Muzyka angielskiego baroku i renesansu jest wdzięcznym materiałem do współczesnych aranżacji i nawiązań. Zaczęli brytyjscy kompozytorzy przełomu romantyzmu i modernizmu, wśród których na pierwszym miejscu wypada wymienić Vaughana Williamsa. A może nie? Już w dawnych czasach wzorem do naśladowania stała się absolutnie genialna Missa Tibi Trinitas Tavernera, wczesnorenesansowego twórcy, który choć doceniany nadal nie jest dość doceniany. Jemu poświęcili wiele stron twórcy muzyki consort viol, na zespół wiól da gamba.
Niezwykle urzekająca melodyka angielskich dzieł stała się pożywką dla wyobraźni wielu epok. Na jej fenomen złożyła się chyba bogata i złożona historia Wysp. Od Celtów po Rzymian, od Anglosasów po Wikingów, od Normanów po kolonie na całym świecie, których muzyka ożywiała wyobraźnię także w Londynie. Brytyjczycy odnieśli wielkie sukcesy w muzyce pop, zmienili całkowicie rynek muzyczny, jednak ich klasyczna muzyka wciąż jest nie dość doceniana. W sumie może właśnie dlatego?
Na skrzyżowaniu popu i klasyki, ze wskazaniem jednakże na ten drugi żywioł, powstał zaskakująco dobry projekt Stinga poświęcony melancholijnej muzyce Dowlanda. Wokaliście towarzyszy w nim lutnista Edin Karamazow, zaś płyta wydana przez Deustche Grammophon nosi tytuł „Songs from the Labyrinth”. Długo wzbraniałem się przed jej zakupem, ceniąc Johna Dowlanda ogromnie i w związku z tym bojąc się jakiejś dziwnej fuzji z jego muzyką. W końcu przekonała mnie nader hojna promocja i okazało się, że płyta nie jest fuzją, lecz raczej propozycją użycia innej estetyki głosu niż ta nawiązująca siłą rzeczy do tego, co znamy i co rozwijało się w muzyce klasycznej od początku XIX wieku nie niosąc zbyt wielkiej wiedzy na temat poprzednich stylów wokalnych. Sting nie jest zatem do końca aranżerem, ale raczej wokalnym eksperymentatorem, jak Marco Beasley we włoskim baroku, z jego także nie belcantową emisją głosu.
Lecz czy Dowland to barok? Usłyszeliśmy go także na koncercie OffBaroque. Podobnie jak u Hiszpanów również u Anglików nie mieliśmy do końca baroku i renesansu, lecz raczej muzykę Złotego Wieku. Dopiero na obrzeżach tego okresu mamy czysty renesans i czysty barok, czyli na przykład Purcella, który na koncercie OffBaroque najbardziej „rzucał się w uszy”, co było zresztą nieuniknione zważywszy na wspaniałą melodykę utworów Angielskiego Orfeusza (byłby Brytyjskim Orfeuszem, gdyby pożył jeszcze kilkanaście lat dłużej).
Henry’emu Purcellowi poświęciła kolejny sławny, multistylistyczny album włoska l’Arpeggiata, jest to album „Music for a While” wydany przez Erato/Warner. Tym razem barok łączy się tu z jazzem, urozmaicając i tak już niezwykłe brzmienie Włochów, w końcu Christina Pluhar gra barok na cymbałach, instrumencie podówczas znanym, jednak w roli basso continuo znacznie rzadszym niż lutnie, teorby i klawesyny.
W wykonaniu OffBaroque usłyszeliśmy następujące utwory:
H. Lawes Slide Soft You Silver Floods
H. Purcell Music for a While
R. Johnson Have You Seen the Bright Lily Grow
H. Purcell When I Am Laid in Earth – Lament Dydony z opery Dydona i Eneasz
J. Dowland Time Stands Still
H. Purcell Cold Song z opery Król Artur
R. Johnson Care-Charming Sleep
J. Dowland In Darkness Let Me Dwell
Opracowaniem utworów zajął się Szymon Sutor, jedna z głównych osi projektu OffBaroque i to opracowanie sprawiło, że w większości wypadków możemy mówić raczej o luźnych nawiązaniach do wyżej wymienionych utworów, nie zaś o ich aranżacjach. Sutor otrzymał Fryderyka 2022 w kategorii Fonograficzny Debiut Roku – Jazz. Na jego debiutanckim albumie Jazz Septet & String Orchestra wydanym w 2019 roku (ach, ten Covid) wystąpiły wielkie gwiazdy jazzu – Adam Pierończyk, Michał Zalewski i Michał Urbaniak. Jednak nawiązania i aranżacje związane z muzyką angielskiego XVII wieku nie były jazzowe. Była to muzyka elektroniczna na pograniczu różnych gatunków, ambientu, trance, muzyki nowej. W jednym z utworów słychać było nawet krótki temat nawiązujący do świetnej rozbiegówki sławnego serialu „Stranger Things”. Krótko mówiąc, była to elektronika zaskakująca, niekiedy męcząca i drażniąca, innym razem ożywczo zaskakująca. Obok mnie siedziały zarówno osoby zasłuchane do granic medytacji, jak i takie, które chciały natychmiast wyjść. Ja cieszyłem się, że wspaniała muzyka Dowlanda, Purcella. Lowesa i Johnsona zyskuje nowy wymiar, albo raczej staje się wymiarem czyichś kompozycji.
Na koncercie wystąpili następujący muzycy:
Kaja Mianowana – sopran
Szymon Sutor – fortepian, syntezatory, aranżacje i produkcja muzyczna
Stanisław Łopuszyński – klawesyn
Sebastian Frankiewicz – perkusja
Kaja Mianowana przedstawiła się jako matka całego projektu. Rzeczywiście, jej śpiew był niezwykle ważny dla całości. Miała głos czysty, ze świetną górą, nawiązujący zarówno do estetyki barokowej, jak i musicalowej. Można powiedzieć, że było to szukanie nowego rodzaju ekspresji wokalnej, podobnie jak w przypadku Beasleya. Wszystkie instrumenty były zgłośnione, również głos Mianowanej, do którego dodano także lekki pogłos.
Została już wydana płyta OffBaroque, z bardzo barokowo – matriksową okładką. Na albumie za perkusją zasiada inny muzyk – Patryk Dobosz.