Co sie dzieje w Krakowie w związku z pandemią? Joanna Hańderek i Andrzej Dominiczak

 

Pandemia to nie tylko zagrożenie dla zdrowia i życia, zwłaszcza w Krakowie, mieście magicznym lub wręcz – jak twierdzi Joanna Hańderek – na innej planecie. Zagrożenie zarazą jest tam traktowane jako pretekst do wprowadzania zmian, na które władze nie miały dotąd odwagi. Teraz mają, bo wiedzą, że podczas pandemii organizowanie protestów społecznych jest trudne lub wręcz niemożliwe. Pandemia w Krakowie  jest wydarzeniem politycznym, ale Krakowiacy (Krakowianie?),  ci legendarni artyści-anarchiści, okazują się posłusznymi mieszczanami. Z jednym wszakże, ale ważnym, wyjątkiem. Wojujący katolicy nie ustają w walce ze swoim wyimaginowanymi zrazami: tęczową i zieloną. Covid-19 nie obchodzi ich wcale, chyba że jako zagrożenie dla kościelnej kiesy.  Ludzkim „duszom” wirus nie zagraża, o ciała niech troszczą się sami.

O autorze wpisu:

Studiował historię sztuki. Jest poetą i muzykiem. Odbył dwie wielkie podróże do Indii, gdzie badał kulturę, również pod kątem ateizmu, oraz indyjską muzykę klasyczną. Te badania zaowocowały między innymi wykładami na Uniwersytecie Wrocławskim z historii klasycznej muzyki indyjskiej, a także licznymi publikacjami i wystąpieniami. . Jacek Tabisz współpracował z reżyserem Zbigniewem Rybczyńskim przy tworzeniu scenariusza jego nowego filmu. Od grudnia 2011 roku był prezesem Polskiego Stowarzyszenia Racjonalistów, wybranym na trzecią kadencję w latach 2016 - 2018 Jego liczne teksty dostępne są także na portalach Racjonalista.tv, natemat.pl, liberte.pl, Racjonalista.pl i Hanuman.pl. Organizator i uczestnik wielu festiwali i konferencji na tematy świeckości, kultury i sztuki. W 2014 laureat Kryształowego Świecznika publiczności, nagrody wicemarszałek sejmu, Wandy Nowickiej za działania na rzecz świeckiego państwa. W tym samym roku kandydował z list Europa+ Twój Ruch do parlamentu europejskiego. Na videoblogu na kanale YouTube, wzorem anglosaskim, prowadzi pogadanki na temat ateizmu. Twórcze połączenie nauki ze sztuką, promowanie racjonalnego zachwytu nad światem i istnieniem są głównymi celami jego działalności. Jacek Tabisz jest współtwórcą i redaktorem naczelnym Racjonalista.tv. Adres mailowy: jacek.tabisz@psr.org.pl

  1. "Wojujący katolicy nie ustają w walce ze swoim wyimaginowanymi zrazami: tęczową i zieloną." Rouzmiem, że powinni ustać i siedzieć cicho? Na tym ma polegać demokracja i wolnośc slowa? 

    .

    Odnoszę niemiłe wrażenie, że oydwoje dyskutanci to (wbrew deklaracjom) przeciwnicy tolerancji, niezdolni do zaakceptowania tego, że ktoś może mieć inne zdanie w sprawie homoseksualizmu albo zielonej energii. Podejrzewam, że sami chętnie wsadzaliby do więzienia niepoprawnych "wojujących katolików", tych przynajmniej, których nie naprostowal proces reedukacji. "Wojujący katolicy" mają prawo protestować, jeżeli nie naruszają prawa, czy się to podoba red. red. Hańderek i Dominiczakowi, czy też nie.

    .

    Proponowałbym także skończyć z irracjonalnym demonizowaniem obecnej władzy, nie ma ona żadnych zamordystycznych tendencji, o czym świadczy fakt swobodnej dyskusji obydwoja redaktorów, nie pierwszej przecież i nie ostatniej. Gdy przejdzie pandemia, będą mogli nadal udzielać się w przestrzeni publicznej i wykrzykiwać swoje hasła na antyrządowych demonstracjach, jeżeli przyjdzie im na to ochota. Nikt żadnych praw im nie zabrał i nie zabierze. Mniej "Gazety Wyborczej" i karmiena umysłu absurdalnymi miazmatami tamtejszych redaktorów, więcej zdrowego rozsądku, zwłaszcza jak się występuje na Racjonaliście. Tego chyba można od obydwojga redaktorów wymagać i oczekiwać.

