Ocenia się, iż obecnie około 2 milionów Polaków znalazło się na „zarobkowej emigracji” poza krajem. Wobec tak znacznej liczby ludzi młodych opuszczających polską ziemię rodzi się pytanie o to, jakie czynniki mogłyby spowodować ustanie tak katastrofalnego dla Polskiego Narodu trendu? Niestety kolejne Polskie Rządy zdają się zupełnie nie dostrzegać własnego w tym zjawisku udziału. Bez stworzenia setek tysięcy nowych i atrakcyjnych miejsc pracy, oraz wobec utrzymywania się w Polsce gospodarczego status quo ( czytaj marazmu) , młodzi Polacy nie widzą dzisiaj szans godnego bytowania we własnym kraju. Niestety ten tak ważny temat nie pojawia się w wyborczej prezydenckiej kampanii ? Poniżej przedstawiam własne, choć jedynie wyrywkowe spostrzeżenia dotyczące tym razem losu nie tych wyjeżdzających z kraju lecz do niego powracających. Myślę, że uwagi moje zmuszą do zastanowienia.
Opuściłem Polskę Ludową w latach siedemdziesiątych. Nie byłem uciekinierem, gdyż wyjazd mój następował w ramach programu łączenia rodzin. Dzisiaj na Zachodzie żyje piątka moich dzieci i tyluż wnuków. W ciągu wielu lat przeżytych za oceanem osiągnąłem znaczny sukces: tak zawodowy jak i finansowy. Kiedy po dekadach mojej nieobecności w Kraju, już w nowej polskiej rzeczywistości starałem się o powrót, miałem nadzieję osiedlenia się tutaj na spokojną starość. Liczyłem na to, iż nowa Demokratyczna Polska zerwie z niechlubną tradycja PRL, tradycją w której tak wiele mówiono o człowieku, lecz tak mało dla niego czyniono. Kiedy więc wracałem tutaj w latach dziewięćdziesiątych Polska nie nazywała się już Ludową, polski orzeł powrócił pod koronę, czyniono tutaj właśnie starania o wejście do NATO. W tamtym czasie rządziła Polską tak zwana Nowa Lewica. Tak naprawdę była to dawna komunistyczna gwardia jedynie przebrana w skóry demokratów. W chwili mojego powrotu do Polski . zażądano ode mnie złożenia dziwnego zobowiązania na piśmie. Zażądano więc ode mnie deklaracji, iż po powrocie do kraju nie będę stanowił ciężaru dla Polskiego Państwa. Ale przecież tutaj się urodziłem. Tutaj w Polsce odbyłem obowiązkową dwuletnią służbę wojskową, wykształciłem się w polskim uniwersytecie. Tutaj też otrzymałem po studiach nakaz pracy i tutaj pracowałem przez lata w wielu polskich instytucjach: tak edukacyjnych jak też naukowych. Wreszcie w Polsce urodziła się dwójka moich dzieci. W MSW nie pytano mnie jednak z czego będę się utrzymywał? W czasie rozmów z Władzami odnosiłem wrażenie iż niewiele się w Polsce zmieniło. W miejsce zainteresowania się bowiem mną jako człowiekiem żądano ode mnie składania deklaracji lojalnościowych. Czułem się tak jakbym powracał do PRL. Takich deklaracji domagano się ode mnie w Resortach Obrony Narodowej i Spraw Wewnętrznych. Tak, przyjąłem w czasach gdy Polskę nazywano Ludową amerykańskie obywatelstwo, lecz było to obywatelstwo kraju Polsce przyjaznego, pozostającego z Polską w NATO. To USA było i nadal pozostaje gwarantem polskiej niepodległości, czyż nie? Tymczasem urodzonego w Polsce lecz obywatela USA traktowano tutaj w latach dziewięćdziesiątych tak jak traktuje się intruza, zagrożenie, osobę, której lepiej ażeby tutaj w ogóle nie było? Być może miały na to wpływ moje dawne kartoteki w archiwach UB? Z pewnością w UB nie byłem nigdy dobrze notowany Myślę, iż dawni ubecy nadal pracujący w latach dziewięćdziesiątych w MSW rozumowali, iż człowiek niepokorny w tamtej rzeczywistości będzie nadal niepokorny i w nowej? Nie zapytano mnie więc tutaj o to czy z uwagi na wysługę lat w PRL będę ubiegał się tutaj o należną mi polską emeryturę. W tamtym czasie w gronie starających się o pobyt w Polsce Azjatów wyczekiwałem godzinami na łaskawe przyjęcie mnie w ówczesnym Wydziale Paszportowym Policji. Tutaj zmieniła się tylko nazwa, lecz nie zmienili się dawni komunistyczni aparatczycy i ich nawyki. Takie odnosiłem wrażenia. Kiedy zdołałem wreszcie pokonać wszelkie przeszkody, nabyłem mały domek pod Warszawą. Nikt się mną tutaj nie zainteresował: sąsiedzi czy władze Gminy. Porównywałem znów Polskę przełomu wieków z Ameryką. Kiedy w początkach mojego amerykańskiego pobytu nabyłem swój pierwszy domek w Pensylwanii, wizytę złożył mi burmistrz, zaś okoliczni sąsiedzi pojawili się z wiktuałami: a to garnkiem pożywnej zupy, a to pieczonymi stekami, a to domowym ciastem, etc. . Wszystko to tworzyło miłe i przyjazne wrażenie na bądź co bądź obcym przybyszu z Komunistycznej części Europy. Zrazu też poczułem się jak krajan w obrazkowo pięknej, falistej i zielonej Pensylwanii. Zaproszono mnie do lokalnej telewizji, oraz do biskupiej rezydencji w Harrisburgu. Miałem wówczas doskonalą pracę fizyka, technologa i elektronika. Co roku publikowałem i wygłaszałem na naukowych konferencjach swoje prace, większość z nich nagradzano. Łącznie za Oceanem opublikowałem ponad 30 takich prac naukowych. Otrzymałem też wiele amerykańskich patentów. Jednak po powrocie do Polski nie zdołałem zainteresować tutaj swoimi amerykańskimi doświadczeniami żadnej krajowej instytucji: tak technicznej jak naukowej. W czasie rozmowy w MSW powiedziano mi, iż moje zachodnie doświadczenie będzie mi tutaj kulą u nogi. W Polsce nie tylko docenia się „ obcych” ale nad to imperatywem przewodnim jest zazdrość. Tym więc razem powiedziano mi w MSW prawdę!
