Do Sądu Okręgowego w Warszawie w dniu 1 września 2017 roku wpłynął pozew przeciw Telewizji Publicznej o naruszanie godności człowieka. Główna konstrukcja pozwu opiera się na założeniu, że telewizja publiczna kłamie i manipuluje informacjami, a to oznacza, że jako publiczne medium masowe, telewizja narusza godność obywateli, co jest czynem niedozwolonym w prawie polskim. Ze względu na wagę idei godności w kulturze i w prawie, mamy tu do czynienia z ciężkim naruszeniem norm prawnych i moralnych.
Dlaczego godność?
Pojęcie godności znane jest od starożytności. Mimo tego godność nie została wpisana do pierwszej Deklaracji Praw Człowieka i Obywatela stworzonej we Francji w 1789 roku. Nie ma jej w późniejszych Deklaracjach, nie została uwzględniona w projektach Ligi Narodów. Jako naczelna wartość uwzględniona została dopiero w Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka ONZ w 1948 roku, a następnie niemal we wszystkich konstytucjach wolnego świata.
Była to reakcja na bezwzględność i okrucieństwo władzy państwowej w XX wieku. Okazało się bowiem, że państwo opanowane przez oligarchie partyjne, kierujące się tyleż fantastycznymi, co koszmarnymi ideologiami, bez większego trudu pokonało pochodzącą z epoki absolutyzmu zaporę ustrojową w postaci trójpodziału władzy, która miała chronić jednostkę przed wszechmocą Lewiatana. W efekcie państwa partyjne – faszystowskie i komunistyczne – dopuściły się w XX wieku nieludzkiego traktowania i poniżenia setki milionów ludzi, a funkcjonariusze państwowi zamordowali dziesiątki milionów z nich. Gdy więc w latach czterdziestych poszukiwano gorączkowo nowych idei i konstrukcji, które skutecznie podporządkują państwo jego obywatelom, wybór padł na włączenie praw człowieka i obywatela do systemów prawa, a pojedynczy człowiek nobilitowany został do roli swego rodzaju miary wszechrzeczy dla władzy państwowej. Tym, co uzasadniało ten awans, była godność człowieka.
Na konferencjach w połowie lat czterdziestych panowała zadziwiająca zgodność – idea praw człowieka z godnością jako jej filarem nośnym zaakceptowana została przez ruchy chrześcijańskie, lewicowe, liberalne i prawicę republikańską. Wyjątkiem jest skrajna prawica, która do dzisiaj proponuje panowanie państwa i narodu nad jednostką – trend, który jest wyraźnie widoczny w polityce PiS (na dłuższą metę sojusz tej partii z chrześcijaństwem rzymskim będzie więc niemożliwy). Trójpodział władzy i godność człowieka stały się smyczą i kagańcem, które mają spowodować, że władza państwowa jako bestia, będzie bezpieczna dla obywatela.
Czym jest godność człowieka?
Godność jest sztuczną konstrukcją, podobnie jak na przykład prawo własności. Opiera się na pewnych realnych przesłankach z dziedziny biologii, psychologii czy sytuacji egzystencjalnej człowieka. Stąd uznaje się, że godność nie zostaje nam nadana przez państwo, ale jest normą i wartością przed-konstytucyjną i ponadprawną.
W kulturze Zachodu godność wywodzi się z założenia, że człowiek został stworzony „na obraz i podobieństwo Boga”. Ale współczesna konstrukcja tej idei wywodzi się od Kanta, który nadał jej sens racjonalny, uznając ją również za wartość absolutną. „W państwie celów” – pisze Kant – „wszystko ma albo jakąś cenę, albo godność. To, co ma cenę, można zastąpić przez coś innego jako jego równoważnik, co zaś wszelką cenę przewyższa, a więc nie dopuszcza żadnego równoważnika, posiada godność. (Uzasadnienie metafizyki moralności”). Stąd też godność człowieka jako kategoria moralna jest także źródłem i uzasadnieniem porządku konstytucyjnego. Wynika z tego obowiązek szacunku dla każdej jednostki ludzkiej i imperatyw jej ochrony. Ochrona godności rozciąga się na dwie sfery życia człowieka – ciało i ducha, implikując nietykalność cielesną i nietykalność duchową każdej jednostki.
Wspólnym mianownikiem tej koncepcji jest rozum, wolna wola i autonomia jednostki. Kant tak to sformułował: „Autonomia jest więc podstawą godności natury ludzkiej i każdej natury rozumnej”. Człowiek żyje jako autonomiczny podmiot, działa według własnego planu, posługując się rozumem, sam decyduje o tym, co jest dobre, a co złe. To dlatego człowiek może być w ogóle podmiotem praw i obowiązków, istotą odpowiedzialną za swoje czyny – to podstawa moralności, prawa, wychowania. Jürgen Habermas tak interpretuje myśl Kanta: „Nieskończona godność” każdej osoby zawiera się w roszczeniu, by tę sferę wolnej woli wszyscy inni respektowali jako całkowicie nietykalną” i dodaje, że godność jest prawem „pozostającym poza obszarem możliwości dysponowania nim przez państwo”. Dlatego dyktatury i fundamentalizmy są niekompatybilne z normą godności.
Godność człowieka jako norma prawna
Godność przeemigrowała więc z teologii i filozofii pod wpływem cierpień zadawanych ludziom przez władze państwowe do systemów prawa, tworząc ich fundament. „Godności człowieka nie można traktować tylko jako jednego z wielu praw i wolności jednostki. Jest to bowiem ogólna wartość konstytucyjna, stanowiąca źródło, fundament i zasadę całego porządku konstytucyjnego”, stwierdza prof.Leszek Garlicki w podręczniku „Polskie prawo konstytucyjne” i dodaje, że „jest to norma podstawowa (Grundnorm) w sensie logicznym, ontologicznym i hermeneutycznym”.
Art. 30 Konstytucji RP z 1997 roku tak określa tę normę: „Przyrodzona i niezbywalna godność człowieka stanowi źródło wolności i praw człowieka i obywatela. Jest ona nienaruszalna, a jej poszanowanie i ochrona jest obowiązkiem władz publicznych”. Chcąc dokonać prawidłowej wykładni tej normy, powinniśmy mieć przed oczami rampę w Oświęcimiu i człowieka w mundurze, reprezentującego państwo, gdy ruchem dłoni rozdziela matkę i dziecko. Powinniśmy przypomnieć sobie sceny z Getta, wspomnienia więźniów Gułagu, a także zmanipulowany przez media narodowe motłoch wzywający do wojny. To dlatego norma ta brzmi tak kategorycznie jak prawo fizyki: godność jest nienaruszalna.
I dlatego cały porządek prawny, od art. 1 Konstytucji do regulaminu biblioteki musi respektować godność człowieka. Miarą prawa ma być „każdy z nas”, a podstawowym sensem istnienia państwa jest ochrona godności każdego z nas. Na gruncie prawa konstytucyjnego prof. Ryszard M. Małajny definiuje godność jako „zapewnienie każdemu człowiekowi takich ram samorealizacji, by miał on rzeczywistą możliwość działania zgodnego z własną wolą i wynikającym z niej systemem wartości”. To człowiek jako obywatel jest suwerenem, a suwerenność państwa, to rzeczywista, nie zmanipulowana wola wspólnoty obywatelskiej. Stąd między innymi wynika też obowiązek organizacji debat, deliberacji i konsultacji projektów ustaw. Traktowanie każdego obywatela w sposób podmiotowy – a nie instrumentalny – oznacza, że musi on mieć realną możliwość zabrania głosu. Tytułem przykładu: nie może być prawem w Polsce ustawa, która jest efektem tajemniczych knowań Prezesa i Prezydenta. Ustawa, która w dodatku reguluje sytuację prawną jednostki wobec państwa.
Głębsze źródła godności
Dlaczego człowiek zasługuje na godne traktowanie przez państwo i prawo? W doktrynie chrześcijańskiej źródłem godności człowieka jest wiara, że człowiek stworzony został na wzór i podobieństwo Boga. Stąd wynika oczywisty postulat, aby każdego człowieka traktować jak świętość.
Natomiast źródła uznania godności za normę najwyższą przez humanizm tkwią prawdopodobnie głębiej niż same tylko doświadczenia z okresu faszyzmu i komunizmu. Uzasadnienie to ma ścisły związek z sytuacją egzystencjalną człowieka: z cierpieniem, jakie rodzi świadomość śmierci. Człowiek rozumny spogląda w oczy śmierci i mimo smutku zachowuje godność. Takie uzasadnienie źródeł godności można znaleźć na przykład w dziele „Źródła podmiotowości. Narodziny tożsamości nowoczesnej”, filozofa moralności Charlesa Taylora: „Co jednak dzieje się, gdy tak jak w nowożytnym humanizmie, nie uznaje się żadnego konstytutywnego dobra zewnętrznego wobec człowieka? Co można powiedzieć, gdy koncepcja tego, co wyższe, wyróżnia pewną formę ludzkiego życia, która polega właśnie na stawieniu czoła odczarowanemu światu z odwagą i jasnością umysłu? Wydaje mi się, że i tu można mówić o pewnym źródle moralnym. Istnieje konstytutywna rzeczywistość, a mianowicie istoty ludzkie zdolne do tej odważnej niezależności. A nasze uwielbienie i cześć dla tych umiejętności dają nam siłę do tego, by móc je w życiu osiągnąć. Można to dostrzec wyraźnie w humanizmie Kanta. Motywem, który umożliwia nam życie w zgodzie z prawem, jest poczucie szacunku (Achtung), którego doznajemy w obliczu samego prawa, gdy pojmiemy, że wypływa ono z racjonalnej woli. Wraz z dostrzeżeniem, że istota racjonalna stoi nieskończenie wyżej niż reszta wszechświata, ponieważ tylko ona posiada godność, przychodzi uczucie szacunku, który daje nam siłę do działania w sposób racjonalny. W teorii Kanta to istota racjonalna jest dobrem konstytutywnym.”
Ale nie tylko Kant uzasadnia konieczność stosowania godności w humanistycznych systemach uzasadniania prawa, łącząc ją z gorzką wiedzą o naszej skończoności; postulują to także inne odmiany humanizmu, jak zauważa Taylor: „Ci, którzy wyznają ten pogląd, wierzą zarazem w godność istot ludzkich, która polega właśnie na owej zdolności do tego, by nieustraszenie i bez żadnego wsparcia wytrwać wobec obojętnego ogromu wszechświata, odnaleźć sens życia w zrozumieniu go i przekroczeniu w ten sposób swej bezsensownej egzystencji i bezsensownego miejsca na ziemi. Już Pascal oddał to w swoim obrazie myślącej trzciny. Człowiek może zostać unicestwiony przez wszechświat, lecz jego wielkość w obliczu wszechświata polega na tym, że ginie, wiedząc o tym. Coś budzi tu nasz respekt, a ten respekt jest źródłem siły”.
Dysponując rozumem, wystawieni jesteśmy na świadomość śmierci i związane z tym cierpienie, na zwątpienie, niepewność i lęki. To z tego egzystencjalnego źródła wywodzi się postulat szacunku dla każdej „istoty rozumnej”. Jest to rodzaj solidarności wobec wspólnego losu. Rozum, prawda, śmierć i cierpienie splatają się w życiu człowieka w nierozerwalny związek, z którego rodzi się godność.
Godność w praktyce /TVP
Ochrona godności implikuje zakaz instrumentalnego traktowania ludzi przez władze państwowe. Ale szeroki konsensus uzyskany przy uchwalaniu tej normy i wynikających z niej praw człowieka przez ONZ nie oznaczał jednak, że idea ta została dobrze zrozumiana, a tym bardziej zrealizowana w praktyce. Ciągle należy to traktować jako postulat w stosunku do organizacji życia i dobrze urządzonego świata niż jako zrealizowany i egzekwowaną konsekwentnie przez prawo normę. W Polsce mamy na przykład do czynienia z próbą zamazania Oświęcimia jako centralnego doświadczenia w świadomości przez paradygmat plemienny „Żołnierzy Wyklętych”, co może oznaczać powrót do kultury państwa partyjnego opartego na ideologii narodowej, a co za tym idzie uznanie prymatu państwa nad człowiekiem. "Śmierć wrogom Ojczyzny", to właśnie powrót na drogę, która doprowadziła do „Oświęcimia”.
Ale jednym z najbardziej spektakularnych i widocznych przejawów instrumentalizacji ludzi jest działalność telewizji publicznej. Partia, sterując wolą człowieka poprzez manipulacje informacjami, narusza tym samym jego godność. Odbiera mu autonomię. Traktuje człowieka jak prymitywny instrument swojego panowania. Wola narodu może bowiem zostać tak zmanipulowana poprzez media, że staje się w rzeczywistości tożsama z wolą partii lub dyktatora. NSDAP, która uzyskała w wyborach poparcie rzędu 30-40%, po opanowaniu mediów przez Goebbelsa, w referendach o wyjściu Niemiec z Ligi Narodów i połączeniu urzędu kanclerza i prezydenta, czyli wprowadzeniu totalitarnej dyktatury, uzyskała już poparcie rzędu 80 – 90%. Przy czym, jak potwierdzają badania historyczne, głosowanie w strefie lokali wyborczych było w pełni wolne. Przymus zadziałał wcześniej, w sferze publicznej, głównie w mediach: jako manipulacje umysłami i ingerencja w wolną wolę.
Opierając się na tamtym doświadczeniu polska Ustawa o radiofonii i telewizji nakazuje w art. 21. 1. „Publiczna radiofonia i telewizja realizuje misję publiczną, oferując, (…) zróżnicowane programy i inne usługi w zakresie informacji, publicystyki, kultury, rozrywki, edukacji i sportu, cechujące się pluralizmem, bezstronnością, wyważeniem i niezależnością oraz innowacyjnością, wysoką jakością i integralnością przekazu”. Zarząd i pracownicy Telewizji Polskiej łamią więc zarówno art. 30 Konstytucji z 1997 roku, jak i cytowany wyżej art. 21 Ustawy. Wynika z tego tytułu wiele konsekwencji prawnych i społecznych, o których wspomina pozew.
Treść pozwu – kliknij tutaj
Artykuł ukazał się pierwotnie na humanizm.net.pl
Poprawność polityczna mówi że kobiety i lewacy to też ludzie. A PiS jest przecież przeciwny poprawności politycznej.
Tego nie mówi „poprawność polityczna”, ale normalność. Poprawność polityczna wybiela przemoc wobec kobiet niektórych grup wyznaniowych.
Tak wiem
http://www.fronda.pl/a/bicie-zony-to-juz-nie-przestepstwo-gdzie-w-rosji,86625.html