscy historycy sztuki określają mianem metody Morellego. Jest ona pomocna przy asygnowaniu anonimowych dzieł malarstwa. Nie spogląda się wtedy na ogólną kompozycję, gdyż takie pomysły wędrowały od twórcy do twórcy, lecz spogląda się na szczegóły, takie jak ukształtowanie małżowin usznych malowanych obiektów, sposób malowania źrenic, zagięć dzbanków etc. Na te rzeczy artyści zazwyczaj nie zwracali uwagi, czynili je rutynowo i nie poddawali ich zmianom. W przypadku wypowiedzi szukanego przez nas inicjatora religii Ciepła chodziło rzecz jasna o dobór słownictwa. Niestety, większość opisów i wypowiedzi zawartych w owych księgach pochodzi od późniejszych o sto, lub nawet trzysta lat proroków nowej wiary. Tym niemniej nawet z tym niepotrzebnym bagażem, po wykluczeniu najbardziej oczywistych anachronizmów można było zacząć. Próba została zwieńczona sukcesem, znaleźliśmy jednego fundatora, który nota bene z początku, jak się zdaje, nie posiadał żadnych własnych pomysłów, lecz kompilował te zasłyszane od kilku innych badanych przez nas osobników, co zostało udokumentowane. Mimo braku inwencji mesjasz był jednak osobnikiem charyzmatycznym. Emitował mocne, donośne dźwiękokształty, umiał też operować prostym przekazem wzbudzającym silne emocje tłumu. Wyglądał okazale, choć oczywiście z należytą dozą „ascetycznej świętości”. Miał też sporo szczęście do współtowarzyszy, którzy pomagali mu z ogromną skutecznością, umiał też usunąć tych spośród nich, którzy okazali się zbyt inteligentni, lub sami poczuli się bogami najwyższymi. Czy możemy zacząć prezentację…?
- Jeszcze trochę błotka – rzekła dziewczyna rozkoszując się urodą kuberiańskiej rezydencji, – to bardzo ciekawe, ale potrzeba mi krótkiej przerwy na skupienie.
- Och, mi też – zgodził się Ludwik, – jak przypomnę sobie tych wszystkich mistyków u progu romantyzmu, dopatrujących się „korzeni uczucia i wiary” w cieniu chłopskich chat…
- Później, w moich czasach, to jeszcze bardziej się nasiliło – rzekła Gauri popijając aromatyczny napar. Oczywiście to, co było przyjemne dla zmysłów jej Spojrzenia, przyprawiło by o mdłości ludzki organizm. – Nawet nie w moim kraju, lecz w Europie. Oglądałam niekiedy przedstawienia polskich, francuskich i chyba włoskich trup teatralnych. Ciemność, wijące się ciała, błąkające się ze świecami niewiasty wypatrujące „zbawiciela”. Jakiś wskrzeszony wspinający się po podłodze…
- Łazarz – podpowiedział jej kompozytor.
- Właśnie – uniosła mackę Gauri. – Krzyże, prostota, męczeństwo wiary, studnie, przynoszenie wody, słuchanie bzdur, dzieciątko w koronie cierniowej, drzazgi i gwoździe powbijane wszędzie… Jednocześnie konflikt fałszywych pojęć „duszy” i „ciała”. Z jednej strony cizie w jakiś pomazanych krwią prześcieradłach, z drugiej aktorzy plujący winem i sikający na scenę…
- Pewnie nawiązywali do Heroda – zaśmiał się w myślach Ludwik, – postaci ahistorycznej, która jednakże symbolizowała zło dla adeptów tego akurat kultu Cargo. Miał być rozpustnikiem i hedonistą… Doskonałym materiałem do kontrastu między tym co „duchowe” a tym co „cielesne”.
- Dobrze, napiliśmy się, wprowadziliśmy się w nastrój naszej żywieli, dobry czas, abyś kontynuował archeologu – zaproponowała dziewczyna.
- Tylko mów ładniejszym językiem – upomniała robota Wadż, – staraj się, skoro czujesz już w sobie kiełkujący intelekt…
- Twoje życzenie jest dla mnie rozkazem – niemal roześmiał się archeolog, jego towarzysze zaś wydali pomruk na znak zgody. – Za chwilę przedstawimy pierwszy dokument. Odnaleźliśmy go głęboko pod współczesnymi zabudowaniami wioski (obraz), która wciąż ma w sobie coś z pozbawionego kontaktu z otoczeniem pustkowia. Tamtejsi mieszkańcy posługują się dziwacznym dialektem nie podobnym wcale do lingua franca ich kraju. Oto materiał.
