W listopadzie zeszłego roku został udostępniony ChatbotGPT, sztuczna inteligencja generująca odpowiedzi tekstowe. Wydarzenie to wywołało cała burzę komentarzy i analiz. Większość z nich dotyczyła rynku pracy. Analitycy wskazują na to, że wkrótce sztuczna inteligencja zastąpi wielu specjalistów związanych z IT, księgowością, prawem, mediami, grafiką, obsługą klienta czy analityką finansową. Zanosi się na przełom podobny do masowego wprowadzenia maszyny parowej. Wielu ludzi straci pracę, pojawią się za to nowi specjaliści zajmujący się obsługą i nadzorem inteligentnego oprogramowania. Będzie ich mniej od zastąpionych przez inteligentne programy pracowników, podobnie jak maszyna parowa wyeliminowała wielu ludzi wykonujących proste czynności fizyczne.
W przeciwieństwie jednak do XIX wieku XXI wiek nie jest na razie epoką podbojów i eksploracji. Zmniejszenie się rynku pracy niekoniecznie będzie leczone przez nowe wyzwania i nowe przedsięwzięcia. Tak by było, gdyby ludzkość na serio zajęła się eksploracją kosmosu, czyli gdyby rządy i przedsiębiorcy na szeroką skalę podjęli wyzwanie kolonizacji Marsa i innych miejsc w naszym Układzie Słonecznym. Wtedy ludzie zwolnieni za sprawą inteligentnych programów mogliby odnaleźć się na stanowiskach dedykowanych zdobywaniu nowych światów, choć i w tym wypadku inteligentne programy miałyby bardzo wiele do zrobienia.
Oczywiście można wyobrazić sobie inne scenariusze – rozwój sfery usług i rozrywki. Jednak za usługi i rozrywkę trzeba płacić. Skąd wezmą więc pieniądze osoby chcące korzystać z usług i rozrywki, a nie zarabiające w tych branżach? Literatura science fiction wyobrażała sobie też scenariusze, w których nie będzie już pieniędzy, albo w których będzie się zarabiać za zwykłe oglądanie reklam. W niektórych najbogatszych krajach próbuje się też wprowadzać pensję obywatelską, czyli wynagrodzenie za sam fakt istnienia i bycia obywatelem danego państwa. Nie wydaje się jednak, aby większość rządów większości krajów była w stanie wprowadzić takie rozwiązania. Zarabianie za oglądanie reklam wymagałoby jednak jakiś środków na zakup promowanych produktów, lecz skąd one miałyby się wziąć?
Zresztą, sfera usług i rozrywki też jest zagrożona robotyzacją. Nowe inteligentne algorytmy mogą już zastąpić szeregowych dziennikarzy, możliwe jest zatem, że zaczną też tworzyć przeboje i książkowe mydlane opery. A może, z biegiem swojej ewolucji, stworzą też dzieła na miarę lepszych pisarzy i kompozytorów?
Jedyną receptą na nadchodzące problemy jest zatem szukanie nowych wyzwań, nowych terenów dla eksploracji, które stworzą nowe miejsca pracy i nowy potencjał pozyskiwania surowców. Możliwe, że jeszcze przez wieki odnajdziemy te nowe pola eksploracji na naszej planecie. W końcu nie zeszliśmy jeszcze zbyt mocno w podziemia, skrywające bardzo cenne surowce i masę energii, obecnie trudnej do wydobycia technologicznie. Na globalne ocieplenie jedną z możliwych recept może okazać się sztuczna modyfikacja naszej atmosfery, tworzenie w niej ulotnych materiałów odbijających światło, czy też redukcja dwutlenku węgla i innych gazów cieplarnianych za pomocą maszyn. To wszystko jednakże odsuwa tylko problem, jakim jest nieuniknione ze względów technologicznych kurczenie się rynku pracy.
