Co znaczy dziś NIGDY WIĘCEJ?

Paryż, Place de la Republic.

Paryż, Place de la Republic.

Ubiegłego lata w całej Europie Zachodniej i w Skandynawii, gangi uczestników ulicznych zamieszek wznosiły hasła: “Hamas! Hamas! Żydzi do gazu!…”; “Śmierć Żydom! Poderżnąć gardła Żydom!”. Towarzyszyły temu czasem  śmiertelne ataki na Żydów, co przekonało niektórych obserwatorów, że przy obecnym narastaniu otwartej wrogości, prędzej czy później można się spodziewać masowej ucieczki Żydów z Europy.
W 2000 r., kiedy Unia Europejska miała nadzieję na nowy okres sukcesów w globalnej wiosce  – a jedna z wydanych wówczas książek nosiła tytuł Why Europe will run the 21st century  – gdybyktokolwiek  powiedział przywódcom demokracji francuskiej lub jakiejkolwiek innej demokracji Europy Zachodniej, że w pierwszych dziesięcioleciach XXI wieku coraz bardziej niepowstrzymana muzułmańska nienawiść do Żydów spowoduje exodus Żydów z Europy Zachodniej, zostałby wyśmiany. Nie do pomyślenia! Niemożliwe! Absurdalne. Islamofobiczne.

 

Jak to się stało? I co to zwiastuje?

Patrząc z perspektywy historycznej, faszyści nienawidzą Żydów, a totalitarni faszyści nienawidzą Żydów ze szczególną pasją. Formuła wszelkiego totalitaryzmu, od Inkwizycji do komunistów i nazistów brzmi: Pozbądź się Żydów, a będziesz mógł zniszczyć wolność. W świadomości dżihadystycznych totalitarystów XXI wieku pozbycie się europejskich Żydów przygotuje grunt pod podbój islamski; stworzy warunki, w których harbis, to jest mieszkańcy Dar al Harb, królestwa miecza, mogą zostać wprowadzeni i podporządkowani Dar al Islam, królestwu posłuszeństwa [Allahowi]. Innymi słowy, są przekonani, że wygnanie Żydów z Europy jest najważniejszym krokiem wstępnym na drodze do muzułmańskiego podboju Europy lub, jak nazwała to Bat Ye’or w książce, która (kiedy ukazała się dziesięć lat temu), spotkała się z uniwersalnym szyderstwem, toruje drogę do Eurabii.

Nie jestem jakimś Houellebecqowskim historykiem, wyobrażającym sobie muzułmański podbój Europy. Nie sądzę, by dżihadystom udało się spełnić ich millenaryjne ambicje. Jako badacz tego zjawiska mogę was zapewnić, że wszystkie takie ruchy ponosiły w przeszłości porażkę. Mogą one jednak dokonać olbrzymich szkód na drodze do porażki, a w tym wypadku jestem wręcz pewien, że dokonają takich szkód. Sądzę, że jeśli nie powstrzyma się tego na wczesnym poziomie, cokolwiek przetrwa ich najazd, w niczym nie będzie przypominało tej Europy, o jakiej myśleli twórcy UE.

Pozwolenie na wygnanie Żydów w wyniku działania innych jest całkowicie sprzeczne z interesami (post-) chrześcijańskiego świata demokratycznej i postępowej Europy. Zgadzając się na to, Europejczycy porzuciliby sojusznika kulturowego w rozwijaniu postępowych wartości obywatelskich, pozwalając równocześnie swoim przysięgłym wrogom na łamanie zarówno litery, jak ducha demokracji. Było wystarczająco tragiczne, że Europejczycy w pierwszej połowie XX wieku dążyli do realizacji millenaryjnych marzeń, które szybko stały się totalitarnymi koszmarami, a jest czymś zupełnie innym umożliwianie (i zachęcanie) radykalnym wrogom realizację marzenia, które obiera jako cel podbój kultury europejskiej. Niemniej elity europejskie, zarówno elity polityczne, jak inteligencja, znacznie częściej wspierają tę dżihadystyczną nienawiść do Żydów niż jej się sprzeciwiają.

