Boliwia to mówiąc językiem amerykańskich filmów największy loser w swoim regionie. Najbiedniejszy kraj Ameryki Południowej, bez dostępu do morza. Populacja wynosi tylko 10 milionów mieszkańców, z czego 1/3 mieszka albo w La Paz albo w Santa Cruz (kraje Ameryki Południowej w ogóle cechuje zwykle dziwny rodzaj urbanizacji bez industrializacji). Jest to kraj Indian ponieważ górski klimat nie pozwolił przewleczonym przez Hiszpanów chorobom zebrać tak wielkiego żniwa śmierci jak na nizinach. Boliwia pierwotnie (to znaczy w okresie kolonialnym) zwane była Górnym Peru i podlegała Wicekrólestwu Peru z siedzibą w Limie. Nowe państwo usamodzielnione dopiero w 1825 roku zyskało nazwę na cześć Simona Bolivara. Zresztą podobnie jest z walutą boliviano (1 PLN to ok. 2,5 BOB).
[divider] [/divider]
[divider] [/divider]
Po uzyskaniu niepodległości Boliwia straciła dostęp do Pacyfiku na rzecz Peru i Chile, w tym procesie zdumiewa zwłaszcza egoizm Chile, gdy się patrzy na mapę. Podobnie zdumiewające są kreolskie gęby kolejnych prezydentów eks-generałów tego indiańskiego państwa.
W 1884, na mocy traktatów pokojowych kończących tzw. Wojnę o Saletrę, Boliwia straciła dostęp do Oceanu Spokojnego, co miało duży wpływ na jej późniejszą sytuację gospodarczą. Po kolejnej wojnie, tym razem z Brazylią, w 1903 utraciła kauczukodajny region Acre. W latach 1932-1935 toczyła Wojny o Chaco, w wyniku których Boliwia straciła na rzecz Paragwaju 2/3 spornego terytorium.
http://www.youtube.com/watch?v=KfqQC0eSp-A
Boliwia chyba przeżyła najwięcej zamachów stanu z wszystkich państw na świecie – było ich prawie dwieście. Skończyły się dopiero w 1982 roku (widać nie tylko dla mnie był to dobry rok). Od 2006 roku prezydentem jest Juan Evo Morales, populistyczny indiański polityk w typie Chaveza… Nie znaczy to jednak, że nie dochodzi do demonstracji przeciwko niemu, owszem dochodzi, wśród rad dla podróżnych wybierających się do Boliwii, Martyna Wojciechowska przestrzega przed wplątaniem w taką uliczną demonstrację, by nie oberwać pałką, gazem łzawiącym lub cegłą…
Rząd jest ultrademokratyczny i lewicowy ideowo, więc od 2009 roku w parlamencie 50% miejsc jest dla kobiet. W 2010 prezydent Morales połowę swojego drugiego gabinetu ułożył z działaczek, nie przekłada się to jednak na codzienny los kobiet. Wieśniaczki w 40% są analfabetkami. Często pracują po 15 godzin dziennie i wyglądają staro, jak bohaterka książki Wojciechowskej, 33-letnia Giovanna Huanapaco Vilela, z zawodu m.in. żeńska zapaśniczka (cholita), walczącą w ramach organizowanych od 2001 przez Juana Mamaniego kobiecych lucha libre (s. 43). Giovanna wygląda na 50 lat. Dawna kultura indiańskich niewolników jak stroje pollera czy taniec Morenada to dzisiaj rdzeń dumy narodowej wraz z szamanizmem i rynkiem amuletów, koką (Jezus dotarł na Golgotę tylko dzięki żuciu liści koki – wierzą Boliwijczycy), oraz zabawnymi… melonikami (s. 59). Najwięcej jest preparatów na potencję, w końcu to kultura macho…
Morales w kampanii 2005 roku obiecał m.in. zakończenie wspieranej przez USA kontrowersyjnej akcji likwidowania upraw koki, zwłaszcza że by stworzyć odrobinkę kokainy potrzeba 400 kg liści koki…
Morales to właściwie pierwszy nie-kreolski prezydent kraju, a na pewno pierwszy uważający się przede wszystkim za Indianina (przemawia w języku ajmara, uczestniczy w ceremoniach, ubiera się w swetry z wełny alpaki). Nacjonalizacja gazu i ropy zwiększyła budżet, co Morales wydatkowuje na bony socjalne. Popularność zawdzięcza też temu, że jest biznesmenem piłkarskim.
Te plantacje koki należy z całą bezwzględnością zwalczać, wszak dla narkobiznesu nie powinno być żadnego pobłażania. Zamiast tego, tamtejszym rolnikom należy zaproponować inne rośliny uprawne, a w ostateczności – choć wiem, że to niełatwe w tamtejszych warunkach – przebranżowić.
Jeśli potrzeba 400 kg by zrobić jeden wdech kokainy to problemu nie ma. Zresztą sam fakt że taniej zrobić laboratoryjnie pokazuje że nie ma problemu
Pełna zgoda! Żadnej koki w rolnictwie boliwijskim. Niech walczą z biedą bez krzywdzenia innych.
Nie macie racji. Żute normalnie liście są zupełnie nieszkodliwe i jest to część lokalnej kultury. Nie lubię socjalistów ale tu Morales ma rację
W handlu koką nikt nikogo nie krzywdzi. Jeżeli kupujący kokę czuje się krzywdzony, niech przeznaczy swoje pieniądze na co innego np na leczenie odwykowe.