    .

    Przypuśćmy, że ja twierdzę, że stosunki homoseksualne to praktyka niemoralna. Pytam teraz: czy redaktorzy dają mi prawo do takiego poglądu? Czy mam, ich zdaniem, prawo, tak uważać, czy też muszę mieć to samo zdanie, co oni (że nie jest to praktyka niemoralna) – ?

    1. Przypuśćmy, że ja twierdzę, że stosunki homoseksualne to praktyka niemoralna. Pytam teraz: czy redaktorzy dają mi prawo do takiego poglądu?

       

      Jest taka anegdota:

      W czasach gdy Indie były jeszcze kolonią brytyjską, pewien maharadża, negocjując warunki współpracy z brytyjskim gubernatorem jednej z prowincji indyjskiej, powiedział: mam nadzieję, że uszanujecie nasz odwieczny zwyczaj palenia wdów. Oczywiście – odparł gubernator – ale mam nadzieję, że wy również uszanujecie nasz odwieczny zwyczaj wieszania tych, którzy palą wdowy.

       

      Jeśli domagasz się tolerancji dla swoich nietolerancyjnych poglądów, to toleruj również nietolerancyjne poglądy w stosunku do twoich nietolerancyjnych poglądów. Jeśli twierdzisz, że stosunki homoseksualne, to praktyka niemoralna (co jest poglądem nietolerancyjnym), to licz się również z nietolerancją dla takiego poglądu. 

        1. W pewnych przypadkach te granice wyznacza państwo. W przypadkach, które prawo nie reguluje, istnieje duża swoboda w tolerowaniu lub nietolerowaniu określonych poglądów. Możesz sobie uważać, że stosunki homoseksualne, to praktyka niemoralna (choć nie każda forma wyrażania takiego zania będzie przez prawo tolerowana), ale ja tak samo mam prawo uważać, że twoje przekonania w tej kwestii są niemoralne, a jako wyraz tej nietolerancji dla twoich przekonań mogę zastosować np. ostracyzm.

          1. Z tej odpowiedzi wynika, że o tym, co jest tolerowane, a co nie, decyduje przypadek – nie podałeś żadnego kryterium poglądu tolerowalnego. Jeżeli przypadek (państwo, opinia innych) o tym decyduje, nie istnieje żaden argument za tolerancją danego poglądu. Istnieje tylko kwestia, czy pogląd ten aktualnie jest tolerowany.

          2. Z mojej odpowiedzi nie wynika, że decyduje przypadek. W sytuacjach określonych przez prawo decyduje konsensus większości społeczeństwa (przynajmniej w demokracjach). W XIX wieku np. konsensus był taki, że pokazanie się na plaży w bikini byłoby naruszeniem zasad obyczajowych zagrożonych sankcajmi prawnymi – dzisiaj konsensus jest inny. Zresztą z ocenianiem, co jest naruszeniem np. zasad obyczajowych, to nie jest taka prosta sprawa – sądy mają z tym często problem (tak jak z ocenianiem, czy mamy już do czynienia z obrażaniem kogoś, czy jeszcze z dopuszczalną krytyką). Natomiast w pozostałych sytuacjach (w których prawo nie decyduje) każdy wyznacza granice swojej tolerancji na podstawie własnych przekonań (co nie znaczy, że może tę swoją nietolerancję manifestować w dowolny sposób – tu znowu do gry wchodzi prawo). Ty naprawdę nie rozumiesz takich kwestii, czy po prostu się nudzisz i na siłę szukasz problemów?

             

          3. Myślę, że rozumiem – nie pytam o to, jak się sprawy mają z tolerancją, tylko jak powinny się mieć i dlaczego. Ty zaś cały czas wypowiadasz się na temat tego, jak się sprawy mają. 

          4. Mogę tylko tylko napisać jak się powinny mieć według mnie (sprawy społeczne to nie jest nauka ścisła, gdzie dostaje się jedno prawidłowe, obiektywne rozwiązanie). Ja uważam, że powinny się mieć – mniej więcej – tak jak się obecnie mają (tak jak to wygląda w liberalnych demokracjach). A jak sprawy powinny się mieć według ciebie?