Jednym z kluczowych składników tej dynamiki, która grozi wygnaniem Żydów z Europy i przyczynia się do Eurabii, jest szkoła dziennikarstwa, która konsekwentnie prezentuje jadowite narracje Palestyńczyków (i innych dżihadystów) o Izraelu jako wiadomości. Ci “dziennikarze” monopolizują relacje o konflikcie między Izraelem a jego sąsiadami od niemal piętnastu lat. I kiedy wrzucają wysoki bieg – a robią to, za każdym razem, kiedy Izrael odpowiada na ataki wrogów mierzących w cywilów izraelskich – podżegają dżihadystyczną nienawiść populacji muzułmańskiej żyjącej w krajach zachodnich.

Opowieści, które zdaniem ludzi Zachodu pokazują złe traktowanie Palestyńczyków przez Izrael, w oczach muzułmańskich widzów pokazują, jak niewierni Żydzi atakują niewinnych muzułmanów. Tak więc, opowiadając historie, które z najrozmaitszych przyczyn (omówionych niżej) odpowiadają publiczności, do której są skierowane, dziennikarze europejscy wymachują flagą dżihadu przed niespokojną populacją imigrancką, a szczególnie przed “les jeunes”. Więzienia europejskie pełne są muzułmanów, którzy pierwsze powołanie do dżihadu poczuli oglądając zachodnią telewizję.

W telewizji widzi się, jak armia izraelska z pomocą Ameryki maltretuje młodzież Intifady. Kiedy widzę to, chcę iść walczyć przeciwko nim, przeciwko Amerykanom, przeciwko wszystkim tym, którzy uciskają islam…

Spójrz tylko na telewizję i na upokorzenia jakim poddaje armia izraelska palestyńską chebab [młodzież]…

Kiedy widzi się w telewizji, jak czołgi izraelskie strzelają do młodzieży uzbrojonej w proce lub koktajle Mołotowa i nikt nie ruszy palcem. Człowiek zadaje sobie pytanie, czy jest na świecie jakaś sprawiedliwość.

Używając takich obrazów jako rodzaju przygotowania do rekrutacji – szczególnie zdjęć al- Durah – dżihadyści rozprzestrzenili formę antysemityzmu, która rywalizuje z nazistowską: jeśli nie wyeliminujemy Żydów, oni nas zniszczą. Podstawa propagandy ludobójstwa: eksterminuj lub będziesz eksterminowany.

W istocie żaden pojedynczy czynnik nie miał większego wkładu w sukces ludobójczej nienawiści wśród muzułmanów i nie zahamował tak bardzo oporu Europejczyków, jak te fale toksycznego dziennikarstwa: “le petit MohamedAl Durah, “masakra w Jenin”, “oblężenie Betlejem”, rodzina unicestwiona na plaży w Gazie, Kafr Qana, Mavi Marmara, itd. Za każdym razem, kiedy Izrael walczy z dżihadystami, którzy chowają się wśród własnych cywilów, a dziennikarze zalewają sferę publiczną obrazami cierpiących Palestyńczyków, za które to cierpienia obwiniają Izrael, mieszkańcy zachodnich miast oglądają publiczne pokazy dżihadystycznej nienawiści do Żydów, z których ostatnia runda w lecie ubiegłego roku była tylko najnowszym i najbardziej agresywnym przejawem tego zjawiska. Innymi słowy, analizy wpływu konfliktu arabsko-izraelskiego w Europie nieodmiennie pomijają media jako kluczowego pośrednika tego procesu.  Przeformułowując jeden z tytułów z Guardiana z 2002 r. (tj. po “masakrze” w Jenin) można powiedzieć:

Sposób przedstawiania przez media głównego nurtu przemocy na Bliskim Wschodzie wywołuje wzrost antysemityzmu w całej Europie …

