Powrót upiora

   Tak, tak. Po raz pierwszy w Kinie Organowym organizowanym przez Narodowe Forum Muzyki we Wrocławiu powtórzył mi się film. Film „Upiór w operze” w reżyserii Ruperta Juliana, Edwarda Sedgwicka, Ernsta Laemmle’a i grającego główną rolę upiornego Lona Chaney widzieliśmy kilka lat temu. Jednak wtedy na organach grał Escaiche, natomiast teraz mieliśmy innego frankofońskiego organistę – Paula Goussota. A zatem z mojej perspektywy wiele się zmieniło, gdyż jestem recenzentem muzycznym nie zaś filmowym.

   Bałem się trochę, że nie wytrzymam tak łatwo ponownej lektury filmu z 1925 roku. Nie jestem przecież zapalonym kinomanem, a ostatnio zbuntowałem się nawet przeciwko platformom streamingowym i w wolnych chwilach oglądam vlogerów mówiących o Japonii, która stała się od jakiegoś czasu naszym z Kają świetnym sposobem na wakacje. A mimo to Upiór w operze wciągnął mnie i niemal zachwycił, miałem też wrażenie, że podoba mi się bardziej niż za pierwszym razem. Widać urlop od nowoczesnego kina pozwala wyczulić się na dawne dzieła kinowe. Do filmu zaprosił nas pełnym anegdot wstępem Rafał Jęczmyk. Dowiedziałem się, że powstało kilka wersji filmu, pierwsza była za straszna na nerwy ówczesnej publiczności. Lon Chaney stał się prawdziwym fanatykiem autocharakteryzacji, do tego stopnia, że podczas gry ciekła mu krew z nosa, który napchał jakimiś gwoździami albo śrubami, co oczywiście jeszcze unaoczniało straszliwą alienację granej przez niego postaci. Po licznych kłótniach i poprawkach wśród twórców filmu stał się on nieco mniej straszny, choć i tak każdorazowo w kinie musiała być pomoc medyczna z solami trzeźwiącymi. Przypuszczam jednak, że było to o tyle użyteczne o ile też było świetnym chwytem marketingowym. Pewnie mawiało się też, że Lon Chaney sypia w trumnie wynajmując zawsze piwnice eleganckich hoteli, ale tego już nie wiem.

   Z muzycznego punktu widzenia głównym bohaterem tego wieczoru był organista Paul Goussot. Grał w stylu późnoromantycznym, z ogromnie trafioną ekspresją, melodyjnie i wciągająco. Zanim zaczął, odczekał przy organach dość długą chwilę, w trakcie której rosło napięcie wśród bardzo licznej publiczności. To naprawdę niesamowite, że recital organowy organizowany w środku lata przyciągnął do Sali Głównej NFM liczbę słuchaczy porównywalną z symfonicznymi koncertami w sezonie. Jest to widomy znak sukcesu całego przedsięwzięcia, które ja osobiście od samego początku uwielbiam. Jestem wielkim miłośnikiem muzyki organowej, często rozbrzmiewa ona w moim domu. Wróćmy jednak do Goussota. Jego gra była późno romantyczna, co jednak ciekawe, nie odwoływała się do francuskiego romantyzmu. Był to raczej romantyzm bardziej uniwersalny, a przez to ciążący bardziej w stronę repertuaru niemieckiego. Odrębnością do Goussota od „teutońskiego żywiołu” była nie tyle melodyka jego improwizacji, co pewna lekkość grania, dobierania rejestrów, przez co potężne organowe emocje nie stawały się przytłaczające. Jedyne moje zastrzeżenie wobec muzyka jest takie, że nie nadał on wyraźnie odrębnego charakteru momentom, gdy filmowy upiór gra na organach. Była jakaś lekka zmiana, ale bez wyraźnych granic i nie miało się wrażenia, że „oto gra upiór”. Może to tani i zbyt oczywisty chwyt, ja jednak upieram się, że każdorazowo warto z niego skorzystać. Mimo to jednak muzyka towarzysząca filmowi była wspaniała i do teraz rozbrzmiewa w moich uszach (co ostatnio jest dla mnie nieco bardziej złożone, bo parę tygodni temu ogłuszyłem się dzwonem buddyjskiego klasztoru pod Kioto i mój słuch wciąż wraca do siebie).  

