Elektron to słowo pochodzące z greckiego. Jak zresztą wiele słów opisujących rozmaite aspekty świata ujmowanego w sposób naukowy. Czym zresztą jest nauka? To triumf filozofii przyrody, wielkie zwycięstwo filozofów jońskich nad ich z pozoru sławniejszymi następcami, takimi jak Sokrates, Platon czy Arystoteles. Dlatego cieszyłem się, mogąc posłuchać muzyki prezentowanej w ramach festiwalu Musica Electronica Nova na Akusma Forum – Grecja. Usłyszeliśmy następujące dzieła elektroakustycznej muzyki nowej:
Maria Pelekanou Nach der Stille A (2022)
Constantine Skourlis Theme_02 (2024)
Dionysios Papanikolaou Mais la conséquence fût… (2017)
Filippos Sakagian In Digital Ecstasy (2020)
Panayiotis Kokoras Qualia (2017)
Nikos Stavropoulos Khemenu (2022)
Kuratorem prezentacji tych dzieł był Filippos Sakagian. Był on też odpowiedzialny za elektronikę. Niestety, puścił on te utwory bez przerw, jednym ciągiem, zaś część z nich miała podobną substancję dźwiękową polegającą na zbliżeniach i przetworzeniach dźwięków przesuwanych przedmiotów, nabrzmiewających od powietrza balonów czy innych tego typu obiektów, oraz uderzeń i odbić drewnianych klocków lub piłeczek.
Oczywiście w tym momencie wielu z was może się przerazić. Balony? Piłeczki? Przesuwane po drewnianych powierzchniach obiekty? Nie ma się czego bać, dobrzy kompozytorzy elektroakustyczni są w stanie stworzyć z takiego materiału dźwiękowego prawdziwe katedry brzmień, prawdziwe symfonie. I tak było tym razem. Niemal we wszystkich utworach ujmował mnie pełen wyobraźni rozmach, całkiem analogiczny do elektroakustycznych twórców związanych z IRCAM. Nie było tu porowatej, szarej i nieco ponurej „konkretności” szkoły niemieckiej. Była elegancja, wdzięk i wyobraźnia znana z Francji. Co oczywiście nie znaczy bezpośredniego wpływu. Jak by nie patrzeć jednym z największych eksperymentujących kompozytorów XX wieku był Grek Xenakis, poetycko matematyczny w swoich dziełach. Jeśli współpracował z IRCAM, to raczej on wpływał na francuski ośrodek, nie zaś odwrotnie.
Początki greckiej muzyki elektroakustycznej sięgają lat 50.–60. XX w., gdy pionierzy łączyli awangardę z grecką tożsamością. Wspomniany już Iannis Xenakis to kluczowa postać, łączył on muzykę z matematyką i architekturą (np. stosował stochastyczne kompozycje komputerowe). W latach 70.–80. powstawały pierwsze studia elektroakustyczne, m.in. przy Uniwersytecie Ateńskim, gdzie kompozytorzy jak Konstantinos Vita eksperymentowali z taśmą magnetofonową i syntezą. Założenie Hellenic Electroacoustic Music Composers Association (HELMCA) w 2005 r. umocniło środowisko, promując edukację i festiwale (np. Synch Festival). Współcześnie grecka scena elektroakustyczna czerpie zarówno z dziedzictwa antyku, jak i globalnych nurtów, pozostając laboratorium eksperymentu i kulturowego dialogu.

Jeśli chodzi o prezentowane dzieła powiedzmy sobie o nich kilka słów.
Maria Pelekanou – Nach der Stille A (2022). Maria Pelekanou to kompozytorka i artystka dźwiękowa, która w swojej twórczości eksploruje relacje między ciszą, hałasem a pamięcią. Nach der Stille A (z niem. „Po ciszy A”) to utwór inspirowany filozofią Johna Cage’a, ale z wyraźnym nawiązaniem do greckiej tradycji lamentu (tzw. miroloya). Muszę przyznać, że jej monumentalny utwór wywarł na mnie ogromne wrażenie. Była to właśnie owa katedra dźwiękowa budowana z narastających odbić i łuków szmerowych, aby w końcu oddać pole odległych cieniom śpiewu lub lamenti. W swoim dziele Maria wykorzystuje field recordings z opuszczonych wiosek na Rodos, przetworzone przez algorytmy granulacji, tworząc wrażenie „dźwiękowych ruin”. Dzieło było prezentowane na festiwalu Sound Islands w Atenach, który skupia się na ekologii dźwięku.
Constantine Skourlis – Theme_02 (2024). Skourlis to młody twórca, łączący elektronikę ambientową z elementami muzyki konkretnej. Theme_02 to część cyklu poświęconego symulacjom cyfrowych wspomnień. Bazuje na próbkach głosów zaczerpniętych z archiwów greckiego radia (lata 60.), przeplatanych syntetycznymi pulsacjami, które imitują „błędy” przesyłu danych. Utwór był komponowany przy użyciu oprogramowania Max/MSP i prezentowany na festiwalu Synch w 2024 r.
Dionysios Papanikolaou – Mais la conséquence fût… (2017) Papanikolaou to kompozytor i filozof, którego prace często odnoszą się do literatury (m.in. Albert Camus). Tytuł utworu (z fr. „Lecz konsekwencją było…”) nawiązuje do absurdalności ludzkiego losu. W dziele wykorzystano dźwięki przemysłowe (np. odgłosy fabryk w Salonikach) oraz głos recytujący fragmenty z Dżumy Camusa, poddane modulacjom częstotliwości. Utwór był częścią projektu „Sonic Existentialism”, wystawianego w galeriach sztuki współczesnej w Europie. O ile nie pomyliłem utworów i ich części (wszystko leciało ciągiem, bez przerw między utworami), to Dionysos stworzył niesamowite, napierające wrażenie pączkujących bąbli, niejako rozsadzających kompozycję, a jednocześnie zachowujących muzyczne znaczenie, tworzących logiczny dźwiękowy krajobraz.
Filippos Sakagian – In Digital Ecstasy (2020). Sakagian to pionier glitch artu w Grecji, zainteresowany dekonstrukcją cyfrowego chaosu. In Digital Ecstasy to „kolaż” błędów systemowych, zakłóceń sygnału Wi-Fi oraz fragmentów muzyki rebetiko (grecki underground lat 30.), przefiltrowanych przez efekty bit crusher. Utwór komentuje uzależnienie od technologii, a jego premiera odbyła się podczas lockdownu jako część wirtualnej wystawy HELMCA. Część materiału dźwiękowego pochodzi z hackathonów w Atenach.
Panayiotis Kokoras – Qualia (2017). Kokoras to międzynarodowo uznany kompozytor, specjalizujący się w akusmatyce i mikrotonalności. Qualia (termin filozoficzny oznaczający subiektywne doświadczenia) to utwór skupiony na iluzjach percepcyjnych. Wykorzystuje brzmienia tradycyjnych instrumentów (np. tzouras – grecka lutnia), rozbite na pojedyncze harmonicznie „piksele” i rekonstruowane w przestrzeni 3D (Ambisonics). Dzieło było wykonywane m.in. w starożytnym teatrze w Epidauros, podkreślając dialog antyku z nowymi mediami. Qualia to jeden z najważniejszych problemów współczesności. Pytamy o to, czy może powstać rzeczywista, samoświadoma i niezależna AI. Aby to się zadziało, musi ona posiadać qualia. Filozofia, która jest upadła w stosunku do nauki, swojej dawnej siostry filozofii przyrody, broni qualii fanatycznie. Uważa najczęściej, że nie uda się ich skonstruować w mechaniczno – informatyczny sposób, stojąc de facto na straży duszy, która jest poza światem. Co ciekawe czynią to nawet bardzo ateistyczni i krytyczni wobec religii filozofowie. Tymczasem jeśli porzucimy koncepcję zaświatów i zdecydujemy się na światopogląd materialistyczny, oczywistym jest, że „duszę” czyli qualia można skonstruować. My jesteśmy w świetle tego ujęcia tematu w pełni materialnymi bytami i tak samo w pełni materialnymi bytami są serwery zawierające inteligentne algorytmy. Wydaje mi się, że utwór Kokorasa bardzo ciekawie i świadomie poruszał ten temat, choć jak przystało na sztukę muzyczną niejednoznacznie.