    2. Zabronić możemy niektórych, obraźliwych lub przemocowych form wyrażania uprzedzeń wobec niektórych grup. Oczywiscie nie będzie to skuteczne dokad klerykalno-konserwatywny reżim lekceważy i łamie wszelkie prawa. Nie mozemy za to ani nie zamierzamy zabraniać ci prawa do kulturalnego wyrazania twoich lekow czy uprzedzen, ale oczywiście mozemy je krytykować. Moim zdaniem nazywanie jakeis grupy zarazą jest bardzo obraźliwe, tym bardziej że ludzie ci nie maja zadnego wpływu na swoją orientację i nie czynią nikomu żadnej krzywdy. Moim zdaniem wiadomy biskup powinine być ukarany surowa grzywną za podżeganie do nienawiśie, a gdyby to powtarzał, to w grę powinny wchodzic surowsze kary.

       

      Troche mimo wszystko mnie dziwi, ze w Polsce tak duza grupa ludzi z przyzwoitn wyksztalceniem nie rozumie, jak krzywdzące i niesprawiedliwe, poza tym, że chamskie, bywa takie piętnowanie nieczemu niewinnych ludzi. Zaraza zielona za to jest moim zdaniem raczej śmieszna niż groźna. Nie wiem, co ci niszczęśni hejterzy maja w głowach, potępiając zielonych, którzy walcza np. o czyste powietrze. Rozumem, że chcą się truć i zlości ich, ze ktoś im to utrudnia, ale jednak większosc ludzi woli czyste powietrze, a jak oni wolą trujące to jest masa sposobów na to, żeby się zatruć prywatnie. Elaspie, rozumiem, ze jestes konserwatysta itp., ale ta zielona zaraza to nie jest żadnen konserwatyzm, tylko skrajny idiotyzm.

      1. Co więc sądzi Pan o stylu "polemicznym" uprawianym np. przez tygodnik "Nie", zwłaszcza jego redaktora naczelnego J. Urbana? Czy "obwożne sado-maso" było obrazliwe dla katolików, czy nie? Jak ocenia Pan np. niedawne poczynania Z. Stonogi:

        .

        https://youtu.be/at7Umekq8_I

        1. Proszę pana, felieton Urbana czytalem tak dawno,z e zbyt slabo pamietam. Samo określenie (OSM) jest przede wszytskim satyryczne, a satyra ma swoje specja;ne prawa.  To z pewnoßciá nie jest mój styl, ale w glowie mi sie nie mießci, zeby kogos stawia© przed sádem za takei rzeczy, tym bardziej ze kazdy papieæ jest rowneiz politykiem pewnego rodzaju, a polityce sa mniej chronieni niz osoby prywatne..

            

  2. Podejrzewam, że sami chętnie wsadzaliby do więzienia niepoprawnych "wojujących katolików"

     

    Podejrzenia podejrzeniami, ale fakty są takie, że to katolicy maja instrument prawny –

    osławiony § 196  Kodeksu Karnego –  którym mogą penalizować  "obrażających uczucia religijne".  Uczuć  ateistów nie broni nic. 

    To katolicy, nie ateiści, maja silne i bogate organizacje (np. Ordo Iuris) broniące w sposób  zinstytucjonalizowany interesów KK i jego wiernych apologetów .

    To katolicy dysponują  przeogromną tuba propagandową, jaką są ambony w kościołach i katolicka prasa, wobec której  głosy ateistów są niczym  puszczenie bąka w czasie huraganu.

     

    Więc gadanie, że "my, katolicy również  mamy prawo do swoich poglądów" jest po prostu bezczelnością i kabotyństwem.

    1. Ten przepis to piąta woda po kisielu w stosunku do ochrony prawnej, jaką miał katolicyzm w dawnej Polsce. Przypuszczam, że kiedyś będzie wyeliminowany; już dziś jest to przepis martwy. Nominalnie chroni uczucia wyznawców dowolnej religii, nie tylko katolickiej. 

      .

      Głos ateistów jest zasilany przez wszystkie mainstreamowe media, a także przez bezideowych celebrytów, otwarcie i przy każdej okazji prezentujących pogardę dla religii, jej tradycji i zasad. Jest to głos o wiele silniejszy niż głos płynący z ambony, który wpada jednym uchem, a wypada drugim. Dotyczy to także działaczy świeckich i postępowych, pełniących rolę celebrytów czy też pseudo-celebrytów. Dość wspomnieć o niesławnej deklaracji K. Bratkowskiej, że podda się aborcji w Boże Narodzenie, wystarczy przypomnieć wygłupy J. Hartmana, J. Urbana i im podobnych. Może te wygłupy będą miały ten (korzystny, jak dla mnie) skutek, że utrwalą w świadomości społecznej obraz ateisty jako człowieka pozbawionego zasad, a przynajmniej innych zasad jak używanie życia, pięniadze, kariera, itp. Ateistą często zostaje człowiek pozbawiony zasad, zrzuca bowiem przez to z siebie brzemię ewnetualnych skrupułów moralnych i może korzystać z życia bez skrępowania, na czym wszakże przede wszystkim mu zależy Są to także (jak widać po naszych celebrytach) ludzie o stosunkowo niskiej inteligencji. Takich ludzi (pozbawionych zasad lub o niskiej inteligencji, albo mających obydwie te cechy) niestety zawsze będzie pewien odsetek.    

      1. > Głos ateistów jest zasilany przez wszystkie mainstreamowe media …

        A któreż to "mainstreamowe media"  są ateistyczne?  I są głosem ateistów? Głos ateistów w głównych mediach objawia się wyłącznie w komentarzach pod artykułami, same artykuły są  zawsze pisane tak, by ów art. 196 KK nie mógł być uruchomiony  –  on wcale nie jest martwy, jak usiłujesz go zbagatelizować.

         

        > Jest to głos o wiele silniejszy niż głos płynący z ambony, który wpada jednym uchem, a wypada drugim.

         

        Spodziewaj się podziękowań od biskupów za taka ocenę głosu z ambony. Czy tak samo oceniasz  głosy ex catedra  biskupich eminencji?  Jędraszewskiego, Głódzia  i reszty episkopatu?

        Bo to, jak ci się widza głosy celebrytów, zupełnie mnie nie interesuje…

        > Ateistą często zostaje człowiek pozbawiony zasad, zrzuca bowiem przez to z siebie brzemię ewnetualnych skrupułów moralnych i może korzystać z życia bez skrępowania, na czym wszakże przede wszystkim mu zależy Są to także (jak widać po naszych celebrytach) ludzie o stosunkowo niskiej inteligencji. Takich ludzi (pozbawionych zasad lub o niskiej inteligencji, albo mających obydwie te cechy) niestety zawsze będzie pewien odsetek.   

         

        Wmawiaj sobie, wmawiaj.  "Głupota, która daje ci spokój, jest lepsza od mądrości, która cię drażni"

        1. Mainstreamowymi mediami są: "Gazeta Wyborcza", "Newsweek", "TVN". W niedzielę (lub sobotę wieczór) zawsze pojawiają się w (internetowych) wydaniach "Gazety.pl" i "Wyborczej.pl" artykuły o tematyce jawnie antykościelnej i antyklerykalnej. Parodiowane są wszystkie święta kościelne, a wprowadzane są nowe, np. "piątek dla klimatu".Media te otwarcie walczą z Kościołem Katolickim w Polsce, a najwybitniejsi redaktorzy tych mediów to otwarci ateiści i antyklerykałowie. Są bowiem potomkami bolszewików lub generalnie komunistów, nie nauczonymi dbałości o tradycję i religię, nie nauczonymi nawet tolerancji dla nich, tylko raczej pogardy. Symolem i kwintesencją takiej postawy może być wetknięcie polskiej flagi w odchody przez J. Wojewódzkiego. Nic dziwnego, że takie działania spotykaja się czasem ze zdecydowanym sprzeciwem, także z ambon.   

          .

          Bp Jędraszewski nie mowi nic, co byłoby sprzeczne ze zdrowym rozsądkiem. Dożyliśmy czasów, że zdrowy rozsądek jest teraz stanowiskiem skrajnym i radykalnym, a normalnym jest (ma być) to, co sprzeczne ze zdrowym rozsądkiem, np. teoria, że człowiek wybiera sobie płeć, że w związkach homoseksualnych rodzi sie tyle dzieci, co w heteroseksualnych, itp.