   Przyjrzyjmy się postaci muzyka. Czy to możliwe, żeby nie realizował on głównie francuskiego repertuaru? Paul urodził się w 1994 roku. Jest uważany za jednego z najbardziej utalentowanych przedstawicieli młodego pokolenia organistów nie tylko we Francji ale i na świecie. Goussota zdążył już być Tytularnym Organistą Wielkich Organów w słynnej paryskiej Bazylice Saint-Sulpice. To jedno z najbardziej prestiżowych stanowisk organistowskich na świecie, ze wspaniałymi organami Aristide’a Cavaillé-Colla. Sama bazylika ma wyjątkowo niepokojącą przestrzeń, związane z nią tradycje muzyczne są również dość niepokojące i z pewnością zamieszkuje jej podziemia niejeden upiór.  Goussot został drugim tytularnym organistą (assistant) w Saint-Sulpice w 2018 roku, pracując u boku legendarnego Daniela Rotha. W styczniu 2021 roku został awansowany na stanowisko głównego tytularnego organisty (premier titulaire) tych historycznych organów po przejściu Daniela Rotha na emeryturę. Kontynuuje więc długą i sławną linię organistów Saint-Sulpice, do której należeli m.in. Charles-Marie Widor, Marcel Dupré i właśnie Daniel Roth.

   Goussot zdobył wykształcenie w prestiżowych instytucjach: Conservatoire National Supérieur de Musique et de Danse de Paris (CNSMDP) oraz Conservatoire Royal de Brukseli. Był uczniem wybitnych pedagogów, takich jak Olivier Latry (także tytularny organista katedry Notre-Dame w Paryżu), Michel Bouvard, Benoît Mernier i Liesbeth Schlumberger. Zdobył liczne nagrody na międzynarodowych konkursach organowych, m.in. w Chartres, Dusznikach-Zdroju (Międzynarodowy Festiwal Bachowski, gdzie otrzymał też nagrodę publiczności), w Paryżu (Grand Prix de Chartres) oraz w Calgary.

   Goussot jest ceniony za głębokie interpretacje, szczególnie muzyki francuskiej (Franck, Widor, Dupré, Messiaen, Duruflé), ale także Bacha i innych kompozytorów. Tym razem mogliśmy słyszeć improwizacje osadzone na tych „innych kompozytorach”. Goussot nagrywa płyty (CD), które spotykają się z entuzjastycznym przyjęciem krytyki. Jego nagrania często prezentują repertuar związany z organami Cavaillé-Colla, w tym dzieła improwizowane lub rzadko wykonywane.

O autorze wpisu:

Studiował historię sztuki. Jest poetą i muzykiem. Odbył dwie wielkie podróże do Indii, gdzie badał kulturę, również pod kątem ateizmu, oraz indyjską muzykę klasyczną. Te badania zaowocowały między innymi wykładami na Uniwersytecie Wrocławskim z historii klasycznej muzyki indyjskiej, a także licznymi publikacjami i wystąpieniami. . Jacek Tabisz współpracował z reżyserem Zbigniewem Rybczyńskim przy tworzeniu scenariusza jego nowego filmu. Od grudnia 2011 roku był prezesem Polskiego Stowarzyszenia Racjonalistów, wybranym na trzecią kadencję w latach 2016 - 2018 Jego liczne teksty dostępne są także na portalach Racjonalista.tv, natemat.pl, liberte.pl, Racjonalista.pl i Hanuman.pl. Organizator i uczestnik wielu festiwali i konferencji na tematy świeckości, kultury i sztuki. W 2014 laureat Kryształowego Świecznika publiczności, nagrody wicemarszałek sejmu, Wandy Nowickiej za działania na rzecz świeckiego państwa. W tym samym roku kandydował z list Europa+ Twój Ruch do parlamentu europejskiego. Na videoblogu na kanale YouTube, wzorem anglosaskim, prowadzi pogadanki na temat ateizmu. Twórcze połączenie nauki ze sztuką, promowanie racjonalnego zachwytu nad światem i istnieniem są głównymi celami jego działalności. Jacek Tabisz jest współtwórcą i redaktorem naczelnym Racjonalista.tv. Adres mailowy: jacek.tabisz@psr.org.pl

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

trzy × jeden =