Nikos Stavropoulos – Khemenu (2022). Stavropoulos to kompozytor i archeolog dźwięku, badający związki muzyki z historią śródziemnomorską. Khemenu (staroegipskie określenie Hermopolis) to utwór oparty na skalach muzycznych starożytnego Egiptu, zrekonstruowanych przy pomocy AI, które jak widać tym razem w sposób dosłowny wkracza w tkankę muzyczną. Khemenu łączy elektronikę z brzmieniami liry antycznej (odtworzonej na podstawie wykopalisk) oraz rytualnymi wokalami z archiwów etnomuzykologicznych. Projekt powstał we współpracy z Muzeum Akropolu i był emitowany w formie soundwalku w okolicach Partenonu. Czyli poruszony został inny ważny temat, a mianowicie dotyczący korzeni naszej cywilizacji. Mówi się o najstarszych miastach świata, postarzając czasem Imperium Środka, jednak żadne miasto w Chinach nie dorówna starożytnością mykeńskim jeszcze Atenom. Patrząc na Akropol, pod kolumnadami Partenonu widzimy mury wieńczące swą koroną wzgórze. Niewiele jest na Ziemi równie starożytnych konstrukcji co te mury, a pełnią one przecież swoją funkcję w żywym mieście nieprzerwanie od ponad czterech tysięcy lat. Jak jednak zaczęła się cywilizacja, która stworzyła samochody, samoloty, komputery, płyty LP i CD i badania kosmosu? Z pewnością szukając korzeni dotrzemy na Kretę i do kultury minojskiej, nieco starszej i sąsiedzkiej wobec tej mykeńskiej. A co było wcześniej? Czy Minojczycy byli w jakimś sensie odpryskiem cywilizacji Starożytnego Egiptu? Czy też mówili po grecku, czy może językiem bardziej zbliżonym do mowy starożytnych Egipcjan? Czy Grecja i Egipt rozwijały się niezależnie i to na Krecie mamy początek? A jeśli zależnie, to może jednak w Tebach?
To był bardzo ciekawy koncert. Pływaliśmy na poduchach rozłożonych na podłodze i pławiliśmy się w fantastycznych konstrukcjach dźwiękowych. Bardzo lubię prezentacje w ramach Acusma!
Ostatnim koncertem Musica Electronica Nova był recital Ensemble Vortex. Zespół występował w składzie:
Christopher Moy – gitara elektryczna
Rada Hadjikostova – skrzypce, performans
Aurélien Ferrette – wiolonczela
Benoît Morel – altówka, preparowany werbel
Anne Gillot – klarnet basowy, saksofon, performans
Arturo Corrales – elektronika
Daniel Zea – elektronika, choreografia
Ensemble Vortex to kolektyw artystyczny założony w Genewie i dedykowany wykonywaniu muzyki nowej, z uwzględnieniem teatru muzycznego i muzyki elektroakustycznej. Po niezwykłych, ale też po ircamowskiemu pięknych i zmysłowych elektronicznych brzmieniach, zostaliśmy przeniesieni w germański konkret, w elektronikę momentami wręcz nieprzyjemną i celowo przesterowaną.