W niszy medialnej pokazał się obraz z symbolem Wadż i NZDelhi. Następnie pojawiły się napisy, dotyczące różnych zaobserwowanych w próbce zjawisk. Wymienione zostało osiemdziesiąt dziewięć nie istniejących obecnie gatunków fauny, których odgłosy odzwierciedliły się w tej molekularnej warstwie. Następnie wyświetlone zostały wskaźniki pomiaru sejsmograficznego i cieplnego, zauważalnie wyższe niż obecnie. Rozmowa przebiegała wewnątrz budynku, którego posadzka pogrążyła się w czasem w ziemi, zaś w jej załomie pozostały nienaruszone warstwy z interesującej dla badań epoki. Następnie nastąpił opis przypuszczalnego kształtu pomieszczenia i samych osobników wydedukowany ze sposobu rozchodzenia się fali dźwiękokształtnej. Później ekran wyświetlił obszerny spis usuniętych odgłosów dobiegających z pomieszczeń i będących efektem przemieszczania się mówców po wnętrzu pomieszczenia. Materiał był rekonstrukcją zawierającą obraz i osobnicze cechy wydających dźwiękokształty osób. Chwilowo był jeszcze zatrzymany i Gauri wraz z Ludwikiem mogli się przyjrzeć Ciepłu we własnej osobie, jak także jego uczniom i towarzyszom. W pomieszczeniu były cztery osoby, samozwańczy mesjasz i jego zaufani.
- Zaprawdę, powiadam wam, że trzeba coś z tym zrobić – stwierdził i narysował mesjasz.
- Nie możemy tego chyba uczynić jawnie – zauważył pierwszy uczeń. – Ten fałszywy prorok jest już dość znany. Jeśli plotka rozejdzie się wśród tłumu, stracimy nadzieję na nowych wyznawców.
- A i część starych odejdzie – zauważył drugi uczeń. – Zdarzy się to samo, co w miasteczku (obraz), znów trzeba będzie zaczynać wszystko od nowa.
- Powstrzymaj się, zaprawdę, od mówienia o złych czasach – zirytował się mesjasz, co odzwierciedliły dźwiękokształty.
- Przepraszam mistrzu – pokajał się drugi uczeń, – lecz po tym, jak uwiodłeś (obraz) mówiąc o pięknie mistycznej rozkoszy, twoja popularność zmalała.
- Jestem przecież synem boga i bogiem samym – zauważył mesjasz, – więc mogę robić co chcę. W końcu każdy ślad mej obecności jest dla was zbawieniem.
- Mówisz, jakbyś sam w to uwierzył – zdziwił się trzeci z uczniów. – Już nie pamiętasz, jak śledziliśmy innych proroków i zbieraliśmy razem ich wypowiedzi? Jak losowaliśmy, któremu z nas przypadnie główna rola, bardziej przyjemna, lecz też bardziej niebezpieczna?
- A co jak naprawdę uwierzyłem? – zapytał mesjasz. – W każdym bądź razie trzeba jakoś się pozbyć tego (obraz). Kuberianie przychodzą do niego tłumnie, częściej niż do nas.
- Może go ośmieszymy? – zaproponował drugi uczeń.
- Jak chcesz go ośmieszyć? – zdziwił się trzeci, – przecież robi to samo co my, tylko lepiej.
- Ma inne poglądy – zauważył drugi.
- Zaprawdę, nie liczą się poglądy, lecz obietnice – rzekł i ukazał charyzmatycznie mesjasz. – Trzeba obiecywać to, czego tłum pragnie najmocniej i powtarzać to w kółko. Jeśli obietnice są sprzeczne, to nic nie szkodzi. Lecz trzeba je mówić mocno i pewnie. Ten fałszywy prorok umie obiecywać, nie bawi się w żadną filozofię, czy opisywanie świata. Wie jak działać. I wy też wiedzcie. Trzeba go zabić, nie zaś ośmieszyć.
- A co jak się wyda? – zaniepokoił się drugi uczeń. – Ostatnim razem było już całkiem blisko porażki.
- To dlatego, że kazaliśmy to zrobić temu (obraz) – stwierdził zirytowany mesjasz. – Zapewniał mnie, że wierzy we mnie bezgranicznie, był moim kochankiem, godził się na wszystko. A jednak w ostatniej chwili ostrze wypadło mu z macki.
- Szczęście, że umiałeś to obrócić w żart, mistrzu – zachwycił się pierwszy uczeń…
- Dalej pojawia się wiele zakłóceń i rekonstrukcja nie jest pewna na 100% – rzekł archeolog, wyłączając przekaz. – Sądzimy jednak, że ten przekaz zawiera konkretne dowody na niezgodność postępowania fundatora religii Ciepła z sugerowanymi przez nią normami społecznymi, o ile można coś wyrokować na bazie ogromnie sprzecznych sugestii.
- Materiał pokazuje przede wszystkim, jak rodzą się bogowie najwyżsi – zauważyła Gauri układając macki w znak pogodnego nastroju.