Tak więc jedną z najpilniejszych i najbardziej istotnych reform wewnętrznych, jakich mogą dokonać społeczeństwa zachodnie, by bronić się przed poważnym i bezlitosnym wrogiem, jest zajęcie się zawodowymi i etycznymi porażkami mediów przekazujących wiadomości. Już przez przestrzeganie podstawowych wartości etycznych wolnej prasy – zobowiązania do informowania o ważnych wydarzeniach tak dokładnie, jak to możliwe – społeczeństwa demokratyczne znacząco osłabiłyby podżeganie do nienawiści wobec Żydów, które jest obecne w sferze publicznej. Również bardziej proporcjonalna uwaga poświęcana niepomiernie większej liczbie muzułmańskich ofiar arabskiego dżihadyzmu mogłaby posłużyć do utemperowania zapału niektórych do wstąpienia w szeregi dżihadystów. Mogłoby to pomóc tym muzułmanom, którzy chcą żyć w pokoju na Zachodzie, kiedy starają się bronić swojego stanowiska.

Niewiele rzeczy lepiej ucieleśnia korupcję mediów podających wiadomości  (intifady mediów, jak to nazwał jeden z krytyków) niż hordy dziennikarzy, które zeszłego lata nieustannie powtarzały dostarczone im przez Hamas słowa, że “olbrzymia większość” ofiar to cywile. Nawet dane dostarczone przez Hamas zaprzeczały tym twierdzeniom, a starannie zanalizowane,  czynią z Operacji Obronny Brzeg jeden z najbardziej wyjątkowych przykładów minimalizowania ofiar cywilnych w walkach na terenie miejskim, który to wynik jest znacznie lepszy niż wyniki sił USA lub NATO w podobnych okolicznościach. Zamiast tego, karmieni obrazami ofiar palestyńskich, czasami bezpośrednich ofiar Hamasu , za które obwiniano Izrael, dziennikarze zachodni oraz szczególnie widzowie europejscy, w sposób zrozumiały uważali armię izraelską (IDF) za jedną z najbardziej brutalnych armii na planecie.   Obecnie możemy oczekiwać kolejnego raportu UNHRC, który powtarza głęboko nieuczciwy “pierwszy szkic” medialny, “drugim szkicem”, nie ze strony krytyków, ale ze strony “rozdmuchiwaczy” spośród NGO „praw człowieka, prezentujących IDF jako zbrodniarzy wojennych, a dżihadystów, którzy zabijają swoich, jako niewinne ofiary.

Kiedy Matti Friedman, dziennikarz przez lata pracujący dla AP, opublikował swoją relację o pracy dla nieuczciwej, stronniczej międzynarodowej agencji informacyjnej, która systematycznie donosiła negatywnie o Izraelu i pozytywnie o Palestyńczykach, ignorując przychylne Izraelowi wiadomości oraz negatywne dla Palestyńczyków wiadomości, odpowiedzią było oburzone zaprzeczenie wraz z usprawiedliwieniem zachowania właśnie takiego, jakie opisał Friedman.

Atrakcyjność moralnej Schadenfreude: “Wy, Żydzi…”

Do pewnego stopnia media dają swojej publiczności tylko to, czego ona chce. Nie należy nie doceniać entuzjazmu, z jakim publiczność na Zachodzie, szczególnie wśród europejskiej szeroko rozumianej „globalnej, postępowej lewicy” przyjęła jadowitą narrację o Izraelu. Jak to zrozumiał pewien niemiecki fotograf latem zeszłego roku w Gazie, jest znacznie większa publiczność na zdjęcia dzieci palestyńskich zabitych przez Izraelczyków niż dzieci syryjskich zabitych przez swoich muzułmańskich współwyznawców. Reporter BBC, Jon Donnison, przetweetował zdjęcie rannej dziewczynki syryjskiej jako dziecka z Gazy i dodał komentarz: „to zdjęcie rozdziera serce”. Olbrzymia różnica między nagłośnieniem Palestyńczyków  zabitych przez Izraelczyków, a tymi, których zabili ich rodacy Arabowie (lub jakichkolwiek Arabów zabitych przez innych Arabów, np. w Sudanie lub w Syrii) pokazuje, że publiczność porusza nie ofiara jako taka, ale wskazanie sprawcy.

