Państwo Islamskie i Guantanamo oraz ich wspólny mianownik

Świat Zachodu ponownie przechodzi szok po ścięciu jego obywatela przez dżihadystów z Państwa Islamskiego. Premier Cameron twierdzi, że to „nie muzułmanie” otóż ten pan się myli, to są muzułmanie i to ci najbardziej pobożni, dosłownie rozumiejący słowa Koranu i „toćka w toćkę” zamieniający słowo w czyn.

Wydaje się, że Zachód zapomniał o tym, że brutalne ścięcia „niewiernych” służące zastraszeniu i propagandzie miały już miejsce dekadę temu, gdy to Al-Kaida ścinała dziennikarzy i żołnierzy. Jak widać wprowadzanie demokracji na Bliskim wschodzie wyszło raczej kiepsko. Obalenie dyktatur zaowocowało właśnie rosnącym w siłę Państwem Islamskim, z którym nie ma możliwości porozumienia się na poziomie dyplomatycznym choćby w minimalnym stopniu. Co gorsza to z Zachodu jadą na tereny opanowane przez dżihadystów potomkowie imigrantów, by znów w dosłowny sposób „interpretować” Koran. Zbiera się armia ludzi gotowych zabić, bo tak jest napisane w jednej książce, którą uznają za świętą.

Obawy świata zachodniego są jak najbardziej uzasadnione. Poza działaniami wojennymi w Afganistanie i Iraku Zachód a zwłaszcza USA naraziły się traktowaniem więźniów muzułmańskich w sposób co najmniej karygodny w Guantanamo. Prawdę powiedziawszy, jeśli to co działo się w Guantanamo dżihadyści mają w pamięci, to ich gniew jest jak najbardziej uzasadniony.

Jestem w trakcie lektury „Guantanamo pięć lat mojego życia” Murata Kurnaza, Niemca tureckiego pochodzenia, który pojechał po 11 września do Pakistanu studiować Koran. Nie miał nic wspólnego z Al-Kaidą i został zgarnięty z ulicy po wskazaniu go Amerykanom jako terrorysty. I od tego momentu zaczęła się pięcioletnia gehenna niewinnego człowieka. Gdy czyta się opisy tego, co z więźniami wyrabiali amerykańscy strażnicy, trudno uwierzyć, że do takiego bestialstwa byliby zdolni „nasi najwięksi sojusznicy”, popijający Colę piewcy wolności i demokracji. Bicie, pozbawianie snu, głodzenie, tortury, „konieczne amputacje” (np. przy chorym jednym palcu pozbawiono człowieka wszystkich prócz kciuka), poniżanie, tortury – to wszystko musieli znosić domniemani „terroryści” bez dowodów winy i wyroku sądu. Wielce to demokratyczne. Jednak nie to w tej książce najbardziej mnie zszokowało, a reakcja więźniów na pewne zdarzenie, która wiele mówi o mentalności wierzących muzułmanów i która zapewne charakteryzuje obecnych katów – przedstawicieli Państwa Islamskiego.

Otóż Kurnaz przez wiele stron opisuje ciąg fizycznych i psychicznych cierpień swoich i towarzyszy niedoli. Pewnego jednak razu rozległ się wrzask, jakiego nie było słychać nigdy wcześniej ani potem! Co się mogło stać? Komuś żywcem nawijano jelita na kołowrotek? Przypalano gorącym żelazem? Co za męki mogły doprowadzić kogoś do takiego wrzasku rozpaczy przepełnionego bólem, że wstrząsnęło to zahartowanymi już w cierpieniu więźniami? Otóż temu mężczyźnie nie czyniono nic, nie tknięto go palcem w tym momencie, ten człowiek tak wrzeszczał ponieważ strażnik…zrzucił na ziemię Koran i wdeptywał go w piach! Natychmiast zaczął się bunt, na strażników zaczęto pluć i wylewać wiadra z nieczystościami, po ich wycofaniu się, więźniowie rozpoczęli strajk głodowy, zmuszając kierownictwo obozu Guantanamo do pierwszych pertraktacji.