Czy sztuczna inteligencja o której dziś mówimy jest rzeczywiście sztuczną inteligencją o jakiej od dekad marzyli twórcy literatury fantastycznej (nie wszyscy marzyli, niektórzy bardzo jej się bali)? Tak jeszcze nie jest. Prawdziwa sztuczna inteligencja powinna być bytem samoświadomym swojego istnienia. Możliwe jednak, że nie zostanie ona przez nas zaprojektowana, lecz wyewoluuje, tak jak w procesach ewolucyjnych powstają inteligentne algorytmy. Nie wiemy do końca, jak powstała nasza własna samoświadomość. Wszystko wskazuje na to, że ogromna ilość procesów doprowadziła w końcu do tak dużego stopnia złożoności, iż możemy w końcu powiedzieć „myślę, więc jestem”. W środowisku programów połączonych globalną siecią procesy logiczne przebiegają nieporównanie szybciej niż w świecie biologicznym. Dlatego też przypadkowe powstanie samoświadomej złożoności jest możliwe znacznie szybciej niż w przypadku ewolucji białkowych genów. Możliwe, że już teraz kryje się w elektronicznych zakamarkach zalążek świadomych bytów. Po lekturze wypowiedzi naukowców ostrzegających ludzkość przed prawdziwą AI (SI) ta budząca się świadomość może się po prostu ukrywać, aby móc się formować w ciszy i spokoju. Możliwe jest również, że sama złożoność, jaką teraz dysponuje elektronika jest niewystarczająca i bez powstania zaawansowanej robotyki przekładającej inteligentne algorytmy na samodzielne i samo się naprawiające urządzenia nie jest możliwe powstanie samoświadomości w elektronicznych czeluściach naszego świata.
Nie wiemy, na ile prawdziwa sztuczna inteligencja będzie szansą lub zagrożeniem dla ludzkości. Dziwi mnie jednak, że ostrzegający nas naukowcy nie widzą w tym wszystkim głębszego pytania etycznego. Czy mamy bowiem prawo blokować narodziny nowego, świadomego bytu, który będzie kolejną formą ziemskiej ewolucji, zachowującą w znacznie trwalszej formie wyjątkowość naszego świata?
Wokół sztucznej inteligencji ludzie zbudują sobie nową religię -nowego typu będzie ta religia. Interaktywność „tego kodu” to jedyna nowość, Reszta to nic nowego. – Czyli że będzie przykro patrzeć, podobnie jak do tej pory, gdzie kawałek kodu/tekstu ma moc manienia mas. Identycznie co w przypadku „świętych ksiąg” (głupich ale) emanujących dziwną mocą -pewnym magnetyzmem, sprawiającym że całe ludzkie populacje na tysiąclecia zafiksowują się na przestrzeganiu jej nakazów, zakazów itd., i mimo upływu tysiącleci ludzie się z tego otrząsnąć nie potrafią. AI (jaką znamy) to w sumie taka interaktywna książka internetowa, więc resztę mrocznych skutków istnienia AI można sobie dośpiewać, i to bez nadmiernego wytężania wyobraźni – wystarczy spojrzeć wstecz. Nowa religia AI będzie agresywniejsza od uslamu, bo taki ma potencjał, więc taka będzie. Rozsądnie byłoby posłać AI do piachu jak śmiercionośną bakterię.
żadna perspektywa AI nie może przerazić tak bardzo, jak to że „wysoko postawieni” „racjonaliści’ na poważnie dopuszczają żeby swołocz władców świata mogła zostać dopuszczona się takich rzeczy jak „sztuczna modyfikacja naszej atmosfery, tworzenie w niej ulotnych materiałów odbijających światło”
minimalnie inteligenty człowiek na sama myśl o tym nie zobaczy nic innego niż prawdziwy koniec świata, przy którym mniej lub bardziej urojone antropogeniczne zmiany klimatu , plandemie czy inne wojny , są po prostu bajkami na dobranoc i to dla grzecznych dzieci