Usłyszeliśmy następujące dzieła:
Daniel Zea The Love Letters? na dwóch performerów, dwie kamerki internetowe, dwa komputery obsługujące algorytmy śledzące twarz, wideo i elektronikę (2018)
Monika Szpyrka Ghost-like na trio smyczkowe, klarnet basowy, gitarę elektryczną i elektronikę (2025)*
Fernando Garnero Contraccolpo na preparowany werbel, instrument dęty i urządzenie elektroakustyczne (2020)
Arturo Corrales Alfaque Rojo na skrzypce, altówkę, wiolonczelę, klarnet basowy, gitarę elektryczną i elektronikę (2022)
Daniel Zea zafundował nam w dużej mierze teatr muzyczny, albo alternatywne improwizowane kino. Dwie wykonawczynie wyświetlały swoje twarze (w wersji pomnikowej i czarnobiałej) na ekranie. Towarzyszyły im przesterowane, nieprzyjemne basowe dudnienia. Całościowo tworzyło to niepokojącą linczowską atmosferę. W sumie zdziwiłem się, że na koniec twarze zaczęły jakby coś opowiadać, co na tle wcześniej budowanego napięcia wydało się niemal ironiczne (może o to chodziło?).
Najbardziej podobało mi się Ghost-like Moniki Szpyrki. Chciała ona wyrazić w swoim dziele cień obecności, ducha. Zresztą słowo „Obecność” było hasłem tegorocznej Musica Electronica Nova, do czego nawiązał kierownik MEN Pierre Jodlowski otwierając ostatni koncert. Co ciekawe nie mówił on o duchach, ale o kontraście samotności kompozytora z jego obecnością wśród słuchaczy i kolegów, co z pewnością MEN gwarantuje. Jednak Monika Szpyrka mówiła o duchu i to bardzo pięknie. Jej utwór zaczął się prosto, wręcz ambientowo – rytmicznie, lecz później pięknie ewoluował w wysmakowane obrazy onirycznych światów. Zachwycił mnie wykwintny sonoryzm kompozytorki, wspaniałe, delikatne wykorzystanie między innymi gitary elektrycznej. Kupiłbym w ciemno płytę z dziełami Szpyrki, podobnie zresztą jak z grecką muzyką elektroakustyczną.
Dla odmiany dzieło Fernando Garnero przytłaczało nieco dźwiękiem nieprzyjemnym, a mianowicie szuraniem po membranie werbla i suchym szumem z klarnetu (albo saksofonu, to w tym wypadku nie miało znaczenia).
„Tłumaczenie tytułu [Contraccolpo] może obejmować kilka różnych słów, ale dla poprawnego odniesienia najlepsze wydaje się »kontratak«. Istotnie, można byłoby również w jego kontekście mówić o odrzucie lub pewnego rodzaju odbiciu, odnosząc się zwłaszcza do psychologicznych lub fizycznych konsekwencji danego traumatycznego bądź wyczerpującego wydarzenia” – podkreśla artysta. No i było to traumatyczne i wyczerpujące wydarzenie, unaoczniające też namacalność szurających i w pewnym momencie też wygrywających akordy instrumentów i przedmiotów umieszczonych na membranie werbla. Gdy myślę o tym utworze, muszę przyznać, że był on ciekawy, choć niejako skazany na szmerowe wystukiwanie ogniw w ociężałych rytmach. Ale był też nieco nieprzyjemny w recepcji, co też było jak najbardziej zamierzone.
Z kolei Alfaque Rojo Arturo Corralesa mówiło o oceanicznym prądzie wstecznym, zaś muzycznie dążyło do smyczkowego oddania estetyki metalowej lub hardcorowej. W tym sensie było to dzieło na pograniczu muzyki klasycznej i tzw. „ciężkich brzmień”. Słuchało się tego dzieła z przyjemnością, jego ekspresja nie służyła tylko ranieniu i szokowaniu, jednak przy nawiązaniu do rozmaitych gatunków rocka pojawiła się też pewna nieunikniona prostota.
Ostatni dzień MEN zaowocował dwoma ciekawymi koncertami, z których szczególnie zachwyciła mnie prezentacja greckiej muzyki elektroakustycznej i Ghost-like Moniki Szpyrki.