Dlaczego publiczność zachodnia ma ten nienasycony apetyt na tę „jadowitą narrację” o Żydach,  jako czarnych charakterach? Sądzę, że jest to “moralna Schadenfreude”, przyjemność czerpana z demonicznego obrazu Żyda. Cały dyskurs o izraelskim apartheidzie i ludobójstwie, ten „mem Zionazi”, podczas gdy rasistowskie praktyki, apartheid i ludobójcze działania znacznie bardziej pasują do opisu zachowania Arabów i muzułmanów, ujawnia głęboką potrzebę oczerniania Żydów. To z kolei znajduje odbicie w odrodzeniu na post-chrześcijańskim Zachodzie impulsu zastąpienia, w którym zostanie wybranym  jako elita moralna na planecie może być zatwierdzone tylko przez zdyskwalifikowanie jakichkolwiek roszczeń Izraela do moralnego zachowania: w ten sposób najbardziej moralna armia na świecie przy wszystkich możliwych standardach dbałości o życie ludności cywilnej wroga, staje się jedną z najbardziej brutalnych i okrutnych armii na tej mrocznej planecie. Rezultat: olbrzymia atrakcyjność teologii zastąpienia wśród „lewicowców”, według której Israelczycy są nowymi nazistami, a Palestyńczycy ofiarami ludobójstwa. Ruch BDS jest tu najlepszym przykładem.

Sprawa Al-Durah w uderzający sposób ilustruje tę dynamikę. Jednym z powodów, dla którego sprawa ta była tak niezmiernie atrakcyjna dla Europejczyków, było to, że oferowała darmową ucieczkę „od poczucia winy za Holocaust”. Jak napisała Catherine Nay, wybitna dziennikarka francuska głównego nurtu (mówiąc za wielu innych): “symbolicznie ta śmierć wymazuje, zastępuje (sic!) obraz chłopca z Warszawskiego Getta”. Starzy naziści zostali zastąpieni nowymi – Izraelem; starzy Żydzi zostali zastąpieni nowymi – Palestyńczykami. Trudno wyobrazić sobie lepszą ilustrację dezorientacji moralnej wywołanej potrzebami „zastąpienia” niż użycie wysoce wątpliwego obrazu chłopca złapanego w ogień krzyżowy, niewątpliwie rozpoczęty przez stronę palestyńską, który ma „zastąpić” obraz symbolizujący systematyczną eksterminację 1,5 miliona dzieci.

Strach przed odwetem

W ostatecznym rachunku jednak nie sądzę, by zażarta i obronna duma cechu dziennikarskiego, ani nienasycony apetyt pewnych dziennikarzy i ich publiczności na jadowite narracje o Żydach, stanowiły najpoważniejszy problem. Uważam, że największym czynnikiem, który nie pozwala demokratycznym społeczeństwom na zamknięcie jednego ze swoich najbardziej narażonych frontów w wojnie z bezlitosnym wrogiem, jest problem strachu przed odwetem. Oczywiście, najbardziej dotyczy to dziennikarzy w terenie, na przykład w Gazie, gdzie media przekazujące wiadomości odgrywają tak zasadnicza rolę w palestyńskiej strategii wojennej. 12 października 2000 r., wkrótce po pokazaniu materiału filmowego o Al-Durah, pewna włoska ekipa telewizyjna ukradkiem wywiozła obciążający materiał filmowy, pokazujący Palestyńczyków, krzyczących, że mszczą się za krew Muhammada Al-Durah i barbarzyńsko rozdzierających na strzępy dwóch żołnierzy izraelskich, a następnie ciągnących te strzępy ciał ulicami Ramallah. Wściekłość Arafata na to „pogwałcenie protokołu dla mediów” (od każdego dziennikarza oczekiwało się, że najpierw wręczy swój film policji), spowodowała, że szef innej włoskiej agencji napisał list, w którym zapewnił Przewodniczącego Arafata, że jego ekipa nigdy czegoś takiego by nie zrobiła, ponieważ zawsze „stosuje się do procedur dziennikarskich informując z Palestyny”.