I tu zdaje się tkwi sedno, w podejściu wierzących do życia i wiary. Nic, żadne męki, żaden widok współwięźnia nie zmusiły reszty do buntu. Żaden z osadzonych nie stanął w obronie kolegi, gdy ten był na jego oczach bity (choćby nie miał nóg, o czym pisze Kurnaz). Widok cierpienia drugiego człowieka nie wywołał reakcji przeciwstawienia się nieludzkiemu traktowaniu. Całe więzienie stanęło w obronie de facto zapisanych kartek papieru. Jeśli więc wiara zmusiła ludzi nie będących terrorystami, żołnierzami do buntu i zareagowania przemocą (fakt faktem, że jednak przy zachowaniu strażników symboliczną) to co innego skłania dżihadystów do ścinania bezbronnym ludziom głów? Wbrew ogólnikom z mediów to wiara, cenienie życia zaświatowego ponad doczesne, nie ma chyba lepszego przykładu na potwierdzenie tezy, że religia jest szkodliwa we współczesnym świecie. Więźniowie z karygodnego Gauntanamo z tej hańby dla Zachodu i USA i dżihadyści z Państwa Islamskiego byli i są zdolni aktywnie zabijać, krzywdzić dla swej wiary, zrobią wszystko aby bronić „świętej ksiegi”, której naprawdę nie zawdzięczamy nic jeśli chodzi o rozwój ludzkości (jak zresztą żadnej innej księdze religijnej). To, że Murat Kurnaz znalazł się w Guantanamo jest też wynikiem tego, że zamiast np. studiować filozofię, fizykę czy biologię postanowił studiować Koran, dzięki czemu miał znaleźć przecież tą właściwą drogę ku zbawieniu. Jego i jego współwięźniów cierpienia a także cierpienia wywoływane przez dżihadystów są wynikiem tego, że ludzie poświęcają swe siły i życia teologicznym rozważaniom nijak wszak mającym coś wspólnego z nauką i rzeczywistym światem. Sam Harris miał rację pisząc, że dopóki świat nie porzuci religii krąg przemocy nie zostanie przerwany.

O autorze wpisu:

  1. Szanowny Panie Piotrze, skoro sam naczelny zatwierdził ów artykuł nie sądzę aby był bzdurny. Prosiłbym o zachowanie jakiegoś poziomu krytyki, jako, że jest też Pan redaktorem owego portalu. Faktycznie nie Guantanamo jest głównym problemem i nigdzie tego nie napisałem, jest jednak na pewno jednym z czynników, który może powodować islamistami. I owszem dobrze, że Zachód walczy, a błędy popełnił gdy zbroił islamistów (wtedy „bojowników o wolność”), jednak skoro chce się uznawać za „lepszego” to uważam to całe Guantanamo za błąd kardynalny. Sednem sprawy jest ta ślepa wiara, która tu i tam muzułmanami kieruje i jest ich motywacją do działania. Problem jest szeroki, sam napisałem o tym ot tylko licencjat, Zachód i Islam walczą od setek lat ale sądzę, że Zachód dał obozem Guantanamo jeszcze jednego powodu do nienawiści. Pozdrawiam.

    1. Ja w tym artykule zwróciłem uwagę na opis prześladowań w Guantanamo – dopiero zagrożenie Koranu wzbudziło silniejsze emocje w więźniach, co jest wymowne. Że do Guantanamo trafili też niewinni ludzie, to jest oczywiste. Że łatwo było wykorzystać Guantanamo w wojnie ideologicznej – też oczywiste. Moim zdaniem głównym błędem Zachodu w tym wszystkim jest niedojrzałość opinii publicznej, relatywizowanie zbrodni fundamentalistów religijnych z uwagi na atawistyczny szacunek do religii, jaka by nie była. Rządy państw Zachodu wyrażają swoich wyborców, nie mogą być konsekwentne, jeśli pewna wiedza nie dociera do przeciętnego wyborcy. Nawet tortury w Guantanamo to nie tylko wina rządu, ale kupujących każdy chłam wyborców. Gdyby opinia publiczna na Zachodzie była racjonalna w ocenie fundamentalizmów religijnych, Gauantanamo by nie było. Była by jasna polityka, wspierająca osoby liberalne na Bliskim i Środkowym Wschodzie, oraz zwalczająca fundamentalistów stanowiących zagrożenie dla innych ludzi. Guantanamo by nie było, bo liberalni muzułmanie i postmuzułmanie czuliby wsparcie płynące z Zachodu i współpracowaliby, również jako wywiad.

    2. Redakcja dopuszcza rozmaite zdania, ale ja mogę mieć własne. Zrównywanie przemocy jaką stosuje USA czy Izrael, które starają się minimalizować ofiary wśród niewinnych z islamistyczną fanatyczną antyludzką furią to bzdrura i ślepota moralna. To pan przekroczył raczej pewien poziom etyczny.

      1. Zgodzę się z Piotrem, że nie można zrównywać przemocy USA i Izraela z tym co robi ISIS i wielu fundamentalistów. W przypadku fundamentalistów islamskich jest to niejako normalny, zalecany styl działania. W przypadku państw demokratycznych to jest próba opanowania tego za pomocą metod, które są niemiłe samym sprawcom i nieakceptowalne dla opinii publicznej. Z tym, że całkowita bierność wobec przemocy na świecie, odwracanie od niej wzroku, brak metod pozyskiwania informacji, które mogą uratować setki, tysiące niewinnych ludzi, też jest zbrodnią. Niedziałanie, bezmyślność – też mają krew na rękach. Natomiast nie jestem pewien Piotrze, czy Damian ową przemoc rzeczywiście zrównał. Moim zdaniem chciał pokazać, jak mocno wielu muzułmanów stawia Koran ponad dobrem człowieka, nawet samych siebie. Jest to pewien element mentalności, który należy wziąć po uwagę. Niestety, nie rokuje najlepiej na przyszłość. Nie wiadomo, ile pokoleń edukowanych w racjonalizmie by trzeba, aby zepchnąć taki chory styl myślenia do postawy niegroźnej i mniejszościowej.

    1. Demokracja i humanizm, deklaracja praw człowieka, te idee mają początek w rewolucji francuskiej, idea że człowiek posiada niezbywalne prawa.Można podać historię osądzania zbrodniarzy wojennych, po II wojnie światowej i po wojnie w byłej Jugosławi. Również seryjni mordercy maja prawo do jawnego, sprawiedliwego procesu, tak jest w demokratycznych państwach. Humanizm to przede wszystkim zniesienie tortur i kary śmierci.

      W USA po ataku 11 września na Word Center, rząd USA w sposób niezgodny z konstytucją wprowadził specustawy, które zawieszają prawa obywatelskie w przypadku podejrzenia o terroryzm, służby specjalne mogą każdego aresztować bez nakazu i wiedzy sądu i umieścić w tajnym ośrodku bez możliwości kontaktu z adwokatem lub najbliższą rodziną i więzić bezterminowo. To jest zamach na demokrację i budowa państwa policyjnego. W praktyce terrorystą może zostać każdy niewygodny dla rządu.

      Walka z terroryzmem to pretekst do odbierania wolności obywatelom. Najbogatsi ludzie świata czują się zagrożeni, bo rośnie niesprawiedliwość społeczna i rozwarstwienie ekonomiczne, bogaci mają obsesję na punkcie kontroli społecznej, więc potrzebny jest pretekst do społecznej akceptacji – terroryzm, władza mówi : oddaj wolność a damy ci bezpieczeństwo.

      Współczesne prawo umożliwia skuteczną walkę z terrorem, tyle że często jest łamane prawo, np. dziwna tolerancja dla szkół koranicznych, tolerancja dla przemocy religijnej itd. i odmowa przyjęcia zawiadomienia o przestępstwie.
      Walka z terrorem nie wymaga odbierania praw człowieka, należy przestrzegać istniejące prawo.

  2. Jak widzę dyskusja się rozrosła. Panie Piotrze ja NIE zrównuję obu zastosowań przemocy (USA i ISIS), może nie dostatecznie wyłuszczyłem o co mi chodzi (proszę o nieco wyrozumiałości wszak dopiero zacząłem moją przygodę z tym portalem) chociaż sądzę, że tak, chodzi mi o to, że i u muzułmanina „oprawcy” i u muzułmanina „ofiary” czynnikiem motywującym do działania jest religia. Tylko tyle. Przedstawiłem dwie zupełnie różne sytuacje, gdzie religia tu akurat muzułmańska zmusza ludzi do przemocy czy to w ataku czy to w obronie. I owszem może Pan mieć swoje zdanie ale sposób jego wyrażania też jest ważny, zwłaszcza, że celem naszej działalności na stronie jest przecież szerzenie racjonalizmu. Jednak nie zgodzę się, z Panem ja jestem przeciwny torturom choć akurat w takim DOKŁADNIE przypadku jaki Pan podał wydawałyby się uzasadnione, jednak samo Guantanamo to jest horror, z tego co mi wiadomo nie uzyskano za pomocą owych tortur żadnych ważnych informacji. I tak, z ISIS należy walczyć nie ma co do tego wątpliwości, lecz jeśli jakiś fundamentalista trafił do Guantanamo, to chyba nie poprawiło to wizerunku Zachodu w jego oczach. Pozdrawiam.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *