Być pod wiatr, czyli organy spotykają elektronikę

   Kolejny, środowy (21.05.2025) wieczór festiwalu Musica Electronica Nova zaproponował nam rzecz niezwykłą, a mianowicie mariaż organów z elektroniką. Gdy wgłębimy się w historię muzyki elektronicznej, zobaczymy w jej pierwszych dniach wiele instrumentów klawiszowych, które w mniej lub bardziej doskonały sposób zastępowały nieraz „stojące” dźwięki organowych piszczałek. Później dojdziemy do muzyki kreowanej czysto komputerowo, albo i do muzyki konkretnej, powiększającej niekiedy akustycznie szmery przesuwanych obiektów i otaczające je przestrzenie. Tu również spotkamy wiele krain złożonych z potężnych, ciągnących się w nieskończoność w muzycznym czasie dźwięków. Można więc stwierdzić, że jeśli muzyka elektroniczna zastępuje jakiś konkretny instrument, to najczęściej nie są to skrzypce, fortepian czy choćby flet, ale właśnie organy. Nieprzypadkowo rozmaite keyboardy, najpowszechniejsze wersje instrumentu elektronicznego, mają w sobie zaimplementowane brzmienie organów. Nieprzypadkowo też różne programy czysto komputerowe mogą się pochwalić najbardziej ujmującym brzmieniem organów, podczas gdy ich wirtualne fortepiany, klawesyny, głosy i orkiestry częstokroć kuleją… Połączenie organów z elektroniką jest więc w pewnym stopniu spotkaniem dawnego władcy z uzurpatorem. Pojawia się więc oczywiste pytanie? Czy owi władcy będą ze sobą walczyć do ostatniej krwi, czy też zasiądą razem do wspólnego działania?

   Z tego powodu bardzo mnie zainteresował koncert na którym usłyszeliśmy dzieło Matthiasa Krügera L’Être contre le vent na organy kontrolowane przez komputer i przetwarzanie elektroakustyczne (2024) któremu towarzyszyło tworzone na żywo wideo Miry Boczniowicz …SOMETHING… (2025).  

Wykonawcami byli:

Matthias Krüger – elektroniczna kontrola organów i przetwarzanie dźwięku na żywo

Tobias Tobit Hagedorn – fizyczna kontrola organów 

Mira Boczniowicz – wideo tworzone na żywo

Oddajmy wpierw głos samemu kompozytorowi, jego wypowiedź zaczerpnąłem ze strony NFM dotyczącej tego właśnie koncertu.

„Organy słusznie uważane są za najstarszy syntezator na świecie. Ich dźwięk był jednak od zawsze akustyczny – fizyczny, z prawdziwą cyrkulacją powietrza, dzięki której instrument oddycha […]. Podłączamy więc instrument do komputera, kontrolując jego zawory i przepływ powietrza poprzez złożone, pozornie nieskończone rytmiczne i harmoniczne wzorce, jednocześnie łącząc dźwięk akustyczny z jego elektroniczną emulacją i żywym elektronicznym przetwarzaniem, wykorzystując w ten sposób jego wewnętrzny potencjał do eksploracji istoty tego, czym jest sama muzyka: czasu i przestrzeni. A my, słuchacze, stajemy się, słowami Paula Valéry’ego, L’Être contre le vent: »Istotą przeciwstawiającą się wiatrowi, w najostrzejszym powietrzu, / Otrzymującą prosto w twarz wezwanie z morza«” – omawia swój nowy projekt Krüger.

W tej całej układance mamy też wiersz Paula Valéry’ego, a ściślej rzecz biorąc fragment jego La jeune parque, poematu napisanego w 1920 roku.

… Alors, n’ai-je formé vains adieux si je vis,
Que songes ?… Si je viens, en vêtements ravis,
Sur ce bord, sans horreur, humer la haute écume,
Boire des yeux l’immense et riante amertume,
L’être contre le vent, dans le plus vif de l’air,
Recevant au visage un appel de la mer ;
Si l’âme intense souffle, et renfle furibonde
L’onde abrupte sur l’onde abattue, et si l’onde
Au cap tonne, immolant un monstre de candeur,
Et vient des hautes mers vomir la profondeur
Sur ce roc, d’où jaillit jusque vers mes pensées
Un éblouissement d’étincelles glacées,

Et sur toute ma peau que morde l’âpre éveil,
Alors, malgré moi-même, il le faut, ô Soleil,
Que j’adore mon cœur où tu te viens connaître,
Doux et puissant retour du délice de naître,

Feu vers qui se soulève une vierge de sang
Sous les espèces d’or d’un sein reconnaissant !

Co oznacza mniej więcej w tłumaczeniu:

Czyż więc daremne pożegnania snułem, jeśli żyję,
Czy to tylko marę?… Jeśli przyjdę, w olśnionych szat przepychu,
Na ten brzeg, bez lęku, by wciągnąć wysoką pianę,
Wypić oczami ogromną i uśmiechniętą gorycz,
Być przeciw wiatrowi, w najżywszej toni powietrza,
Czując na twarzy wezwanie morza;
Jeśli dusza gwałtownie wzdycha, wściekle wzbiera
Gwałtowna fala na falę zwaloną, i jeśli fala
Grzmi o przylądek, ofiarując potwora czystości,
I z otchłani mórz wypluwa głębię
Na tę skałę, skąd tryska ku mym myślom
Olśniewający blask lodowatych iskier,

I na całą mą skórę, którą kąsa ostre przebudzenie,
Wtedy, wbrew sobie, muszę, o Słońce,
Uwielbiać me serce, w którym się poznajesz,
Słodki i potężny powrót rozkoszy narodzin,

Ognie, ku którym wznosi się dziewica krwi
Pod złotą postacią wdzięcznej piersi!

Urodzony w 1987 roku w Ulm w Niemczech, Matthias Krüger dorastał w Brukseli i Trewirze, obecnie zaś pracuje jako niezależny kompozytor w Kolonii. Studiował kompozycję i romanistykę (stąd zapewne ten wybór wiersza) w Kolonii, Paryżu i Nowym Jorku, otrzymał wiele nagród i stypendiów, w tym II nagrodę na Konkursie Mendelssohna w Berlinie (2013), nagrodę Bernda Aloisa Zimmermanna w Kolonii (2015) i Prix de composition Chevillion-Bonnaud w Orleanie (2016). Krüger był również nominowany do nagrody Gaudeamus 2018 (Utrecht) i kilkakrotnie do nagrody promocyjnej dla młodych artystów z Nadrenii Północnej-Westfalii (Niemcy). W sezonie 2020/2021 wytwórnia płytowa WERGO wyda płytę CD z portretem jego muzyki w ramach serii Edition Zeitgenössische Musik.

Zainteresowania muzyczne Matthiasa Krügera koncentrują się przede wszystkim na obszarze napięcia między abstrakcyjną magią struktur dźwiękowych a konkretną konfrontacją z własnym ciałem, tęsknotami i obsesjami; skupia się na muzyku jako na człowieku, który staje w obliczu swoich osobistych ograniczeń i niepewności i próbuje je przezwyciężyć w nieustannym, nie najmniej fizycznym wzburzeniu, w nieustającym dążeniu do tożsamości i odkupienia.

To co usłyszeliśmy oparte było na dwóch wielkich, narastających falach dźwięku. Początek każdej z tych fal był złożony z niezbornych, jakby piszczałkowych dźwięków, by przerodzić się w złożoną i zachwycającą, wielowarstwową kulminację dźwiękową. Śledziłem na ile rozmaite elektroniczne zabiegi zmienią brzmienie organów i muszę przyznać, że zmiany były odczuwalne i całkiem ciekawe. Nie były to organy z elektroniką, ale elektronika hasająca jak wiatr po samym wnętrzu wielkiego instrumentu. Można powiedzieć, że dzięki temu organy z przedmiotu, instrumentu, stały się podmiotem stojącym naprzeciwko wiatru. Wydawało się, że wiatr nie jest w organach, co dość oczywiste w instrumencie napędzanym powietrzem, ale jest przeciwko organom. Instrument zamienił się w jakąś niezwykłą formację skalną na którą napiera wichura. A może zamienił się w posiniałą od zimna twarz człowieka tęskniącego nad morzem, jak w archetypicznych galicyjskich i średniowiecznych Cantigas de Amigo?

Obrazy przygotowane przez Mirę Boczniowicz ukazywały na osiemnastu dużych monitorach ustawionych na scenie pod organami ruch cząsteczek, wodę i powietrze. Co ciekawe i zaskakujące w momentach największej kulminacji muzyki ich dynamiczny ruch zatrzymywał się, miałem wrażenie że oglądamy z wysoka jakąś wyspę albo kontynent. Na sam koniec pojawiła się w wizualizacjach postać kobieca i jakby wycinki gazet. Było to być może nawiązanie do metafory „dziewicy krwi” do kobiecej postaci wyrastającej z metafor Valéry’ego. Jeśli jednak poeta miał głównie na myśli personifikację świtu i walki z żywiołem, to moim zdaniem opowieść wizualna trochę się rozstała z tą muzyczną i tą poetycką.

To był bardzo ciekawy koncert. Jedyne zastrzeżenia jakie mam, to dwa garby tej kompozycji. Nie były to „wyspy dźwiękowe” w stylu Luigiego Nono, którego bardzo cienię. Był to bardziej obraz quasisymetryczny, co zatrzymywało całościowe wrażenie ewokowane we mnie przez muzykę. Na drodze do drugiej kulminacji pojawiły się przez moment głosy dzwoneczkowe i sądziłem, że będzie ona miała inny charakter brzmieniowy niż pierwsza kulminacja. Jednak okazała się być dość podobną. Jednak ukąsiło nas ostre przebudzenie i była to piękna muzyczna katharsis.

O autorze wpisu:

Studiował historię sztuki. Jest poetą i muzykiem. Odbył dwie wielkie podróże do Indii, gdzie badał kulturę, również pod kątem ateizmu, oraz indyjską muzykę klasyczną. Te badania zaowocowały między innymi wykładami na Uniwersytecie Wrocławskim z historii klasycznej muzyki indyjskiej, a także licznymi publikacjami i wystąpieniami. . Jacek Tabisz współpracował z reżyserem Zbigniewem Rybczyńskim przy tworzeniu scenariusza jego nowego filmu. Od grudnia 2011 roku był prezesem Polskiego Stowarzyszenia Racjonalistów, wybranym na trzecią kadencję w latach 2016 - 2018 Jego liczne teksty dostępne są także na portalach Racjonalista.tv, natemat.pl, liberte.pl, Racjonalista.pl i Hanuman.pl. Organizator i uczestnik wielu festiwali i konferencji na tematy świeckości, kultury i sztuki. W 2014 laureat Kryształowego Świecznika publiczności, nagrody wicemarszałek sejmu, Wandy Nowickiej za działania na rzecz świeckiego państwa. W tym samym roku kandydował z list Europa+ Twój Ruch do parlamentu europejskiego. Na videoblogu na kanale YouTube, wzorem anglosaskim, prowadzi pogadanki na temat ateizmu. Twórcze połączenie nauki ze sztuką, promowanie racjonalnego zachwytu nad światem i istnieniem są głównymi celami jego działalności. Jacek Tabisz jest współtwórcą i redaktorem naczelnym Racjonalista.tv. Adres mailowy: jacek.tabisz@psr.org.pl

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

2 × 1 =