Jeden z najwybitniejszych polskich kompozytorów, Mikołaj z Radomia, pracował na dworze Władysława Jagiełły. To właśnie jemu przypadł zaszczyt skomponowania (a może i napisania tekstu) do Hystorigraphi aciem mentis uświetniającego w latach 20-ych XV wieku narodziny syna Jagiełły, Kazimierza Jagiellończyka.
Wczesnym popołudniem nie spotkaliśmy się jednak w NFM na koncert, lecz na omówienie utworu Mikołaja z Radomia i wszelkich okoliczności jemu towarzyszących. Tomasz Dobrzański w pasjonujący sposób przedstawił nam różne mediewistyczne wątki towarzyszące ponownemu odkrywaniu liczącej sobie pół tysiąclecia muzyki. Niezwykle trafny był na przykład wywód muzyka i naukowca tłumaczący to, że muzyka utworu została napisana do jego słów, słowa nie zostały nadpisane do istniejącej muzyki. Muzycy zespołu Ars Cantus ilustrowali argumenty swojego szefa fragmentami muzyki, a na koniec mogliśmy oczywiście posłuchać całości.
Przenieśliśmy się ponownie do czasu, gdy kilkanaście lat po zwycięskiej Bitwie pod Grunwaldem Jagiełło musiał odpierać krzyżacką propagandę czyniącą go poganinem. Bronił także swojej żony a matki Kazimierza przed oskarżeniami ze strony lubujących się w intrygach dworzan o prostactwo i niski stan. Słyszymy zatem w Hystorigraphi aciem mentis heroldów głoszących narodziny chrześcijańskiego Kazimierza, widzimy bogactwo orszaków królowej Zofii, a także barbarzyństwo Wandalów, jak uroczo zostali nazwani przez autora tekstu dzieła Krzyżacy.
Wykład trwał godzinę i pozwolił zbliżyć się do świata badań nad muzyką dawną. Jednocześnie już od jakiegoś czasu Ars Cantus wykonuje genialne dzieła Mikołaja z Radomia w sposób doskonały, pokazując, że i my mieliśmy wtedy kompozytora na miarę największych europejskich twórców. Być może sam literacki teks dzieła napisał biskup Stanisław Ciołek, podkanclerzy królewski, albo wykładowcę Akademii Krakowskiej Mikołaj z Błonia zwany Pszczółką. Tomasz Dobrzański przedstawił mocne argumenty pozwalające odrzucić dość powszechną tezę, że Hystorigraphi aciem mentis jest kontrafakturą.
Najważniejszą częścią wykładu była jednak próba ukazania nam, że ludzie średniowiecza nieco inaczej niż my, przyzwyczajeni do systemu dur-mol i kreski taktowej, słyszeli i rozumieli muzykę. W meandrycznych liniach stylu pięknego, zwanego też złotym, jest to szczególnie widoczne. Zarówno w rzeźbie, w malarstwie, w architekturze jak i w muzyce…