      2. Ateistą często zostaje człowiek pozbawiony zasad, zrzuca bowiem przez to z siebie brzemię ewnetualnych skrupułów moralnych i może korzystać z życia bez skrępowania, na czym wszakże przede wszystkim mu zależy Są to także (jak widać po naszych celebrytach) ludzie o stosunkowo niskiej inteligencji. Takich ludzi (pozbawionych zasad lub o niskiej inteligencji, albo mających obydwie te cechy) niestety zawsze będzie pewien odsetek. 

         

        Żadne badania przeprowadzone do tej pory nie pozwalają na wyciąganie takich wniosków. Za to dają podstawy do wnioskowania, że korelacja jest odwrotna – im wyższe wykształcenie i wyższa inteligencja, tym wyższy procent ateistów. Podobnie jest z przestepczością – badania sugerują, że przestępczość wśród ateistów jest mniejsza, niż wśród wyznawców większości religii. 

        1. Nie chodzi o łamanie prawa karnego, ale łąmanie prawa moralnego. Ateiści mogą bez skurupułów akceptować konsumpcjonizm, aborcję, eutanazję, promiskuityzm, stosunki homoseksualne, kazirodcze (J. Hartman w Polsce), właśnie dlatego, że nie wiąże ich dyktat żadnego Boga, może poza nowym "bogiem", którego jedynym przykazaniem jest zasada użyteczności, wspomniana zresztą przez red. Dominiczaka. Dogmat tej nowej "religii" (utylitarnej) glosi, że co nie sprawia krzywdy (bólu fizycznego lub psychicznego) powinno być dozwolone, co ją sprawia (co sprzawia przede wszystkim ją), powinno być zakazane. Jest to de facto sprowadzenie człowieka do poziomu zwierzęcia, któremu powinno się żyć jak najprzyjemniej. Jeżeli okaże się, że pewien rodzaj pedofilii jest nieszkodliwy dla dzieci (niewykluczone, że psychologowie dojdą kiedyś do takiego wniosku), nie będzie mieć powodów, aby jej nie akceptować. Mogę zresztą zadać pytanie: czy, jeżeli okaże się (albo okazałoby się), że pedofilia (pewna jej forma) jest nieszkodliwa dla dzieci, to czy powinno się ją zaakcetpować? 

          .

          Pytanie drugie, bardziej zreszta zasadnicze: Dlaczego mam akceptować zasadę tej nowej religii (zasadę użyteczności) w miejsce zasad religii dotychczasowych? Jeżeli ktoś powie, że dlatego, że stare religie i ich zasady spowodowały wiele krzywd, to popełnia błąd petitio principii, bo zakłada obowiązywalność zasady użyteczności, która jest (w tym pytaniu) przedmiotem sporu.    

          1. Nie chodzi o łamanie prawa karnego, ale łąmanie prawa moralnego.

             

            A co to takiego, to prawo moralne? Istnieje jakiś kodeks prawa moralnego? 

             

            Pytanie drugie, bardziej zreszta zasadnicze: Dlaczego mam akceptować zasadę tej nowej religii (zasadę użyteczności) w miejsce zasad religii dotychczasowych?

             

            Nie musisz jej akceptować – nikt cię nie zmusza do eutanazji, czy stosunków homoseksualnych. A to, że nie akceptujesz takich wyborów u innych osób, to już twój problem. Dlaczego chcesz narzucać innym jak mają żyć i umierać?

          2.  

            Nie chodzi o to, czy muszę ją akceptować sam, tylko o to, dlaczego powinienem ją tolerować (akceptować, że akceptują ją inni). Dlaczego powinienem tolerować cudzy kod moralny, zgodnie z którym homoseksualizm, kazirodztwo, promiskuityzm i im p. są moralnie nienaganne? Jestem po prostu ciekaw, czy istnieje jakiś argument za zasadą użyteczności nie odwołujący się do tej zasady.  

             

          3. A kto ci każe tolerować cudzy kod moralny. Ty nie musisz tolerować mojej moralności, a ja nie muszę tolerować twojej – nie musimy się lubić i chodzić razem na piwo. Musisz jednak mieć na uwadze, że w każdym państwie istnieje prawo, które określa w jaki sposób wolno ci tę nietolerancję okazywać – to prawo wynika konsensusu większości społeczeństwa (w demokracjach) lub z postanowień władzy autorytarnej (w dyktaturach). 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *