Po niesamowitym Bartoku z Anderszewskim i Wrocławskimi Filharmonikami czwartkowy koncert (09.01.20) w NFM okazał się również wyjątkowy, choć w zupełnie inny sposób. Tym razem mieliśmy okazję zetknąć się z improwizującymi muzykami, zwłaszcza skrzypkami i tradycjami ludowymi ujętymi w mniej lub bardziej klasyczny sposób.
Niewątpliwą gwiazdą tego wieczoru był cygańsko-węgierski skrzypek Roby Lakatos. Artysta znany jest z wielu płyt i wielu koncertów. Roby Lakatos pochodzi z legendarnej dynastii skrzypków zapoczątkowanej przez Jánosa Bihariego (zwanego cygańskim Paganinim), który zyskał sławę na dworze Habsburgów. Występował też w 1814 roku na Kongresie Wiedeńskim, gdzie obok przywódców państw obecny był Beethoven, pierwszy muzyk sławny na miarę królów i książąt. Przypuszczalnie Ferenc Liszt zainteresował się pod wpływem Bihariego muzyką węgierskich Romów, która stała się ważnym elementem jego własnej muzyki, zwłaszcza w początkowym, bardzo efektownym okresie twórczości romantyka.
Roby Lakatos / fot. archiwum artysty
Lakatos już jako dziecko grywał z cygańskimi kapelami i to w jego grze słychać. Jest ona naturalna jak oddech. Nie ma granicy między skrzypkiem a skrzypcami. Jednocześnie dźwięk Lakatosa jest mocno osadzony w muzycznej ziemi, nieco na podobieństwo użycia skrzypiec w muzyce arabskiej czy indyjskiej. Zadziwiająca jest jego technika pizzicato, skrzypce bez trudu zmieniają się w jego rękach w mandolinę. Oprócz tego wiele jest w grze Lakatosa śpiewności i liryzmu.
Na koncercie usłyszeliśmy następujące utwory:
Deux guitares – melodia ludowa
Michel Legrand (1932–2019) Papa, Can You Hear Me
Pablo Sarasate (1844–1908) Melodie cygańskie op. 20
Jerry Bock (1928–2010) suita z musicalu Skrzypek na dachu
János Bihari (1764–1827) / Ivó Csàmpai (1899–1984) Memory of Bihari
Wiaczesław Siemionow (*1946) Suita bułgarska
Anghelus Dinicu (XIX w.) Ciocârlia
Ja vstretil vas – tradycyjna melodia rosyjska
Turkish Tango
Johannes Brahms (1833–1897) Taniec węgierski nr 5
Vladimir Cosma (*1940) Le grand blond
Vittorio Monti (1868–1922) Czardasz
Wszystkie zagrane były w nietypowym składzie, w aranżacji Roby’iego Lakatosa i jego zespołu. Godną partnerką Lakatosa okazała się Anna Wandtke, współpracująca z nim nie od dziś. Świetny był dwugłos skrzypków w utworach Brahmsa i Sarasatego. Wandtke zaskoczyła mnie pięknym, jasnym brzmieniem i nieskrępowaną wirtuozerią. Niektóre utwory grała jako jedyna skrzypaczka – solistka. Szczególnie pięknie wypadły Tańce rumuńskie Beli Bartoka, nieujęte w programie koncertu. Połączenie modernizmu Bartoka z transową motorycznością tańców dawnych Daków udało się, dzięki eleganckiemu dynamicznie i barwowo brzmieniu skrzypiec nad wyraz dobrze. Ciekaw jestem swoją drogą, czy w tańcach rumuńskich skrywają się relikty muzyki Starożytnego Rzymu. Pierwotnie Dacja była przecież prowincją zasiedloną przez Rzymian i niemal pozbawioną pierwotnych mieszkańców. Później jednak wielu Słowian przybyło w te okolice, co sprawia, że język rumuński z jednej strony jest najbardziej archaicznym wśród współczesnych języków romańskich, z drugiej zaś strony ma sporo słów słowiańskich, które zjawiają się nieoczekiwanie w towarzystwie tych romańskich. Również bułgarski tryptyk Dinicu okazał się bardzo intrygujący. Przypomniał mi się nasz Kwartet Jorgi, który swe najlepsze aranżacje też chyba zbudował na muzyce bułgarskiej.
Bardzo ciekawie grał Sebastian Wypych na kontrabasie. To on był inicjatorem połączenia sił węgierskich i polskich w służbie muzyki. Koncert zaczął się od jego intrygującej solówki na kontrabasie, na poły cygańskiej, na poły orientalnej, pełnej glissand. Wypych uruchomił nawet w pewnym momencie elektryczną tampurę, stały ton znany wszystkim miłośnikom klasycznej muzyki indyjskiej. Czyżbyśmy na starcie koncertu zostali przeniesieni w czasie, kiedy potomkowie dzisiejszych Romów migrowali z pustyń Radżastanu? Oczywiście nie wszyscy, gdyż i tam nadal powstaje muzyka cygańska, czego piękny przykład znajdziecie również wśród filmów na Racjonalista.tv.
Z wielkim uznaniem publiczności spotkała się wirtuozeria cymbalisty Jenő Lisztesa. Grał on w sposób niezwykle elegancki, w każdej frazie dochodząc do swoistej esencji brzmienia. Jego cymbały brzmiały czysto, pełnym i punktowym brzmieniem. Niebywała była czystość artykulacji nawet w zawrotnie szybkich pasażach. Jenő Lisztes jest uznawany za jednego z największych mistrzów cymbałów. Osobom, które Lisztes zachęcił do poznawania nagrań cymbałowych polecam Pandita Shivkumara Sharmę, muzyka, który wprowadził cymbały, zwane w Indiach z perska santurem, do indyjskiej muzyki klasycznej. W Iranie nota bene cymbały są bodajże najistotniejszym instrumentem.
Pianista Kálmán Cséki przesuwał momentami charakter muzyki w stronę jazzu. Cechował go elegancki, punktowy dźwięk. Bardzo pięknym brzmieniem dysponował także akordeonista Paweł Zagańczyk. Jego świetliście brzmiący instrument przypominał momentami trzecie skrzypce. Ogólnie koncert był bardzo udany. Miło było usłyszeć skrzypka dla którego instrument jest naturalny jak oddech, oraz utalentowanych solistów współtworzących wraz z nim muzykę stosunkowo lekką, lecz nie pozbawioną nastroju i ciekawych zwrotów akcji.