Używam sformułowania mniejsze zło, ponieważ w tych wyborach nie ma kandydata z mojej bajki. Obie postacie mają z mojego punktu widzenia morze wad. Wiele z tych wad jest wspólnych. Trump faktycznie często zmienia zdanie, i tak bardzo chce wygrać, że tym z Rust Belt mówi o fabrykach, które zniknęły po podpisaniu przez Clintona dokumentów NAFTA i WTO, a tym z Karoliny Północnej, którzy niedawno dostali piękną fabrykę BMW, bąknął coś o Jezusie, żeby dać zadość ich pobożności czy bigoterii jak kto woli. Kiedyś był za wojną w Iraku, ale teraz to równie niepopularne jak NAFTA, więc… tyle, że Clinton też nieustannie zmienia zdanie.
Dla widza demokratycznych mediów typu CNN sprawa jest „jasna”, Clinton doświadczona, Trump głupi naturszczyk, nawet jeśli wyniki debat wcale tak jednoznaczne nie są, a pobita zupełnie na polu ekonomii Clinton, mogła się z I debacie zrewanżować dopiero bardziej szczegółowo umawiając politykę zagraniczną.
Już pisałem o żałosnych próbach przedstawienia Trumpa jako rasisty (nie ma żadnych dowodów), seksisty (jedna zwykła męska pogadanka sprzed 20 lat, sam tak gadałem z kolegami nie raz, że tą bym zaliczył a tą nie) i … kiepskiego biznesmena – to już najzabawniejsze. Wałkuje się w demokratycznych mediach kilka porażek zapominając o 100 sukcesach, zresztą gdyby było odwrotnie Trump byłby biedny a nie bogaty. Duby smalone jakie wypowiadał na ten temat Bloomberg, nowojorski demokratyczny Żyd pokazują, że media demokratyczne nie cofną się przed niczym.
Każde z kandydatów ma więcej wad niż zalet. Wady Trumpa to chaos w wypowiedziach, duża ilość retorycznych chwytów, egocentryzm, coraz większe – mimo osobistej areligijności – maślenie baptystom i innym takim antydarwinowiczom (prawdopodobnie sprawy religijno-światopoglądowe zostawiłby w gestii stanów).
Jego zalety to to, że umie coś poza polityką, wydaje się szczery w swojej zasadniczej części światopoglądowej i w patriotyzmie, reprezentuje zmianę, po tym jak USA zostały kilkakrotnie ośmieszone przez Chiny i Rosję (prezydent Chin odmówił stworzenia U2 z USA, nie udało się okiełznać chińskich rozrabiaków w WTO, ani Rosjan zawrócić z Krymu), Trump chyba to uznaje i chce skupić się na ISIS.
Wady Clinton; widoczna rządzą władzy, robotyczność, sztuczność, empatia na zawołanie (to wywołuje u mnie zawsze największy odruch wymiotny, to jej podchodzenie do wyborcy i sztuczne empatyczne słóweczka typu też jestem mamą – big deal prawie każda kobieta jest mamą…), egocentryzm, no i poważne grzechy na sumieniu; spartaczona Libia, Benghazi, maile, miękkość wobec Putina, a teraz nagle sztuczna twardość przed wyborami i bezsensowne szalone wypowiedzi, że atak hakerski będzie traktowany jak militarny (mielibyśmy już teraz III wojnę światową, gdyby tak było), raz kocha WTO raz nienawidzi, mówi o kontynuowaniu linii Obamy, a potem się odcina od jej niepopularnych aktualnie elementów… Aha no inaczej niż Sanders jest uzależniona od wielkich sponsorów bogatszych jeszcze niż Trump jak np. Soros.
Zalety Hilary? Znam jedną, jej mąż Bill, czego by o nim nie powiedzieć, umiał rządzić, oszczędził dużo środków w budżecie, dał światu Internet, naprawił infrastrukturę. Może się czegoś odeń nauczyła, ale wątpię.
Nie dajcie się urobić NYT, CNN ani Newsweekowi. Bardziej nieprzewidywalna jest Clinton, a nie Trump. Nie mam pojęcia, czy będzie ostro grała z Rosją czy nie (Trump wiadomo łagodnie), czy będzie za WTO czy nie (Trum wiadomo przeciw), czy będzie atakować ISIS czy nie (Trum wiadomo – będzie). Dlatego albo głosowałbym na Trumpa albo został w domu.
Cóż można na to odpowiedzieć… szczęśliwie Autor nie weźmie czynnego udziału w tych wyborach. Uwierzyć nie mogłem czytając…
Ale tak konkretnie Jurku to o co chodzi?
Choć jestem zdecydowanie przeciwko Trumpowi, głównie z uwagi na zgubną dla cywilizacji zachodniej chęć izolacjonizmu w USA, kosztem interesów USA i całego świata (to najważniejsza wada, są też inne), to doceniam Piotrze Twoją chęć ostrzeżenia przed Clinton z kolei, która też nie jest idealną kandydatką. Ale powinieneś był się odnieść do uwag Benbenka (ty razem słusznych), dotyczących finansowych sukcesów Trumpa. Odziedziczył on kupę kasy, ale nie pomnożył jej bardziej, niż gdyby faktycznie nic z nią nie robił – taką tezę przedstawił Benbenek wraz z uzasadnieniem. Zatem „sukcesy” Trumpa są dość wątpliwe również w świecie biznesu i chciałbym, abyś tego nie pomijał. To, że ktoś z kilkunastu miliardów spadku nie stał się w kilkanaście lat totalnym bankrutem nie świadczy o sukcesie.
Z tym pomnażaniem kasy to jest często spotykany błąd i to nawet lewicowców. Podobnie nie pomnożył kasy ktoś kto 30 lat funkcjonował w biznesie(od zera) i dał zarabiać tysiącom osób przez owe lata, a na koniec zbankrutował. Po prostu istnieje czwarty wymiar( a może i jeszcze inne).
Co nie znaczy że Trump mi się podoba.
„…Odziedziczył on kupę kasy, ale nie pomnożył jej bardziej, niż gdyby faktycznie nic z nią nie robił …” – pomnożył ją siedmiokrotnie, więc Benbenek się myli
Ja też się nie zgadzam, ale w drugą stronę niż moi przedmówcy. Często spotykam się z twierdzeniem, że opinia racjonalna, to opinia wyważona, czyli oceniająca 2 przeciwne sobie opcje po równo – co jest tylko pozorowaniem racjonalizmu, moim zdaniem. Racjonalny pogląd to taki, który mierzy tą samą miarą, a nie taki, który zawsze daje porównywalny wynik. I tak jest w tym przypadku. Hillary Clinton ma udowodnioną historię kłamstw, szelmostw, łajdackich wręcz posunięć, pisałam o tym w ostatnim tekście: http://przeczywistosc.pl/umarly-media-niech-zyja-media/ Donald Trump ma swoje wady – tak jak wspominałeś. Mnie osobiście szczególnie uwierają jego poglądy, które de facto uderzają w zasadę odcięcia kościoła od państwa – na jednym z wieców oburzył się, że stowarzyszenie pastorów amerykańskich nie mogło go otwarcie poprzeć w wyborach, gdyż wtedy straciliby prawo bycia zwolnionym od płacenia podatków. Trump powiedział, że zamierza to zmienić, że duchowni będą mogli ingerować w politykę bez ryzyka utracenia swoich przywilejów podatkowych – co jakby nie patrzeć, jest pomysłem poronionym na wzór nasz, polski. Ale Trump ma też ogromne zalety, o których nikt w Polsce nie mówi – będąc tak bogatym, tak ustawionym pod każdym względem, mógłby machnąć ręką na powszechną korupcję, która przeżarła szczyty władzy. A mimo to postanowił zawalczyć, postanowił to zmienić. Trump jest kandydatem niezależnym – dzięki temu, że sam finansuje swoją kampanię nie musi podporządkowywać się nikomu – nie musi służyć interesom Wall Street, bankom takim jak Goldman Sachs, nie musi się tłumaczyć Sorosowi, ani Arabii Saudyjskiej – a jak udowadniają maile ujawnione przez Wikileaks to im wszystkim służy Hillary Clinton, nie obywatelom. Wikileaks jeszcze przed wyborami opublikuje wszystkie 33k skasowanych przez Hillary maili, a wtedy dowiecie się więcej.
Zawsze można głosować na libertarianina. Nie zdziwiłbym się, gdyby te wybory zostały roztrzygnięte dopiero w Izbie Reprezentantów wobec braku większości w Kolegium Elektorów.
🙂
Gary Johnson się nie nadaje, to nie to samo co Ron Paul. O jego gafach media nie piszą, bo w tym wyścigu nie ma szans, ale on np. nie wiedział co to Aleppo. To, że nie jest jednym z 2 najbardziej znienawidzonych kandydatów, nie oznacza wcale, że ma więcej kompetencji 😉
Tyle że GJ i Ron Paul to fantaści państwo tak minimalne jak chcą by nie przetrwało.
głosować i rzucić głos w błoto
Wypowiedz senatora republikanina z South Carolina Lindsay Graham.
Sen. Lindsey Graham: „Mr. Trump is doing the party and country a great disservice by continuing to suggest the outcome of this election is out of hands and 'rigged’ against him. If he loses, it will not be because the system is 'rigged’ but because he failed as a candidate.”
Trump dziala z wielka szkoda dla partii i kraju przez odmowienie zgody na akceptowanie wtnikow wyborow.
Jesli przegra to nie dlatego ze wyniki sa sfalszowane ale dlatego ze nie poptrafil zwyciezyc jako kandydat.
Jeśli jeśli przecież jeszcze nie ma wyborów o czym tu mówić?
W kilku stanach juz glosuja. Ja dzis otrzymalem pakietr wyborczy bo glosujemy przez poczte.
Sa tez lokale wyborcze ktore beda dzialaly 8 listopada.
Trum odmawia akceptacji po przegraniu co go niewatpliwie czeka. Pomnizej wypowiedz senatora Mc Cain repoublikanina ktory przegral z Obama
;I don’t know who’s going to win the presidential election. I do know that in every previous election, the loser congratulates the winner and calls them, 'my president.’ That’s not just the Republican way or the Democratic way. It’s the American way,” McCain added.
MC Cain po odloszeniu wyniku gratulowal Obamie i nazwal go Mr President. Tak bylo ponad 200
az do TRumpa .Republikan ie go opuszczaja b o boja sie kleski calej partii skutkiem jedbej pomylki.
Cóż McCain nazwany frajerem który dał się złapać słusznie zresztą – Trumpa nie lubi