- Oczywiście, to jest naturalnie ważniejsze – zgodził się robot, a sprawiał wrażenie prawie speszonego. – Jeśli zaś chodzi o zasady i teologię głoszoną przez mesjasza, jego poglądy były zaczerpnięte z różnych źródeł i zmieniały się w czasie. Pojawiały się nawiązania do różnych wcześniejszych form kultu, głoszone z absolutną pewnością i każdorazowo inne. W piątym roku swej autopromocyjnej misji mesjasz twierdził „Jestem bratem trzech bogiń, trzymam mistyczny pejcz (…)”, rok później „niech będą przeklęci wyznawcy trzech bogiń, gdyż zaprawdę ja, tylko ja, jestem prawdą, drogą i życiem”. W siódmym rzekł „prawda jest nieistotna, jeśli fakty przeczą mej boskości, tym gorzej dla faktów”. W piątym mówił „nie istnieje nic, co sprzeciwia się mocy brata trzech bogiń”. Znów w siódmym „świat jest dziełem chłodu i sprzeciwia się mej mocy, lecz nadejdzie dzień, gdy ja go zniszczę wraz ze wszystkimi, którzy nie złożyli hołdu mnie, znając moje modlitwy”. W piątym roku mówił „niech wspólnota wierzących we mnie pomaga sobie i nie zważa na innych”, w szóstym „zważajcie na innych, gdy zaś nie pojmują mnie, nauczcie ich tego, bo taki jest najwyższy wyraz miłości, bezgranicznie wierzyć we mnie, podzielać tę wiarę i kochać tych którzy wierzą, kochać najsłodszym nieugiętym, nawet okrutnym przymusem tych którzy nie wierzą”. W roku ósmym „kto nie jest ze mną, ten jest przeciwko mnie”. W dziewiątym „pamiętajcie, że dusza jest ważniejsza od ciała, umartwiajcie się więc, zaś niewiernych przekonujcie bez troski o ich ciała, których ból zbliża do mnie wszystko”.
- Dużo jest tych niespójności? – spytał Ludwik.
- W zasadzie wszystko jest niespójne – stwierdził robot, – niemal wszystko też jest powtórzeniem poglądów innych, konkurencyjnych najwyższych bogów, lub parodią dawniejszych tekstów.
- Wszystko jest dobrze udokumentowane? – zapytała Gauri.
- Jak najbardziej – zapewnił ją archeolog.
- W takim razie poprosimy o nowy fragment – oznajmiła i przedstawiła dziewczyna.
- Tę próbkę znaleźliśmy w mieście (obraz), stolicy regionu. Nie była to żadna z dwóch początkowych. Wydobycie jej i zrekonstruowanie zabrała nam 120 lat, przy wykorzystaniu 60% mocy obliczeniowej Wadż i nowej wersji nanorobotów opatentowanej przez cywilizację (…) z obłoku gazowego (…) między gwiazdami (…). Próbka miała formę grudek ziemi rozrzuconych w promieniu odpowiadającym ziemskim pięćdziesięciu metrom. Jedynie znalezienie wcześniej tysięcy mniejszych i większych bardziej całościowych próbek (z których jedną już odsłuchaliśmy), pozwoliło odpowiednio nastawić zmodernizowane roboty. Pierwotnym miejscem kształtowania się molekularnego nagrania był rynsztok płynący przez środek placu (obraz). Na podstawie innych danych ustaliliśmy, że w owym miejscu w tamtych czasach mieszkała ludność zależna, będąca de facto niewolnikami, lub półniewolnikami. Plac otoczony był zabudową skleconą z porostów i innych roślin. Rynsztok płynął przez środek, gdyż obrzeża placu zostały zastawione kramami przekupniów. W próbce udało się odnaleźć obicie rozbłysku supernowej (…) co włączyliśmy do standardowej encyklopedii danych astronomicznych prowadzonej przez (…) i konsorcjum (…). Poza tym zarejestrowaliśmy głosy 27 gatunków udomowionych i na wpół udomowionych zwierząt, z których 20 istnieje do dziś, z czego 8 uległo znaczącym modyfikacjom w wyniku dalszej hodowli. Prócz tego śpiew 5 gatunków dzikich zwierząt latających, z których żaden nie dotrwał do dziś. Mesjasz przemawiał na podwyższeniu, za sobą miał kram z ceramiką, po lewej stronie małą świątynię politeistyczną, którą jego wyznawcy mieli zniszczyć w 143 lata po jego śmierci, pędząc do środka pobliskich pogan i podpalając gmach. Oto jak wygląda próbka.
- Zaprawdę, ten kto będzie we mnie wierzył, temu daję życie wieczne, gdyż sam się tu przysłałem, aby dać wam nieśmiertelność z miłości do was – rzekł i ukazał mesjasz. – To o mnie mówi księga dźwiękokształtowa (obraz) na rulonie (obraz). Ten zaś, kto nie będzie we mnie wierzył, będzie przez całą wieczność palony żelazem, jego skóra będzie zdzierana, wstydliwe miejsca wyciągane, będą go gwałcić chłodne diabły odgryzając cząstki ciała. Będą mu wyjmowane wnętrzności, on zaś będzie jęczał całą wieczność widząc je przed sobą. Następnie jego wnętrzności będą miażdżone w urządzeniu (obraz). To będzie trwać całą wieczność dla tych, którzy we mnie nie uwierzyli. Którzy ośmielą się teraz i później nie usłuchać mnie natychmiast i bez wahania. Gdyż ja jestem drogą, prawdą i życiem i z miłości daję wam życie wieczne.
- Obdarz mnie swoją łaską boże i objaśnij mi, jaki kształt ma Kubera – zawołał któryś z wiernych.
- Jest oczywiście płaska – stwierdził mesjasz. – Pod nią jest żar piekła, gdzie jęczą po wieki moi wrogowie, gdzie odbywają się tortury, którym nie sprosta żadna wyobraźnia. Lecz wielu z was je pozna, przepowiadam wam. Zatem czcijcie mnie, aby nie obracać się na rożnie chłodnych bestii po wieki, aby nie mieć wyrywanych macek narzędziem (obraz), którego wałki zagłębiać się będą w mięsie waszych unerwionych dla cierpienia ciał po wieki. Nad Kuberą, która ma kształt kwadratu, jest powierzchnia, gdzie błąkają się upiory tych, co nie są jeszcze dość godni, by mnie poznać. Tam znajdą się wszyscy z was, gdyż tylko ja, bóg, jestem bez grzechu. To kraina cierpień, więc módlcie się i wspierajcie mnie, gdyż w ten sposób oszczędzacie sobie trudów tych pustkowi. Nad Kuberą zaś, na czterech filarach, rozciągają się moje boskie jaskinie, miejsce rozkoszy i szczęścia. Tam wszystko opływa w pokarmie, tam czeka na mnie rodzic, który jest też mną. Tylko ci, którzy wiernie i bez namysłu mi służyli, dostąpią raju.
- Ale wielki filozof (obraz) mówi, że Kubera jest okrągła – zaprotestował ktoś z tłumu.
- (obraz) to tylko filozof i zaprawdę, powiadam wam, nie zazna szczęścia – zawołał i chlapnął Ciepło, – ja zaś jestem bogiem i Kubera jest taka jak mówię. Sam ją stworzyłem, więc chyba wiem to lepiej niż filozof (obraz) – odgłosy radości przebiegły przez tłum. – Ja, bóg wasz jedyny, powiadam wam, że są trzy światy – Kubera, groty Ciepła gdzie słychać pieśń szczęśliwą i chłodne piekło, gdzie rozlegają się jęki torturowanych po wieczność. O drżyjcie, żeby się tam nie znaleźć. Tylko moje słowa dadzą wam życie i uchronią od zagłady. To ja, bóg wasz najwyższy, stworzyłem to wszystko. To ja natchnąłem proroków księgi (obraz), którzy opisywali płaską Kuberę z mojego natchnienia.
- Czy to prawda, że nasze dusze były kiedyś w zwierzętach – spytał inny wierny.
- Zwierzęta rodzą się z błota po to, by was żywić – zawyrokował mesjasz. – Czy nie powiedziałem i ukazałem przez moich proroków w dawnych księgach – jedzcie je i ścinajcie knieje na pola? Tylko Kuberianie mają dusze i tylko one mogą dostąpić wieczności w raju, lub nieustających mąk w piekle. Jeśli widzieliście kiedyś skazanego zbrodniarza, to on był szczęśliwy mogąc cierpieć tak krótko. Was, jeśli za mną nie pójdziecie, traktując każde moje słowo jako prawo, czego coś znacznie gorszego przez wieki wieków. Tam, przykuci do instrumentów kaźni, będziecie wołać moje imię, lecz ja was nie poznam. Pamiętajcie, że ja, tylko ja jestem bogiem i miłością, tylko we mnie jest miłość. Porzućcie wszystko, nieście nowinę o mnie, jeśli będziecie zwlekać, czeka was kaźń gnuśnych. U kresu czasu odbędzie się mój sąd. Zaprawdę, powiadam wam, że nieliczni będą wybrani. Całej reszty nie poznam. Oni się ukorzą, lecz będzie już za późno. Później, rozszarpani przez zimnych katów, rozciągnięci w bezustannej boleści, oni, ich małżonkowie i dzieci, gwałceni przez sługi Zimna, po wszystkie czasy przeklęci, będą niekiedy spoglądać na szczęście wybranych, zniszczeni najgorszym cierpieniem, które wciąż będzie przybierać w siłę, będą widzieć szczęście wybranych i mnie przez chwilę i to będzie ich największą torturą. My zaś będziemy mogli napawać się widokiem tych, którzy nas niegdyś prześladowali. Dlatego teraz, gdy jesteście prześladowani, znoście to dobrze. Bo ten się będzie śmiał, kto się będzie śmiał ostatni. Zobaczycie ich, rozerwanych, wplecionych w szprychy katowskich kół, jęczących, błagających o pomoc. Spytacie wraz ze mną – „dlaczego nie usłuchaliście boga miłości, dlaczego nie poszliście za nim?”.
- Więc nie ma dusz w zwierzętach? – spytał całkowicie zdezorientowany wierny.
- One są tylko cząstką bezwartościowego świata – wyraził gwałtowną radość mesjasz. – Ja go zniszczę, gdy nadejdzie czas. Lecz póki co używajcie go i módlcie się do mnie, wierzcie we mnie bezgranicznie. Niech moja miłość będzie wszystkim znana, niech nikt nie śmie jej nie przyjąć. Opornych wspomóżcie pamiętając, że nic nie jest gorsze od potępienia. A tylko ten, kto zna moje imię i czci je nie jest potępiony.
- Czcigodny boże, powiedzieliście, żeby z miłości do ciebie porzucić wszystko – zawołał inny, – czy mam więc odejść od rodziny, nie troszczyć się o dzieci?
- Ci którzy mają rodziny też mi są potrzebni – zawyrokował mesjasz, – lecz jeśli wasze dziecko nie pójdzie moją drogą, wyrzućcie je z domu, jeśli wasi małżonkowie nie pójdą moją drogą, odejdźcie od nich. Zawsze też pamiętajcie, że jestem ważniejszy od waszych rodzin. Nigdy nie przedkładajcie miłości cielesnej nad tą, która niesie wam raj. Gdy trzeba wam będzie poświęcić bliskich dla mojej sprawy, czyńcie to bez wahania, a czeka was nagroda.
- A w raju też będziemy mieć nasze rodziny? – spytał inny wierny.
- Najwięksi z was będą chcieli trwać tylko przy mnie i nie będzie w ich myślach miejsca na przyziemność – stwierdził i ukazał mesjasz, – lecz będzie też w mej grocie dolina, gdzie zamieszkacie z rodzinami, lecz rzadziej będziecie mnie widywać. Lecz zawsze możecie płodzić dzieci bez przywiązania. Im więcej waszych synów/córek powtarzać będzie moje imię, imię prawdy i miłości, tym lepiej. Zatroszczcie się tylko o to, by wasze potomstwo właściwie myślało, by było wobec mnie pobożne. Zaś o resztę się nie lękajcie, to ja zsyłam los.
- Czy w raju będzie można uprawiać seks? – spytał ktoś inny.
- Seks należy do uciech świata który zniszczy moja władcza ręka. Płodzenie dzieci z uciechą jest złe – stwierdził mesjasz. – Uciechy zbliżają was do potępienia. Tylko ja jestem radością, miłością i życiem.
- To jak w takim razie płodzić nie ciesząc się? – spytał wierny.
- Okaleczajcie siebie i swoich partnerów – zawyrokował mesjasz. – I dzieci też okaleczajcie, trzymajcie je krótko. Pamiętajcie o raju i o tym, że jestem miłością…
- Tyle udało nam się zrekonstruować bez luk, mamy też inne fragmenty tego kazania, lecz wydaje mi się, że nie są one zbyt interesujące – rzekł archeolog.
- To bardzo dobry materiał – pochwaliła go Gauri.
- Lecz wiara czyni cuda – zaśmiał się Ludwik, – podejrzewam, że nawet z takim materiałem wielu Kuberian nadal chadzałoby do świątyń Ciepła wypatrując wiecznego życia.
- Zawsze pozostaną im też wątpliwości co do tego, czy nie spreparowaliśmy źródeł – dodała dziewczyna, – wiara czyni cuda…
- Starczy, jeśli kiedyś opracują technologię nowocześniejszą, niż ta stosowana przez naszych archeologów – rzekła Wadż. – Jeśli wydobędą się z żywieli, to kiedyś nastąpi. Wtedy, patrząc z „technologicznej” góry, bez wątpienia dostrzegą naszą uczciwość.
- Kolej na jeszcze jedną próbkę – zaproponowała Gauri.
- Z przyjemnością – odparł jeden z archeologów. Roboty nauczyły się już cieszyć owocami swojej pracy. – Ten materiał pochodzi z obszaru znajdującego się poza głównym kręgiem naszych poszukiwań, choć ten krąg będziemy rzecz jasna poszerzać. Miejscem zdarzeń była chatka znajdująca się nad brzegiem jeziora. Udało się zarejestrować dźwiękokształty stu ośmiu okazów fauny, z których siedem przetrwało do naszych czasów, choć są zagrożone wymarciem. Z wcześniejszych przekazów wynika, że chatkę zamieszkiwała rodzina złożona z trójki małżonków i trójki dzieci. Byli średniozamożni, co potwierdza datowanie na ósmy rok działalności mesjasza, gdy wiara w jego boskość zaczęła zataczać szersze kręgi.
- Nie ma z tobą uczniów, o boski – stwierdziła i ukazała jedna z małżonek/małżonków.
- Przynieś mi napoju (obraz) – zażądał mesjasz. – Zaś ty usiądź przy mnie i rozdziej się.
- Czy materialne szaty są złe? – zdziwiła się druga małżonka/małżonek.
- Wtedy, gdy możesz zakosztować rozkoszy z bogiem, wszystko co stoi na przeszkodzie, jest dziełem chłodu – zawyrokował mesjasz. Tu następują odgłosy stosunku seksualnego, partnerka/partner wydaje z siebie ekstatyczne dźwięki.
- Ale tu są nasze dzieci, czy powinny to widzieć, o boski nauczycielu? – spytała trzecia małżonka.
- W jakim wieku są twoje dzieci? – spytał jęcząc w uniesieniu mesjasz.
- (…)
- Przyprowadź zatem dwoje najstarszych i niech też się rozdzieją – oznajmił mesjasz. Przez dłuższą chwilę nie pada żadne artykułowane słowo.
- Ale… ale ja się boję – krzyknęła i chlapnęła jedna z córek.
- To grzech bać się boga – rzekł mesjasz. – Przywiążcie ją do mebla (obraz), dajcie mi też narzędzie (obraz), niech poniesie karę.
- Ja się nie boję boski – oznajmiła druga z córek jęcząc pod wpływem rozkoszy.
- Nie martwisz się o siostrzyczkę? – spytał mesjasz.
- Nie, ja kocham tylko ciebie – odpowiedziała i narysowała druga córka.
- Znakomicie – ucieszył się mesjasz, – zostaniesz zatem moją uczennicą, lecz nikomu nie wspomnisz o tym, że bóg kocha cię z taką mocą – krzyki pierwszej z córek stały się mocne.
- Co jej robisz, mój panie? – zdziwiła się nowa uczennica.
- Odkupiam jej winy – rzekł i narysował bóg. – Spójrz, jak wraca we mnie miłość. To znak przebaczenia. A teraz dotknij tego organu, który dał nam tyle duchowej ekstazy. Unieś go do swej jamy pokarmowej. Tak, tak, delikatnie… Tak… A teraz zbliż go do siostrzyczki i pomóż my znaleźć się w miejscu miłości.
- Dalej następuje dłuższy opis różnego rodzaju doznań erotycznych – dodał archeolog. – To trwa bardzo długo i pada mało słów. Z materiału można wywnioskować, że pierwsza z córek umiera pod wpływem oczyszczenia. Dalsza część materiały dzieje się u brzegu jeziora.
- Wasza córka wstąpiła już do raju – oznajmił mesjasz.
- Ach, dziękujemy ci o boski – stwierdziła pierwsza z małżonek.
- Wy też go zaraz dostąpicie, bo zasłużyliście na nie swoim bezgranicznym oddaniem – rzekł i ukazał mesjasz.
- O dziękujemy ci za łaskę, nasz boże – zabrzmiał i zalśnił drżący ze wzruszenia głos drugiej z małżonek.
- Zapiszcie wszystko co macie na mój kościół – oznajmił łaskawie mesjasz, – wy bowiem niebawem odejdziecie od chłodu i cierpienia Kubery, dostąpicie bram mojego królestwa – po tych słowach nastąpiła chwila ciszy, związana zapewne z czynnością prawną zasugerowaną przez mesjasza. – Czy wierzycie we mnie?! – chlapnął i krzyknął mesjasz.
- Wierzymy!! – odkrzyknęli i rozbłyśli członkowie rodziny.
- Z całego organu (obraz) i z całej duszy?! – zaintonował mesjasz.
- Z całego organu (obraz) i z całej duszy – zaintonowali szczęśliwi wybrani.
- Widzę otwarte dla was bramy raju – rzekł mesjasz. – One są tu, spójrzcie i usłyszcie. Nie martwcie się jeśli jakaś mgła wam je przesłania. To mgła waszych grzechów, bo nie zawsze żeście we mnie wierzyli. Lecz ja wam przebaczam mocą mojej wyjątkowej łaski. To co kazałoby innym błąkać się przez eony w pustce mroźnych krain, ja wam przebaczam na mocy mojego miłosierdzia, przed którym drży samo prawo, które ja, tak jak i was stworzyłem.
- Twoja łaska jest niepojęta boże! – odrzekli i ukazali członkowie rodziny.
- Moja łaska nie zna granic dla tych, którzy mi służą – zawołał i chlapnął mesjasz. Analiza psychologiczna dowiodła, że w tym momencie w pełni wierzył w swoje słowa. – Lecz by wejść w bramy mojego królestwa musicie porzucić nędzne materialne powłoki. Oto sztylet, którym złożycie z siebie ofiarę. Czy lękacie się!
- Nie, nie lękamy się przy tobie boże – odparła po chwili ciszy druga małżonka.
- Uczynimy to z wielką radością! – zakrzyknęła i chlapnęła druga córka.
- Nie, ty mi pomożesz w mojej misji – oznajmił mesjasz, – po jakimś czasie pójdziesz do raju za swoimi bliskimi, lecz nie dosyć jeszcze ci miłości boga. Twój bóg to wie, bo zna organ (obraz) i duszę.
- O tak boże, wielka jest twoja łaska! – oznajmiła i ukazała gromko i radośnie uczennica. – Nie lękajcie się rodzice, on zna nasze serca.
- Nie lękamy się, o dotknięta wielkim zaszczytem córko – rzekła przepojonym od fanatyzmu głosem druga małżonka.
- A co z synkiem (obraz)? – spytała trzecia małżonka.
- Bóg się nim zajmie – odparł mesjasz. – Teraz zaś stańcie przed bramą, której jeszcze nie widzicie, lecz którą ujrzycie z pewnością podczas początku waszej chwalebnej podróży. Ty zaś uczennico złóż mi ofiarę z twoich bliskich, ku ich zbawieniu i mojej czci.
- Ja nie wiem, jak to zrobić – zmartwiła się uczennica.
- Boisz się to uczynić, córko? – zmartwił się mesjasz.
- Przy tobie, mój boże, niczego się nie boję – odparła i ukazała z żarem uczennica, – nie wiem tylko gdzie wbić ostrze, aby szybko uciekło życie.
- Widzisz część organu (obraz) nad mackami? – spytał mesjasz. – Ty masz go tutaj.
- O jakże mnie pali twój dotyk, panie – jęknęła z rozkoszy uczennica.
- Tu dotknij bliskich ostrzem zbawienia – odparł i ukazał ze spokojem mesjasz.
- Nie sądziłam, że nasz mesjasz okaże się aż tak zbrodniczy – stwierdziła zaszokowana Gauri. – Naprawdę, czuję, jakbym zeszła na samo dno nędzy, rozpaczy i szaleństwa. Zwłaszcza, gdy pomyśleć, że miliardy Kuberian wierzyły i wierzą w słowa wypowiedziane przez tego psychopatę. Dla nich nie widzą samych siebie i tego co ich otacza, dla nich uczą się nie myśleć i przekazują tę „wiedzę” swojemu potomstwu… Dla nich wreszcie zabijali, zabijają i będą zabijać w najbardziej okrutny sposób. Taki psychopata i zbrodniarz…
- Nie dziwiłbym się tak bardzo, panienko – zauważył Ludwik. – Jak miałby się zachowywać osobnik, który uznał się za najwyższego boga? Który w to sam uwierzył? To jest oczywiste. Aby stać się mesjaszem, trzeba mieć w sobie „siłę przebicia”. Gdy owa siła odniesie zwycięstwo, zaczyna się bal… Mam już pomysł na kompozycję. Nazwę ją maskarada mesjasza.
- To będzie oratorium? – zaciekawiła się Wadż.
- Nie, tym razem symfonia z wokalizą sopranu – rzekł po chwili namysłu kompozytor. – Tekst literacki niezbyt mi tu pasuje, aczkolwiek głos śpiewaka jest tu niezbędny.
- Czy wszystkie materiały są tak… ekspresyjne? – zapytała dziewczyna.
- Nie, mamy ogromne ilości zwykłych rozmów, typu zakupy na targu ze złowionymi zwierzątkami (obraz), pogawędki przy jedzeniu i tak dalej – odparł i narysował jeden z archeologów. – Jednakże dużo jest też ekspresji.
- Nawet rozsądni wśród Kuberian mogą mieć trudności z uwierzeniem w tak zbrodniczą rzeczywistość początków tutejszego kultu Cargo – zauważyła Gauri.
- Chcesz to osłabić, usunąć część zbrodniczych materiałów? – spytała Wadż.
- Prawda jest zawsze prawdą – oznajmiła dumnie dziewczyna, – tego nam nie wolno zrobić. Trzeba jednak dodać informację na temat innych mesjaszy i proroków, z których nasz Kuba Rozpruwacz skompilował swoje przesłanie.
- Lecz tylko jego kompilacja połączona z jego… pewnością siebie mogła stać się fundamentem najbardziej popularnej na Kuberze religii – zauważyła Wadż.
- O jednym z inspiratorów mamy już wiele danych i raczej nie był on mniej zbrodniczy – zauważył robot. – Tym nie mniej można sądzić, że ci, którym najmniej się udało, nie mieli przynajmniej możliwości, by poczuć się bogami i przez to dać upust swoim żywielowym pragnieniom.
- A co się w ogóle stało z tym mesjaszem? – zaciekawiła się Gauri.
- Najpewniej zabiło go kilku jego uczniów – odparł i ukazał archeolog.
- Jakoś mnie to nie dziwi… – rzekła i narysowała dziewczyna, – czy ta młoda osoba z domu nad jeziorem była wśród nich?
- Ona raczej na pewno zginęła – oznajmił i namalował jeden z robotów.
- Wiemy coś o tych uczniach? – kontynuowała Gauri.
- Całkiem sporo – powiedział i przedstawił archeolog. – To ich kompilacja stała się podstawą dla religii Ciepła. Ważne było, że udało im się ułożyć motyw zmartwychwstania mesjasza. Być może właśnie dlatego go zabili. Widzieli najpewniej, że ich mistrz traci popularność na rzecz nowych najwyższych bogów. Ponadto starali się ratować własne życie, bo stopień umieralności wśród najbliższych powierników mesjasza był bardzo wysoki. Udało im się zatem upiec dwie pieczenie na jednym ogniu.
- Starajcie się dowiedzieć jak najwięcej także o nich – poleciła im dziewczyna. – A co z motywami męczeństwa za wiarę, tak pożytecznymi przy kiełkowaniu Jedynie Słusznej Wiary?
- To rozpoczął już sam mesjasz – odrzekł archeolog. Mamy taki materiał. Próbka została znaleziona w północnej dzielnicy miasta (obraz), która należała do elit regionu (obraz). Udało się na niej uchwycić głos bardzo szczególnego zwierzęcia, które prawdopodobnie było hodowane dla celów ozdobnych. Szukamy jakichś resztek organicznych, aby odtworzyć jego wygląd. W sztuce owych czasów nie zachowały się dźwiękokształty przedstawiające okaz fauny, który mógłby wydawać takie dźwiękokształty. Jest to zatem dość intrygujące i tajemnicze! Zaczynam odczuwać, że takie badania sprawiają mi więcej… radości, niż śledzenie poczynań kuberiańskich mesjaszy i ich proroków.
- Nie dziwię się – zapewniła go Gauri.
- Ani ja – dodała Wadż. Tymczasem z niszy dobyły się dźwiękokształty próbki.
- Kocham cię całym ciałem i mą duszą, boże! – rzekł i ukazał uczeń.
- Mimo, że tak bardzo byłeś grzeszny, tak długo mnie nie znałeś i nie składałeś mi hołdu? – spytał mesjasz.
- Och, czy mogę odkupić jakoś swoje winy? – dobył dźwiękokształt z głębin rozpaczy uczeń.
- Ja jestem nadzieją, miłością i przebaczeniem – oznajmił i wyrył donośnie mesjasz. – Kochaj mnie, a zyskasz przebaczenie.
- Och kocham cię, tak bardzo cię kocham, tylko ty istniejesz boże – euforia ucznia była niemal namacalna.
- I to wystarczy, aby być zbawionym, aby dostąpić grot raju i oszczędzić sobie wiecznych mąk lodowego piekła – zakrzyknął i chlapnął mesjasz. – Ty już znalazłeś się w moim raju, uczniu. Wiedz, że na miłość odpowiem miłością. I zlecę ci to, co zlecam tylko mym kochankom.
- O jakże niezwykłe jest moje szczęście, wcielony boże! – euforia ucznia urosła jeszcze.
- A zatem daj dowód wiary, przyprowadź do mnie innych – oznajmił i narysował mesjasz.
- Mów, co mam czynić, ukochany boże – zawył i ukazał z radości uczeń.
- Pójdź do świątyni boga (obraz), który jest tylko śmieciem, figurką z materiału (obraz) – oznajmił mesjasz. – Nie kryj się, lecz wejdź do pogan w samym środku ich nędznej ceremonii. Pomyśl, że oni wszyscy będą niebawem rozciągnięci na stołach tortur po wieczność, zaś lodowe diabły będą ich gwałcić, a tylko ból będzie owocem owych gwałtów. Wiedz, że do ich wnętrzności nalany zostanie jad i rozgrzany metal. Miej na uwadze, że będzie je przepalać po wieki wieków. A one zostaną z nich wyciągnięte, lecz nie urwane, po wszystkie czasy. Ty zaś ukochany uczniu mój będziesz cieszył się wonią rajskich porostów i moim wiecznym towarzystwem, nie zabraknie ci też pięknych branek, stworzonych dla twej rozkoszy. O ileż inaczej będziesz miał w raju, niż poganie w piekle. Czy to widzisz, czy to pojmujesz?
- Ależ tak boże – zapewnił mesjasza gorąco uczeń.
- Albowiem wiedz, że jestem bogiem miłości – dźwiękokształty mesjasza były pewne i mocne. – Zatem pójdź do świątyni pogańskiej – przypomniał. – Rozbij bożków na oczach zgromadzonych, następnie zaś uderz kapłana.
- Poganie są leniwi, łatwo ucieknę – zaśmiał się uczeń, – nie ma w nich mocy, słuchają wszystkiego, ich wiara jest letnia, bo nieprawdziwa.
- Jeśli mnie kochasz, nie będziesz próbował uciekać – upomniał go mesjasz.
- Cóż tedy uczynię? – zapytał uczeń.
- Będziesz drażnił tych pogan, tak, by obudzić w nich ich prawdziwą, diabelską naturę, by wydobyć z nich prawdę – zaśmiał się mesjasz. – Będziesz to czynił dopóty, dopóki nie skażą cię na śmierć w mękach. A gdy będą cię męczyli, będziesz sławił moje imię. W ten sposób złożysz o mnie świadectwo, wy zaś czyńcie podobnie – mesjasz zwrócił się do pozostałych zgromadzonych. Rozległy się okrzyki na cześć ucznia i jego wiary, oraz, na cześć mesjasza. – Jeśli prawdziwe mnie kochasz, uczyń to, a będą oczyszczone wszystkie twoje winy. Wiedz, że gdy kat usunie ci narząd mowy, nie będziesz już czuł bólu, tylko rozkosz, albowiem przybędzie po ciebie mój posłaniec. Czekaj tego momentu z męstwem i wołaj me imię, sław je, bluźnij poganom i innym, samozwańczym prorokom. Przebądź tę trudną drogę. Och, wiem, widzę i czuję, że to zrobisz albowiem jesteś moim wybranym.
- Oczywiście… zrobię to – rzekł z lękiem i nadzieją uczeń.
(303)