Obecnie po krótkim wstępie przejdziemy do innej bolesnej kwestii jaką stanowi zupełny brak zainteresowania Polskiego Państwa obywatelem. Nie chodzi też tutaj o jedynie ludzi powracających do kraju. Ten brak zainteresowania to zła tradycja wyniesiona z 44 lat komunizmu. Zacznę od tego, iż mojej żonie, doktor nauk medycznych, udało się wyjechać na pięć lat do Skandynawii. Przez cały ten czas zona pracowała w Norwegii jako lekarz w szpitalu. To dzięki tym pięciu latom pracy w Norwegii, żona otrzymuje dzisiaj tak zwaną cząstkową państwową emeryturę. Takie emerytury w Skandynawii uwzględniają każdy okres tamtejszego zatrudnienia. Jednak wysokość takiej emerytury zależy od liczby przepracowanych lat. W tym przypadku był to pięcioletni okres zatrudnienia w norweskim szpitalu. W Polsce takie pięcioletnie zatrudnienie nie obliguje Państwa do żadnych świadczeń na rzecz obywatela. Dodam iż norweska emerytura z tytułu pięciu lat pracy jest wyższa od emerytury polskiej lekarza, który z doktoratem przepracował tutaj w Polsce lat ponad czterdzieści. To wstyd dla Rządu RP! Oto polska rzeczywistość roku 2015! Polska emerytura to zapomoga konieczna dla tego by nie umrzeć z głodu! Dla opuszczającej Polskę młodzieży to ważny argument by nie wracać.
Warto przypomnieć dzisiejszemu pokoleniu, iż wtedy w PRL, dla utrzymania rodziny musiałem pracować na dwóch, zaś okresowo przez cztery lata nawet na trzech etatach. Wówczas to będąc warszawskim licealnym nauczycielem pracowałem ( z nakazem pracy) od 8 rano do 9 wieczorem. Niestety nie ma to żadnego znaczenia dla obecnego Zakładu Ubezpieczeń Społecznych. Tutaj podczas naliczania tak zwanej „wysługi lat” uwzględnia się tylko jeden etat. Ale przecież w całym okresie PRL odprowadzano moje pieniądze do emerytalnego funduszu Kraju. Takie pieniądze odprowadzano z każdego z kilku moich miejsc zatrudnienia: pracy podstawowej, prac dodatkowych, prac zleconych etc. Poza tym zauważmy, iż człowiek podobnie do maszyny zużywa się w prostej relacji do faktycznego czasu swego zatrudnienia. Jeśli człowiek pracuje równolegle na trzech etatach, wówczas każdy rok równać się powinien trzem latom zatrudnienia, czy nie? Według takiego rachunku spełniam dzisiaj wszelkie wymagania emertytalne. Niestety Państwo Polskie zdaje się nie rozumieć tutaj ani natury tych spraw, ani też nie rozumie ono swojej odpowiedzialności za mieszkańców Kraju. Państwo zdaje więc los obywateli na urzędasów działających ze swoich stołków bez skrupułów i zasad. Jestem zbyt dumny na to aby zaskarżyć RP do Europejskich Sądów, gdzie z pewnością wygrałbym od ZUS – u znaczne pieniądze. Ale nie mogę powstrzymać się od następującej uwagi: O niesprawiedliwość w mojej sprawie winię zarówno Pana Prezydenta, jak też Panią Premier, Sejm RP oraz przewodniczącego Sądu Najwyższego Rzeczpospolitej. To cały Rząd RP, jego trzy składowe winne są istniejącej a opisanej w moim liście sytuacji. Nie wypłacanie starszemu człowiekowi należnej mu od 13 lat emerytury to jeden z wielu czynników z powodu których Polski nie daje sięlubić. Na Zachodzie wypłaty emerytur to jurysdykcja i sprawa Państwa. Tutaj w Polsce to obywatel ma udowadniać Państwu, iż należą mu się określone świadczenia socjalne. Nie mam zamiaru powrócić do obywatelstwa Kraju serwującego taką niesprawiedliwość.
Maciej Jan Pike-Biegunski 30 marca, 2015
Wszystko niestety prawda, ale nie zgodziłbym się nazywać wyjazdu 2 mln Polaków katastrofą, zwł, że to ruch wahadłowy częściowo i wielu przysyła forsę do Polski, 2 mln Włochów , milion Jugosławian, 3 mln Turków i pół miliona Albanczyków, oraz sporo Hiszpanów i Portugalczyków też pracuje poza krajem a nikt tam nie lamentuje. Często to nie decyzja czy znajdę pracę, tylko czy chce dostać więcej abroad czy mniej ale tu w kraju, blisko bliskich hehe
O tej emigracji pisze się jakby to był wyjazd do USA Mayflowerem bez prawa powrotu bo nie wpuszczą. Tymczasem Londyn jest dziś raptem 2 godziny lotu od polskich miast wojewódzkich. Z Rzeszowa czy Szczecina do Londynu samolotem leci się krócej niż jedzie się pociągiem czy autobusem do Warszawy.
dokładnie.
Tytuł trochę niegramatyczny powinno być albo polska nie daje się lubić albo polski nie da się lubić
Gdyby etaty równoległe byly liczone w ciągu to niektórzy mieliby hehe 100 lat doświadczenia pracowniczego nie wiem czy to byloby takie dobre… Czy gdzieś tak jest?
Nie wiem co napisac, z tego listu bije infantylnosc i choroba sieroca. Ja tez to mam 🙂
Jesli 2 mln Polakow pracuje za granica to jest to dosc mało (w stosunku do liczby ludnosci), patrzac na inne panstwa. Wyjazd za granice (w celu pracy, czy nauki) powinien byc dla młodych Polakow OBOWIAZKOWY, np na 12-miesiecy. To bardzo poszerza horyzonty. Zreszta dzis wyjazd czy praca np. w Norwegii niewiele sie rozni od mieszkania w Pensylwanii i pracowania w Chicaco. Do Norwegii mamy 1.5 h drogi tylko, do Londynu 2 h. Niech ten pan spojrzy na Europe jak na Zjednoczone Stany Europy (w sensie rynku pracy) to przestanie pitolic o emigracji zarobkowej.
Niby wyksztalcony czlowiek a miesza obywatelstwo z praca. Sam obywatelstwo do nieczego nie zobowiazuje. Zwykle daje prawo do osiedlenia sie na terenie danego panstwa, i jakies minimalne przywileje, ale jesli chodzi o emeryture to dzis bazuje to na latach pracy a nie na obywatelstwie. Obywatelstwo moze dac czasami emeryture minimalna.
Z tymi trzema etetami to juz zupełnie odjechał. Nikt mu nie kazał pracowac 24h na dobe. Zreszta, gdyby formalnie miał trzy etaty panstwowe to było to jakies kuriozum. Co innego miec trzy etaty, a co innego pracowac na trzy etety (24 h na dobe?). Nie wiem czy w Stanach dostanie formalnie trzy etaty od panstwa, a jesli pracuje 24 h na dobe to sobie moze wziac prywatne ubezpieczenie i bedzie miał prywatna emeryture. Dziejszy Polak pracuje na trzy etaty nie majac zadnego! A Polki pracuja nawet i na cztery etety (praca w domu). Zreszta, pan inzynier powinien umiec liczyc, od 8 rano do 9 wieczorem to raptem 13 godzin. Odliczajac przerwy na posiłki zostaje 11 godzin, czyli ca 1.4 8-godzinnego etatu. A jako nauczyciel miał dłuuuugie wakacje.
Wylewanie zali na wczesna post-PRL-ska Polske to tez jakiez kuriozum, w tamtych czasach cały system sie zmieniał i niejeden stracił całe pracownicze zycie, było miliony głupich i niesprawiedliwych przepisow. Jesli chce, to niech krytykuje obecny polski system imigracyjny.
Porownywanie norweskich emerytur (ropa, ropa) z polskimi to tez jakis absurdalny stosunek do rzeczywistosci.
Ty odjechales, gdyby tak zrobic obowiazkowy wyjazd z PL dla mlodych Polakow, to system szybko by sie zalamal. Poszerzanie horyzontow, haha.
Dziwi mnie używanie słowa system. System to może jest w Rosji i Chinach, gdzie jest monopol partyjny. A u nas? Chyba tylko finansowanie partii politycznych z budżetu troszkę konserwuje establishment
No chodzi o taki system – placenie podatkow i te sprawy. Jak ktos chce to niech wyjezdza, ale dobre warunki trzeba zrobic tutaj – zapewne wtedy bedzie mniej chetnych do wyjazdu za granice i nie bedziemy sie tak martwic o przyszlosc „systemu”