Tego lata w Gazie sytuacja dziennikarzy była tak zła, że kilku z nich przyznało istnienie nieustannego zastraszania i po raz pierwszy po długiej historii potępiania rzekomego izraelskiego zastraszania reporterów Foreign Press Association mieszczące się w Jerozolimie potępiło zachowanie Hamasu:

FPA protestuje w najostrzejszych słowach przeciwko jawnym, nieustannym, siłowym i nieortodoksyjnym metodom stosowanym przez władze Hamasu i ich przedstawicieli wobec dziennikarzy międzynarodowych w Gazie w ciągu minionego miesiąca.

Młody reporter włoski, tuż po wyjeździe z Gazy, tweetował to, czego nie mógł powiedzieć poprzedniego dnia w Gazie, a mianowicie, że atak z powietrza, który złamał zawieszenie broni i zabił dziesięcioro ludzi w obozie dla uchodźców w Szaati, wśród których było ośmioro dzieci bawiących się po raz pierwszy od wielu dni, był atakiem ze strony Hamasu, nie zaś ze strony Izraela, jak doniosło wielu posłusznych dziennikarzy. Najwyraźniej w dzisiejszych dniach nawet napisanie tweetu wymaga odwagi.

Ten problem jednak wychodzi daleko poza problem samych reporterów w Gazie. Żadne z mediów głównego nurtu – BBC, CNN, NYT – nie podchwyciło tej historii i do dnia dzisiejszego większość ludzi, którzy śledzili wydarzenia zeszłego lata sądzi, że to Izrael zabił te dzieci, których rozdzierające serca zdjęcia znalazły się na czołówkach wielu gazet i w wielu programach telewizyjnych.

Nasze informacje są w znacznym stopniu (auto-)cenzorowane; dziennikarze posłusznie spełniają żądania, by odgrywali kluczową rolę w wojnie dżihadystów z Zachodem.

Końcowym rezultatem tej dziennikarskiej postawy zastraszenia, posłuszeństwa i samooszukiwania się, pokrytej często grubą warstwą moralnego poparcia dla Palestyńczyków i muzułmanów jako „słabszych”, jest światem, w którym ludzie Zachodu są  nieustannie dezinformowani nie tylko o walkach Izraela ze swoimi sąsiadami, ale także o napaści dżihadystów na demokratyczny Zachód, w której bitwy Izraela są istotnym frontem. A wynikiem tego ogromnego zwycięstwa dżihadystów wszelkich maści – sunnitów i szyitów – w wojnie poznawczej jest nie „tylko” koniec życia żydowskiego w Europie, ale znacznie poważniejsze problemy dla demokracji, praw człowieka i pokoju globalnego niż ktokolwiek chce rozważyć.

Dla tych, którzy nadal żarliwie upierają się przy Nie Wieder! (Nigdy więcej), ruch należy do nas.

 

Oryginalny tekst został skrócony.

Suicidal Mainstream News Media: Outsourcing Anti-Semitism to European Jihadis

„The Augean Stables”, 5 marca 2015

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska

Tłumaczenie ukazało się pierwotnie w Listach z naszego sadu
W kolejnym artykule Richard Landes daje kilka ilustracji tych postaw. m. in. poniższy film, wywiad z przewodniczącym stowarzyszenia grafików, które nagrodziło pewną karykaturę.

O autorze wpisu:

Amerykański historyk, wykładowca na Boston University, dyrektor bostońskiego Center for Millennial Studies. Autor szeregu książek o średniowieczu i ruchach apokaliptycznych. Obserwator konfliktu na Bliskim Wschodzie (to on ukuł pojęcie „Pallywood” na wyprodukowane ze statystami filmy mające być „dowodami” przeciwko Izraelowi). Jest również autorem dwuczęściowej druzgoczącej analizy tzw. „Raportu Goldstone’a”. •"Goldstone's Gaza Report, Part I: A Failure of Intelligence", Middle East Review of International Affairs (MERIA), January 2010. •"Goldstone's Gaza Report, Part II: A Miscarriage of Human Rights," Middle East Review of International Affairs (MERIA), January 2010.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *